W Europie zapewne jeszcze wiele osób o nim nie słyszało, ale wśród skautów wielu klubów od dawna widnieje w rubryce tych najbardziej smakowitych kąsków. Kto to taki? Wuilker Farinez. Wenezuelski bramkarz, który nie imponuje warunkami fizycznymi, ale przez wielu jest nazywany tym, który może w niedalekiej przyszłości stanąć obok Alissona i Edersona na podium pośród najlepszych latynoskich golkiperów.
Oczywiście wenezuelski futbol wydał na świat kilku naprawdę dobrych, a nawet bardzo dobrych zawodników. Rzutami wolnymi Juana Arango zachwycała się swego czasu cała Bundesliga, Solomon Rondon swoją siłą i przebojowością zachwycał w Maladze, zachwycał w Rosji, a teraz jest jednym z wielu w Anglii. I właściwie na tym, dla wielu osób, kończy się znajomość dobrych zawodników rodem z Wenezueli. Można do tego dodać wieloletniego stopera Athleticu Bilbao – Fernando Amorebietę – ale umówmy się, to są lub byli zawodnicy dobrzy, a nie topowi.
Oczywiście część osób wspominając jego nazwisko przypomni sobie jego duży błąd, który popełnił w meczu z Argentyną podczas Copa America. I zgoda, nie jest nieomylny, ale trzeba zauważyć, że na tym turnieju kilka meczów wybronił reprezentacji Vinotinto. Wcześniejsze bezbramkowe remisy z Peru i Brazylią – notabene późniejszymi finalistami – były dużym udziałem właśnie Farineza. Zresztą trzy gole puszczone w czterech meczach, nawet mimo błędu, to wynik godny uwagi. Żeby nie było, błyszczał nie tylko wtedy, bo już wcześniej potrafił zatrzymać Argentynę z Messim czy utrzeć nosa Alexisowi Sanchezowi, gdy obronił rzut karny zawodnika Interu w meczu Chile-Wenezuela.
Swoją drogą wtedy Wenezuela przegrała w Santiago 1:3, a mimo tego Farinez mógł być zadowolony, bo gdyby Chilijczycy wykorzystali przynajmniej połowę okazji, prawdopodobnie zakończyliby mecz dwucyfrowym wynikiem. Przy okazji warto wspomnieć, że Wuilker Farinez został wybrany przez hiszpańskiego AS-a do najlepszej “11” eliminacji południowoamerykańskich do mundialu w Rosji. Trudno się dziwić, wszak mimo rozegrania zaledwie pięciu spotkań kwalifikacyjnych, miał największy procent obronionych strzałów, wyprzedzając nawet Alissona!
80% – @Wuilker_Farinez?? de @SeleVinotinto con 80% es el arquero con más alto porcentaje de atajadas en las Clasificatorias. Sobresaliente. pic.twitter.com/jreJbYY0fk
— OptaJavier (@OptaJavier) October 6, 2017
Pomoc w niełatwych czasach
Na Youtubie można odnaleźć krótki materiał filmowy, w którym wypowiada się ojciec zawodnika, a także Wuilker. Wówczas 14-letni chłopak powiedział, że chciałby grać jako profesjonalny piłkarz, żeby pomóc swojej rodzinie. Wtedy, gdy żył jeszcze Hugo Chavez te słowa brzmiały inaczej niż dzisiaj, gdy kraj pogrążony jest w totalnej anarchii i gigantycznej biedzie za sprawą kosmicznej inflacji. Co ciekawe jeszcze zanim rozpoczął grę na jakimkolwiek poważnym poziomie znalazł się na mini-testach w… Realu Madryt. Wówczas wyjechało na nie 20 młodych wenezuelskich piłkarzy. Wśród całej grupy wyróżnienia otrzymali Edson Tortolero oraz Adalberto Penaranda i właśnie Farinez. Pierwszy z nich pojawił się jeszcze w Żilinie na Słowacji, a dzisiaj gra w ojczyźnie, drugi z kolei zaliczył wejście smoka do LaLiga w Maladze – dzisiaj belgijskie Eupen, a trzeciego losy dopiero zaczynają rozkwitać.
Dobre liczby w trudnym towarzystwie
Farinez to nie jest wyskok jednego sezonu, jak bywa z młodymi zawodnikami, ale gracz, którego można oglądać od kilku ładnych lat w Ameryce Południowej. Rocznik 1998, zatem za kwartał będzie już 22-latkiem, ale to nadal bardzo młody wiek, jak na bramkarza, a mamy do czynienia z ogranym piłkarzem. W pierwszej reprezentacji już 19 meczów, a debiutował w towarzyskim meczu przeciwko Panamie… kilka miesięcy przed debiutem w kadrze U20! Oczywiście była to pierwsza szansa od trenera Rafaela Dudamela – który jest bardzo ważną osobą w karierze Farineza, bo pracował z nim zarówno w młodzieżówce, jak i pierwszej kadrze, a trzeba wiedzieć, że Dudamel to właśnie były bramkarz – i na kolejne musiał chwilę poczekać, ale robi wrażenie. Jeszcze większe robią statystyki:
17 straconych goli – 0,89/mecz
9 czystych kont – 47% meczów
Sukcesów na boisku również nie brak i to tych reprezentacyjnych! Brązowy medal Copa America U20 w roku 2017, gdy Wenezuela za swoimi plecami zostawiła m.in. Argentynę i Brazylię! Kilka miesięcy później zostawili niemalże wszystkich rywali… Niemalże, bo jedynie Anglia okazała się lepsza w finale mundialu do lat 20 mająca w swoim składzie Ademole Lookmana, Dominików Solanke i Calverta-Lewina czy Fikayo Tomoriego. Farinez znowu błysnął, bo w mistrzostwach kontynentu puścił zaledwie siedem goli w dziewięciu meczach, a na mundialu stracił zaledwie trzy gole w siedmiu spotkaniach! Żeby było lepiej Farinez był jednym z bohaterów zwycięskiego meczu z Vanuatu(7:0), gdy… sam strzelił gola po rzucie karnym!
