James Rodriguez raczej nie zagra z Anglią…
„Dziękuję za wasze wsparcie. To dla mnie ogromna dawka pozytywnej energii. Wrócę mocniejszy” – tak napisał James Rodriguez do kibiców reprezentacji Kolumbii na swoim koncie na Twitterze. Mimo prób sztabu szkoleniowego i medycznego kadry, jego występ przeciwko Anglii wydaje się bardzo wątpliwy.
Jeden z liderów kolumbijskiej reprezentacji (zaliczył asysty przy dwóch bramkach w meczu z Polską) już na Mundial do Rosji przyjechał z niewyleczonym urazem mięśni. W pierwszym meczu z Japonią (1:2) zagrał tylko pół godziny. W spotkaniu z Polską było o wiele lepiej (pełne 90 minut gry), ale w starciu z Senegalem zszedł z boiska po 31 minutach.
James Rodriguez – jego problemy
To zaskoczyło trenera Jose Pekermana i sztab szkoleniowy, bo przed meczem z Senegalczykami James Rodriguez trenował na pełnych obrotach i wydawało się, że to co najgorsze jeśli chodzi o jego zdrowie, jest już za nim. A jednak… w ostatnią sobotę lekarze kolumbijskiej reprezentacji ogłosili diagnozę: obrzęk mięśnia płaszczkowatego w prawej nodze bez naruszenia włókien.
– Nie będę ukrywał, ta sytuacja bardzo mnie martwi – mówił trener Pekerman zaraz po meczu z Senegalem, gdy pytano go o zdrowie jednego z kluczowym piłkarzy jego drużyny. Teraz będzie musiał zapełnić po nim lukę w składzie na mecz z Anglikami.
Życie nie znosi pustki, więc ktoś innym przejmie rolę lidera zespołu w spotkaniu z Anglią. Na przykład Yerry Mina, który na rosyjskim Mundialu zdobył już dwie bramki w meczach z Polską i Senegalem. Obie strzelił głową po stałych fragmentach gry. Gdyby Mina dzisiaj trafił również do bramki Anglików, to za jego gola bukmacherzy z firmy Lvbet.pl płacą po kursie 10.0. Może warto zaryzykować…