TOP 40: Najlepsi zawodnicy, którzy wyjechali z Polski w ostatnich trzech latach

26.01.2020
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 16:06

Czołowi zawodnicy hurtowo opuszczają ekstraklasę. Choć niektórzy powiedzą, że to zjawisko stare jak świat, w ciągu ostatnich trzech sezonów jest najbardziej widoczne. Pomimo że polska piłka ligowa jest kryzysie, nie brakuje u nas talentów. Zarówno wśród zawodników, którzy przeszli przez nasz system szkolenia, jak i obcokrajowców – nie wszyscy bowiem wpisują się w definicję “szrotu”. Postanowiliśmy trochę to uporządkować i po długich dyskusjach, wybraliśmy czterdziestu najlepszych zawodników, którzy opuścili ekstraklasę w ciągu trzech ostatnich sezonów. 

***

Sezon 2017/2018 – choć od tamtych rozgrywek przez ekstraklasę przewinęło się wielu ciekawych zawodników – zaczęła się niechlubna seria polskich klubów. Od tamtej pory nie mamy ani jednego przedstawiciela w fazie grupowej europejskich pucharów. Dlatego w naszym rankingu zdecydowaliśmy się właśnie na cezurę czasową od letniego okna transferowego w 2017 roku.

Przyznajmy szczerze, z poniższych zawodników dałoby się ułożyć zespoły, które w pucharach grałyby z powodzeniem. Cała czterdziestka doszła jednak do wniosku, że należy skorzystać z okazji i wyjechać do innych krajów. Nie tylko do Anglii czy Włoch, ale także USA, Bułgarii czy Kazachstanu.

Zanim przejdziemy do rankingu, warto podkreślić również, że znaleźli się w nim zawodnicy aż 14 klubów. To dowód na to, że wszędzie może się trafić piłkarz z prawdziwego zdarzenia. Tylko do tego czasem trzeba zrobić coś więcej niż obejrzeć Hiszpana z Segunda Division B biegającego za piłką do rytmu “Despacito”. Może czasem najważniejsze, by go dobrze wyszkolić? Nieprzypadkowo większość piłkarzy tego rankingu to Polacy.

***

40.-31.

  1. Zdenek Ondrasek

To jeden z najstarszych zawodników w naszym zestawieniu. I już na wstępie możemy dodać, że Czech jest jedynym piłkarzem, który wypromował się w Wiśle Kraków. Owszem, na wyższych pozycjach są również byli piłkarze “Białej Gwiazdy”, aczkolwiek wyjechali z Polski już jako piłkarze innych klubów.

Losy Zdenka Ondraska w Wiśle można zobrazować sinusoidą. Spędził w Krakowie trzy lata. Pierwsza i ostatnia runda w jego wykonaniu były najlepsze. 17 bramek i 6 asyst w 35 meczach to niezły wynik. Gdyby jednak doliczyć spotkania z dwóch chudych lat, wyglądałoby to nieco gorzej. Poza tym, przez ponad pół roku zmagał się z urazem ścięgna Achillesa. Koniec końców, napastnik wyjechał z Polski jako jeden z czołowych strzelców rundy jesiennej sezonu 2018/2019. Zimą trafił za darmo do klubu MLS, FC Dallas. W USA utrzymał formę z jesieni i po jakimś czasie zadebiutował w reprezentacji Czech. Zdobył wtedy swoje pierwsze trafienie w narodowych barwach, dając trzy punkty w meczu z Anglią.

  1. Luka Zarandia

Można powiedzieć, że Arka Gdynia ściągała obcokrajowców na pęczki. I tak naprawdę niewielu wniosło coś do zespołu, co widzimy chociażby w obecnym sezonie. Luka Zarandia jednak dość szybko rozkochał w sobie kibiców gdyńskiego klubu.

Przez 2,5 roku na Pomorzu, Luka Zarandia wystąpił w 59 meczach, w których zanotował 10 goli i tyle samo asyst. Bez wątpienia najważniejszym jego trafieniem było to z finału Pucharu Polski. Gruzin trafił do siatki na 2:1, a Arka sensacyjnie sięgnęła po trofeum. Co więcej, to był jego pierwszy gol w barwach gdyńskiego klubu. A potem to już poszło…

Luka Zarandia opuścił Gdynię ostatniego lata. Trafił za milion euro do belgijskiego Zulte Waregem, w którym gra regularnie. Kibice Arki docenili go, wybierając do najlepszej jedenastki z okazji 90-lecia. I niewątpliwie trochę tęsknią.

  1. Ryota Morioka

W zasadzie mało kto już pamięta o tym, że Japończyk występował w ekstraklasie. Choć w tamtym czasie był jedną z kluczowych postaci Śląska Wrocław…

Ryota Morioka trafił do Polski zimą 2016 roku. Potrzebował trochę czasu na aklimatyzację, aczkolwiek od początku wyróżniał się techniką gry na tle zarówno kolegów z drużyny, jak i rywali. Gdy się odblokował, nikt już nie był w stanie go powstrzymać. Nie prezentował równej formy przez cały sezon, najlepiej spisywał się dopiero pod koniec rozgrywek.

