Górnik Polkowice – jak zbudować DNA w klubie z niewielkiego miasta?

25.03.2020
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 16:05

Największym sukcesem Górnika Polkowice jest awans do ekstraklasy na początku XXI wieku. Przez lata zaliczał wzloty i upadki, jednak przez ostatnie lata widać tendencję zwyżkową. Zespół osiąga coraz lepsze wyniki, budując przy tym własną tożsamość, gdyż jest oparty głównie na wychowankach.

Droga do ekstraklasy

Polkowice to miejscowość, która ma nieco ponad 22 tysiące mieszkańców. Fanom sportu kojarzy się głównie z kolarstwem i koszykówką, z powodu sukcesów zespołów występujących pod szyldem tamtejszego przedsiębiorstwa, CCC. W cieniu tych dokonań są wyniki piłkarskiego Górnika. Klub powstał w 1947 roku, jednak potrzebował wielu lat, żeby trafić na szczyt ligowej hierarchii. Przez wiele lat zespół był zdecydowanie za silny na ligę okręgową, ale nie mógł zagrzać miejsca na wyższym poziomie przez dłuższy czas. Przełom nastąpił w 1989 roku, gdy zespół awansował do III ligi i przez kilkanaście lat nie spadł niżej. Co więcej, stawał się coraz poważniejszym kandydatem do gry na szczeblu centralnym.

W 2000 roku Górnik awansował do II ligi (ówczesnej pierwszej) i już w debiutanckim sezonie mógł wywalczyć kolejny awans. Wówczas Górnik przegrał jednak ze Stomilem Olsztyn, w którym grali m.in. Mariusz Ujek, Tomasz Moskal i Tomasz Salamoński dwukrotnie bezbramkowo zremisował z klubem najwyższej, przegrywając dopiero po rzutach karnych.

Dwa lata później Górnik nie potrzebował już jednak baraży do tego, by awansować. Polkowiczanie zajęli pierwsze miejsce w II lidze, dzięki czemu po raz pierwszy w historii awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej. Co prawda tylko na jeden sezon, ale dzięki temu zespół utkwił w świadomości polskich kibiców.

W trzeciej kolejce sezonu 2003/2004 Górnik odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie, pokonując 1:0 Amicę Wronki. Zespół składał się głównie z doświadczonych piłkarzy – grali tam choćby Grzegorz Pater, Daniel Dubicki czy wspomniany wcześniej Tomasz Moskal. Jedynym młodym piłkarzem tej drużyny był wypożyczony z Wisły Kraków Łukasz Nawotczyński, wówczas 21-latek.

Gdy Górnik Polkowice występował w ekstraklasie jeszcze nie grałem w pierwszym zespole. Brałem udział w treningach, gierkach kontrolnych, ale nie miałem możliwości poczuć ekstraklasy w tamtych latach – wyznał nam Kamil Wacławczyk, który jest rodowitym polkowiczaninem i swoje pierwsze kroki w futbolu stawiał właśnie w Górniku. Po latach spędzonych w Bełchatowie, piłkarz wrócił i chce pomóc zespołowi w osiąganiu kolejnych celów. Zresztą obecnie jest kapitanem zespołu i wiele wskazuje na to, że to właśnie w Polkowicach zakończy swoją karierę.

Górnik w sezonie 2003/2004 zajął 12. miejsce w lidze i musiał zagrać w barażowym dwumeczu o utrzymanie. Ponownie silniejszy okazał się Stomil, który dwa razy wygrał z polkowiczanami 4:0. Wtedy w zasadzie zakończyła się udana passa zespołu, a zaczęły się problemy.

W kolejnych sezonach Górnik walczył o utrzymanie w II lidze, potem spadł za udział w aferze korupcyjnej. Później jeszcze na moment wszedł do nowej I ligi, ale w sezonie 2014/2015 musiał rozpocząć wszystko od nowa, od IV ligi. Po roku Górnik awansował i wypracował sobie stabilną pozycję w III lidze.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Ryzyko się opłaciło?

