Dinamo Zagrzeb i starzy znajomi z Polski

26.11.2019

Mieli dostać oklep od wszystkich, później podziękować i… zakończyć swoją grę w Lidze Mistrzów. Tymczasem perspektywa dla Dinama Zagrzeb jest naprawdę dobra, bo już dzisiaj mogą sobie zapewnić europejskie puchary na wiosnę. Wystarczy przywieźć punkt/y z Mediolanu, co nie wydaje się żadnym ze scenariuszy science-fiction.

Po czterech kolejkach w grupie C sytuacja jest ciekawa i raczej trudna do przewidzenia poza jednym aspektem. Bez niespodzianki – Manchester City na czele, ale poza tym wszyscy raczej typowali pojedynek o drugie miejsce pomiędzy Szachtarem a Atalantą. Tymczasem Włosi, mimo że mają momenty dobrej gry, to na punkty się kompletnie nie przekłada. Co innego Dinamo Zagrzeb, które mimo tego, że jest w innej finansowej – przede wszystkim – lidze, pokazuje że można grać jak równy z równy z teoretycznie mocniejszymi ekipami. Dwa kapitalne mecze z Szachtarem zakończone wysokimi remisami – 2:2 i 3:3 – do tego nikła porażka w Manchesterze – 0:2 – oraz lanie jakie sprawili w Zagrzebiu nowicjuszowi w rozgrywkach LM, czyli Atalancie, którą rozbili 4:0 w znakomitym stylu.

Duża w tym zasługa Mislava Orsicia, który ma na swoim koncie 4 gole i obok siebie naprawdę ciekawe towarzystwo, bo przed nim tylko czterech zawodników, których wartość szacuje się na grube dziesiątki, a może i setki milionów euro – Heung-Min Son, Raheem Sterling, Robert Lewandowski i Erling Haaland.

Oczywiście to zasługa hat-tricka jakiego zaaplikował w pierwszej kolejce Atalancie, co nie zmienia faktu, że wynik bardzo dobry. Co ciekawe Orsić, to specjalista od trzech goli w meczu, bo w tym sezonie takie osiągnięcie świętował już… trzy razy. Po hat-tricku z Atalantą, poczekał dokładnie miesiąc i to samo zrobił w lidze z Goricą, a niecały miesiąc później również Rijeka odczuła na sobie jego możliwości strzeleckie.

Jednak to nie Orsić, ale Dani Olmo jest największym kapitałem zespołu ze stolicy Chorwacji. Mowa oczywiście o dosłownym znaczeniu, wszak reprezentant pierwszej reprezentacji Hiszpanii(!) grający w lidze chorwackiej musi być gorącym towarem. Już teraz wyceniany na kilkadziesiąt milionów euro, a chętnych nie ubywa, tylko przybywa z każdym rozegranym meczem. Dodatkowo debiut w barwach La Furia Roja również udany, skoro mowa o trzech minutach od wejścia, których potrzebował do strzelenia pierwszego gola w dorosłej kadrze. Rywalem może i słabiutka Malta, ale nadal mówimy o młodym piłkarzy grającym w przeciętnej europejskiej lidze! A każdy, kto chociaż trochę interesuje się piłką, ten wie, że Dinamo potrafi sprzedawać za naprawdę imponujące kwoty, a sumy rzędu 20 milionów euro nie są scenariuszami science-fiction. Ostatnie lata pod tym wzgledem wyglądały tak:

19/20: Ivan Sunjic – 8 milionów euro* do Birmingham City
18/19: Flip Benkovic – 14 milionów euro do Leicester City; Ante Coric i Borna Sosa – 6 milionów euro do Romy i Stuttgartu
17/18: Marko Rog – 13,5 milionów euro do Napoli
16/17: Marko Pjaca – 23 miliony do Juventusu; Josip Brekalo – 10 milionów do Wolfsburga; Marcelo Brozović – 5 milionów do Interu
15/16: Jozo Simunović – 7,5 miliona euro do Celticu

* – ceny z Transfermarkt

Polskie akcenty

Dinamo to też klub, którego losy z pewnością śledzą kibice Lecha Poznań, wszak w jego szeregach jest dwóch byłych piłkarzy i przede wszystkim trener, Nenad Bjelica. Od razu zaznaczmy, że głośnych szlochów i płaczu za Emirem Dilaverem, ani za Mario Situmem w Poznaniu nie  było, a tym bardziej  za Bjelicą.