Japończyk wystąpił w 51 meczach ekstraklasy, w których zdobył 15 bramek i zaliczył dziewięć asyst. Po sezonie 2016/2017 odszedł ze Śląska do belgijskiego Waasland-Beveren za 275 tysięcy euro. Z perspektywy czasu, wrocławski klub rozegrał to fatalnie. Po pół roku w Belgii, Morioka był już wart 4 miliony euro, ale to już opowieść na inny ranking…

  1. Damian Szymański

Pierwszy Polak w tym zestawieniu, aczkolwiek możemy uprzedzić, że będzie ich jeszcze sporo. Zaczynamy jednak od byłego zawodnika Wisły Płock, który wykorzystał swój dobry czas, żeby odejść do silniejszej ligi.

Damian Szymański przychodził do “Nafciarzy” z Jagiellonii za 25 tysięcy euro. Po 1,5 roku odszedł za 60 razy więcej. Płocki klub zrobił na nim naprawdę niezły interes. Zanim jednak pomocnik przeniósł się do Achmata Grozny, rozegrał 52 mecze w lidze. Osiem goli i tyle samo asyst to nie wszystko. Nieco ponad pół roku po przyjściu do Wisły, został kapitanem drużyny. Jerzy Brzęczek, który docenił go w ten sposób, później kilkakrotnie powoływał go do kadry.

  1. Airam Cabrera

Liczba Hiszpanów w PKO Ekstraklasie rośnie w zatrważającym tempie. Nie wszyscy jednak okazali się niewypałami transferowymi. To określenie bez wątpienia nie pasuje do Airama Cabrery. Dotychczas miał dwie przygody z polską ligą – obie udane. Nic dziwnego, że ostatnio mówi się, że napastnik znalazł się na celowniku kolejnych tutejszych klubów.

Hiszpan kojarzony z występów w Koronie, trafił do Cracovii latem 2018 roku, pod koniec okna transferowego. Transfery “last minute” zwykle nie wypalają, aczkolwiek ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Napastnik wystąpił w 27 meczach, w których zdobył 14 bramek.

Po roku w Krakowie, wrócił z powrotem do Extremadury. W La Liga 2 radzi sobie jednak słabiej niż w Polsce. Może powrót dobrze by mu zrobił?

  1. Konrad Michalak

Skrzydłowy jest uważany za talent, chociaż ma się wrażenie, że nie wykorzystał jeszcze swojego potencjału. W Legii nie otrzymał szansy regularnej gry, aczkolwiek w Sosnowcu, Wiśle Płock, czy Lechii miał dużo dobrych momentów.

Z ekstraklasą pożegnał się po 53 meczach. Dwie bramki i sześć asyst – statystyki może nie porywają. Skrzydłowy jednak w tym roku skończy dopiero 23 lata. W lipcu trafił do Achmata Grozny, gdzie trafił z Lechii za 1,5 mln euro. W Rosji na razie walczy o miejsce w pierwszym składzie, choć miał już kilka przebłysków. Choćby w Pucharze Rosji, w którym trafił do siatki w starciu z Łuczem Władywostok. Możemy o nim usłyszeć jeszcze wiele razy.

  1. Konrad Wrzesiński

Zawodnik trafił do świadomości polskich kibiców w ubiegłym sezonie. Może mało kto pamięta, ale Konrad Wrzesiński zadebiutował w ekstraklasie już siedem lat temu, jako piłkarz Polonii Warszawa. Do najwyższej ligi wrócił jednak szybciej niż “Czarne Koszule”, jako piłkarz Zagłębia Sosnowiec.

Choć pamiętamy, jaki styl jego zespół prezentował jesienią, miał też kilka jasnych punktów. Jednym z nich był właśnie Konrad Wrzesiński. W 20 meczach skrzydłowy zanotował trzy bramki i sześć asyst. Może to nie jest powalający wynik, ale w Sosnowcu praktycznie graniczył z cudem. Nic dziwnego, że zawodnik znalazł się w kręgu zainteresowań silniejszych klubów ekstraklasy.

Konrad Wrzesiński jednak zaskoczył i wybrał nieco egzotyczny kierunek – Kazachstan. Od początku ubiegłego roku jest zawodnikiem Kajrata Ałmaty, w którym występuje regularnie w pierwszym składzie.

  1. Radosław Murawski

Piast Gliwice w zeszłym roku zdobył mistrzostwo, co przesłoniło sukces, jakim było 2. miejsce w lidze pod wodzą Radoslava Latala. Kluczową, choć trochę niedocenianą postacią tamtego składu był Radosław Murawski. Pomocnik w pewnym momencie był jednym z najlepszych zawodników w lidze na swojej pozycji.

Murawski w Piaście zadebiutował w wieku 18. lat i dość szybko wskoczył do wyjściowej jedenastki. Za to już jako 20-latek pełnił rolę kapitana zespołu. Gdy opuszczał ekstraklasę jako 23-latek, miał już spore ligowe doświadczenie. Wystąpił w 125 meczach w najwyższej klasie rozgrywkowej, w których czterokrotnie trafiał do siatki. Był również zawodnikiem reprezentacji Polski U-21, z którą wziął udział w Euro U-21.

