„Święci” lepią utrzymanie. Rozliczamy Premier League: styczeń

31.01.2020

Styczeń po dość pracowitym grudniu jest pewnym miesiącem wytchnienia dla Premier League. Kolejki co tydzień, w dodatku przerywane rozgrywkami Pucharu Anglii. Mimo to udało się rozegrać cztery serie gier, które jednak nie dokonały znaczących przetasowań w ligowej tabeli. Liverpool, długo, długo nic i czołowa trójka, która bez zmian broni się przed resztą stawki.

Nieco więcej emocji mamy na dnie tabeli. Między osiemnastym w tabeli Bournemouth, a  piątym Manchesterem United różnica wynosi zaledwie 11 punktów. Bazując na etapie sezonu, jest to idealny dowód na spłaszczenie ligowej tabeli podczas obecnych rozgrywek. Oczywiście „Czerwone Diabły” nie muszą obawiać się spadku, ale chociażby znajdujące się na ósmej pozycji Southampton już raczej tak. O ile nowego mistrza Anglii już znamy i nikogo ten fakt już nie kręci, o tyle w maju z pewnością będziemy się ekscytować batalią o być albo nie być.

Największe zaskoczenie: forma Manchesteru United

– 600 milionów funtów wydanych na to coś zwanego drużyną. Pytanie brzmi: na co konkretnie? Nie widzę tych pieniędzy patrząc na całość zespołu. Nic nie sugeruje, że za tę kwotę zbudowano podwaliny na przyszłość. Siedzę tutaj i jeśli mam być szczery jestem zawstydzony – słowa Rio Ferdinanda po meczu z Burnley idealnie oddają to, co czują fani Manchesteru  United. Grudzień i między innymi zwycięstwa z Tottenhamem oraz Manchesterem City podbudowały pozycje Ole Gunnara Solskjaera. Do czasu. Weryfikacja nastąpiła 22 grudnia przeciwko Watfordowi, a kolejne ciosy nadeszły od Arsenalu, Liverpoolu oraz Burnley.

Szereg porażek sprawił, że United nadal traci do czwartej w tabeli Chelsea sześć punktów. Ta strata, pomimo równie słabej formy „The Blues” nie chce wyparować i trudno dziś wyobrażać sobie, że „Czerwone Diabły” uzyskają awans do przyszłej edycji Ligi Mistrzów za pomocą rozgrywek ligowych.  Co natomiast dalej ze Solskjaerem? Oficjalnie posiada on wsparcie zarządu, ale przeszłość wielokrotnie nam udowadniała, że nijak takie oświadczenia mają wspólnego ze rzeczywistością.

Największa kontrowersja: która wcale nią nie była

System VAR od początku sezonu w Anglii wzbudza wiele kontrowersji. Nie inaczej było podczas meczu Sheffield z West Hamem, kiedy „Młoty” po bramce w doliczonym czasie gry świętowali już remis. Na ich nieszczęście jednak arbiter po konsultacji cofnął gola. Efekt? Declan Rice postanowił użyć mocnych słów w stosunku do tej technologii: – Nie sądzę, że to tylko moja opinia. To myśli każdego zawodnika Premier League. Prawie wszyscy nie chcą VAR-u w meczu. Było tak wiele decyzji, które można uznać za absolutnie niewytłumaczalne. Piłka nożna nie powinna taka być. Emocje, które fani West Ham pokazali po wyrównaniu, to prawdziwa piłka nożna.

Podczas obecnej kampanii mieliśmy wiele do zarzucenia systemowi VAR, ale tutaj postąpił jak należy, dlatego można się jedynie zastanowić: co autor miał w tych słowach na myśli?

Największy kozak: Adama Traore

Kolejny doskonały miesiąc skrzydłowego  'Wilków”. Traore błysnął przede wszystkim w spotkaniu przeciwko Liverpoolowi oraz Southampton. W tym drugim meczu wraz z Raulem Jimenezem doprowadzili swój zespół do zwycięstwa mimo wyniku 2-0 dla rywali. Przez styczeń odskoczył od Wilfrieda Zahy w rankingu najskuteczniejszych dryblerów ligi. Podczas ostatnich spotkań nie do powstrzymania, a jego gra jeden na jednego sprawia problemy każdej drużynie w lidze.

Powoli powyższe statystyki zaczynają przeradzać się także w asysty oraz bramki. Sufit tego kolosa jest z pewnością bardzo wysoko.

Najlepszy trener: Ralph Hasenhuettl

Działacze Southampton otrzymali najlepszy prezent jaki sobie mogli tylko wymarzyć za swoją cierpliwość. Zwycięstwa z Tottenhamem, Leicester oraz Crystal Palace przesunęły ich na 9 miejsce w ligowej tabeli. Pamiętajmy, że mogło być jeszcze lepiej, ale „Święci” w niewytłumaczalny sposób wypuścili przeciwko Wolves wynik 2:0 i ostatecznie przegrali to spotkanie.

