Na tropie nowego Błaszczykowskiego #2

01.01.2020
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 13:50

Kilka dni temu, jeszcze w starym roku, opublikowaliśmy listę pięciu ciekawych i gorących – jak na porę roku – nazwisk III-ligowców, na których warto zerknąć pod kątem transferu na poziom centralny. Były grupy wschodnie – pierwsza i czwarta – więc pora na zachodnie, a więc drugą i trzecią. Tutaj przewijają się historie z Ekstraklasy, młodzieżówek, ale i zawodników, którzy będą robili pierwsze podejście do zawojowania wyższych klas rozgrywkowych.

Podobnie jak w przypadku pierwszego zestawienia, nie skupialiśmy się na młodzieżowcach. Dość powiedzieć, że nie bacząc na ekstraklasowe przepisy, tylko jeden z naszej listy, w następnym sezonie nadal będzie posiadał taki status. Najstarszy z wybranych przez nas graczy skończy w tym roku 25 lat, a to nadal dobry czas, by wejść do wyższych lig i w nich na kilka lat pozostać.

Mateusz Żebrowski(KKS Kalisz, 95)

Gdy w sierpniu 2013 roku zmieniał Daniego Quintane w meczu Zawiszy z Jagiellonią, myśli tego chłopaka zapewne były skupione na jak największej liczbie meczów w Ekstraklasie. Tymczasem epizod w doliczonym czasie gry okazał się być jedynym – jak do tej pory – występem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najlepszy czas do momentu związania się z KKS-em Kalisz? Jesień sezonu 2017/18 w barwach Legionovii, dla której zdobył wówczas 7 goli ligowych na drugoligowych boiskach. Wydawało się, że zimą może zrobić krok do przodu. Najpierw klub ogłosił jego transfer do GKS-u Katowice, później trenował z Pogonią Siedlce i zagrał w sparingu Korony Kielce, ale na następny ligowy mecz musiał czekać aż do… sierpnia. – To wszystko efekt zawirowań z agentami. Cały czas wychodziły jakieś problemy… Zrobiłem, co byłem w stanie, rozegrałem dobrą rundę, liczyłem, że wreszcie wyląduję wyżej. Kolejny cios, jaki dostałem w krótkim czasie. Dobrze, że mogłem liczyć na wsparcie rodziców. Wtedy nie było mi łatwo. Grałem na określonym poziomie, upatrywano we mnie kandydata na dobrego piłkarza. Nagle musiałem wracać do domu – tłumaczył Żebrowski w materiale dla portalu Łączy nas Piłka w sierpniu tego roku.

Latem 2018 sprawdzany przez Raków Częstochowa, by po chwili trafić do III ligi. W Kaliszu najpierw 12 goli, a w tym sezonie prawdziwy rozkwit możliwości. 19 goli w 17. meczach na przestrzeni 1492 minut! Jeden poker – na koniec rundy z Nielbą Wągrowiec – do tego hattrick i cztery dublety. Na jednego gola potrzebował średnio 78,5 minuty! Wyniki kosmiczne i robiące piorunujące wrażenie. – Zamierzam wrócić jak nie do ekstraklasy, to przynajmniej do pierwszej ligi. Jeśli będą jakieś propozycje, na pewno je rozważę. Ale najpierw jest zadanie do zrobienia z KKS-em – mówił Żebrowski we wspomnianym artykule na laczynaspilka.pl. Zapytaliśmy o zdanie także Mateusza Sokołowskiego, który pomagał w tworzeniu pierwszej części naszego rankingu. – Skrzydłowy spokojnie do grania na szczeblu centralnym, dobra szybkość jak na swój wzrost, dośrodkowanie w biegu, uderzenie z obu nóg. Generalnie: zrobił wszystko co mógł, żeby dać sygnał, że jest gotowy do powrotu na wyższy poziom. Moim zdaniem piłkarsko się tam obroni. Chociaż boję się, że kluby z ESA czy I ligi jeśli będą już miały kogoś wyciągać z III ligi, to prędzej jakiegoś młodzieżowca, pod kątem przepisu – powiedział dziennikarz tygodnika Piłka Nożna i portalu 2×45.info.