Latem 2017 roku Murawski trafił za 650 tysięcy euro do Palermo. Był tam podstawowym zawodnikiem, jednak klub po dwóch latach upadł. Teraz pomocnik występuje w tureckim Denizlisporze i jest jego ważną postacią

  1. Bartłomiej Pawłowski

Wciąż pamiętamy dobrze jego udane występy w Widzewie, które doprowadziły do transferu zawodnika do Malagi. Po epizodzie w Hiszpanii skrzydłowy wrócił do Polski, gdzie popadł w ligową przeciętność. W Koronie, Zawiszy czy Lechii nie odbudował swojej pozycji sprzed wyjazdu za granicę. Słyszeliśmy o nim coraz częściej dopiero w sezonie 2018/2019, gdy był kluczowym zawodnikiem Zagłębia Lubin.

W poprzednich rozgrywkach skrzydłowy zanotował osiem bramek i dziewięć asyst w 34 meczach. Może i miał momenty, gdy grał w kratkę, ale Pawłowski w formie wręcz błyszczał na prawym skrzydle. Przypomniał nam tym samym o zawodniku, którego przed laty podziwialiśmy w Widzewie.

Latem Bartłomiej Pawłowski podjął decyzję o opuszczeniu “Miedziowych”. Trafił za 650 tysięcy do Gaziantepsporu i choć gra tam często, zazwyczaj wchodzi z ławki na ostatnie minuty.

  1. Marco Paixao

Portugalczyk w tym roku skończy 36. lat, a mimo to wciąż błyszczy w tureckim Altay SK. To co prawda zespół grający w drugiej klasie rozgrywkowej, aczkolwiek Marco Paixao udowadnia, że jest to dla niego dobre miejsce. Do Turcji trafił latem 2018 roku po udanym sezonie (a w zasadzie dwóch) w Lechii Gdańsk.

Portugalczyk rozegrał w klubie z Gdańska 68 meczów, w których zdobył 34 bramki. W pierwszym sezonie został królem strzelców ekstraklasy, z 18 golami na koncie, natomiast w drugi trafił do siatki 16 razy. Pod koniec przygody z klubem Portugalczyk został odsunięty od zespołu. Możemy jednak odnieść wrażenie, że gdyby został w ekstraklasie, wciąż strzelałby jak na zawołanie. Może nawet zbliżyłby się do “Klubu 100”? Ma bowiem na koncie 61 goli w Ekstraklasie.

Miejsca 30.-21.

  1. Sebastian Walukiewicz

Jeden z najmłodszych zawodników w tym zestawieniu. Sebastian Walukiewicz wystąpił w barwach Pogoni w 29 ligowych spotkaniach w ubiegłym sezonie. Już w jego połowie było jednak pewne, że stoper opuści Szczecin. Cagliari zapłaciło za niego 4 miliony euro, co było rekordem transferowym “Portowców”.

Mimo że w ekstraklasie pojawił się jako 18-latek, radził sobie na tle starszych kolegów. Jego atutem są również warunki fizyczne. Choć na razie wystąpił w Cagliari tylko trzykrotnie, możemy się spodziewać, że za jakiś czas trafi na dłużej do pierwszego składu. Za dotychczasowe występy w klubie z Sardynii zbierał pochwały, jednak jeszcze musi przyzwyczaić się do włoskiego stylu gry.

  1. Darko Jevtić

Lech Poznań może trochę żałować, gdyż Szwajcar nie wykorzystał w klubie swojego potencjału. Miał znakomity początek, lecz w ciągu 5,5 roku w klubie miał wiele trudnych momentów. W barwach “Kolejorza” rozegrał 192 mecze, w których zdobył 37 bramek i zaliczył 43 asysty. Rundę jesienną miał całkiem udaną, choć był krytykowany za nierówną formę – kilka razy Lech radził sobie lepiej bez niego na boisku.

Niedawno trafił za około 500 tysięcy euro (dokładna kwota nie została podana publicznie – przyp.red) do Rubina Kazań. Można powiedzieć, że Lech może odetchnąć z  ulgą. Kontrakt zawodnika wygasał bowiem latem, a dzięki odejściu do Rosji jeszcze zimą, Lech na nim cokolwiek zarobił. Kilka lat temu jednak wydawało się, że kwota, jaką “Kolejorz” otrzyma za Szwajcara, będzie kilkakrotnie wyższa.

  1. Filip Jagiełło

Jak ważnym zawodnikiem dla Zagłębia Lubin był Filip Jagiełło, dobrze obrazuje początek obecnego sezonu. Po odejściu pomocnika do Genoi środek pola “Miedziowych” się posypał. Dopiero po kilku miesiącach zespół się podniósł po tej stracie.

Filip Jagiełło już jako nastolatek był uważany za wielki talent. Przez jakiś czas był nawet obserwowany przez Juventus. Ambicji nigdy nie można było mu odmówić, choć nie od razu przekładała się ona na wyniki zespołu. Gdy jednak dojrzał piłkarsko, Zagłębie miało z niego ogromny pożytek. Pomocnik pożegnał się w klubem po 98 meczach. Przez ten czas zdobył pięć goli i zaliczył dziesięć asyst.

  1. Przemysław Frankowski

Zawodnik, który w kwietniu będzie obchodzić swoje 25. urodziny prawdopodobnie znajdzie się w kadrze reprezentacji Polski na tegoroczne Mistrzostwa Europy. Dzięki bramce z Macedonią oraz kilku udanym występom, skrzydłowy sobie na to zasłużył. Poza tym, znakomicie spisuje się w klubie MLS, Chicago Fire. W ubiegłym sezonie w USA zaliczył pięć bramek i siedem asyst.

