Euro 2020: Kto może opuścić wielki turniej?

23.01.2020

Rok 2020 w kontekście zmagań reprezentacyjnych upłynie pod znakiem Euro 2020. Rozlosowano już grupy tego turnieju, a ostatnimi niewiadomymi są kadry, które rywalizować będą o ostatnie miejsca w barażach pod koniec marca. Selekcjonerzy z pewnością intensywnie przygotowują się do wielkiej imprezy, analizując przeciwników, oceniając postawę swoich graczy. Mimo iż mamy dopiero końcówkę stycznia, niektórzy trenerzy muszą drżeć o przyszłość pewnych zawodników. Kogo może zabraknąć na tej wielkiej imprezie?

Prawdziwą zmorą piłkarzy jest z pewnością kontuzja związana z zerwaniem więzadeł krzyżowych. Przy takich urazach, rekonwalescencja z reguły trwa pół roku. Niejednokrotnie byliśmy świadkami przypadków, gdy właśnie takie problemy zdrowotne wykluczały czołowych zawodników z udziału na mistrzostwach Europy. Tym razem niestety jest podobnie. Mamy już kilku graczy, których kontuzje są na tyle poważne, iż udział w prestiżowym turnieju jest praktycznie niemożliwy.

Zestawienie piłkarzy zaczynamy od naszego podwórka. Jerzy Brzęczek w trakcie mistrzostw Europy nie będzie mógł skorzystać z Krystiana Bielika, który w połowie stycznia zerwał więzadło krzyżowe przednie w trakcie spotkania Derby U-23. Komunikat w sprawie stanu zdrowia gracza angielskiej ekipy jest jasny – półroczna przerwa od boiska.

Oznacza to, iż Bielik teoretycznie powinien wrócić na murawę w połowie czerwca. Wtedy właśnie rozpoczyna się turniej, dlatego udział 22-latka na Euro 2020 jest niemożliwy. Choć Bielik w reprezentacji zagrał raptem trzy mecze, trudno nie mówić o sporym ciosie dla „Biało-Czerwonych”.

Swoją przygodę z dorosłą kadrą Krystian rozpoczął we wrześniu ubiegłego roku, debiutując w przegranej rywalizacji ze Słowenią. Wejście z ławki Bielika było dobrze oceniane przez ekspertów. Jerzy Brzęczek zapewne również pozytywnie odebrał grę piłkarza, co potwierdził występ Krystiana od pierwszej minuty w starciu z Austrią. Polska zremisowała w tym meczu na Stadionie Narodowym 0-0, więc ze swojej postawy mógł być zadowolony 22-latek, którego obowiązki polegają przede wszystkim na niwelowaniu ataków rywali.

Patrząc na kadrę „Biało-Czerwonych”, Krystian Bielik miał spore szanse, by zaliczył chociażby jeden mecz na Euro 2020. Co prawda rywalizacja w środku pola reprezentacji jest dość spora, gdyż prócz Krystiana są tacy gracze jak Krychowiak, Góralski oraz Klich, jednakże postawa Bielika była ostatnio bardziej ceniona przez selekcjonera, niż chociażby gra zawodnika Leeds, czyli Mateusza Klicha.

Z tą samą kontuzją, co Krystian Bielik, mierzyć się musi Memphis Depay. Holender w połowie grudnia zerwał więzadło krzyżowe przednie lewego kolana. Tak jak w przypadku gracza Derby, absencja Depaya wynosić około sześć miesięcy.

Teoretycznie zatem, Memphis powinien wrócić do treningów w połowie maja, mając tym samym trochę czasu na przygotowanie do Euro 2020. Trudno jednak wyobrazić sobie, by ktokolwiek ryzykował zdrowiem Holendra, powołując go na turniej po tak ciężkiej kontuzji.

Dla „Oranje”, utrata Depaya jest ogromnym ciosem. W kontekście gry ofensywnej, nie ma w reprezentacji Holandii ważniejszego piłkarza. W eliminacjach do mistrzostw Europy Memphis regularnie przyczyniał się do zdobywania bramek. Łącznie, zawodnik Lyonu zdobył sześć goli oraz zaliczył osiem asyst. Statystyki mówią zatem jasno – bez Memphisa szanse kadry na sukces zmalały drastycznie.

