Z ekstraklasy do Bundesligi. Ranking transferów z ostatnich dziesięciu lat

23.03.2020
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 16:05

W ostatniej dekadzie XX wieku i pierwszej następnego Bundesliga była ulubionym kierunkiem piłkarzy naszej ekstraklasy. Wyjazd za zachodnią granicę miał okazać się dla wielu ziemią obiecaną. Wydawało się, że po eksplozji formy Roberta Lewandowskiego niemieckie kluby jeszcze bardziej będą obserwować polską ligę. W ciągu ostatnich dziesięciu lat z Polski do Niemiec odeszło jednak tylko 11 piłkarzy (nie licząc juniorów). I trzeba przyznać, że mało kto sobie poradził.

***

Jacek Krzynówek, Artur Wichniarek, Piotr Reiss, Bartosz Bosacki, potem Jakub Błaszczykowski… Kiedyś każdy, kto choć na moment błysnął w ekstraklasie, marzył o tym żeby wyjechać do zachodnich sąsiadów. Niewielu piłkarzy trafiało bezpośrednio do Anglii, Hiszpanii czy Włoch. Zazwyczaj to Niemcy były głównym kierunkiem wyjazdu graczy ekstraklasy, zresztą nie bez powodu. I nie był tutaj kluczowy aspekt finansowy. Po prostu w Bundeslidze piłkarze z Polski raczej sobie radzili.

Przez długie lata ekscytowaliśmy się Bundesligą. Oglądaliśmy mecze Arminii Bielefeld z Arturem Wichniarkiem na szpicy, Borussii ze Smolarkiem i Błaszczykowskim czy bacznie śledziliśmy sytuację Jacka Krzynówka w kolejnych klubach. Ostatnie dziesięć lat niemieckiej ligi to jednak dla przeciętnych polskich kibiców głównie “trio z Dortmundu”.

W 2010 roku do Borussii Dortmund trafił Robert Lewandowski, o którym już teraz możemy powiedzieć, że przeszedł do historii. Dzięki jego postawie w Bundeslidze myśleliśmy, że teraz jej kolejne kluby będą przetrząsać naszą ekstraklasę w poszukiwaniu “nowego Lewego”. Co prawda kilku piłkarzy z polskiej ligi zdecydowało się na taki krok, ale trudno powiedzieć, o którymkolwiek z przypadków, że misja zakończyła się powodzeniem.

Od tamtej pory z Polski do Niemiec trafiło zaledwie jedenastu piłkarzy. W zasadzie każda z tych historii kończyła się inaczej, jednak mało który z poniższych zawodników zabłysnął w Bundeslidze. Który z nich sobie najlepiej poradził – odpowiedź na to pytanie jest oczywistością. A jak poradziła sobie pozostała dziesiątka?

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

11. Mateusz Klich (2011, Cracovia -> Wolfsburg)

21-letni wówczas Mateusz Klich miał za sobą całkiem udany sezon w Cracovii, w którym zanotował cztery bramki i osiem asyst w lidze. Dobre występy zaowocowały nawet powołaniem do kadry przez Franciszka Smudę. W meczu z Argentyną spędził na placu gry tylko minutę, a na następne występy w barwach narodowych musiał czekać dwa lata.

W czerwcu 2011 roku dość niespodziewanie trafił do Wolfsburga za 1,5 mln euro. Piłkarz od samego początku zapewniał, że od samego początku zamierza walczyć o miejsce w składzie. – Jeśli odrzuciłbym ofertę takiego klubu jak Wolfsburg, to może plułbym sobie w brodę całe życie. Nie chcę czekać, chcę w piłce zdziałać duże rzeczy. I nikt mnie nie przekona, że za wcześnie na odważny krok do przodu – wyznał w rozmowie z “Super Expressem”.

Rzeczywistość okazała się inna. Felix Magath, któremu zależało na pozyskaniu Mateusza Klicha nie dał mu ani jednej szansy nawet na to, żeby usiadł na ławce rezerwowych w oficjalnym meczu. Były piłkarz Cracovii grał jedynie w rezerwach, w których był wyróżniającą się postacią, ale najwyraźniej to nie wystarczyło.

Wypożyczenie do Holandii miało być wielką szansą dla Mateusza Klicha. I faktycznie, był tam ważną postacią, dzięki dobrym występom trafił ponownie do reprezentacji. Potem jednak wrócił do Wolfsburga, gdzie znów powędrował na trybuny.