Zanim jednak Przemysław Frankowski trafił do USA, był zawodnikiem Jagiellonii. Choć nie zawsze był efektywny, na boisku był jednym z najbardziej aktywnych zawodników białostockiego klubu. Gdy opuścił ekstraklasę, miał spore ligowe doświadczenie – 181 meczów w lidze, 26 bramek i 15 asyst. Pewne jednak było, że jeśli chce się rozwijać, musi opuścić Polskę. Fakt, że wybrał USA wywołał dyskusję, aczkolwiek trzeba przyznać, że na razie ten ruch wyszedł mu na dobre.

  1. Michał Pazdan

Dlaczego Michał Pazdan, który był przez pewien czas podstawowym reprezentantem Polski, jest tak nisko w rankingu? Wpływ na to ma kilka czynników. Gdyby stoper zdecydował się na przeprowadzkę za granicę półtora roku wcześniej, zająłby bez wątpienia jedną z czołowych pozycji. Gdy jednak opuszczał Legię, jego prime time był już za nim. Poza tym odszedł w wieku 30 lat – to też ma znaczenie.

Michała Pazdana nie trzeba nikomu przedstawiać. Zaliczył 264 mecze w ekstraklasie, w których zdobył cztery bramki – w barwach kolejno Górnika Zabrze, Jagiellonii i Legii. Spędził wiele sezonów w ekstraklasie i nie będziemy mieć nic przeciwko, jeśli za jakiś czas obrońca zdecyduje się na powrót do Polski.

  1. Adam Hlousek

Sytuacja podobna, jak w przypadku Michała Pazdana. Adam Hlousek był ważną postacią Legii, bez wątpienia najlepszym lewym obrońcą klubu w dekadzie. Gdy opuszczał “Wojskowych”, był już 30-latkiem, choć forma pozostała.

Transfer 8-krotnego reprezentanta Czech w 2016 roku był dla Legii strzałem w dziesiątkę. Adam Hlousek okazał się ważnym wzmocnieniem dla klubu, który wówczas awansował do Ligi Mistrzów. Miał trudniejsze momenty, jak choćby czerwona kartka w meczu z Dundalk. Trzeba jednak podkreślić, że przez dłuższy czas był jednym z najlepszych zawodników ligi na swojej pozycji.

Adam Hlousek wystąpił w 105 spotkaniach ekstraklasy, w których zanotował pięć bramek i osiem asyst. Latem 2019 roku, z chwilą wygaśnięcia kontraktu, przeniósł się do Viktorii Pilzno.

  1. Karol Świderski

Jeden z tych zawodników, który wzbudził największą dyskusję przy ustalaniu pozycji rankingu. Napastnik od zawsze miał spory potencjał. W ekstraklasie jednak nie do końca go wykorzystał. Wystąpił w barwach Jagiellonii w 113 ligowych meczach, w których zdobył 20 goli. Bez rewelacji.

Zwróciliśmy jednak uwagę na to, że Karol Świderski takim doświadczeniem mógł się pochwalić już w wieku niespełna w 22 lat. Do PAOK odszedł zimą 2019 roku za dwa miliony euro. Już w drugim meczu w Grecji trafił do siatki. I strzela do dziś… Oby tak dalej, a może wreszcie Jerzy Brzęczek uda się na wycieczkę do Grecji i przy okazji zobaczy, jak radzi sobie Świderek.

  1. Patryk Klimala

Na kolejnym miejscu umieściliśmy bohatera jednego z najgłośniejszych transferów z ekstraklasy w 2020 roku. Napastnik bądź skrzydłowy trafił do Celtiku z Jagiellonii za cztery miliony euro.

W poprzednich sezonach spotykał się z wieloma głosami krytyki ze strony kibiców i ekspertów. Mówiło się o nim, że jest nieskuteczny i samolubny na boisku. Ireneusz Mamrot jednak wciąż w niego wierzył i w obecnym sezonie widzieliśmy tego efekty. Choć Jagiellonia nie może zaliczyć minionej rundy jesiennej do udanych, Patryk Klimala zasługuje na pochwały. W 17 meczach strzelił siedem goli i zanontował trzy asysty. Poza tym był podstawowym piłkarzem młodzieżowej reprezentacji.

Wydaje się, że Celtic to dobry kierunek dla 21-latka. Naszym zdaniem za jakiś czas Patryk Klimala trafi do pierwszej reprezentacji. Najpierw jednak musi udowodnić, dlaczego zasłużył na transfer do szkockiego potentata.

  1. Emir Dilaver

Z perspektywy czasu to trochę zapomniany i niedoceniany obrońca. Trzeba jednak przyznać, że w sezonie 2017/2018 był ważnym elementem składu Lecha Poznań. “Kolejorz” z Emirem Dilaverem w składzie tylko raz w sezonie stracił więcej niż dwie bramki w meczu. Gdy Austriak nie mógł zagrać, jego brak był zauważalny.

W barwach Lecha Poznań Emir Dilaver wystąpił w 37 meczach i zdobył 3 bramki. Po zakończeniu sezonu trafił do Dinama Zagrzeb, gdzie zabrał go ze sobą Nenad Bjelica. Austriak jest obecnie podstawowym zawodnikiem chorwackiego zespołu, a jego wartość jest wyceniana na 4 miliony euro.

