Londyńska zdrada? Nic nowego

13.08.2019

Transfery do lokalnego rywala są szeroko komentowane w mediach. Nic dziwnego. Piłkarz opuszcza zespół, zasilając drużynę, która nie cieszy się w danych szeregach sympatią. Szerokich echem odbiły się ostatnie przenosiny Davida Luiza do Arsenalu. Brazylijczyk trafił na Emirates Stadium z innej londyńskiej ekipy, Chelsea. Takie transakcje nie są niczym nadzwyczajnym. 

Historia zna bowiem zawodników (dokładnie dziesięciu), którzy w swoich piłkarskich karierach mają wpisane pobyty zarówno w Chelsea, jak i Arsenalu. Przed wami zestawienie piłkarzy z takim CV. Co ciekawe, dość długo musieliśmy czekać na gracza, który może poszczycić się grą w dwóch opisywanych klubach. Pierwszym z nich był Emmanuel Petit.

Francuski pomocnik trafił do Arsenalu w 1997 roku, przychodząc z Monaco za kwotę 3,75 miliona euro (dane wg transfermarkt). Petit z pewnością do dziś nie żałuje tej decyzji. Sezon 1997/1998 był bowiem dla zawodnika niewątpliwie udany. Razem z londyńską ekipą Emmanuel cieszył się triumfem w Pucharze Anglii oraz końcowej rywalizacji w Premier League. Jak wiadomo, piłkarz razem ze swoją reprezentacją wygrał także mistrzostwa świata organizowane we Francji. Po ekscytujących rozgrywkach skończyły się większe sukcesy pomocnika. Petit przez jeszcze dwa sezony był ważnym graczem w szeregach „Kanonierów”, a w 2000 roku za kwotę 15 milionów euro trafił do Barcelony.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Pobyt w hiszpańskiej ekipie był bardzo krótki. Zaledwie po jednym sezonie Francuza wykupiła Chelsea. Transfer Petita komentowano w mediach ze względu na udany pobyt piłkarza w Arsenalu. Sytuacja nie była na tyle burzliwa ze względu na fakt, iż nie mówimy tutaj o bezpośrednich przenosinach. Sam pobyt pomocnika na Stamford Bridge można określić mianem dobrej decyzji przed końcem kariery. Po trzech sezonach w barwach „The Blues”, Emmanuel Petit postanowił zakończyć karierę.

Wielka wymiana

Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja przy jednej z najgłośniejszych wymian w Premier League. Mowa oczywiście o transferach Ashleya Cole’a do Chelsea oraz Williama Gallasa do Arsenalu. Obaj zawodnicy zmienili kluby w tym samym dniu – 31 sierpnia 2006 roku. Na całej transakcji zależało przede wszystkim Chelsea. Wielkim fanem talentu Cole’a był Jose Mourinho. Portugalczyk za wszelką cenę chciał ściągnąć lewego obrońcę do swojego zespołu. Kluczowego zawodnika nie zamierzał tracić Arsenal. Jak wiadomo Ashley Cole odegrał ważną rolę w wyjątkowym sezonie „Kanonierów”. Podczas kampanii 2003/2004, Arsenal wygrał ligę nie odnosząc w całym sezonie żadnej porażki. Do dziś tylko londyński zespół razem z Preston North End (klub, który dokonał tego samego w latach 80.) mogą pochwalić się mianem „The Invincibles”.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Ashley Cole był jednak zafascynowany dołączeniem do wielkiego projektu Jose Mourinho. Chelsea miała za sobą dwa wyjątkowe sezony. Nic dziwnego, że sam zawodnik wyrażał aprobatę na zmianę barw klubowych z nadzieją, że razem z „The Blues” uda się wygrać upragnioną Ligę Mistrzów. Ten cel został osiągnięty dopiero w 2012 roku po pamiętnym finale z Bayernem. Ostatecznie, razem z Chelsea Cole sięgnął po mistrzostwo Anglii, wspomnianą Ligę Mistrzów, Ligę Europy, czterokrotnie wygrał Puchar Anglii oraz cieszył się ze zwycięstwa w Pucharze Ligi Angielskiej. Odnośnie Arsenalu natomiast przeważa tylko liczba zwycięstw w Premier League. Cole dwukrotnie sięgał po tytuł mistrzowski razem z „Kanonierami”.

Można odnieść wrażenie, że po tylu latach, spędzonych w obu zespołach, Ashley Cole jest już bardziej niebieski, aniżeli czerwony. Kibice Arsenalu do dziś pamiętają wpis lewego defensora po triumfie w Lidze Mistrzów.

Słowa zawodnika są zapewne skierowane do byłej ekipy, która od momentu odejścia Cole’a do finału wspominanych rozgrywek w 2012 roku nie wygrała żadnego trofeum. Co obecnie robi Cole? Anglik pozostaje bez klubu od momentu zakończenia sezonu w Derby County. Defensor jest jednak związany z Chelsea co potwierdza wizyta zawodnika razem z „The Blues” w Japonii, która miała miejsce w lipcu tego roku.