Mariusz Idzik(Ruch Chorzów, 97)

Kolejny zawodnik, który w swoim CV zapisał występy w Ekstraklasie. – On ma szansę już w przyszłym sezonie być podstawowym zawodnikiem Śląska. Nie mówię, że na pewno nim będzie, ale ma potencjał, by się nim stać – tak trzy lata temu mówił Mariusz Rumak o wychowanku Śląska Wrocław. Wówczas trwał sezon 2016/17, a chwilę wcześniej Idzik strzelił 7 goli dla rezerw i  był powoływany do reprezentacji U19. Rok później na wiosnę zasilił – wówczas – I-ligową Wisłę Puławy i na Lubelszczyźnie trafił cztery razy wiosną. Wtedy wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, aż do 30. kolejki i meczu ze Stalą Mielec, w którym zerwał wiązadła krzyżowe i na kolejny mecz ligowy musiał poczekać aż 10 miesięcy!

Ostatnie dwa sezony, spędzone głównie w rezerwach Miedzi Legnica oraz Ruchu Chorzów, w których ustrzelił zaledwie cztery gole. Krótko mówiąc 16 goli przez kilka sezonów od wejścia do grona seniorów na nikim nie mogło robić wrażenia. Tym bardziej jego jesienny wynik w Chorzowie musi cieszyć kibiców przy Cichej. 13 goli w lidze oraz dwa kolejne dorzucone w Pucharze Polski przeciwko drużynom z wyższych lig robi wrażenie. Idzik to wciąż zawodnik na dorobku, który w kwietniu nadchodzącego roku będzie obchodził 23. urodziny. Warto zwrócić uwagę na jego serie ligowe w barwach Niebieskich. 3 mecze bez gola, 3 mecze i 5 goli, 5 meczów bez bramki oraz 6 meczów kończących rundę jesienną, których dorzucił kolejne 8 trafień. – Moment przełamania nastąpił w meczu z Rekordem Bielsko-Biała. Wpadły dwie bramki, wzrosła pewność siebie, szybko dołożyłem kolejną w Zabrzu. I ruszyło, morale poszło w górę, z każdym następnym meczem czułem się lepiej. Być może potrzebowałem też czasu, ogrania się z chłopakami – mówił Idzik w listopadowym wywiadzie dla śląskiego Sportu.

Bartłomiej Kulejewski (Ruch Chorzów, 00)

Trzy lata temu wraz z Mateuszem Boguszem zdobywał wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych. Dzisiaj Bogusz trenuje pod okiem Marcelo Bielsy, a Kulejewski powoli, ale rozwija się, w chorzowskim klubie. Mimo że nie ma jeszcze dwudziestu lat, za nim już ponad pół setki występów w pierwszym zespole na środku obrony i… dwa spadki w CV. O ile w tym pierwszym – z I ligi – miał niewielki udział, o tyle w ubiegłym sezonie był już podstawowym zawodnikiem Niebieskich. Trudne doświadczenia sportowe to jednak nic w porównaniu do tego, co przeżył Kulejewski w czasie meczu Ruch-Zagłębie Sosnowiec z końcówki maja 2018 roku. Zagłębie zwycięstwem przyklepało awans do Ekstraklasy, Ruch spadał do II ligi, a w trakcie meczu na trybunach zasłabła mama Kulejewskiego, którą reanimowano jeszcze na stadionie, ale niestety szybka pomoc i transport do szpitala nie pomogły i kobieta zmarła.