  1. Arkadiusz Reca

Trafić z Wisły Płock do włoskiego pucharowicza, w dodatku za prawie 4 miliony euro? Jeszcze niedawno wydawało się to bardzo nierealne, ale transfer Arkadiusza Recy do Atalanty Bergamo musiał zrobić wrażenie nawet na największych sceptykach.

Przed wyjazdem do Włoch, Reca był podstawowym zawodnikiem “Nafciarzy”. Wystąpił w  65 ligowych meczach, w których zanotował siedem goli i sześć asyst. Statystyki może nie zachwycają, ale jego wkład w grę Wisły był ogromny. Ponadto 24-latka trzeba docenić za uniwersalność. W Płocku grał na obu skrzydłach oraz lewej obronie.

Miejsca 20.-11.

  1. Adam Buksa

Kolejny zawodnik na tej liście, który mimo młodego wieku, ma już spore doświadczenie ligowe. Adam Buksa rozegrał w ekstraklasie 98 meczów, w których zdobył 27 bramek i zaliczył 12 asyst. Trzeba tutaj podkreślić, że tak naprawdę dopiero Kosta Runjaić zaczął wykorzystywać potencjał tego zawodnika. W Lechii czy Zagłębiu był uważany za talent, ale niewiele z niego wykrzesał. Dopiero transfer do Pogoni okazał się kluczową decyzją dla jego kariery.

Na początku 2020 roku Adam Buksa trafił do USA, a dokładniej do New England Revolution. Kwota transakcji wyniosła 4,2 mln euro.

  1. Jarosław Jach

Runda jesienna sezonu 2017/2018 była bez wątpienia najlepszą w karierze zawodnika, który występował wówczas w Zagłębiu Lubin. Kontuzje go wreszcie omijały i w każdej kolejce siał postrach wśród napastników rywali. Dzięki udanym występom trafił do reprezentacji Polski, gdzie zaliczył udany debiut. Wydawało się, że Jarosław Jach znajdzie się w kadrze na Mundial 2018. Miał mu w tym pomóc transfer do Crystal Palace…

Ostatnie lata nie były jednak udane dla obrońcy. Ostatecznie transfer do Crystal Palace okazał się  nietrafioną decyzją. Zawodnik nie odbił się nawet w mołdawskim Sheriffie Tiraspol, dopiero w Rakowie zaczął wracać na właście tory. Zanim jednak Jarosław Jach opuścił Polskę, był jednym z najlepszych stoperów i zasłużył na miejsce w drugiej dziesiątce zestawienia.

  1. Patryk Dziczek

Piast Gliwice miał kilku bohaterów mistrzowskiego sezonu. Jednym z nich jest młodzieżowy reprezentant Polski, Patryk Dziczek. Pomocnik jest gliwiczaninem z krwi i kości – urodził się, wychował i rozwinął piłkarsko właśnie w tym mieście. Za swojego mentora uważał Radosława Murawskiego. Uczeń przerósł mistrza?

W ubiegłym sezonie to właśnie Patryk Dziczek dzielił i rządził w środku pola Piasta Gliwice. Powstrzymał w środku pola wielu rywali. Fakt, nie zawsze zgodnie z przepisami – zgromadził aż dziewięć żółtych kartek. Jego wkład w mistrzostwo “Piastunek” był jednak ogromny.

Po tym, jak Piast pożegnał się z europejskimi pucharami, Patryk Dziczek podpisał kontrakt z Lazio. Stamtąd został wypożyczony do Salernitany, gdzie po powrocie do zdrowia z marszu wszedł do pierwszej jedenastki.

  1. Sebastian Szymański

Na siedemnastym miejscu umieściliśmy zawodnika, którego transfer jest obecnym rekordem Legii. Sebastian Szymański zasilił Dinamo Moskwa za 5,5 mln euro. W Rosji 20-latek jest podstawowym zawodnikiem, ma już na koncie również nagrodę dla “Piłkarza Miesiąca”. Skupmy się jednak na tym, co zawodnik pokazywał w Legii.

Po raz pierwszy mogliśmy usłyszeć o Sebastianie Szymańskim podczas Młodzieżowej Ligi Mistrzów w sezonie 2016/2017. 17-letni wówczas piłkarz “Wojskowych” swoją błyskotliwą grą zaczął przyciągać uwagę zagranicznych skautów. Legia jednak nie pozwoliła mu odejść od razu.

Sebastian Szymański wystąpił w pierwszym zespole Legii w 86 meczach, w których zanotował 11 bramek i 13 asyst. Brakowało mu jeszcze momentami dojrzałości w grze i podejmowaniu decyzji. Choć krytykowano jego transfer do Rosji, wygląda na to, że ten ruch okazał się dla zawodnika udany.

  1. Dawid Kownacki

Szczerze mówiąc, każdy kto w Polsce interesuje się futbolem, ma wyrobioną opinię na temat tego zawodnika. Już podczas jego gry w ekstraklasie zdania były podzielone. Jedni uważali go za wielki talent, inni sądzili, że to nie jest materiał na przyszłą gwiazdę. Zawodnik dopiero w tym roku skończy 23 lata, dlatego na razie trudno cokolwiek wyrokować. Tym bardziej że były zawodnik Lecha często łapie kontuzje, które wykluczają go z gry na długi czas.

Dawid Kownacki zadebiutował w ekstraklasie w wieku 16 lat. Swoje pierwsze trafienie zanotował podczas jednej z największych klęsk Lecha Poznań w ostatnich latach. Wtedy bowiem  Pogoń Szczecin wygrała z “Kolejorzem” 5:1 po fenomenalnym spotkaniu Marcina Robaka, który był autorem wszystkich bramek dla “Portowców”.

