Barcelona miała na oku następce Valverde. Dziś może mówić o wielkim szczęściu

17.11.2019

Thierry Henry w czwartek został oficjalnie zaprezentowany jako nowy menedżer Montreal Impact. Trenerska przygoda Francuza mogła się jednak potoczyć zupełnie inaczej, gdyby nie pewna decyzja Ernesto Valverde.

Hiszpański szkoleniowiec w zeszłym sezonie dość długo zastanawiał się nad podpisaniem nowej umowy, która wówczas wygasała wraz z końcem sezonu 2018/2019. Ostatecznie Valverde zdecydował się przedłużyć ją o kolejny rok. Taka wiadomość nie okazała się zbyt dobra dla Henry’ego, który był brany pod uwagę na nowego menedżera „Dumy Katalonii”.

Ostatecznie 42-latek przejął wówczas posadę szkoleniowca Monaco. W ekipie z Ligue 1 nie udało mu się zanotować przyzwoitych rezultatów i zaledwie po 20 spotkaniach został zwolniony z pracy. Głównie dlatego szefowie Barcelony po tym nieudanym epizodzie nie rozpatrywali dalej tej kandydatury.

Dlaczego aktualny mistrz Hiszpanii wówczas w ogóle zainteresował się osobą Henry’ego? Głównym powodem miały być trzy sezony spędzone na Camp Nou oraz dobre relacje z Leo Messim. Dziś Bartomeu może mówić o wielkim szczęściu, zważywszy na to w jakich nastrojach były napastnik opuszczał poprzedni klub.