Logika według Jerzego Brzęczka

11.10.2019

Jerzy Brzęczek czasami podejmuje decyzje, które trudno zrozumieć. Tym razem selekcjoner zakpił z logiki w ten sposób, że nie wystawił w pierwszym składzie swojego ulubieńca, Arkadiusza Recy. 

Jeszcze miesiąc temu nie mogliśmy się nadziwić, dlaczego na lewej stronie defensywy nie gra Maciej Rybus. W meczach ze Słowenią i Austrią selekcjoner postawił na Bartosza Bereszyńskiego. Piłkarza prawonożnego, któremu daleko do formy z poprzedniego sezonu. Wówczas mówiło się, że być może zaważył na tym fakt, iż piłkarz Lokomotiwu spóźnił się na śniadanie. Absurd? No trochę tak, ale wychodzi na to, że tak faktycznie mogło być. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że Brzęczek dziś postawił na Rybusa, a na ławce posadził Arkadiusza Recę, którego ciągnie za uszy od roku. Każde poprzednie powołanie dla byłego zawodnika Wisły Płock było krytykowane. Słusznie zresztą, gdyż ten w poprzednim sezonie w barwach Atalanty na boisku spędził zaledwie 36 minut. Teraz jednak, gdy Reca zmienił barwy klubowe i zaczął grać, logicznym byłoby na niego postawić.

– Sprawa jest chyba jasna, bo jeśli Jerzy Brzęczek powoływał Arkadiusz Recę, gdy ten nie grał, tak teraz ma wszystkie argumenty, by postawić na niego od pierwszej minuty. Zagrał kilka dobrych spotkań w SPAL. W tym jedno z Juventusem, więc nie wyobrażam sobie, żeby teraz Reca nie zagrał z Łotwą i Macedonią. W tym wypadku na prawą stronę powędruje Bartosz Bereszyński, co oczywiście wyjdzie dla nas z korzyścią – powiedział nam Artur Wichniarek.

– Mam tutaj swoją teorię. Po prostu selekcjoner liczył, że Reca prędzej czy później zacznie grać w klubie. Gdyby Rybus w ostatnich spotkaniach zagrał na wysokim poziomie, byłby teraz problem z wystawieniem Recy. Po prostu trudno byłoby odstawić piłkarza, który był mocnym punktem w ostatnich meczach. Samo powoływanie Recy na poprzednie zgrupowania było dla mnie jednak mało logiczne. Gdy piłkarz przez cały sezon gra jedynie 36 minut, nie ma żadnych powodów, by przyjeżdżał na kadrę. Chyba nie zdarzyło się w historii reprezentacji, żeby taki zawodnik był powoływany. Oczywiście nie mam żadnych pretensji do byłego zawodnika Wisły Płock, ponieważ sam sobie tych powołań nie wysyłał. Ba, jako piłkarz chciałbym mieć takiego selekcjonera, który mnie powołuje, gdy nie gram w klubie. Bez wątpienia jest to jakiś komfort psychiczny. Moja sytuacja była jednak zupełnie inna, ponieważ będąc dwa razy królem strzelców w 2. Bundeslidze słyszałem od Jerzego Engela, że się nie nadaję, bo gram tylko na zapleczu niemieckiej ekstraklasy. Trzeba mieć w życiu trochę szczęścia, które właśnie się do Recy uśmiechnęło. Tak naprawdę w Atalancie i nawet SPAL Arek był daleki od pierwszego składu, ale wskoczył do grania i zaczął sobie radzić. Owszem, z Lazio było słabo, ale później z Juventusem i Parmą rozegrał świetne zawody. Trzeba przyznać, że obecnie jest pełnoprawnym reprezentantem. Co tutaj więcej powiedzieć… Obecnie Brzęczek ma ogromne argumenty, by wystawić Recę w pierwszej jedenastce – dodał były reprezentant Polski.

Dwumecz z Łotwą najlepiej obrazuje logikę Brzęczka. Gdy Reca w klubie nie grał prawie wcale, zagrał w marcowym meczu z Łotyszami 90 minut. W momencie gdy zaczął występować w SPAL, wylądował na ławce rezerwowych. Wychodzi więc na to, że lepiej siedzieć na dupie w klubie, niż grać, bo wtedy łatwiej wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie reprezentacji.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!