Karierę rozpoczynał w stolicy kraju FC Caracas, ale obecnie kończy drugi sezon w barwach kolumbijskiego Millionarios Bogota, gdzie gra niemal od deski do deski i nie słychać, by ktoś miał na niego narzekać. Jeszcze przed transferem do Kolumbii w programie Conexion Goleadora na antenie radia Deportiva 1300AM przyznał, że przejście do Millionarios będzie dla niego trampoliną, by w przyszłości przeprowadzić się do Europy. Jednocześnie mówił o swoim wzroście – 181 cenymetrów – który jest jednym z ograniczeń dla niego. Ale żeby wenezuelskiemu golkiperowi nie było przykro, to podamy wzrost Ikera Casillasa, który wynosi… również 181 centymetrów. Z resztą, Keylor Navas, Claudio Bravo czy Jan Oblak też gigantami nie są, a raczej nie mogą narzekać na kluby, w których przyszło im rozwijać swoje kariery.
Farineza jeszcze w Europie nie ma, ale jeśli nie wydarzy się nic, co negatywnie wpłynie na jego rozwój, to prawdopodobnie rok, może dwa, i będziemy świadkami kolejnego młodego golkipera, który na Starym Kontynencie będzie rozchwytywanym “towarem”. Wenezuelczyk wydaje się być racjonalnym człowiekiem, bo wielu nastolatków chciałoby z Wenezueli uciekać od razu do Europy i zapewnić sobie wysoki kontrakt. Tymczasem Farinez wyznaje zasadę Leo Beenhakkera “step by step” i dlatego wybrał Millonarios. Liga kolumbijska jest dużo mocniejsza, trafił dodatkowo do wielkiego klubu – najpopularniejszego w stolicy i jednego z największych w kraju – więc dalej będzie otrzaskany z atmosferą presji. Kolumbia poza tym jest jednym z ulubionych rynków dla portugalskich gigantów. Z resztą, Millionarios ma umowę partnerską z Benfiką i być może już niedługo wszystko zostałoby w rodzinie, a więc przeprowadzka z Bogoty do Lizbony jest możliwa, a patrząc na losy Jana Oblaka i Edersona, nawet wskazana.
Zewsząd chwalony
Chyba nie ma eksperta w Ameryce Południowej, który nie byłby zachwycony umiejętnościami Farineza. Swoje trzy grosze dorzucił ekscentryczny, ale słynny golkiper kolumbijski Rene Higuita, który na Twitterze przyznał, że Wenezuela ma bramkarza na długie lata. Higuite zapewne wielu kojarzy głównie ze skorpiona, ale niewiele osób wie, że to czynny trener bramkarzy – w Atletico Nacional – a zatem wie, co mówi.
Los venezolanos tienen arquero para mucho rato, que bien por el chamo, qué condiciones tiene ??
— Rene Higuita (@higuitarene) September 5, 2017
Na koniec warto wspomnieć, że strona Pasion Futbol umieściła Farineza, wraz z trzema kolegami z reprezentacji wśród 40 najbardziej utalentowanych piłkarzy do lat 20 w Ameryce Południowej. Sergio Cordova na miejscu 22., Yefferson Soteldo na 16., Yangel Herrera na szóstym, ale najwyżej był Farinez – na trzecim. Przed nim tylko napastnicy – Lautaro Martinez i Vinicius Junior, czyli dzisiaj odpowiednio Inter i Real Madryt. Różnie można interpretować tego typu rankingi, ale warto wspomnieć, że przy jego tworzeniu przepytano ponad 200 dziennikarzy z całego kontynentu, więc istnieje nadzieja, że można go uznać za wartościowy.
Oczywistym jest, że powyższy tekst to swego rodzaju laurka dla Wuilkera Farineza, ale… na ten moment nie może być inaczej. Wenezuela ma w swoich rękach prawdopodobnie największy talent od dawien dawna. Teraz kwestia jest, nie kiedy, ale gdzie trafi w Europie Farinez. Oby dobrze wybrał i nie połakomił się na wielki klub, w którym mecze będzie oglądał z perspektywy ławki rezerwowych. Lepiej zrobić mniejszy krok, ale pewny, niż duży i się na nim wyłożyć. Tyle że Farinez już udowodnił, że na mniejsze kroki go stać, bo zamiast stolicę Wenezueli zamienić na jakąś europejską, wybrał przeprowadzkę do Bogoty. Oby i tym razem chłodna głowa zwyciężyła, chociaż łatwo nie będzie, wszak od samych nazw klubów, nie wspominając już o pieniądzach, które się nim interesują, łatwo o ból głowy.