Szymon Kobusiński (Lechia Zielona Góra, 98)

Wychowanek województwa lubuskiego, a więc regionu, który piłkarsko od wielu lat uchodzi za prawdziwą piłkarską pustynie. Próżno szukać klubów z tego województwa wyżej niż w III lidze. Rok temu próbował swoich sił w I-ligowym Rakowie, ale trener Marek Papszun nie zdecydował się wówczas na zawodnika Falubazu Zielona Góra, który spadał do IV ligi. Podobnie nie zatrzymał się ani w GKS-ie Tychy, ani Skrze Częstochowa. Miniony sezon spędzony na południu. Najpierw wsławił się dwoma samobójami w barwach Garbarni Kraków, a gdy zszedł ligę niżej… zaczął mniej grać w Stali Rzeszów, do której zresztą został sprowadzony – jak mówili włodarze Żurawi – by poszerzyć grono młodzieżowców. Skończył się wiek młodzieżowca i skończył się Kobusiński w Stali. Latem testowany przez Motor Lublin, a ostatecznie wrócił do Zielonej Góry i co ciekawe, jak podają lokalne media, sam zgłosił się o swojego byłego pracodawcy.

Jak się okazuje dobrze zrobił. 9 goli jesienią i miano jednego z najciekawszych zawodników grupy trzeciej rozgrywek III-ligowych. Wraz z doświadczonym Wojciechem Okińczycem byli liderami Lechii Zielona Góra. Kobusiński gra na boku pomocy, choć może też grać na jako boczny obrońca/wahadłowy. Wachlarz możliwości szeroki, a wydaje się, że jeśli nie zimą, to latem może poszukać miejsca w wyższych ligach na dłużej. Warunek jeden – podtrzymana forma.

Piotr Skrobosiński(Polonia Środa Wielkopolska, 99)

Drugi obrońca w naszym zestawieniu i drugi – jeszcze – młodzieżowiec, a także zawodnik, który w stosunkowo młodym wieku ma na swoim koncie sporo występów w seniorach. Jesienią rozegrał wszystkie mecze i tylko w jednym z nich musiał zejść wcześniej z boiska. Dodatkowo Skrobosiński robi użytek ze swoich warunków fizycznych – 188 cm – i regularnie, jak na możliwości środkowego obrońcy, strzela gole. W inauguracyjnym sezonie trzy, w minionym pięć, a w obecnych rozgrywkach dorzucił kolejne trzy trafienia.

Głos Wielkopolski umieścił go na liście 10. największych talentów regionu, pośród perełek akademii Lecha Poznań, i opisując go w ten sposób:

Piotr Skrobosiński skończył już 20 lat i jest najstarszym zawodnikiem w naszym rankingu, ale środkowy obrońca Polonii Środa Wielkopolska zaliczył niesamowity postęp w tym sezonie. Rozmawialiśmy o zawodniku z trenerem Krzysztofem Kapuścińskim i on podkreśla, że zawodnik jest już gotowy nawet na I ligę.

Jego wiodącą nogą jest prawa, ale lewa mu nie przeszkadza. Zawodnik ma dobre otwarcie gry i potrafi zagrać długą piłkę za linię obrony. Będziemy bardzo zaskoczeni, jeśli piłkarz zostanie w Polonii na kolejny sezon. Klubowi oczywiście życzymy zatrzymania Piotra, ale będzie bardzo trudno.

Już po rundzie jesiennej otrzymał szansę sprawdzenia swoich sił w sparingu Termaliki Nieciecza. To już nie pierwszy raz, gdy klub spod Tarnowa daje mu szansę, bo podobnie było latem. Zresztą ostatnie lato było wyjątkowo gorące dla 20-latka, bo testowaniem tego chłopaka były zainteresowane dwa kluby z I ligi – Warta Poznań i Odra Opole. Skrobosiński być może już niedługo pójdzie w ślady swojego rówieśnika i – do niedawna – kolegi z Polonii, a więc Jakuba Apolinarskiego, który po półrocznym okresie aklimatyzacji w Częstochowie, teraz ma na swoim koncie pięć spotkań w Ekstraklasie.