Przerwana dominacja Liverpoolu. Rozliczamy Premier League: luty

04.03.2020

Wieczór 29 lutego był szczególnym momentem dla fanów Premier League. Pierwsza porażka Liverpoolu udowodniła bowiem, że podopieczni Juergena Kloppa nie są robotami, a po wcześniejszej porażce z Atletico, powoli kluby zaczynają wykorzystywać słabszy moment ekipy z Anfield. Jedna przegrana oczywiście nie sprawia, że walka o tytuł mistrzowski staje się ponownie celem dla Manchesteru City, ale z pewnością Pep Guardiola oglądając sobotni pogrom na Vicarage Road mógł się zwyczajnie, tak po ludzku, uśmiechnąć.

Taki wynik w połączeniu z wygraną Norwich z Leicester sprawia, że na dole tabeli stworzył się ścisk porównywalny do tego w niemieckich sklepach, gdzie ludzie panicznie tworzą zapasy przed koronawirusem. Między znajdującą się na 19. miejscu Aston Villą a Newcastle (14) mamy zaledwie siedem punktów różnicy. Bazując na tym, że do końca rozgrywek pozostało nadal dziesięć kolejek, jest to znikoma liczba.

Ciekawie jest także w rywalizacji o TOP 4, choć od początku kampanii to bardziej tzw. wyścig ślimaków. Chelsea pomimo zdobycia zaledwie 19 punktów w ostatnich 16 spotkaniach nadal znajduje się w czołowej czwórce i zważywszy na obecność tam od kilku miesięcy, zapewne zakończy tam rozgrywki.

Największe zaskoczenie: porażka Liverpoolu

Sierpień, wrzesień, październik, listopad, grudzień, styczeń i niemalże cały luty. Prawie siedem miesięcy bez porażki w Premier League. Dodatkowo strata zaledwie dwóch punktów od marca ubiegłego roku. Huk jaki pojawił się po porażce Liverpoolu idealnie oddaje, jaką prace wykonali podopieczni Kloppa.

Przez ten czas udało się pobić wiele rekordów i usłyszeć pod swoim adresem wiele pozytywnych epitetów. Ostatecznie jednak nie potrafili przebić liczby osiemnastu wygranych meczów z rzędu, który to rekord do dziś nosi także Manchester City. Taka błahostka nie odbiera im oczywiście tego co należne. Reakcje w mediach społecznościowych po meczu z Watfordem pokazują, że wielu oczekiwało na ten moment. Przede wszystkim mowa tutaj o fanach Arsenalu, którzy nadal pragną nosić tytuł „The Invincibles”. Do maja przyszłego roku to miano pozostaje zatem nienaruszone.

Największy kozak: Andre Gomes

Pomocnik Evertonu ponad trzy miesiące od momentu kontuzji wrócił do gry. Patrząc na obrazki z początku listopada, możemy jedynie powiedzieć „wow, on to naprawdę zrobił”. Pierwotnie wspominano, że mistrz Europy z 2016 roku wróci na boisko w kwietniu, w maju, bądź całkowicie opuści resztę sezonu. Tymczasem już przeciwko Manchesterowi United wyszedł w pierwszym składzie i nie odstawał od reszty zespołu.

Do końca sezonu pozostało nadal 10. kolejek. Kto wie, być może Gomes będzie mógł liczyć nawet na powołanie do reprezentacji Portugalii. Fernando Santos po raz ostatni postawił na zawodnika „The Toffees” w październiku, więc bardzo możliwe, że nadal ma w swoich notatkach zapisane jego nazwisko.

Najlepszy trener: Nuno Espirito Santo

Portugalczyk z Wolves po cichutku włączył się do walki o najlepsze miejsca w Premier League. Po zwycięstwie nad Tottenhamem udało się jego ekipie awansować na szóste miejsce przy stracie do czwartej Chelsea zaledwie trzech punktów. Problemem w rywalizacji o te lokaty może być oczywiście Liga Europy, tym bardziej że 46-latek używa znikomej liczby graczy. Niepokojące w kontekście końcówki sezonu mogą być przede wszystkim dwie statystyki:

– Wolves rozegrało najwięcej meczów w tym sezonie (46), biorąc pod uwagę wszystkie drużyny z Anglii.

– Espirito Santo wykorzystał najmniej graczy w meczach Premier League (20).

W maju, przy przykładowym awansie do końcowych faz Ligi Europy, może to odbić się im czkawką. Mimo to obecnie Espirito Santo pewnie kieruje poczynaniami zespołu, a pod jego okiem nawet Adam Traore potrafił z boiskowego kurczaka przeobrazić się w piłkarza niezbędnego dla tej drużyny. Do tego świetna forma Raula Jimeneza, defensywy oraz jego rodaka Diogo Joty. Kto wie, być może za kilka miesięcy z pełną świadomością będzie można powiedzieć, że to właśnie szkoleniowiec „Wilków” jest najlepszym portugalskim trenerem w Premier League.

Największa kontrowersja: Brak czerwonej kartki dla Lo Celso

W trakcie lutego mieliśmy do czynienia z naprawdę wieloma dziwnymi sytuacjami. W trakcie rywalizacji Tottenhamu z Manchesterem City, Raheem Sterling wykonał zagranie, które ewidentnie wymagało użycia czerwonej kartki. Anglik zobaczył jednak tylko żółtą, a Jose Mourinho szalał przy linii bocznej. Jakiś czas później wyrzucony z boiska powinien zostać Harry Maguire, ale ponownie VAR nie ukarał defensora za przewinienie na Michym Batshuayim. Zawodnik United uderzył korkami w krocze Belga, lecz pozostało to niezauważone.