Swoją przygodę z Lechem Dawid Kownacki zakończył z 21 bramkami i 10 asystami na koncie w 94 spotkaniach. Po Euro U-21 w 2017 roku, zawodnik trafił do Sampdorii za 4 miliony euro. Obecnie występuje w Fortunie Düsseldorf.

  1. Aleksandar Sedlar

Bez wątpienia jeden z najlepszych (a według niektórych nawet najlepszy) obrońców, którzy grali w ekstraklasie w ostatnich latach. Serb spędził w Piaście trzy slata. Miał ogromny wkład w mistrzostwo Piasta w ubiegłym sezonie. I nie tylko w grze obronnej – Sedlar zdobył bowiem aż sześć bramek.

Po zakończeniu sezonu Aleksandar Sedlar pożegnał się z Gliwicami po wygaśnięciu kontraktu. Trafił do beniaminka La Liga, RCD Mallorca. Długo czekał na debiut, aczkolwiek w ostatnim czasie zaczyna regularnie występować w pierwszej jedenastce.

  1. Tomasz Kędziora

Najlepszy boczny obrońca, który opuścił ekstraklasę w ciągu ostatnich trzech sezonów. Zarówno biorąc pod uwagę jego dojrzałość – patrząc na młody wiek, potencjał, grę z przodu, jak i oczywiście grę w defensywie. Nic dziwnego, że po odejściu do Dynama Kijów (za 1,5 mln euro) w 2017 roku od razu trafił do pierwszego składu.

W barwach Lecha Poznań Tomasz Kędziora wystąpił w 151 meczach, w których zdobył 10 goli i zaliczył 12 asyst. Warto zwrócić uwagę na jego występy w fazie grupowej Ligi Europy 2015/2016, gdzie był jednym z niewielu wyróżniających się zawodników “Kolejorza”.

  1. Damian Kądzior

Skrzydłowy odszedł z Górnika Zabrze w 2018 roku po bardzo udanym sezonie. Trzeba tutaj podkreślić, że Damian Kądzior nie opuścił ani jednego meczu w rozgrywkach 2017/2018. Wystąpił zarówno we wszystkich 37 meczach w lidze, jak i siedmiu w Pucharze Polski. Podczas nich 11 razy trafił do siatki i zaliczył dziewięć asyst. Zawodnika z takimi liczbami, w dodatku tak bardzo eksploatowanego, nie można nie wyróżnić.

Co więcej, dla Kądziora był to dopiero pierwszy pełny sezon w ekstraklasie. Dlatego tym bardziej zasługuje na pochwały. Mówiło się o tym, że mógłby znaleźć się nawet w kadrze Polski na mundial, aczkolwiek ostatecznie nie został sprawdzony w żadnym meczu towarzyskim przed turniejem. Po sezonie trafił do Dinama Zagrzeb.

  1. Jarosław Niezgoda*

Owszem, do tego transferu jeszcze nie doszło. To jednak pewne, że gdy zawodnik dojdzie do siebie po zabiegu ablacji serca, podpisze kontrakt z Portland Timbers.

Jarosław Niezgoda występuje w Legii od 2,5 roku. Przez długi czas zmagał się jednak z problemami zdrowotnymi, dlatego nie oglądaliśmy go zbyt często w akcji. W tym sezonie napastnik otrzymał kredyt zaufania od Aleksandara Vukovicia i trzeba przyznać, że wykorzystał go z nawiązką. Klub pozbył się bowiem Carlitosa i Sandro Kulenovicia, a Niezgoda dzięki temu zaczął występował w barwach Legii regularnie. Taka decyzja wyszła wszystkim na dobre – napastnik był najlepszym strzelcem jesieni. W 18 meczach zdobył 14 bramek. Dość wcześnie pojawiły się doniesienia, że jeszcze zimą Niezgoda może zmienić klub. Zainteresowanie wyrażało początkowo Dinamo Moskwa. Ostatecznie jednak napastnik podpisze kontrakt z Portland Timbers.

  1. Krzysztof Piątek

To przykład najbardziej spektakularnej kariery po odejściu z ekstraklasy w ostatnich latach. Zanim jednak opuścił ekstraklasę, choć był oczywiście uważany za wielki talent, nie był traktowany jako jedna z najważniejszych postaci ligi.

Krzysztof Piątek odszedł do Genoi latem 2018 roku za 4,5 mln euro po udanym sezonie w Cracovii. Napastnik zdobył wówczas 21 bramek w 36 meczach. Jego gra nie przekonywała jednak wszystkich. Niektórzy mówili, że trafia do siatki tylko z karnych (chociaż było inaczej). Jeszcze inni, że poza zdobywaniem bramek nie wnosi wiele do gry zespołu. Naprawdę niewiele było takich osób, które widziały w napastniku spory potencjał. Jakże musieli się zdziwić po pierwszych meczach napastnika w Genoi.

Miejsca 11.-1.

  1. Jakub Świerczok

Otwieramy czołową dziesiątkę! Zamyka ją Jakub Świerczok, który opuścił ekstraklasę po, przyznajmy to szczerze, fenomenalnej rundzie. W 21 meczach napastnik Zagłębia Lubin trafił do siatki 16-krotnie. Warto odnotować tutaj przede wszystkim hat-tricki w dwóch meczach z rzędu – przeciwko Niecieczy i Pogoni Szczecin.

