Jak punktować nie grając w piłkę – Newcastle „bawi się w Getafe”

02.03.2020

Niezatrzymanie Rafy Beniteza przez władze Newcastle wydawało się założeniem samemu sobie stryczka z napisem „droga do Championship”. Nastrojów nie poprawiło na pewno wielotygodniowe szukanie jego następcy (większość odmawiała) i ostateczne zatrudnienie Steve’a Bruce’a. Nikt nie dawał szans „Srokom”.

Choć kibice drużyny z północy Anglii przeżywają w obecnym sezonie różne nastroje, ich drużyna potrafi radzić sobie całkiem nieźle. Oczywiście nijak ma się do tego fakt, że na ostatnich 10 ligowych meczów Newcastle wygrało zaledwie raz. Nawet, jeśli był to triumf przeciwko Chelsea (1:0 18 stycznia).

Patrząc jednak na suche liczby, nie da się nie odnieść wrażenia, że priorytetem są przede wszystkim właśnie wyniki i „ciułanie” punktów za wszelką cenę. Gra w piłkę schodzi na drugi plan, a podopieczni Steve’a Bruce’a w grze ofensywnej niemal nie istnieją. To, jak tragicznie prezentuje się ta formacja, najlepiej obrazuje poniższa grafika:

Czy tak fatalne liczby i zamykanie ligowej tabeli pod względem spodziewanych bramek, liczby uderzeń, kontaktów z piłką i jej posiadania, musi oznaczać, że drużyna funkcjonuje w zły sposób? Niekoniecznie.

Najlepiej pokazuje to przykład Getafe, które mimo podobnych wyników w ofensywie nie walczy o utrzymanie, a o… ponowny udział w europejskich pucharach. Kto wie – przy odrobinie szczęścia może nawet w Champions League. Newcastle najwyraźniej aspiruje do tego, by stać się „angielskim Getafe”, ale nie wychodzi im to najlepiej. Steve Bruce chyba nigdy nie będzie Bordalasem…