Za wisienkę na torcie możemy jednak uznać spotkanie Chelsea z Tottenhamem, kiedy to Lo Celso mógł wykluczyć Cesara Azpilicuete z gry na wiele miesięcy. Interwencja VAR wskazała, że faulu nie było.

Po meczu w eter została puszczona informacja, że główny sędzia otrzymał niejasną wiadomość i zgodnie z decyzją VAR, piłkarz „Spurs” powinien zostać zdjęty z boiska. Zawodnik nie otrzymał nawet zawieszenia, ponieważ w myśl przepisów akcja była analizowana przez system wideoweryfikacji.

No cóż, Anglicy widocznie chcą wszelkimi siłami wmówić kibicom, że system VAR prowadzi jedynie do kontrowersji. Jeśli po sezonie władze Premier League zrezygnują z tego dobrodziejstwa, wówczas raczej nikt nie będzie zaskoczony taką decyzją.

Najlepszy bramkarz: Rui Patricio

W lutym niepokonany przez żadną drużynę. Skapitulował (dwukrotnie) dopiero przeciwko Tottenhamowi na początku obecnego miesiąca. Portugalski bramkarz odegrał znaczącą rolę w zdecydowanym zwycięstwie Wolves nad Norwich, a także zaprezentował się ze świetnej strony podczas starć z Manchesterem United oraz Leicester. Także dzięki niemu „Wilki” nadal znajdują się w walce o czołową czwórkę.

Bardzo niedoceniany golkiper, który już podczas EURO 2016 zaprezentował się szerszej widowni z dobrej strony. Obecnie rzadko kiedy znajduje się na świeczniku, ale to mocny punkt zespołu Nuno Espirito Santo. Poprzedni miesiąc dobitnie to potwierdził.

Najlepszy obrońca: Harry Maguire

Jeden z najlepszych graczy Premier League w lutym. Reprezentant Anglii po słabszym początku na Old Trafford w końcu zaczął grać jak defensor, za którego zapłacono tak gigantyczne pieniądze. 26-latek z łatwością poradził sobie także z funkcją kapitana po odejściu Ashleya Younga. Podczas lutego poprowadził „Czerwone Diabły” do trzech czystych kont z rzędu. Dodatkowo dobry mecz przeciwko Evertonowi, a gdyby nie fatalny błąd De Gei, to United zanotowałoby zapewne czwarty mecz bez straconej bramki.

Za ważny moment można uznać także bramkę przeciwko Chelsea, biorąc głównie pod uwagę rywalizacje o TOP 4. Maguire dowodzi obroną z dobrym posłuchem wśród kolegów i niejednokrotnie potrafi wyprowadzić piłkę od tyłu. Jednak żeby nazwać go jednym z najlepszych obrońców w Premier League potrzeba pewnej ciągłości. Póki co były gracz Leicester znajduje się na dobrej drodze, aby zyskać takie miano.

Najlepszy pomocnik: Bruno Fernandes

To był wymarzony początek Bruno Fernandesa w Manchesterze United. Portugalczyk, licząc także Ligę Europy, zanotował trzy bramki oraz dwie asysty dla ekipy z Old Trafford. Nie mówiąc już oczywiście o wykreowanych szansach czy kluczowych podaniach. 24-letni rozgrywający kontynuuje dobrą passę z portugalskich boisk, gdzie notował oczywiście jeszcze lepsze statystyki. Ten transfer po miesiącu póki co jest najlepszym, co mogło spotkać Ole Gunnara Solskjaera po tym jak urazu nabawił się Marcos Rashford.

Bruno wraz z Martialem oraz Greenwoodem starają się poprowadzić drużynę do zakończenia sezonu w czołowej czwórce. W ich zasięgu pozostaje także Liga Europy, a reprezentant Portugalii w tych rozgrywkach ma spore szanse na otrzymanie tytułu dla najlepszego gracza całej edycji. .

Najlepszy napastnik: Pierre-Emerick Aubameyang

Gabończyk dzięki trafieniom przeciwko Newcastle i Evertonowi znalazł się na pierwszym miejscu klasyfikacji strzelców wraz z Jamiem Vardym. Zrobił to trochę po cichu, bez jakiegokolwiek hat-tricka, ze zwyczajną regularnością. Obecnie pod batutą Artety częściej występuje jako skrzydłowy, ale rozpoczynając spotkania z lewej strony także jest groźny dla rywali.  Jego wszechstronność, mobilność i dynamika sprawiają, że od kilku lat jest jednym z najlepszych napastników w Premier League.

Głównie z tego powodu sympatycy Arsenalu martwią się kolejnymi doniesieniami na temat odejścia snajpera. Aubameyang chce w końcu zasmakować gry w Lidze Mistrzów, a ostatnie lata dla „Kanonierów” są po prostu trudne. Projekt drużyny nadal znajduje się w początkowej fazie, dlatego transfer już podczas letniego okienka wydaje się bardzo prawdopodobny.

Najlepsza bramka: Anthony Martial vs. Watford

Ponownie dominacja zawodnika Manchesteru United, ale w tym przypadku nie ma żadnych wątpliwości. Francuz ośmieszył defensywę Watfordu i podrzucił piłkę nad bezradnym bramkarzem „Szerszeni”.