Na Depayu kłopoty kadry Holandii się nie kończą. Pod koniec grudnia, Donyell Malen zerwał więzadła w starciu z Feyenoordem. Tak jak w przypadku wielu graczy, okres rekonwalescencji powinien wynieść około pół roku. 20-letni napastnik PSV Eindhoven nie pomoże tym samym swojej reprezentacji podczas mistrzostw Europy.

Choć wkład Malena w wyniki Holandii podczas eliminacji nie był tak wielki, jak Depaya, to nieobecność Donyella z pewnością martwi Ronalda Koemana. W szczególności mając na uwadze uraz Memphisa, kolejnego ofensywnego zawodnika.

Malen bardzo dobrze spisywał się w tym sezonie. Dla PSV, 20-latek zdobył 17 goli oraz zaliczył 9 asyst. Piłkarz radził sobie na każdym froncie. Strzelał bramki zarówno w kwalifikacjach do LM czy LE, jak i w Eredivisie oraz samej Lidze Europy.

Klątwa zerwanych więzadeł krzyżowych dopadła także zawodnika Romy, Nicolo Zaniolo. W rywalizacji z Juventusem, 20-latek doznał poważnej kontuzji, która wyklucza go z gry na około pół roku.

Sytuacja Zaniolo wydaje się wręcz bliźniacza, co do sprawy Bielika. Po pierwsze, termin doznania urazu jest bardzo podobny, więc udział na Euro 2020 można określić jako wręcz niemożliwy. Po drugie, Nicolo nie ma na swoim koncie za wiele występów w kadrze. Tendencja w kontekście roli piłkarza była jednak wzrostowa, co potwierdzają eliminacje do tego turnieju. W ostatnim meczu grupowym przeciwko Armenii, Nicolo Zaniolo zagrał świetny mecz, zdobywając dwie bramki oraz zaliczając jedną asystę.

Był to prawdziwy popis Włochów na zakończenie zmagań. Ofensywny tercet Chiesa, Immobile oraz Zaniolo wyglądał w tym spotkaniu niesamowicie, dlatego Roberto Mancini może być zaniepokojony faktem, iż tych trzech zawodników wspólnie na murawie podczas Euro nie wystąpi. Oczywiście, kadra jest na tyle szeroka, iż Zaniolo może zastąpić chociażby Federico Bernardeschi. Patrząc jednak na postawę obu piłkarzy w tym sezonie, Mancini z pewnością wolałby wystawić gracza Romy, który miał już na swoim koncie 6 goli oraz 2 asysty we wszystkich rozgrywkach. W przypadku Federico możemy mówić o zaledwie jednym golu i asyście.

Pozostając w temacie zerwanych więzadeł i Serie A, trzeba wspomnieć o kontuzji Meriha Demirala. Środkowy defensor Juventusu, tak jak Zaniolo doznał tego urazu podczas rywalizacji obu ekip. Reprezentacja Turcji traci tym samym podstawowego obrońcę na wielki turniej.

Demiral swój debiut w kadrze zaliczył w 2018 roku, występując w końcówce spotkania przeciwko Ukrainie. Od startu eliminacji do Euro 2020, Merih grał w każdym grupowym meczu. Na temat gry linii defensywy tej reprezentacji można powiedzieć wiele dobrego. W trakcie zmagań o bilet na turniej, Turcja zajęła drugie miejsce w tabeli, uznając wyższość tylko Francji.

Na szczególną uwagę zasługuje liczba straconych goli. Kadra Demirala pozwoliła strzelić rywalom zaledwie trzy bramki. Spora w tym zasługa duetu Soyuncu-Demiral, który spisywał się podczas eliminacji wyśmienicie.

Kto zatem może zastąpić Meriha w składzie? Poważnym kandydatem jest nieco młodszy, Ozan Kabak. 19-latek z powodzeniem radzi sobie w Schalke. To właśnie piłkarz niemieckiej ekipy zapewne stworzy parę stoperów z Soyuncu.