Przygodę z Wolfsburgiem zakończył w 2015 roku, bez żadnego występu na koncie. Później trafił do występującego w 2. Bundeslidze Kaiserslautern, jednak tam nie błyszczał. Na szczęście potem jego kariera zaczęła się rozwijać i w tej chwili gra w Leeds United, aspirującym do gry w Premier League. Możliwe, że pobyt w Niemczech ukształtował charakter i kilka sportowych czynników tego piłkarza. Nie można jednak powiedzieć, że był udany – zdecydowanie lepiej radził sobie w Holandii czy Anglii.

10. Mariusz Stępiński (2013, Widzew Łódź -> FC Nürnberg)

To bez wątpienia jeden z przykładów transferów na fali znakomitych występów Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund. Zresztą przyznajmy, nie było w tamtym czasie lepszych młodych zawodników w ekstraklasie niż Arkadiusz Milik (o nim więcej za moment) oraz Mariusz Stępiński.

18-latek miał za sobą udany, jak na swój wiek, sezon w polskiej lidze. W 25 meczach zdobył pięć goli i zaliczył cztery asysty. Zwrócił nawet na siebie uwagę ówczesnego selekcjonera kadry, Waldemara Fornalika, który dał mu szansę debiutu w meczu z Rumunią.

Mariusz Stępiński był obserwowany przez kilka zagranicznych klubów, jednak ostatecznie trafił do Nürnberg. Podczas okresu przygotowawczego występował w pierwszym zespole, a w sparingu z Lichtenfels trafił do siatki. Ostatecznie jednak został przesunięty do rezerw i nie dostał ani jednej szansy gry w głównej drużynie z Norymbergi.

Po roku w Niemczech trafił na wypożyczenie do Wisły Kraków, a następnie został wykupiony za 100 tysięcy euro przez Ruch Chorzów. Do Niemiec już nigdy nie wrócił. Zdecydowanie lepiej radził sobie we francuskim Nantes, czy też we Włoszech. Obecnie jest piłkarzem Hellasu Verona, w którym ostatnio nie występował regularnie. W tym sezonie ma na koncie dwie bramki w trzynastu meczach.

9. Iljan Micanski (2010, Zagłębie Lubin -> Kaiserslautern)

W latach 2008-2010 bułgarski napastnik był prawdziwą gwiazdą Zagłębia Lubin. Najpierw przyczynił się do awansu zespołu zdegradowanego za udział w aferze korupcyjnej, zdobywając 25 bramek na zapleczu ekstraklasy. Po awansie również spisywał się znakomicie – sezon 2009/2010 zakończył z 14 golami na koncie. Kibice Zagłębia do dziś pamiętają jego występy i uważają za jednego z najlepszych obcokrajowców, którzy zawitali do Lubina.

Bułgar po transferze do Kaiserslautern rzadko wychodził w pierwszej jedenastce, choć zaliczył 17 występów w Bundeslidze. Zdobył tylko jedną bramkę, co jest słabym wynikiem jak na napastnika.

Lepiej niż w Kaiserslautern Bułgar radził sobie w zespołach 2. Bundesligi. W 77 meczach na zapleczu najwyższej klasy zdobył 22 bramki w barwach FSV Frankfurt, Ingolstadt i Karlsruhe. W 2015 roku trafił do Korei i do Niemiec już nie wrócił.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

8. Ariel Borysiuk (2012, Legia -> Kaiserslautern)

Gdy w wieku 20 lat Ariel Borysiuk odszedł do Bundesligi, miał już dość spore ligowe doświadczenie. W ekstraklasie zadebiutował już w wieku 16 lat i do czasu transferu zgromadził w niej 90 występów. Dlatego to miał być idealny moment na to, żeby piłkarz Legii zrobił krok do przodu i spróbował sił w jednej z czołowych europejskich lig.

W przeciwieństwie do Mateusza Klicha czy Mariusza Stępińskiego, Ariel Borysiuk grał w Bundeslidze. Co więcej, od razu po przyjściu do Kaiserslautern trafił do pierwszego składu. Trzeba jednak przyznać, że zespół był w totalnej rozsypce i przez całą rundę wiosenną okupował miejsce w strefie spadkowej, żeby finalnie zająć w niej ostatnie miejsce.

Kaiserslautern spadło, a Ariel Borysiuk w pierwszym sezonie po spadku wciąż był podstawowym piłkarzem. Kaiserslautern zajęło na koniec sezonu 2. Bundesligi trzecie miejsce w lidze, które umożliwiło grę w barażu o najwyższą ligę. Zespół jednak uległ w dwumeczu TSG Hoffenheim.

“Czerwone Diabły” pozostały w drugiej lidze, a Ariel Borysiuk nie ruszał się z klubu. Z czasem stracił miejsce w wyjściowej jedenastce i został wypożyczony najpierw do Wołgi Niżny Nowogród, a potem do Lechii Gdańsk, po czym został w klubie na stałe.