W 2017 roku trenerem Górnika został Enkeleid Dobi. Albańczyk trafił na Dolny Śląsk po raz pierwszy w wieku 25 lat, gdy trafił z chorwackiego Varteksu do Zagłębia Lubin. Po 2,5 roku w barwach “Miedziowych” trafił do Górnika Zabrze, a potem przez kilka lat występował we Francji. W 2010 roku wrócił w dawne strony, najpierw grał w Miedzi Legnica, a następnie w Stali Chocianów, Sparcie Rudna i Odrze Chobienia.

Można powiedzieć, że w Górniku został rzucony na głęboką wodę.

– Gdy przychodziłem do Polkowic, wiedziałem że jest to solidna drużyna, z finansami, możliwościami. Dla mnie, jako początkującego trenera, był to strzał w dziesiątkę. Doceniam to, że prezes Paweł Wechta zaryzykował i na mnie postawił. Ale mówiąc o ryzyku, mamy je na co dzień. Jedziemy do domu samochodem i nie wiemy, co się zdarzy po drodze. Można powiedzieć, że byłem kotem w worku. Ostatecznie jednak wszystkim nam to się opłaciło. Mówiłem, że zrobię awans w dwa lata i tak się stało – powiedział nam Enkeleid Dobi.

Byłem świadomy, że prędzej czy później rozpocznę karierę w roli pierwszego trenera. Oczywiście nie będę się porównywał do Guardioli, bo to trochę inna półka, ale on też bez doświadczenia przejął Barcelonę i sami wiemy, co z nią osiągnął. Gdy zaczynasz jako pierwszy trener, tylko ci się wydaje, że masz doświadczenie, a tak naprawdę go nie masz – dodał trener Górnika.

W pierwszym sezonie (2017/2018) w KS-ie Polkowice (zespół od 2011 roku występował pod tą nazwą), nowy trener wywalczył z drużyną 5. miejsce ze stratą tylko siedmiu oczek do zwycięzcy III ligi. Był to dobry prognostyk przed kolejnym rozgrywkami. Zanim zaczęła się jednak batalia na boiskach, latem 2018 roku doszło do kilku zmian. Po pierwsze, wróciła dawna nazwa – KS znowu stał się Górnikiem. Poza tym do zespołu trafili doświadczeni piłkarze, którzy do dziś stanowią ważną część składu.

Głównym celem trenera był awans i po to przyszliśmy tutaj z Markiem Opałaczem i Martinsem Ekwueme. Wywalczyliśmy ten awans, tak jak założyliśmy przed sezonem – wyznał kapitan zespołu, Kamil Wacławczyk.

Górnik przez ubiegły sezon III ligi przeszedł jak burza. Zdobył 79 punktów, aż 13 więcej niż druga Ślęza Wrocław.

Myślę, że w zeszłym sezonie po prostu awansowaliśmy, a awans wywalczyliśmy wcześniej. Wiedzieliśmy, czego brakowało nam w poprzednim sezonie. Wyciągnęliśmy wnioski, poprawiliśmy wszystko, co trzeba. Przydali nam się bardzo doświadczeni zawodnicy – stwierdził Enkeleid Dobi.

Mieliśmy dobrą atmosferę w szatni i to było widoczne na boisku. Pierwsze spotkania były trudne, ale potem z meczu na mecz się rozgrywaliśmy. Pokazaliśmy, że jesteśmy silnym zespołem a dowodem na to była przewaga trzynastu punktów nad drugim miejscem. To nie był przypadek – dodał Kamil Wacławczyk.

Warto zaznaczyć, że w trakcie sezonu, w klubie doszło do zmiany prezesa. Stanowisko objął Waldemar Jedynak, rodowity polkowiczanin, od lat związany z tamtejszym sportem. Zresztą w młodości trenował w tym klubie.

