Początek wielkich zmian na rynku trenerskim? Sporting dokonuje zaskakującego ruchu

05.03.2020

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że piłkarze w swoich kontraktach mają zapisane klauzule wykupu. W przypadku trenerów jest to raczej rzadkością, ale ten trend się w ostatnich latach ciągle zmienia. Wraz z rosnącymi kwotami wydawanymi za zawodników, w parze idą także wyższe kwoty odstępnego za trenerów. Przypadek Rubena Amorima jest tego najlepszym przykładem.

35-latek w zaledwie trzy miesiące może przejść błyskawiczną drogę w swojej trenerskiej karierze. Po zwolnieniu Silasa i wypadnięciu z Ligi Europy, Sporting szukał menedżera „na już”. Ich celem został Ruben Amorim, który końcem grudnia objął pierwszy zespół Bragi po zwolnionym Ricardo Sa Pinto. Jak się okazuje była to świetna decyzja ze strony portugalskiego klubu, a zespół w ligowych rozgrywkach wygrał 8 na 9 rozegranych spotkań.

To natychmiast zwróciło uwagę lepszych klubów, w tym także Sportingu, który postanowił aktywować klauzulę w kontrakcie Portugalczyka opiewającą na 10 milionów euro. Z miejsca Amorim został drugim najdroższym zakupem Sportingu w historii, przebijając pod tym kątem nawet Bruno Fernandesa.

Te przenosiny są o tyle ciekawe, ponieważ rzadko kiedy płaci się takie kwoty za trenerów. Do tej pory takie klauzule wykorzystywały przede wszystkim angielskie kluby. W 2011 z Porto do Chelsea Roman Abramowicz wykupił Andre Villasa-Boasa (za 15 milionów euro), zaś w 2018 roku Brendan Rodgers kosztował Leicester ledwo ponad 10 milionów euro.

Czy to początek zmian na rynku trenerskim i już niebawem takie kwoty będą codziennością? Póki co kluby boją się takich ruchów, co poniekąd jest niezrozumiałe. Trener powinien być przecież centralną postacią w zespole, a od wielu lat menedżerowie otrzymują wielkie wynagrodzenie za swoją pracę.