Klątwa Krzysztofa Piątka trwa w najlepsze

11.02.2020

Zmiany trenerów we współczesnym futbolu są czymś zupełnie naturalnym. Jednak to, co dzieję się w zespołach Krzysztofa Piątka powoli przeradza się z pewną klątwę Polaka. Od czasu transferu do Genoi, 24-latek pracował już z siódemką trenerów, a niebawem przyjdzie czas na ósmego i najprawdopodobniej dziewiątego.

W Genoi: Davide Ballardini, Ivan Jurić oraz Cesare Prandelli. W Milanie: Gennaro Gattuso, Marco Giampaolo i Stefano Piolli. Trzeba przyznać, że reprezentant Polski w półtora roku zaliczył sześć myśli trenerskich we Włoszech. Ostatecznie piątka z nich została zwolniona (Prandelli kilka miesięcy po odejściu Piątka), a w Mediolanie nadal pracuje tylko Piolli. Z tym zastrzeżeniem, że zapewne tylko do lata, ponieważ Ralf Rangnick powoli pakuje swoje walizki, aby przylecieć do Włoch.

Transfer do Berlina miał raz na dobre wykluczyć takie szaleństwa, a Krzysztof w końcu chciał odnaleźć pewną stabilizacje. Hertha wydawała się do tego  odpowiednim kierunkiem. Teorie o wielkim projekcie głoszone przez kilka ostatnich miesięcy zostały poparte wydaniem ponad 70 milionów euro na zimowe wzmocnienia. Wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku. Powołany na to stanowisko w listopadzie Juergen Klinsmann miał za zadanie poprowadzić stołeczny zespół do walki o europejskie puchary.

Ostatecznie Niemiec wytrzymał na tym stanowisku ponad dwa miesiące i po zimowych zakupach zrezygnował z funkcji trenera. Według oficjalnych decyzji zrobił to na własną rękę i trafi do zarządu, ale tajemnicą poliszynela jest fakt, że wyniki Herthy były po prostu kiepskie, a gra nie zwalała z nóg.

Kto teraz?

Kto zajmie jego miejsce? Trudno tak naprawdę w tej chwili rzucać nazwiskami. W mediach przewija się temat Niko Kovaca, ale klub raczej postawi na typowego strażaka do końca sezonu i dopiero latem poszuka innego rozwiązania. Jeśli te przewidywania się sprawdzą, wówczas „PIO” rozpocznie pracę z dziewiątym trenerem w ciągu dwóch lat. Trudno nie nazwać tego pewnym fenomenem.