Pierwszym wyzwaniem był awans, który szybko stał się faktem. Mieliśmy też do załatwienia trochę spraw organizacyjnych – od razu zająłem się dopinaniem budżetu na przyszły sezon i spełnieniem wszystkich wymogów licencyjnych. Przedłużyliśmy umowy z zawodnikami, ale również z trenerem i sztabem szkoleniowym – powiedział nam Waldemar Jedynak.

Trudne początki beniaminka

Po pewnym awansie w Polkowicach przyszło zderzenie z II-ligową rzeczywistością. Początki powrotu po latach na szczebel centralny okazały się dość trudne. W pięciu pierwszych kolejkach sezonu zespół miał na koncie tylko dwa punkty w lidze.

Na początku musieliśmy się przystosować do tej ligi. Zdecydowanie inaczej się tutaj gra niż na poziomie niżej. Niektóre błędy uchodziły nam tam na sucho, a tutaj kończyły się nawet stratą bramki. Trochę też przespaliśmy końcówkę, zdobyliśmy tylko jeden punkt w ostatnich czterech meczach. Myślę, że mogło być lepiej, ale jak na beniaminka radziliśmy sobie nieźle – stwierdził wicekapitan zespołu Marek Opałacz.

Ostatecznie Górnik zakończył 2019 rok na 12. miejscu w lidze, z 24 punktami na koncie. Z jednej strony – dwa oczka nad strefą spadkową, z drugiej tracąc tylko sześć do baraży. Poza tym, był drugim najlepszym beniaminkiem 2. ligi.

Byliśmy zespołem, który chciał narzucać swój styl gry. Zdarzały się wpadki, ale to jest nieunikniona część sportu. Czasami jedna sytuacja bądź błąd indywidualny zaważyły o wszystkim. Po meczu byliśmy źli na siebie i chcieliśmy być jeszcze lepsi – zakończył Opalacz.

Myślę, że w meczach, które przegraliśmy, nie zawsze byliśmy słabsi. Często zemściły się na nas niewykorzystane sytuacje, zdarzały się błędy indywidualne. Myślę, że naprawdę powinniśmy wtedy wygrywać albo przynajmniej remisować, ponieważ graliśmy naprawdę dobrą piłkę – dodał Kamil Wacławczyk.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

W okresie przygotowawczym Górnik rozegrał dziewięć spotkań. Siedem z nich wygrał oraz zaliczył remis i porażkę. Należy podkreślić, że zespół Enkeleida Dobiego nie pokonał tylko wyżej notowanych rywali. Zremisował bowiem z Chrobrym Głogów, a przegrał z Odrą Opole.

Sparingi pokazały, że nasza dyspozycja i zgranie idą w dobrym kierunku. Wygrywaliśmy mecze i zdobywaliśmy bramki z rywalami wyżej notowanymi. Nie powiem, że dominowaliśmy, bo to byłaby przesada, jednak im nie ustępowaliśmy – stwierdził Marek Opałacz.

Wiosna dla polkowiczan na razie jest udana. Zespół w czterech meczach zdobył osiem punktów i awansował na 8. miejsce. Strata Górnika do miejsc barażowych wynosi już tylko trzy punkty. Kto wie, może po powrocie ligi drużyna z Dolnego Śląska włączy się do walki o jeszcze wyższe cele?

„Nie ma drugiego takiego zespołu”

W tej chwili jednak głównym celem Górnika jest stawianie na młodzież. Może to brzmi dość banalnie, bo większość włodarzy polskich klubów piłkarskich tak mówi. W przypadku Górnika nie kończy się jednak na słowach. Średnia wieku zespołu wynosi bowiem zaledwie 24 lata. Co więcej, kilku młodych piłkarzy już odgrywa ważną rolę w zespole. Choćby wychowanek klubu, 20-letni Jakub Kopaniecki, który jest podstawowym bramkarzem Górnika.

