„Gruby” nie taki zły, jak go malują. Suarez zapisał się w historii Barcelony

20.10.2019

Luis Suarez to bez wątpienia jeden z najlepszych napastników ostatniej dekady. Urugwajczyk świetnymi występami w Ajaksie, Liverpoolu, a następnie w Barcelonie wdrapał się na szczyt, a jego bramki podziwiał cały świat. Statystyki tylko potwierdzają, z jakim „fachowcem” mamy do czynienia.

Wiele osób zaczęło w ostatnim czasie umniejszać 32-letniemu napastnikowi. Bo już tyle nie strzela, bo coraz więcej dyskutuje i gestykuluje, bo nie strzela na wyjazdach, bo jest ociężały, czy nawet „gruby”.

Oczywiście – czasy, w których „El Pistolero” był zawodnikiem wręcz kosmicznym (59 bramek i 24 asysty w sezonie 2015/2016) najprawdopodobniej już nie wrócą, jednak to wciąż świetny piłkarz, mogący zaskoczyć w każdej chwili.

Ten przez wielu nielubiany, niedoceniany napastnik, wciąż jednak po prostu robi swoje. Obecny sezon rozpoczął się dla Urugwajczyka bardzo dobrze, bo po dziewięciu występach ma na koncie łącznie siedem trafień. Te pozwoliły mu dokonać historycznej rzeczy.

Dzięki bramce w sobotnim meczu z Eibar (3:0), Luis Suarez zrównał się dorobkiem bramkowym z Josepem Samitierem, stając się tym samym czwartym najskuteczniejszym zawodnikiem w historii „Dumy Katalonii”. Obaj mają na koncie po 184 trafienia.

Urugwajczyk zachowując dobrą skuteczność już w tym sezonie może „przeskoczyć” legendarnego Ladislao Kubalę (194 bramki), a w dalszej perspektywie być może nawet Cesara (232), stając się drugim najlepszym strzelcem w historii klubu. Biorąc pod uwagę fakt, że Suarez trafił do Barcelony mając już 27 lat, nie można nie doceniać tego, czego dokonał w tak krótkim okresie. Bez wątpienia jedna z najlepszych „dziewiątek” w dziejach „Blaugrany”.