„Nie ma futbolu bez alkoholu”? Były gracz Realu Madryt coś o tym wie…
Piłkarze są dla wielu osób przykładem pracowitości, poświęcenia czy samodyscypliny. By wspiąć się na szczyt, muszą oni w zdecydowanej większości podporządkować sportowi całe życie, a to i tak czasem nie wystarcza. Niektórzy jednak osiągając to, robiąc wszystko, by tak się nie stało…
Właśnie takim przykładem jest Cicinho. Brazylijski obrońca, który zakończył karierę przed dwoma laty. Patrząc na jego piłkarskie CV moglibyśmy powiedzieć, że odniósł sukces. Grał w końcu w Realu Madryt, AS Roma, czy nawet w reprezentacji „Canarinhos”.
To jednak tylko mała, widoczna część góry lodowej. To, co niewidoczne, kryło bardzo duży problem, o którym były piłkarz kolejny raz opowiedział, tym razem dla „Estado de Sao Paulo”.
– Zacząłem pić, kiedy miałem 13 albo 14 lat, kiedy przeszedłem do Botafogo. Mówili mi, że piwo jest dobre, więc je piłem. Prawie 20 lat życia spędziłem pijąc dziennie po minimum dziesięć piw. Paliłem tylko wtedy, kiedy piłem, ale zobacz ile tego było…
– Zawsze byłem zakochany w futbolu. Kiedy Bóg daje nam dar, a ty nie wiesz jak z niego skorzystać i co z nim robić, coś jest nie tak. Wychodzenie na boisko nie sprawiało mi żadnej przyjemności. Nie potrafiłem się skoncentrować – zdradził 39-latek.
Problem trwał do ok. 30. roku życia zawodnika, a przezwyciężyć go pomogła żona Brazylijczyka. Cicinho, jak sam mówi, od kilku lat nie ma problemu z alkoholem. Po zakończeniu przygody z piłką postanowił prowadzić wykłady motywacyjne i sprawiać, by ludzie nie powielali błędów, które on sam popełniał przez lata.