Ta historia mogła skończyć się inaczej? Trudno tutaj winy szukać w samym piłkarzu. Trafił niestety do Kaiserslautern w nieodpowiednim momencie.

7. Arkadiusz Milik (2013, Górnik Zabrze -> Bayer Leverkusen)

Dziś jest podstawowym napastnikiem i jedną z najważniejszych postaci Napoli. Zanim jednak trafił do Ajaksu, skąd powędrował do Serie A, Arkadiusz Milik występował w Bundeslidze. W zasadzie już mało kto o tym pamięta. Nic dziwnego, gdyż w Niemczech reprezentant Polski nie zrobił furory.

Wówczas cała Polska widziała w Miliku kandydata na “nowego Lewandowskiego”. Mało który piłkarz w wieku osiemnastu lat ma już na koncie 40 meczów i 12 bramek. Może to nie jest powalający wynik, ale patrząc na polskie realia w tamtym czasie i raczej niezbyt powszechne stawianie na młodzież, można było zacząć myśleć o jego wielkiej przyszłości.

Na początku 2013 roku Milik trafił za 2,6 mln euro do Bayeru Leverkusen. Od razu wchodził na ostatnie minuty, aczkolwiek nie zdobył zaufania Saschy Lewandowskiego, który wówczas prowadził “Aptekarzy”. Pod koniec sezonu 2012/2013 napastnik trafił do rezerw, na które okazał się… za dobry. W czterech meczach zdobył pięć bramek.

Po zmianie szkoleniowca Milik trafił na wypożyczenie do Augsburga. Grał tam nieco częściej niż w Leverkusen, ale wciąż częściej wchodził z ławki niż pojawiał się w wyjściowym składzie. W 18 meczach zdobył dwie bramki.

Potem trafił na wypożyczenie do Ajaksu, gdzie od razu stał się ważną postacią na tyle, że klub zatrzymał go u siebie na stałe. Podczas pobytu w Holandii jeszcze mówiło się o tym, że Milik jest obiektem zainteresowań Borussii Dortmund, jednak do konkretów nie doszło. W 2016 roku Napoli zapłaciło za niego 32 miliony euro i gra tam z powodzeniem do dziś. O jego występach w Bundeslidze jednak nikt już nie pamięta.

6. Paweł Olkowski (2014, Górnik Zabrze -> FC Köln)

Ta przygoda naprawdę zapowiadała się obiecująco. Niestety w pewnym momencie piłkarz zaczął zmagać się z problemami zdrowotnymi, a następnie został odsunięty od składu. Szkoda.

Początki Pawła Olkowskiego w Niemczech były naprawdę dobre. W swoim pierwszym sezonie w Koeln wystąpił w 27 meczach, w których zdobył dwie bramki. Grał regularnie, dlatego również był zauważony przez Adama Nawałkę.

Selekcjoner postawił na piłkarza między innymi w pamiętnym meczu z Niemcami, wygranym przez Polskę 2:0. Po raz ostatni zagrał w kadrze w spotkaniu z Irlandią pod koniec 2015 roku i później już nie wrócił do kadry.

W trakcie sezonu 2015/2016 Paweł Olkowski stracił miejsce w składzie i od tamtej pory dość sporadycznie występował w Bundeslidze. W 2018 roku przeszedł do Bolton Wanderers, a obecnie jest piłkarzem tureckiego Goztepe.

5. Artur Sobiech (2011, Polonia Warszawa -> Hannover)

Piłkarz występujący obecnie w tureckim Fatih Kagaumruk spędził w Niemczech siedem lat, z czego pięć grając w najwyższej lidze. Mimo wszystko trudno stwierdzić, że piłkarz w pełni wykorzystał ten czas.

W 2011 roku za nieco ponad milion trafił z Polonii Warszawa do Hannoveru. Występował tam przez sześć lat i w 145 meczach zdobył 28 bramek. To tak naprawdę niewiele patrząc na to, ile czasu spędził na północy Niemiec. Potem jeszcze przez jeden sezon występował w na zapleczu Bundesligi w zespole Darmstadt. W 22 spotkaniach zdobył cztery bramki. W 2018 roku wrócił do Polski, podpisując kontrakt z Lechią Gdańsk.

Chociaż Artur Sobiech nie miał imponujących statystyk, trzeba podkreślić, że trochę czasu w Niemczech jednak spędził. Pięć sezonów w Bundeslidze to dobry wynik, bez względu na liczbę bramek. Wiadomo jednak, że od napastnika oczekuje się wielu goli, a 29-latek mimo wszystko nie był ich gwarancją.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

4. Sławomir Peszko (2011, Lech Poznań -> FC Köln)

Do tego transferu doszło gdy ówczesny reprezentant Polski miał już 26 lat. To nie za późno na zagraniczny transfer dla polskiego piłkarza? Wtedy realia były jednak inne, a kariera Sławomira Peszki zaczęła się rozkręcać tak naprawdę dopiero po przejściu do Lecha Poznań.

