Wojewoda+piłka nożna = kłopoty. Kompromitacja władz!

05.03.2020

Z czym przeciętnemu kibicowi piłki nożnej kojarzy się funkcja wojewody? Oczywiście z zamykaniem stadionów. Rządowi przedstawiciele w wielu województwach zdążyli się już niejednokrotnie „wykazać”, ale lubelski wojewoda – Lech Sprawka – przebił wszystkich dotychczasowych. Wszystkiemu oczywiście współwinny koronawirus.

Środa rozpoczęła się od wiadomości, na którą wszyscy czekali jak na szpilkach. Pierwszy, oficjalny, w Polsce przypadek zakażenia koronawirusem. Traf chciał, że mowa o mieszkańcu Zielonej Góry, który wirusa miał przywieźć z Niemiec. Tutaj musimy zaznaczyć, że mowa o województwie lubuskim na zachodzie kraju.

Kilka godzin później wojewoda lubelski, czyli wschód Polski, na konferencji prasowej ogłasza, że zaleca się brak organizacji imprez masowych. Pod lupę mają trafić m.in. wydarzenia sportowe. Po kolejnych godzinach dowiadujemy się, że mecz drugiej ligi pomiędzy Górnikiem Łęczna a Widzewem oraz cztery spotkania trzeciej ligi rozgrywane w różnych miastach woj. lubelskiego, mają zostać rozegrane bez udziału publiczności!

Mówi się, że nadgorliwość gorsza od faszyzmu, bo jak nazwać taką decyzje? Powiedzmy sobie szczerze, na wyżej wymienionych spotkaniach łącznie może uzbiera się 10 tysięcy kibiców. W tym samym czasie w kilkunastu, czy kilkudziesięciu, centrach handlowych, setkach punktów gastronomicznych, nocnych klubach, dworcach autobusowych i kolejowych, przewinie się kilkadziesiąt, jeśli nie, kilkaset tysięcy osób. Mimo tego żadna z tych instytucji nie została przez wojewodę zamknięta lub wyłączona z użytku.

Cały czas była – słowo klucz – mowa o jednym przypadku, który dodatkowo wydarzył się kilkaset kilometrów(!) od województwa lubelskiego. Ciekawi również fakt, że sprawa miała miejsce nieopodal granicy z Niemcami i trudno nie odnieść wrażenia, że gdyby przypadek zarażenia koronawirusem miał miejsce kilkadziesiąt kilometrów na zachód, za Odrą, na terenie Niemiec, raczej nikt nie podnosiłby rabanu o takiej skali. To jednak nie wszystko!

Eureka?…

Mijają trzy(!) godziny i… wojewoda uchyla(!!) swoją decyzję.

Nie wiadomo czym się kierował Lech Sprawka, ale trzeba mu oddać jedno – w przeciągu kilkuset minut zdążył się skompromitować dwukrotnie. Najpierw irracjonalną decyzją, a później jej uchyleniem.