Premier League: Fabiański zmierzy się ze wspomnieniami i armatami „Kanonierów”

24.08.2018
kurs 1.80
Premier League
Arsenal Londyn - West Ham United (1 plus powyżej 2,5)
1+

Aktualnie w Premier League gra 6 zespołów z Londynu. To nie rekordowa liczba, ale chodzi nam o coś innego. Gdyby ktoś przed startem rozgrywek powiedział, że po dwóch seriach spotkań wśród tych gorszych przedstawicieli stolicy znajdą się Arsenal i West Ham, zostałby uznany za wariata. Jednak to prawda „Kanonierzy” i „Młoty” zdobyli wspólnie 0(!) punktów, a ich sumaryczny bilans bramkowy to 3-11.

W przypadku Arsenalu tę sytuację można jeszcze wytłumaczyć niekorzystnym terminarzem. W końcu „Kanonierzy” w premierze zmierzyli się u siebie z mistrzem Anglii, a przed tygodniem zagrali wyjazdowy mecz z poprzednim czempionem, Chelsea. Co prawda z „The Citizens” nie mieli na boisku zbyt wiele do powiedzenia, ale nie będą jedyną, która po meczu z podopiecznymi Guardioli będzie w takiej sytuacji. Jednak już w starciu z Chelsea było o wiele lepiej. Co prawda porażka 2-3 punktów nie przynosi, ale już gra owszem. Na razie wyraźne problemy ma defensywa, która z powodu kontuzji jest mocno przemeblowana.

Jeżeli jednak start „Kanonierów” nazwać słabych, to co powiedzieć o „Młotach”. Włodarze West Hamu wydali latem na wzmocnienia ponad 100 milionów euro. Jednak na razie nie mogą być zadowoleni z postawy wzmocnień. Inauguracyjna porażka z Liverpoolem była wkalkulowana, ale wpadka 1-2 u siebie z Bournemouth to już powód do niepokoju. Zawodzą zwłaszcza napastnicy. Ci starzy: Chicarito i Arnautović oraz nowi: Felipe Anderson i Jarmolenko, bo mają na koncie raptem jedno trafienie z karnego. Z nowych nabytków nie zawodzi chyba tylko Łukasz Fabiański, chwalony mimo wpuszczenia tylu bramek.

Łukasz Fabiański spędził w Arsenalu siedem lat. Po odejściu z ekipy „Kanonierów” wracał na The Emirates cztery razy i zawsze to były emocjonujące spotkania, które kończyły się zwycięstwem różnicą jednej bramki. Co ważne tylko raz, w premierowym powrocie, bramek nie zdobyły obie ekipy.  Wydaje się, że po tej wizycie znów może poczuć lekki niedosyt, bo naszym zdaniem mimo, że obie ekipy wpiszą się na listę strzelców, to wygra Arsenal. Kusi zwłaszcza kurs, bo przy zwykłej „jedynce” wycenionej przez LVBet na zaledwie 1.40, to taka kombinacja warta jest 2.50. A taki kurs na to spotkanie warto zagrać.