Od nadmiaru napastników do ich braku. Legia nie ma kim strzelać

21.01.2020

Krytykowana przez wiele miesięcy Legia Aleksandara Vukovicia nie miała nic, co przyciągało do jej oglądania. Skreślona przez dużo osób drużyna stopniowo się poprawiała, a pod koniec 2019 roku wręcz imponowała ofensywą. Czy teraz „Wojskowi” na własne życzenie stracą największy atut?

Świetna skuteczność, jaką wraz z poprawą gry całej drużyny popisywali się Jarosław Niezgoda i Jose Kante, w pewnym momencie stwarzała wręcz kłopot bogactwa. Obaj rzadko grali jednocześnie, więc niemal zawsze któryś z nich „marnował się” na ławce.

Legia wykorzystała ten okres i w końcu sprzedała Polaka (choć ten dalej przechodzi najdłuższe testy w historii w Portland), który w 18 występach zdobył 14 bramek. Informacja świetna szczególnie z ekonomicznego punktu widzenia, ale także sportowo klub nie stracił kogoś „nie do zastąpienia”.

Ofensywa miała polegać na Jose Kante, ale… sprawy się komplikują. 29-latek doznał właśnie kontuzji na jednym z treningów na obozie w Turcji, przez co straci większość zimowego okresu przygotowawczego. Dopiero badania wykonane za kilka dni mają określić, jak długa okaże się pauza napastnika.

Biednemu zawsze wiatr w oczy? Można to odnieść do wielu polskich klubów, aktualnie także Legii. Widzimy jak niewiele trzeba, by kłopot bogactwa przerodził się nagle w konieczność gry Mateuszem Cholewiakiem, czy też Maciejem Rosołkiem… Cóż, pozostaje życzyć Jose Kante szybkiego powrotu do zdrowia.