Primera Division: Coraz większe pieniądze w hiszpańskiej ekstraklasie

26.08.2018
kurs 1.83
Primera Division
Sevilla FC - Villarreal CF
1

W ostatnich dniach bardzo głośno o kontrowersyjnej umowie telewizyjno-sponsorskiej na mecze La Liga. Chodzi przede wszystkim o konieczność rozgrywania przynajmniej jednego starcia ligowego w sezonie za oceanem. O co chodzi? O pieniądze, to oczywiste. Takie rozwiązanie ma przysporzyć klubom Primera Division dodatkowych zysków. I trudno się z tym nie zgodzić. Przewaga finansowa wielkiej dwójki (czy ostatnio trójki) nad resztą stawki ciągle jest znaczna, ale parę klubów próbuje się nieco do niej zbliżyć. Wśród nich są Sevilla i co nieco zaskakujące Villarreal. Niemożliwe? Liczby nie kłamią.

 

Sevilla poprzedni sezon może uznać za rozczarowujący. Ekipa z Andaluzji nie tylko, nie powalczyła o start w Lidze Mistrzów, ale niewiele zabrakło, a nie wystartowałaby nawet w kwalifikacjach do Ligi Europy. Skończyło się to oczywiście zmianą szkoleniowca, a nowym został prowadzący wcześniej Gironę Pablo Machin. Na starcie musiał się zmierzyć ze stratami kadrowymi. Do Barcelony odszedł Clement Lenglet, do Romy Steven Nzonzi, do Lazio Joaquin Correa i sprzedano także obu bramkarzy. Działacze wraz z trenerem rozsądnie przeszukali rynek i znakomicie wydali pieniądze. Na bramce postawili na Czecha z Basel, Tomasa Vaclavika. Defensywnym pomocnikiem „Palanganas” (mówiono o Krychowiaku) został  Ibrahim Amadou z Lille, a środek obrony załata Joris Gnagnon. Do tego parę okazji, bo tak trzeba nazwać wydanie 7,5 miliona euro za powrót Aleixa Vidala (na zdjęciu) z Barcelony i wypożyczenia Gonalonsa z Romy i Andre Silvy z Milanu. Efekt? Komplet wygranych w 5 meczach LE i tylko jedna stracona bramka plus wygrana 4-1 na dzień dobry z Rayo w lidze.

 

Zupełnie inną drogę wybrano w Villarreal, bo tam ostatni sezon i wyprzedzenie m.in. Sevilli, uznano za sukces. Dlatego tylko pogratulowano trenerowi Javierrowi Callejo i… sprzedano dwóch najlepszych graczy. Oczywiście tak nie do końca było. Po prostu dla Samu Castillejo i Rodriego Villarreal był już trochę „za ciasny”. No i zarobiono na nich 45 milionów euro. W związku ze słabszą od rywali ofensywą i stratą kluczowego jej członka sprowadzono aż czterech klasowych napastników. Gerardo Moreno z Espanyolu, Karla Toko Ekambi z Angers, Rogera Martineza Z JS Suning i Carlosa Boca z Milanu. W miejsce młodego Rodriego sprowadzono jeszcze młodszego Santiago Caceresa z Velez. Te ruchy kosztowały włodarzy blisko 80 milionów euro, ale na El Madrigal liczą, że da to efekt.

 

Na razie jednak chyba potrzeba czasu, by te zmiany się sprawdziły, bo na inaugurację Villarreal przegrał u siebie z Sociedad. Naszym zdaniem sezon zacznie dwoma porażkami, bo Estadio Ramon Sanchez Pizjuan Sevilla powinna sobie z nimi poradzić. Warto zagrać „jedynkę” bo eToto wyceniło ją na 1.83, a to co najmniej przyzwoity kurs. Innym ciekawym typem jest „powyżej 2,5” bo tak kończyło się 8 z 10 ostatnich potyczek tych ekip w Sevilli oraz 8 z 9 ostatnich meczów Villarreal. My jednak zostajemy przy typie na gospodarzy.