Prócz Demirala w reprezentacji Turcji nie zagra na Euro Yusuf Yazici. 22-letni pomocnik zerwał więzadła krzyżowe pod koniec 2019 roku. To dość poważne osłabienie kadry, gdyż gracz Lille regularnie pojawiał się na murawie podczas spotkań eliminacyjnych. Zawodnikowi francuskiej ekipy udało się nawet zdobyć gola oraz zaliczyć asystę.

Prognozy w kontekście postawy piłkarza na Euro 2020 były optymistyczne. Yosuf trafił do Ligue 1 podczas letniego okna transferowego za kwotę 18 milionów euro. Już w debiutancki sezonie, pomocnik odgrywał kluczową rolę w zespole, co potwierdza osiemnaście rozegranych spotkań w lidze.

W tym czasie, Yazici zdobył jednego gola oraz zaliczył cztery asysty. Trzeba także wspomnieć o występach tego zawodnika w Lidze Mistrzów. 22-latek zanotował 6 meczów.

Już od kilku miesięcy z zerwanym więzadłem krzyżowym w lewym kolanie zmaga się Niklas Sule. Okres rekonwalescencji powinien potrwać około sześć miesięcy. Oznacza to, iż szanse na udział w turnieju powinny być dość spore.

Taki scenariusz wykluczył jednak chociażby Uli Hoeness, który oznajmił tuż po urazie defensora, iż Niklas może zapomnieć o Euro 2020. Piłkarz tuż po powrocie do zdrowia powinien skupić się na starcie nowego sezonu.

Można przychylać się ku opinii przedstawiciela Bayernu, gdyż kadra Niemiec jest na tyle konkurencyjna, iż Joachim Loew zapewne nie będzie ryzykować zdrowiem Niklasa, który zerwał więzadła już drugi raz w swojej karierze.

Parę stoperów w eliminacyjnej rywalizacji z Białorusią pełnili Ginter oraz Koch. Dodatkowo w kadrze jest oczywiście Jonathan Tah. Nie można również zapominać o Antonio Rudigerze, który wrócił do gry po poważnej kontuzji. Oczywiście, Sule wydaje się najlepszym defensorem z całej czwórki. Zdrowie i troska o piłkarza jest jednak najważniejsza.

Od kilku miesięcy o powrót na murawę walczy Ruben Loftus-Cheek. Anglik podczas towarzyskiego meczu Chelsea w USA, rozgrywanym w połowie maja, zerwał ścięgno Achillesa. Do tej pory, pomocnik nie wrócił do gry, choć wydaje się, że prognozy są optymistyczne.

Trudno jednak wyobrazić sobie, by 24-latek znalazł się w kadrze Anglii na Euro 2020. Po pierwsze, konkurencja w reprezentacji jest dość spora. Bardzo dobrze prezentują się tacy gracze jak Maddison, Grealish czy Mount. Po drugie, nadal nie ma określonej daty powrotu Loftusa-Cheeka. Klub wysyła niejednoznaczne komunikaty. Niektórzy dziennikarze twierdzą, że na boisku w sezonie 2019/2020 Ruben się nie zjawi.

Jest to spora strata dla Chelsea, gdyż 24-latek powinien w trwającej kampanii odgrywać kluczową rolę w ekipie „The Blues”. Druga część rozgrywek 2018/2019 była w wykonaniu pomocnika bardzo obiecująca. Przy regularnej grze w tym sezonie, powołanie do kadry byłoby raczej formalnością.

Będąc przy kadrze Garetha Southgate’a, trzeba wspomnieć o urazie Toma Heatona. Gracz Aston Villi nabawił się kontuzji kolana, która uniemożliwia mu udział na Euro 2020. Tym samym selekcjoner Anglii ma mniejsze pole manewru w kontekście golkiperów. Niekwestionowanym numerem jeden jest Jordan Pickford. Heaton wraz z Nickiem Popem pełnili funkcję rezerwowych bramkarzy.

Nieobecność Heatona odbija się przede wszystkim na doświadczeniu między słupkami kadry. Tom z trójki golkiperów jest najstarszy. Dodatkowo ma najdłuższy staż, gdyż debiutował już w 2016 roku, gdy selekcjonerem był Roy Hodgson. Pozostała dwójka zaliczyła swoje pierwsze spotkania już pod wodzą Southgate’a.

