Kto królem polowania w Ekstraklasie?

28.01.2020

Najwięksi fani transferowych seriali już zacierają ręce na piątkowy deadline day, ale to nie dotyczy Polski. Dlaczego? W Ekstraklasie tak naprawdę od soboty rozpoczynamy oficjalnie okienko transferowe i wtedy kluby, przez miesiąc, będą mogły rejestrować nowych piłkarzy. Prawda jest jednak taka, że od początku stycznia nasze drużyny pozyskują zawodników, więc jesteśmy niemal w połowie czasu na wzmocnienia. Za 10 dni nasza Ekstraklasa wznawia rozgrywki, więc pora zerknąć, kto do tej pory wykonał najciekawsze ruchy do klubu.

Zaskakująco duży spokój panuje w górnej części tabeli. W Poznaniu może jeszcze nie wiedzą, że trwa właśnie czas, gdy można kogoś ściągnąć. Wydaje się, że nawet powinni, skoro na treningach przebywa coraz mniej zdrowych zawodników, którzy mają za sobą jakieś doświadczenie w Ekstraklasie. Jednym z nich był Tymoteusz Klupś, ale on został wypożyczony do końca sezonu do Piasta Gliwice.

Bez fajerwerków również u lidera. Legia postawiła na Polaków, ale transfery Piotra Pyrdoła z ŁKS-u i Mateusza Cholewiaka ze Śląska poczytywać należy jedynie jako uzupełnienia, a nie wzmocnienia, składu. Nieco inaczej wygląda sprawa w Krakowie. Michał Probierz pokazuje, że jako trener i wiceprezes klubu może trochę więcej. Dlatego przy ulicy Kałuży zameldował się choćby Florian Loshaj. Albańczyk z Kosowa ostatnio był podstawowym zawodnikiem Politehniki Iasi z rumuńskiej ligi, a wcześniej grał w drugiej lidze holenderskiej. Z Nowego Sącza przeniósł się Brazylijczyk Thiago po udanej rundzie w pierwszoligowej Sandecji. Jednak najgłośniej było/jest o Marcosie Alvarezie. Niemiecki Hiszpan na pewno zamelduje się przy Kałuży latem, chociaż Cracovia czyni stara, by już teraz napastnik Osnabruck mógł zasilić Pasy. Zważywszy na to, że jesienią strzelił 8 goli w 2. Bundeslidze, mógłby stanowić spore wzmocnienie.

Im niżej jesteś, tym ciekawiej kupujesz

Bardzo ciekawie w drugim z krakowskich klubów. Mająca nadal duże kłopoty finansowe Wisła, zdecydowała się na ofensywę transferową. Na zasadzie wypożyczeń pozyskali: Serba Nikole Kuveljicia, Słowaka Lubomira Tuptę oraz wracającego do Polski, po dwóch latach spędzonych w Japonii, brazylijskiego stopera Heberta. Ten ostatni jest dobrze znany z występów w barwach Piasta Gliwice.

Ostatnim transferem jest Kazach Gieorgij Żukow. Wychowany w Belgii zawodnik podpisał z krakowskim klubem roczny kontrakt z możliwością przedłużenia. 25-latek był ostatnio kolegą klubowym Konrada Wrzesińskiego w Kajracie Ałmaty. Dzisiaj to etatowy reprezentant Kazachstanu, a w sezonie 2015/16 rozegrał sześć meczów w barwach FK Astana w jedynym, jak do tej pory, występie kazachskiego klubu w Lidze Mistrzów. I właśnie Żukow wydaje się być najciekawszym transferem Białej Gwiazdy.

W Zabrzu chyba zdali sobie sprawę, że dwa punkty przewagi nad strefą spadkową nie daje żadnego marginesu błędu. Dlatego udało się pozyskać Romana Prochazkę z Viktorii Pilzno. Niespełna 31-latek ma bardzo ciekawe CV. O ile występy w Spartaku Trnava czy Lewskim Sofia może nie robią aż takiego wrażenia, ale już wygrane nad AS Romą czy CSKA Moskwa w Lidze Mistrzów oraz gol strzelony tym drugim półtora roku temu już dają obraz ciekawego zawodnika, jaki trafia na Roosevelta.