Do tego do ojczyzny i klubu, w którym rozpoczynał swoją przygodę z piłką wrócił Sandro Kulenović. Droga powrotna „Kule” do Zagrzebia była mocno kręta. Najpierw transfer do Legii, gdzie zaczynał od rezerw, przez wypożyczenie do… Juventusu. W Turynie spędził czas głównie w Primaverze, czyli włoskim odpowiedniku, naszej nieistniającej już, Młodej Ekstraklasy. Miał także okazje trenować z pierwszym zespołem, ale ostatecznie wrócił do Warszawy. Tutaj był przedmiotem sporu na linii Aco Vuković – media i opinia publiczna. To właśnie Kulenović był wystawiany tego lata w eliminacjach europejskich pucharów i zdaniem wielu był to jeden z głównych powodów, przez które Legia nie awansowała do fazy grupowej Ligi Europy, bo w odwodzie był przecież król strzelców Ekstraklasy Carlitos.

Do tego Nenad Bjelica, który u nas został zapamiętany głównie ze słów „cirkus i skandaloza” w odniesieniu do decyzji sędziowskich. Tyle że w Zagrzebiu pokazuje klasę. Oczywiście podwójna korona zdobyta w maju 2018 roku była zaledwie zwieńczeniem sezonu, w którym wcześniej było dwóch trenerów. Trzba jednak przyznać, że rozpoczął od mocnego uderzenia, które później kontynuował. W Chorwacji cel dla Dinama mógł i jest jeden – mistrzostwo. Trudno się dziwić, wszak od uzyskania niepodległości Dinamo było 20 razy mistrzem kraju, a od sezonu 2005/06 zdobyli aż trzynaście tytułów i tylko raz(!), w rozgrywkach 2016/17 lepsza okazała się Rijeka, która na moment przerwała złotą passę Dinama.

W minionych rozgrywkach Dinamo także miało za sobą świetną przygodę w europejskich pucharach. Co prawda w decydującej batalii o Ligę Mistrzów odpadli z Young Boys Berno, to już w Lidze Europy zrobili wynik. Najpierw faza grupowa, w której rywalami były: Fenerbahce, Andrlecht i Spartak Trnava. 14 punktów i zdecydowane zwycięstwo w grupie mówiły same za siebie, podobnie jak pokonanie Viktorii Pilzno w pierwszej wiosennej rundzie. Dopiero Benfica była w stanie odprawić Dinamo w 1/8 finału, a i to nie bez kłopotów, wszak pierwszy mecz Chorwaci wygrali na Maksimirze 1:0!

Przede wszystkim jednak jest Damian Kądzior, czyli… drugi najlepszy strzelec Dinama w lidze! Zresztą licząc mecze na chorwackim podwórku – wraz z krajowym pucharem – ma na swoim koncie siedem goli i cztery asysty, co przy czternastu rozegranych spotkaniach jest wynikiem bardzo dobrym. Co ciekawe jak spojrzymy na statystyki Damiana, to jego passa rozpoczęła się od starcia z Karlovacem w Pucharze Chorwacji i wygląda tak:

vs Karlovac – 2 gole
vs NK Lokomotiva – gol i asysta
vs Slaven – bez zdobyczy
vs HNK Gorica – gol
vs NK Osijek – gol
vs NK Opatija – gol
vs Inter Zapresic – asysta
vs HNK Rijeka – asysta
vs Hajduk – asysta

W klubowej klasyfikacji kanadyjskiej, obejmującej wszystkie rozgrywki, jest na czwartym miejscu za wspomnianymi, Orsiciem i Olmo, a także za Bruno Petkoviciem, tyle że każdy z nich rozegrał więcej minut od naszego reprezentanta. Dlaczego? I tutaj przechodzimy do mniej przyjemnej informacji na temat Kądziora, a więc…

…niewiele minut rozegranych w europejskich pucharach. W kwalifikacjach Ligi Mistrzów zaledwie 164 minuty w obu spotkaniach z gruzińskim Saburtalo Tbilisi, a na kolejną minutę(!) musiał czekać do czwartej kolejki fazy grupowej, gdy zadebiutował w Lidze Mistrzów i trzeba powiedzieć, że miał dużego pecha, bo wchodził w 91. minucie przy stanie 3:1, a zszedł z remisem 3:3!