Przed mistrzostwami Europy rozegrane zostaną baraże, w których udział wezmą Szkoci. Kadra ta będzie musiała poradzić sobie kluczowego zawodnika. John McGinn złamał pod koniec 2019 roku kostkę. Według klubowych informacji, nieobecność piłkarza potrwa około trzy miesiące, czyli do połowy/końcówki marca.

Oznacza to, iż udział Johna w barażach jest praktycznie niemożliwy. Pod koniec marca, Szkocja rywalizować będzie z Izraelem. Przy ewentualnym triumfie, kadra zmierzy się ze zwycięzcą meczu Norwegia-Serbia.

Dla Szkotów nieobecność McGinna jest niezwykle bolesna. 25-latek rozegrał do tej pory 21 spotkań w reprezentacji. Na szczególną uwagę zasługują jednak ostatnie mecze piłkarza Aston Villi. W trzech potyczkach John zdobył łącznie sześć goli, dorzucając asystę.

Walka z Czasem

Nie wszystkich kontuzjowanych zawodników los jest przesądzony. Mamy grupę piłkarzy, którzy walczą z czasem, by przygotować się do mistrzostw Europy.

O stan zdrowia tego zawodnika drży cała Anglia. Harry Kane podczas rywalizacji z ekipą Southampton doznał kontuzji ścięgna udowego. Początkowo przypuszczano, iż napastnik Tottenhamu opuści kilka spotkań, wracając na murawę w połowie lutego lub na początku marca.

Kolejne komunikaty w sprawie urazu Kane’a były jednak tylko gorsze. Obecnie mówi się o rekonwalescencji, która potrwa do kwietnia. Pojawiają się jednak głosy, które sugerują, iż na Euro 2020 piłkarz może się nie pojawić.

Tak twierdzi chociażby były reprezentant Anglii, Michael Owen. W jednym z wywiadów, przyznał on bowiem, iż zmagał się podczas swojej piłkarskiej kariery z takim urazem. Kontuzja wykluczyła go na kilka miesięcy. Nie był to jednak największy problem Owena. Snajper występujący w przeszłości w Liverpoolu czy Manchesterze United wyjawił, że obawa o nawrót kontuzji po powrocie z takich problemów zdrowotnych jest u zawodników z reguły spora.

Media zaczynają zatem debatować, kto może zastąpić Kane’a w kadrze. Jest kilku ciekawych kandydatów, jak chociażby Abraham, Vardy czy Ings. Trudno jednak wyobrazić sobie, by ktokolwiek osiągał takie liczby, jak snajper Tottenhamu. Harry w 45 spotkaniach dla reprezentacji zdobył aż 32 gole.

Na kłopotach Kane’a nie kończą się obawy kibiców Anglii. Z kontuzją zmaga się obecnie Marcus Rashford. Pęknie kości pleców ma rzekomo wykluczyć zawodnika na około dwa miesiące. Mówimy rzekomo, gdyż podobnie jak w sytuacji Harry’ego, pojawiają się niepokojące wieści w sprawie stanu zdrowia gracza „Czerwonych Diabłów”.

Nie jest to bowiem jedyny problem 22-latka. Rashford ma także kłopoty z kostką, które trwają od wielu miesięcy. Jak informuje „The Telegraph”, już prawie rok temu Marcus ukruszył kość, co wymagało operacji. Mimo to, piłkarz grał z tym urazem przez cały czas.

Byli piłkarze twierdzą, że absencja przy kontuzji pleców powinna potrwać więcej, niż trzy miesiące. Zawodnik przy tego typu problemach powinien przede wszystkim odpocząć. Biorąc pod uwagę uraz kostki, dłuższa przerwa Rashforda od gry wydaje się konieczna. Pytanie, czy potrwa do czerwca.

Do nieobecnych Depaya i Malena może dołączyć Daley Blind. Gracz Ajaksu przeszedł niedawno zabieg wszczepienia urządzenia ICD. Taka czynność była wywołana wystąpieniem u zawodnika zapalenia mięśnia sercowego.