Jak natomiast wyglądała przygoda Williama Gallasa w Arsenalu? Szybko można się domyślić, że francuski defensor w szeregach Arsenalu nie mógł cieszyć się z pucharów. Wszystkie drużynowe sukcesy Gallas zakończył wraz z odejściem ze Stamford Bridge. Trudno jednak nie przyznać, iż obrońca był ważnym ogniwem „Kanonierów” przez wiele lat. Od sezonu 2006/2007 do rozgrywek 2009/2010 William Gallas w każdej kampanii rozegrał minimum dwadzieścia spotkań w lidze. Co ciekawe, Francuz „londyńskich zdrad” nie zakończył na pobycie w Arsenalu. W 2010 roku piłkarz podpisał kontrakt z… Tottenhamem. Jak wiadomo, obie ekipy (Arsenal-Tottenham) nie pałają do siebie wielką sympatią. Można powiedzieć więcej. Dla kibica „Kanonierów” zdecydowanie bardziej drażniący jest transfer zawodnika do ekipy „Kogutów”, aniżeli innego lokalnego rywala.

Zapomniane przenosiny

W kontekście zawodników, którzy grali w Chelsea czy Arsenalu najczęściej wymienia się Ashleya Cole’a, Williama Gallasa, Oliviera Giroud czy teraz Davida Luiza. Kibice zapominają nieco o pewnym sympatycznym Francuzie, który również może pochwalić się występami w obu klubach. Jest nim Lassana Diarra. Pomocnik w 2005 roku trafił do Chelsea. Razem z „The Blues” Diarra świętował triumf w Premier League, choć wkład zawodnika w sukces zespołu był marginalny. Lassana rozegrał w sezonie 2005/2006 zaledwie trzy spotkania w lidze.

Mówiąc szczerze, przygody piłkarza z londyńskimi zespołami można opisać w kilku zdaniach. W kolejnej kampanii Francuz zagrał w 10 meczach Premier League, by 31 sierpnia 2007 roku przenieść się do Arsenalu. Jeżeli pobyt na Stamford Bridge opisujemy niezbyt entuzjastycznie, to jak można określić grę piłkarza dla „Kanonierów”? Lassana Diarra spędził na Emirates Stadium zaledwie pięć miesięcy. W połowie stycznia 2008 roku zawodnika wykupiła inna angielska ekipa, Portsmouth. Arsenal ostatecznie może dobrze wspominać Francuza. Dlaczego? Klub zarobił na transferze piłkarza około 4 miliony euro.

Pan wielu klubów

Mając w swoim CV występy w takich klubach jak PSG, Real Madryt, Liverpool, Manchester City, Arsenal, Chelsea czy Juventus, nikt specjalnie nie skupia się na historii gry w dwóch lokalnych zespołach. Nicolas Anelka podczas swojej kariery dość często zmieniał kluby. W 1996 roku napastnik trafił do Londynu, a dokładniej na Highbury z PSG. W Arsenalu spędził niecałe trzy sezony, wyróżniając się podczas rozgrywek 1998/1999 (Anelka strzelił wtedy 17 goli w 35 ligowych meczach). Po dobrej kampanii snajpera wykupił Real Madryt.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

W Londynie Nicolas Anelka zameldował się po prawie jedenastu latach. Chelsea sprowadziła napastnika w połowie stycznia 2008 roku z Boltonu. Biorąc pod uwagę czas spędzony w obu zespołach, Francuz powinien być nieco bardziej przywiązany z „The Blues”. Na Stamford Bridge piłkarz spędził cztery lata. Patrząc na sukcesy, rozkłada się to nawet równo, z delikatną przewagą w stronę Chelsea. Kilka miesięcy po odejściu z klubu, ekipa z Fulham Road sięgnęła po Ligę Mistrzów. Anelka miał swój wkład w sukces zespołu, gdyż podczas tej kampanii rozegrał cztery mecze w tych rozgrywkach.

Wstrzelił się w zły moment

Yossi Benayoun to kolejny piłkarz, który może pochwalić się grą zarówno w Chelsea, jak i Arsenalu. W obu zespołach izraelski zawodnik nie odegrał ważnej roli. Nic dziwnego, że zarząd „The Blues” bez większych problemów oddał ofensywnego zawodnika do lokalnego rywala na zasadzie wypożyczenia w 2011 roku. Trudno jednak powiedzieć, że Benayoun zasilając szeregi „Kanonierów” został wielkich wzmocnieniem drużyny. Liczba występów idealnie obrazuje przygodę gracza w opisywanych klubach. Dla Chelsea Yossi rozegrał 24 spotkania, natomiast w Arsenalu wystąpił w 24 meczach. Mimo wszystko piłkarz powinien lepiej będzie wspominać grę dla „The Blues”. To właśnie z tym zespołem Benayoun cieszył się z triumfu w Lidze Europy.