Kolejnym Słowakiem, który zasilił zabrzan jest Erik Jirka. Dużo młodszy, ale już zdołał wygrać mistrzostwo Słowacji i Serbii. To pierwsze w barwach Spartaka Trnava, z którym chwilę później wyeliminował Legię Warszawa w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Chwilę później kupiła go Crvena zvezda Belgrad, w której jednak nie przebił się do składu. Wobec tego jesień obecnego sezonu spędził na wypożyczeniu do Radnickiego Nisz, a teraz to samo czeka go w Zabrzu. Różnica jest taka, że Górnik ma jeszcze prawo pierwokupu.

Od północy do południa, byle zagraniczny!

Do Jagiellonii przyszły posiłki z… Arsenalu. Macedoński golkiper Dejan Iliev, podobnie do Jirki, wędruje z wypożyczenia na wypożyczenie. Jesień spędził na Słowacji w SKF Sered, a teraz wybrał podróż w kierunku północnym. W Szczecinie postawiono na Pawła Cibickiego. Swego czasu PZPN stoczył przegraną batalię o usługi napastnika ze szwedzkim odpowiednikiem. Cibicki miał być największym talentem z Malmoe od czasów Ibrahimovicia, ale patrząc na przebieg kariery, należy mocno powątpiewać w te zapowiedzi. Ostatnią rundę spędzi w holenderskim FC Den Haag, ale w trzech meczach nie strzelił ani jednego gola.

Kolejny klub i kolejne zagraniczne zaciągi. Do Gdańska przyjechał Brazylijczyk Conrado z drugoligowego Figueirense, a drugim pozyskanym zawodnikiem jest Kristers Tobers, czyli 19-letni obrońca z Łotwy, który w minionych eliminacjach do Euro dwukrotnie miał okazje grać przeciwko Polsce. Na nieco inny kierunek zdecydowała się Wisła Płock, która swoje posiłki ściągnęła z… Norwegii. Dla Torgila Gjertsena to pierwszy wyjazd z kraju, a kontrakt z Nafciarzami podpisał na 2,5 roku. Z kolei do Gdyni przybył Nemanja Mihajlović z holenderskiego Heerenveen. Jesienią nie zagrał ani razu, ale mowa o byłym młodzieżowym reprezentancie Serbii, a także mistrzu tego kraju w barwach Partizana. Co ciekawe również w koszulce tego belgradzkiego klubu odpadł w Lidze Europy z Zagłębiem Lubin.

Beniaminkowie w gazie

Spory ruch wśród beniaminków. Raków poszedł w stronę bałkańską. Marko Poletanović już zadomowił się w Polsce w barwach Jagiellonii, ale David Tijanić i Fran Tudor to posiłki prosto z południa Europy. O ile Słoweniec przychodzi raczej jako anonim, o tyle Tudor w normalnych warunkach powinien być wzmocnieniem częstochowian. W normalnych, tyle że Chorwat ostatnie pół roku był bez klubu i nie wiadomo jak wpłynęło to na jego formę. Tak czy siak przez kilka sezonów był podstawowym zawodnikiem Hajduka Split, więc nadzieję wiązane z tym zawodnikiem mogą być duże pod Jasną Górą.

W Łodzi jednego kierunku nie było, ale wzmocnienia ŁKS-u należy uznać za obiecujące. Maciej Dąbrowski ma już ukształtowaną pozycję w Ekstraklasie, Jakub Wróbel strzelił 8 goli dla I-ligowego GKS-u Jastrzębie i zwłaszcza drugą część jesieni miał bardzo dobrą. Czego można się spodziewać po stranierich? Tadej Vidmajer ma podobne CV do swojego rodaka z Rakowa, Carlos Moros Gracia przychodzi ze Szwecji, czyli kierunku raczej mało popularnego dla Hiszpanów, zaś Samu Corral jesień spędził w Segunda B – trzeci poziom rozgrywkowy w Hiszpanii – a więc ulubionej ligi pod względem transferowym w Ekstraklasie.