Operacja zakończyła się sukcesem, a Blind wrócił w połowie stycznia do treningów. Przy tego typu problemach zdrowotnych istnieje jednak zawsze ryzyko. Dlatego też, reprezentacja na pewno zachowa odpowiednią ostrożność.

Sam Blind jest czołową postacią swojej kadry. Do tej pory, defensor zagrał w 68 meczach dla „Oranje”. Ewentualna strata tego piłkarza przy problemach zdrowotnych ofensywnych zawodników na pewno odbije się na postawie Holandii w trakcie Euro 2020.

Chwilę grozy przeżyli kibice Evertonu podczas starcia z Tottenhamem. Andre Gomes złamał nogę w okolicach kostki. Uraz Portugalczyka na powtórkach wyglądał bardzo źle, dlatego od razu rozpoczęła się dyskusja na temat gry piłkarza na Euro 2020.

Prognozy w sprawie stanu zdrowia są jednak bardzo optymistyczne. Gomes już po niecałych trzech miesiącach wrócił do treningów siłowych. Wydaje się zatem, iż szanse 26-latka na grę w czerwcu są dość spore.

Pytanie, czy selekcjoner kadry Portugalii będzie chciał skorzystać z pomocnika. Po raz ostatni, Andre Gomes zagrał dla reprezentacji 26 marca 2018 roku w towarzyskiej rywalizacji z Holandią. Od tego momentu, gracz Evertonu nie zaliczył chociażby minuty.

W starciach z Ukrainą i Luksemburgiem, Gomes znalazł się na ławce rezerwowych Portugalii. trio pomocników tworzą jednak Mario, Moutinho oraz Pereira.

O stan zdrowia swojego zawodnika drżą grupowi rywale Polaków z eliminacji, czyli Austriacy. Sebastian Prodl od ponad półtorej roku zmaga się z różnymi kontuzjami. Obecnie, uraz łydki uniemożliwia defensorowi występy w Watfordzie.

Dla Austrii jest to spora strata, gdyż Prodl ma na swoim koncie już 73 występy w kadrze. 32-latek zadebiutował w reprezentacji 30 maja 2007 roku. Po raz ostatni, ze względu na częste problemy zdrowotne, zagrał 16 października 2018 roku.

Wydaje się, że obecny uraz nie wykluczy zawodnika z udziału na Euro 2020. Pytanie, czy do czerwca Prodl nie nabawi się nowej kontuzji, która zniweluje szanse obrońcy na grę.

Na sam koniec warto pochylić się nad największą niewiadomą, czyli obecną sytuacją Pogby. W tym sezonie Francuz praktycznie nie gra. Co chwile mówi się o zdrowotnych kłopotach zawodnika, jednakże nie są to na tyle poważne urazy, by wykluczyły piłkarza na wiele miesięcy.

Fakty natomiast są takie. Do tej pory, Pogba zagrał w zaledwie siedmiu ligowych potyczkach. Od września, pomocnik praktycznie nie melduje się na murawie. Paul zaliczył dwa powroty po kontuzji, jednakże w obu przypadkach zawodnik nie mógł za długo nacieszyć się grą, gdyż po dwóch spotkaniach Francuz ponownie wypadał ze składu.

Obecnie, kontuzja kostki wyklucza 26-latka do połowy lutego. Nie wiadomo jednak, jak będzie wyglądać sytuacja zdrowotna gracza po powrocie na boisko. Kolejny uraz Pogby nie będzie z pewnością wielkim zaskoczeniem.

Spory ból głowy może mieć zatem Didier Deschamps. Francja na brak jakości w środku pola nie może narzekać. Rodzi się zatem pytanie, czy selekcjoner zdecyduje się na powołanie piłkarza z takimi problemami zdrowotnymi.

Mamy dopiero styczeń, a jak widać, lista nieobecnych na Euro 2020 jest dość spora. Niestety, zapewne liczba zawodników kontuzjowanych do czerwca z pewnością będzie dłuższa. Wniosek jest zatem jeden. Intensywność klubowych zmagań odbija się na zdrowiu piłkarzy coraz bardziej.