„Jak zmarnować rok pracy” – przedstawia Jerzy Brzęczek

10.09.2019

Nie ma co ukrywać – Polska jest o krok od zrealizowania nadrzędnego celu w 2019 roku, jakim jest awans do kolejnej edycji mistrzostw Europy. Czy jednak to powinno radować kibiców naszej reprezentacji? Patrząc na ostatnie miesiące pod batutą Jerzego Brzęczka, nie jesteśmy co do tego przekonani.

7 września minął dokładnie rok odkąd nowy selekcjoner rozpoczął pracę od spotkania z Włochami. Wówczas po pierwszej połowie w Bolonii mogliśmy przecierać oczy ze zdumienia, marząc, że idzie nowe i gra reprezentacji w końcu będzie cieszyć oko. Niestety z meczu na mecz mieliśmy coraz mniej powodów do optymizmu. Po 12 miesiącach pracy Brzęczka posiadamy sporo argumentów, które potwierdzają nasze obawy o zmarnowanym czasie.

Bo gdzie mamy szukać optymizmów? Po odejściu Nawałki tak naprawdę jego następca nie dostał spalonej ziemi. Drużyna po mundialu była oczywiście rozbita, ale nadal gotowa do walki o najwyższe cele. Tym bardziej że wylosowaną grupę eliminacyjną nie można nazwać najtrudniejszą, co daje pełną swobodę do eksperymentów. Tymczasem mamy wrażenie, że problemów jest więcej aniżeli po nieudanych mistrzostwach świata. I to sporo więcej.

Przyjrzyjmy się przykładowo pozycji bramkarza. Nasz selekcjoner nadal nie rozwiązał tego kłopotu i bawi się w wybieraniu pierwszego golkipera na kilka spotkań. Przed wrześniowym zgrupowaniem przyznał, że do końca tego roku to Fabiański będzie jego numerem jeden. Co dalej? Nie wiadomo. Selekcjoner albo nie powinien wygłaszać takich wypowiedzi i ustalać to jedynie z samymi zainteresowanymi, albo postawić na jednego bramkarza podczas jednego cyklu eliminacji.

Miotamy się także w defensywie. O ile środek obrony wygląda bardzo dobrze i Brzęczkowi trzeba oddać notoryczne stawianie na Bednarka, nawet pomimo braku gry w klubie, o tyle boki defensywy to kompletna niewiadoma. Ślepe zapatrzenie się w Arkadiusza Rece to największy zarzut pod adresem naszego trenera, który ponownie powołał swojego byłego podopiecznego z Wisły Płock na wrześniowe zgrupowanie. Mimo to nowy zawodnik SPAL ostatecznie nie pojawił się na boisku, ponieważ w tej strefie króluje…prawy obrońca. Zabieranie Bartkowi Bereszyńskiemu naturalnej pozycji powoduje, że zamiast jednego klasowego bocznego obrońcy mamy dwóch średnich. Dlaczego zatem szansy nie otrzyma Maciej Rybus? 30-latek wyleczył już swój uraz, więc w meczu przeciwko Austrii mógł wystąpić w podstawowym składzie. Być może kością niezgody okazała się wypowiedź tego zawodnika po spotkaniu z Macedonią Północną, kiedy w rozmowie z dziennikarzami otwarcie skrytykował pomysł na grę naszego szkoleniowca. Jeśli taki jest rzeczywisty problem, to niezbyt dobrze ta sytuacja świadczy o Brzęczku. Chowanie urazy do zawodnika po słowach na gorąco po meczu (bądź co bądź prawdziwych) mija się poniekąd z celem. Mimo to trudno znaleźć jakąkolwiek inną teorię dlaczego nasz selekcjoner ma inną wizję gry i ponownie postawił na sprawdzony duet. Pytanie tylko czy sprawdzony równa się dobry, ponieważ to dwie zupełnie odmienne rzeczy.