Jestem tego zdania, że prędzej czy później trzeba dać szansę młodzieży. Przede wszystkim młody zawodnik musi zdawać sobie sprawę z tego, że nie na darmo dostaje szansę. Musi pracować, żeby tych szans było jeszcze więcej. Czasami zawodnik powie “daj mi szansę”. A co on zrobił, żeby mu ją dać? Swojej kobiecie nie powiesz, że chcesz dostać szansę, jeśli na to wcześniej nie pracowałeś – stwierdził Enkeleid Dobi.

Uważam, że Górnik różni się znacząco od tego, w którym rozpoczynałem swoją przygodę z piłką. Teraz w zespole jest bardzo dużo młodzieży poza dwoma-trzema zawodnikami. A kiedyś grał tylko jeden młodzieżowiec – wyznał Kamil Wacławczyk.

Warto też podkreślić, że większość zespołu, wliczając młodych i doświadczonych zawodników mieszka w Polkowicach.

Postawiliśmy sobie jasny cel. Poza wartością sportową, ważne jest dla nas to, że grają u nas zawodnicy związani z regionem oraz samymi Polkowicami. Myślę, że gdyby tak policzyć liczbę naszych wychowanków, to na szczeblu centralnym nie ma drugiego takiego zespołu. Tak też się złożyło, że wróciło do nas kilku piłkarzy, którzy są naszymi wychowankami – powiedział prezes Górnika.

Blisko do Lubina

Z kolei prawie wszyscy ci, którzy nie są wychowankami Górnika, są wychowankami Zagłębia. Nic w sumie dziwnego, bowiem Polkowice i Lubin dzieli zaledwie siedemnaście kilometrów. Dzięki temu, że zespół Enkeleida Dobiego gra w II lidze, jest dobrym miejscem do ogrywania się dla młodych piłkarzy “Miedziowych”.

Dwunastu piłkarzy w naszym zespole jest z Polkowic, ale z dziesięciu z Lubina. Można jednak powiedzieć, że z wszyscy jesteśmy z jednego środowiska. O Zagłębiu mówimy, że produkuje wielu zawodników, dlatego nie wszyscy od razu przebiją się do ekstraklasy, ale mogą grać w zespole obok. Gdy czegoś brakuje w domu, zawsze idziesz do sąsiada, i tak jest w tym przypadku. A u nas chłopaki mogą się rozwijać, ograć się na boisku i dlatego jest to dla nich dobry kierunek – stwierdził Enkeleid Dobi.

Zostając przy Zagłębiu, współpraca między klubami opiera się nie tylko na wypożyczaniu piłkarzy. W okresie przygotowawczym Górnik korzystał bowiem z obiektów sportowych w Lubinie.

Korzystamy z gościnności i życzliwości Zagłębia. Do czasu, gdy sami nie będziemy mieć obiektów, żeby trenować tu w zimie, będziemy trenować w Lubinie, dlatego doceniamy takie partnerskie podejście z ich strony – podkreślił Waldemar Jedynak.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Cel: zbudować własne DNA

Widać, że w Polkowicach rozwija się dosyć ciekawy projekt. Klub musi sobie jeszcze poradzić z wyzwaniami logistycznymi i pozyskać kolejnych sponsorów, bowiem konkurencja w regionie jest duża. Trzeba jednak przyznać, że Górnik w ostatnich latach skutecznie odbudowuje swoją markę na Dolnym Śląsku. Kto wie, może już niedługo wróci do świadomości polskich kibiców? Na razie trudno spekulować, jednak obecnie wszystko idzie w dobrym kierunku. Klub największy nacisk stawia na najbliższe wyzwania, aczkolwiek opierając się o określoną filozofię, którą wyznają zarówno prezes, sztab szkoleniowy oraz zawodnicy – najważniejsze jest zbudowanie tożsamości.

Pracujemy nad tym, żeby budować nasze DNA, naszą tożsamość. Musimy dbać o nasz własny ogródek – wyznał Enkeleid Dobi.

Fot. Przemysław Chlebicki