Jeśli ubiorę koszulkę Chelsea, możecie mnie zabić

Ile spekulacji, ile plotek, ile fałszywych opowieści mogliśmy przeczytać w 2014 roku odnośnie Cesca Fabregasa. Hiszpan zdecydował się wtedy na transfer do Chelsea z Barcelony. Mimo braku bezpośrednich przenosin, taka decyzja zawodnika mocno zabolała sympatyków „Kanonierów”. Jak wiadomo, pomocnik spędził wiele lat w Arsenalu, będąc nawet kapitanem tego zespołu. Skąd jednak pojawiło się wielkie oburzenie? Wszystko za sprawą rzekomych słów zawodnika, które wypowiedział Cesc w 2010 roku – „Jeśli kiedykolwiek ubiorę koszulkę Chelsea, otrzymacie pozwolenie na zabójstwo mojej osoby”.

Oczywiście ten cytat okazał się jednym wielkim fejkiem, który regularnie powtarzali sympatycy Arsenalu. Postawę Cesca Fabregasa w Chelsea można opisywać w samych superlatywach. Hiszpan z reguły starał się okazywać odpowiedni szacunek swojej byłej ekipie, czego dowodem jest chociażby reakcja pomocnika po strzelonym golu dla „The Blues” w starciu z Arsenalem.

Jak Cesc Fabregas może wspominać grę w obu zespołach? Pod względem sentymentalnym być może większe wzruszenie wzbudzają występy w Arsenalu. To właśnie zespół prowadzony ówcześnie przez Arsene’a Wengera pozwolił zawodnikowi wypłynąć na szerokie wody. Patrząc jednak stricte na sukcesy, ponownie w zestawieniu wygrywa Chelsea. Z „The Blues” Cesc Fabregas świętował dwukrotnie upragniony tytuł Premier League.

Piłkarz o specjalnych przywilejach

Kibice Arsenalu przeżywali transfer Fabregasa, natomiast sympatyków „The Blues” mocno dotknęły przenosiny Petra Cecha do lokalnego rywala. Czeski bramkarz wygrał z Chelsea praktycznie wszystko. W 2014 roku Jose Mourinho podjął jednak bardzo ważną decyzję odnośnie pozycji numer jeden między słupkami ekipy ze Stamford Bridge. Thibaut Courtois został głównym bramkarzem zespołu, natomiast Petr Cech musiał pogodzić się z rolą zmiennika. Wielokrotny triumfator nagrody piłkarza roku w Czechach nie zamierzał przesiedzieć resztę kariery na ławce „The Blues”. W 2015 roku Cech przeniósł się do Arsenalu.

Odnośnie transferu Petra spekulowano naprawdę wiele. Wszystko za sprawą „specjalnych przywilejów” zawodnika. Jak opowiadał sam zawodnik w rozmowie z mediami, zgodę na transfer do lokalnego rywala wydał sam Roman Abramowicz. Petr Cech miał spotkać się w posiadłości rosyjskiego oligarchy, by przedyskutować swoją przyszłość. Przy tej rozmowie bramkarz poinformował o swoich planach, na które przystał Abramowicz.

Nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeżeli powiemy, iż w Arsenalu Cech nie mógł już liczyć na podobne sukcesy, jak na Stamford Bridge. Z „Kanonierami” Petr triumfował w Pucharze Anglii podczas sezonu 2016/2017.

Transferowe domino

Pod koniec zimowego okna transferowego w 2018 roku, kibice Premier League żyli transferami napastników w szeregach angielskich ekip. Do Arsenalu miał dołączyć bowiem Aubameyang. Borussia nie sprzedałaby napastnika, jeżeli do klubu nie trafiłby nowy snajper. Na rękę „Kanonierom” poszli przedstawiciele Chelsea, wypożyczając Michy’ego Batshuayiego. „The Blues” otrzymali za to doświadczonego zawodnika w postaci Oliviera Giroud.

Francuz od początku przygody z Chelsea musi godzić się z rolą rezerwowego napastnika. 32-latek najpierw był zastępcą Moraty, a następnie Higuaina. Obecnie znacznie wyżej ceni sobie Frank Lampard Tammy’ego Abrahama. Czy Giroud żałuje zatem decyzji odnośnie zmiany klubu? Niekoniecznie. Olivier zdobył już z „The Blues” Puchar Anglii oraz Ligę Europy (pokonując w finale Arsenal). Na szczególną uwagę zasługują występy Francuza w europejskich rozgrywkach. Giroud zdobył w 14 spotkaniach Ligi Europy 11 bramek. Napastnik został najlepszym strzelcem tych rozgrywek w sezonie 2018/2019.

No i David Luiz oczywiście

Przechodzimy już do ostatniego zawodnika. Co prawda David Luiz nie ma jeszcze w swoim CV występu w barwach „Kanonierów”, jednakże gra Brazylijczyka wydaje się kwestią czasu. Transfer środkowego obrońcy był szeroko komentowany w mediach społecznościowych. Wszystko za sprawą obecnej sytuacji Chelsea. Piłkarz opuścił drużynę w dość nieciekawym momencie, pozostawiając Franka Lamparda z defensorami o znacznie mniejszym doświadczeniu.

Czy Brazylijczyk będzie żałować swojej decyzji? Na to pytanie będziemy mogli sobie odpowiedzieć dopiero za jakiś czas.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!