Niezbyt kolorowo jest także w pomocy. To najsłabiej wyglądająca formacja w ostatnim roku i trudno znaleźć w niej jakiekolwiek pozytywy. Bezbarwny Mateusz Klich kompletnie nie potrafi przystosować się do gry w reprezentacji, podobnie zresztą jak Piotr Zieliński. Ile w tym winy trenera? Dlaczego ci dwaj wspomniani gracze wyglądają o niebo lepiej w swoich klubach? Przecież to właśnie na Mateuszu opiera się między innymi gra Leeds United. Powiecie – to tylko Championship. Jasne, ale w poprzednim sezonie ta drużyna była o krok od awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii, a nawet samo zaplecze jest określane jako 7-8 najlepsza liga świata.

Niekorzystnie wygląda to także na skrzydłach. Kamil Grosicki jeśli nie ma możliwości gry z kontry, to staje się kompletnie bezproduktywny i bardziej irytuje aniżeli pomaga. Na drugim boku ratujemy się 33-letnim Błaszczykowskim oraz wspomnianym Zielińskim, który grywał w poprzednim sezonie na tej pozycji w Napoli. Pewne światełko w tunelu widzimy na przykładzie formy Grzegorza Krychowiaka i wejściu do reprezentacji Krystiana Bielika oraz Sebastiana Szymańskiego. Czy jednak ten blask daje nam jakiekolwiek nadzieje na przyszłoroczne EURO? Tutaj oczywiście należy nieco usprawiedliwić selekcjonera, który wzorem Salomona z pustego nie naleje.  Łącznie w 12 spotkaniach za nowego selekcjonera nasi skrzydłowi trafili 3 bramki. Brakuje także asyst i to boli chyba najbardziej.

Przechodzimy do linii napadu, gdzie teoretycznie Brzęczek powinien niczego nie zepsuć. A jednak. Robert Lewandowski z 2 bramkami na koncie, Krzysztof Piątek kiedy posiadał już pik formy trzymany głównie na ławce oraz bezbarwny od jakiegoś czasu Milik. Snajper Bayernu Monachium kompletnie nie odnajduje się u nowego trenera i zwyczajnie tęskni za Nawałką. Dobitnie pokazują to nie tylko statystyki, ale także wypowiedzi pomeczowe sugerujące, że drużyna nie idzie w dobrym kierunku. Wracając do snajpera Milanu, teraz brakuje mu oczywiście dobrej formy, ale mamy wrażenie, że nawet w poprzednim sezonie zabrakło pomysłu na wykorzystanie jego dyspozycji. Wiele debatowano nad grą z dwoma napastnikami, do czego doszło dopiero w czerwcowych spotkaniach. Dlaczego tak późno Brzęczek postanowił zbudować ten duet, kiedy notabene było już za późno?

Po roku widać regres aniżeli progres. Nawet nie biorąc pod uwagę tylko tych cudownych 45 minut w spotkaniu z Włochami, ale całą Ligę Narodów – wyglądało to nieco lepiej. A przecież z podobnymi przeciwnikami zmierzymy się już za niespełna rok. Tymczasem przeciwko Austrii, która być może awansuje z naszej grupy, w dwóch spotkaniach zagraliśmy katastrofalnie. I tu nawet nie chodzi o ten tajemniczy styl gry, który nawet trudno zdefiniować. Męczenie buły w starciach z mniej klasowymi rywalami to łatka ekipy Brzęczka. Do tej pory jego ratunkiem były punkty. Teraz gdy ich zabrakło, ta kołdra wydaje się już za krótka. To nieco idealnie oddaje obrońcę, który strzela masę bramek, ale w obronie jest wyłącznie pozerem. Kiedy już przestanie trafiać do siatki rywali, ludzie zauważą, że więcej z niego szkody aniżeli pożytku.

Chcielibyśmy jako kibice zwyczajnie poczuć radość dzięki tej reprezentacji, tak jak chociażby na EURO 2016. Kolejne mistrzostwa Europy zapowiadają się niestety o wiele gorzej. Aktualnie trudno mieć w głowie inny scenariusz aniżeli szybki powrót do domu, choć zwiększona liczba drużyn i sprzyjające losowanie może nas przytrzymać na tym turnieju nieco dłużej. Ale czy posiadając taką kadrę powinniśmy liczyć tylko i wyłącznie na szczęście?

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!