Po najlepszej rundzie w karierze Jakub Świerczok trafił do bułgarskiego potentata, Łudogorca Razgrad, gdzie wskoczył do pierwszego składu i przez pewien czas utrzymywał strzelecką dyspozycję. Dzięki dobrym występom w Zagłębiu został nawet zauważony przez Adama Nawałkę, który dał mu szansę zagrać w trzech spotkaniach reprezentacji Polski.

  1. Jacek Góralski

Mówisz – Jagiellonia, myślisz – Jacek Góralski. Gdyby spojrzeć na białostocki klub w ostatnich latach i wybrać najlepszego zawodnika, byłby nim bez wątpienia „Góral”. Pomocnik spędził na Podlasiu zaledwie dwa sezony, a ma się wrażenie, jakby grał tam przez całe życie.

Góralski wystąpił w 57 meczach ligowych w barwach Jagiellonii, w których zdobył trzy bramki i zaliczył trzy asysty. Bardzo przyczynił się do wicemistrzostwa białostoczan w sezonie 2016/2017. W tamtym sezonie był wyróżniającą się postacią nie tylko w klubie, ale i w całej lidze – w środku pola czyścił wszystko, co się dało. Niektórzy powiedzą, że nie jest wybitną postacią. Może to i fakt, ale ambicją i wolą walki mógłby podzielić się ze wszystkimi zawodnikami ekstraklasy i jeszcze by mu trochę zostało.

Z Jagiellonii odszedł po walce o puchary latem 2017. Łudogorec Razgrad zapłacił za niego 1,5 mln euro.

  1. Carlitos

Dosyć kontrowersyjna, ale również barwa postać. Spędził w Polsce dwa lata, ale sprawił że wszyscy o nim mówili. Przez ten czas wystąpił w 74 meczach ekstraklasy, w których zdobył 40 bramek i zaliczył 13 asyst. Mało kto może się pochwalić takimi statystykami w tak krótkim okresie. Był jednym z nielicznych Hiszpanów, którzy wnieśli coś pięknego do ekstraklasy. Co tutaj dużo mówić… Carlitos potrafił grać w piłkę tak, że chciało się oglądać mecze z jego udziałem.

Napastnik najpierw zdobył koronę króla strzelców w Wiśle, gdzie ustawiał jak chciał obrońców rywali. W Legii zasłynął bardziej spożywaniem niezdrowych posiłków niż fantastyczną grą, chociaż 16 razy znalazł drogę do siatki w sezonie 2018/2019.

Hiszpan odszedł latem 2019 roku w niezbyt dobrej atmosferze. Można powiedzieć, że Legia po prostu chciała się go pozbyć, gdyż Aleksandar Vuković nie widział go w swoich planach. Carlitos mimo to zasługuje jednak na wyróżnienie i pozycję w dziesiątce rankingu.

  1. Jan Bednarek

To najwyżej sklasyfikowany obrońca naszego rankingu, z kilku powodów. Jan Bednarek miał możliwość sprawdzenia się zarówno w ligowym outsiderze – Górniku Łęczna, jak i klubie aspirującego do czołówki – Lechu Poznań. W obu przypadkach potwierdził nam swoją grą, że daje radę. Zresztą późniejsze lata kariery pokazały, że to były dla niego drobnostki.

Latem 2017 roku Jan Bednarek pobił rekord transferowy ekstraklasy, który utrzymuje się do dziś. Trafił wówczas do Southampton za 6,25 milionów euro. Potrzebował na to zaledwie 40 meczów w ekstraklasie. Czy to wystarczyło, by pokazać swój ogromny potencjał? Chyba wszyscy się zgadzamy z włodarzami “Świętych”.

  1. Joel Valencia

Ekwadorczyk z hiszpańskim paszportem był bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem Piasta w ubiegłym sezonie. Waldemar Fornalik postawił na niego nawet mimo tego, że początki w Gliwicach miał dosyć przeciętne. W drugim sezonie jednak dał się poznać na tyle, że długo o nim nie zapomnimy.

W poprzednich rozgrywkach Joel Valencia wystąpił w 33 meczach, w których zdobył sześć bramek i zaliczył tyle samo asyst. Wpływ na zespół? Nieoceniony. Gdyby nie jego wkład, Piast miałby na koncie aż 12 punktów mniej. I bierzemy tutaj pod uwagę tylko gole i asysty, puste liczby. Warto jednak doliczyć jego wkład w funkcjonowanie zespołu na boisku. Moglibyśmy wtedy odliczyć kolejne kilka punktów i Piast wylądowałby poza pucharami.

Latem Joel Valencia trafił za 2 miliony do Brentford. No cóż, można tylko żałować, że nie oglądamy go na polskich boiskach. A najbardziej żałuje oczywiście Piast, który do dziś nie potrafi wypełnić luki po Valenci.

  1. Szymon Żurkowski

Transfer Szymona Żurkowskiego do zagranicznej ligi był kwestią czasu. Wydaje się bowiem, że w Polsce wzniósł się naprawdę na wyżyny umiejętności. I nie potrzebował do tego gry w klubie, który co roku walczy o mistrzostwo Polski. Gdy odchodził w wieku 22 lat z Górnika Zabrze, był gwiazdą polskiej ligi, choć grał w przeciętnym zespole.