Po listopadzie pozycja Ralpha Hasenhuettla wisiała na włosku. Już grudzień przyniósł im kilka sensacyjnych rezultatów, na czele ze zwycięstwem z Chelsea, ale dopiero teraz potencjał drużyny został w pełni uwolniony. Regularnie nie przestaje strzelać Danny Ings, a do siatki rywali trafił nawet Jan Bednarek. Austriacki szkoleniowiec mimo to jest przekonany, że jego zespół może grać jeszcze lepiej. Jesteśmy ciekawi, czy w tej teorii jest choć ziarno prawdy.

Najlepszy bramkarz: Alisson

Zaledwie jeden stracony gol w pięciu spotkaniach i asysta z Manchesterem United. W mediach społecznościowych po meczu z „Czerwonymi Diabłami” viralem stał się obrazek z liczbami asyst Brazylijczyka i Jessego Lingarda. Bramkarze rzadko notują asysty, a taka zdobycz  ponownie udowodniła jak świetny rozgrywa sezon. Spośród wszystkich bramkarzy Premier League posiada najlepszą różnice biorąc pod uwagę liczbę celnych strzałów rywali do tych obronionych.

Takie statystyki jasno pokazują, że Liverpool także dopuszcza do okazji dla rywali, a w bramce nie ma ręcznika, który stoi tam tylko na pokaz. Alisson często ratuje swojemu zespołowi tyłek (podczas tego miesiąca między innymi przeciwko Wolves), a Klopp po kilku latach zszarganych nerwów przez Mignoleta i Kariusa w końcu na dobre odetchnął.

Najlepszy obrońca: Virgil van Dijk

Bezbłędny z Sheffield, równie dobry z Tottenhamem i wybitny z Manchesterem United. Holender przy bramce na 1-0 dla „The Reds” udowodnił, dlaczego jest lepszy od Harry’ego Maguire’a nie tylko w defensywie. 28-latek być może nie jest tak samo chwalony jak rok temu, ale czy rzeczywiście rozgrywa słaby sezon aniżeli ten poprzedni? Nie jesteśmy tego tacy pewni. Pewne osoby zwyczajnie przyzwyczaili się do jego pewnego poziomu i nie mają zamiaru wychwalać go nawet po dobrym meczu. Podobnie odczuwają to najlepsi jak Messi czy Ronaldo. Wpływ Van Dijka na przyszłego mistrza Anglii powinien być jednak widoczny nawet dla typowych malkontentów.

Najlepszy pomocnik: Jack Grealish

Aston Villa ma za sobą udany miesiąc. Po trudach grudnia, w styczniu zdobyli 7 punktów na 12 , a ich humory mógł popsuć jedynie blamaż przeciwko City. Bez wątpienia ojcem tej zdobyczy można nazwać Jacka Grealisha. Anglik tradycyjnie przeszedł obok meczu przeciwko Manchesterowi City, ale z Burnley, Brighton oraz Leicester rozegrał kapitalne zawody.

Dwie bramki zrobiły swoje, a każde takie spotkanie przybliża 24-latka do reprezentacji Anglii. Konkurentów ma oczywiście wielu, lecz musimy pamiętać, że Gareth Southgate ma słabość do pewnych zawodników, a gracz „The Villans” jest jednym z nich. Nawet jeśli przed nim w hierarchii znajdują się inny zawodnicy, wyjazd na pierwszą imprezę z kadrą powinien być dla tego chłopaka wielkim przeżyciem.

Najlepszy napastnik; Sergio Aguero

Aguero z przytupem wrócił do ligowych zmagań. Po dojściu do siebie po drobnym urazie, wrócił do swojej formy i w grudniu zanotował 6 bramek. Dzięki temu udało mu się przeskoczyć na drugą pozycje w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców. Do pierwszego Vardy’ego traci zaledwie jednego gola,. Zważywszy na problemy Anglika (także ze zdrowiem) i brak strzelonej bramki od 21 grudnia, Argentyńczyk dość szybko może wysunąć się na prowadzenie.

Wraz z jego powrotem do gry poprawiły się także wyniki „Obywateli”, a Kevin de Bruyne ponownie znalazł kompana, któremu może otwierać drogę do bramki, dzięki czemu rekord asyst Thierry’ego Henry’ego jest już niemalże na wyciągnięcie ręki. Król asyst i strzelców z Etihad? Jest to bardzo prawdopodobny scenariusz.

Najlepsza bramka: Alireza Jahanbakhsh vs Chelsea

Postrach komentatorów angielskiej ligi. Wszystko tamtego popołudnia zmierzało do pewnego zwycięstwa Chelsea, lecz wówczas Irańczyk odpalił prawdziwą rakietę. Dla napastnika był to dopiero drugi gol w Premier League.

Ale za to jaki!