Szymon Żurkowski wystąpił w ekstraklasie w 84 meczach. Podczas nich zdobył 9 bramek i zaliczył 10 asyst. Był kluczową postacią zespołu walczącego o europejskie puchary w sezonie 2017/2018. Jego nieobecność jesienią 2018 była bardzo widoczna w zespole Górnika. Poza tym, w wyniku zmian w składzie, pomocnik miał trudności ze współpracą z kolegami na boisku. Dopiero przyjście Waleriana Gwilii sprawiło, że Żurkowski nie czuł się osamotniony w środku pola.

Żurkowski w zeszłym roku został zawodnikiem Fiorentiny. Włoski klub zapłacił za niego 3,7 mln euro.

  1. Thibault Moulin

Najbardziej niedoceniana postać Legii, która w sezonie 2016/2017 odjechała polskim klubom. Bez ironii, to był najlepszy polski zespół ligowy w ciągu ostatniej dekady. Nie byłoby tego zespołu bez Thibault Moulina. Pełnię umiejętności byłego reprezentanta Francji U-21 pokazał w końcu mecz Ligi Mistrzów z Realem Madryt, gdzie zaliczył gola i asystę.

W ekstraklasie Moulin wystąpił w 70 meczach, w których zdobył sześć bramek i zanotował osiem asyst. Należy zwrócić uwagę na jego uczestnictwo zarówno z przodu, jak i z tyłu pola. Był otwarty na różne zadania w trakcie meczu, miał poza tym dobry przegląd pola, który bardzo mu pomagał.

W styczniu 2018 Moulin odszedł do PAOK Saloniki za 1,3 mln euro. Niska kwota wynika jednak bardziej z wieku niż umiejętności. Swoją drogą, pomocnikowi kończy się kontrakt. Bardzo chętnie byśmy go znowu zobaczyli w naszej lidze. Pytanie tylko, czy Francuz chciałby wrócić do ekstraklasy?

  1. Rafał Kurzawa

W sezonie 2016/2017 wychodziło mu dosłownie wszystko. Dośrodkowania, rzuty wolne, zdobył też dwie bramki. Zastanawialiśmy się, jakim cudem ten facet uchował się w polskiej lidze i dotychczas pozostał niezauważony. Najwyraźniej Marcin Brosz wpłynął na Rafała Kurzawę w taki sposób, że ten był w stanie zrobić wszystko. Był jednym z największych odkryć sezonu, mimo że z jego końcem był już 25-latkiem.

W sezonie 2017/2018 Rafał Kurzawa zaliczył aż 18 asyst! Zdarzało mu się nawet zanotować po trzy w jednym meczu – tak było w starciach z Lechem i Wisłą Płock. Nic dziwnego, że Adam Nawałka powołała go do kadry na mundial.

Po fantastycznym sezonie, Kurzawa trafił na zasadzie wolnego transferu do francuskiego Amiens. Tam jednak furory nie zrobił. Ostatnio został wypożyczony do duńskiego Esbjerg fB. Szkoda, trochę nam go brakuje w ekstraklasie.

  1. Guilherme

14 stycznia 2014 roku – tę datę kibice Legii powinni dobrze zapamiętać. To właśnie wtedy do klubu trafił skrzydłowy z prawdziwego zdarzenia, który przez kolejne lata dał “Wojskowym” wiele powodów do radości. Guilherme wystąpił w ekstraklasie w 99 meczach i zakończył przygodę z Polską z 14 bramkami i 17 asystami na koncie.

W dodatku przeżył przygodę życia – zagrał w Lidze Mistrzów. Ponadto, w meczu ze Sportingiem zdobył bramkę, która dała Legii bilet do gry w Lidze Europy na wiosnę.

Aż smutno, gdy przypominamy sobie, że Guilherme odszedł z Legii za darmo. Zimą 2018 roku Brazylijczyk zasilił Benevento, które wówczas występowało w Serie A i skradło serca wielu kibicom, w tym duetowi Taconafide.

  1. Vadis Odjidja-Ofoe

O ile kolejność pozostałych miejsc w rankingu raczej budzi kontrowersje, z pierwszym miejscem chyba zgodzą się wszyscy. To, co wyprawiał Vadis Odjidja-Ofoe budziło w nas świadomość, że oglądamy kogoś z innej planety. Oczywiście kogoś z innej planety, jak na nasze ligowe realia.

Vadis Odjidja-Ofoe wystąpił w barwach Legii w 42 meczach, w których zanotował pięć bramek i czternaście asyst. Liczby to jednak nie wszystko – chyba każdy kontakt Belga z piłką przykuwał naszą uwagę tak bardzo, że nie mówiliśmy nic, tylko podziwialiśmy. Zresztą wiedzieliśmy, że długo to nie potrwa. Pomimo, iż “Vadis trochę się zakochał w Legii”.

Najlepszy zawodnik, który opuścił ekstraklasę w ciągu ostatnich trzech sezonów przeszedł do Olympiakosu za 2,5 mln euro. I od tego czasu w polskiej piłce nastąpił chaos, który trwa do tej pory. Widocznie czekamy na nowego Boga, bo kimś takim dla ekstraklasy był Vadis Odjidja-Ofoe, co najlepiej też świadczy o poziomie rozgrywek.