Można powiedzieć, że początek w wykonaniu obecnego piłkarza Lechii w Bundeslidze był niezły. Po pięciu meczach miał na koncie już trzy asysty. Jedną z nich zanotował w meczu z Bayernem, wygranym przez zespół z Kolonii 3:2. W ciągu dwóch pierwszych sezonów w Bundeslidze zanotował 13 asyst i dwie bramki w 43 spotkaniach.

Potem jednak reprezentant Polski trafił do Wolves, a potem wrócił do Koeln grającego w 2. Bundeslidze. To najwyższej klasy rozgrywkowej Niemiec jeszcze wrócił w sezonie 2014/2015 po awansie zespołu. Wtedy jednak w 18 meczach zaliczył tylko jedną asystę. W 2015 roku wrócił do Lechii Gdańsk.

3. Artjoms Rudnevs (2012, Lech Poznań -> Hamburger SV)

Łotysz, który niegdyś błyszczał w Lechu Poznań zakończył karierę jeszcze w wieku 29 lat. Czy mogło być inaczej? Wpływ na jego decyzję miały głównie sprawy osobiste. Jego żona zachorowała, dlatego piłkarz sam musiał zająć się domem i dziećmi, dlatego zrezygnował z futbolu.

Do dziś pamiętamy jego występy w Lidze Europy w barwach Lecha Poznań. Hat-trick z Juventusem przeszedł już do historii polskiego futbolu. Okazało się, że Łotysz skutecznie zastąpił Roberta Lewandowskiego w Lechu Poznań. W 2012 postanowił zrobić podobny ruch, co jego poprzednik na pozycji “dziewiątki” i trafił do Niemiec.

Jego przygoda z Hamburgiem rozpoczęła się bardzo udanie. Był podstawowym piłkarzem zespołu, nie opuścił żadnego meczu. W dodatku zdobył aż 12 bramek. Można powiedzieć, że miał lepsze wejście do Bundesligi niż Robert Lewandowski. Potem jednak nie było już tak dobrze…

Łotewski napastnik w następnym sezonie wylądował najpierw na ławce, a potem na wypożyczeniu w Hannoverze. Potem jeszcze wrócił do Hamburga, gdzie grał dość regularnie, ale zdobył tylko jedną bramkę w sezonie 2014/2015. Słabsze występy sprawiły, że ponownie stracił miejsce w składzie i przeniesiono go do zespołu rezerw.

W 2016 roku podpisał kontrakt z Koeln, gdzie miał się odbudować. Problemy rodzinne okazały się niestety silniejsze. Łotysz zakończył przygodę z Kolonią z 18 występami i trzema bramkami na koncie. Początki w Bundeslidze miał jednak bardzo obiecujące, dlatego trudno go nie wyróżnić.

2. Ondrej Duda (2016, Legia -> Hertha Berlin)

Od transferu Ondreja Dudy do Herthy miną w tym roku cztery lata. Aż dziwne, że to ostatni bezpośredni transfer z Polski do Niemiec do tej pory. Wówczas Słowak trafił do Herthy za 4,2 mln euro.

Jego początki w Bundeslidze nie były najłatwiejsze. Pierwszy sezon w Hercie stracił przez kontuzje, natomiast w drugim częściej pełnił rolę rezerwowego. Tak naprawdę jego los odwrócił się dopiero w ubiegłym sezonie. Słowak był kluczową postacią zespołu, zdobył w najwyższej lidze 11 bramek i zaliczył siedem asyst. Wiele wskazywało na to, że kariera Dudy wreszcie ruszyła z miejsca.

W obecnych rozgrywkach 25-latek pojawił się tylko siedem razy na placu gry w barwach Herthy. Przyjście Juergena Klinsmanna okazało się dla niego “gwoździem do trumny”, gdyż Niemiec od początku nie widział go w składzie. W związku z tym postanowił się go pozbyć podczas zimowego okna transferowego.

Ondrej Duda został wypożyczony do Norwich City. Ma już na koncie w tym sezonie tyle samo występów w Premier League, co w Bundeslidze. Choć gra regularnie to nie można powiedzieć, że błyszczy. Nie wiadomo też, czy po sezonie wróci do Berlina, czy będzie musiał szukać nowego klubu.

Chociaż zaliczył jeden fantastyczny sezon, znalazł się w rankingu na drugim miejscu. Mimo wszystko był najlepszym transferem z ekstraklasy do Bundesligi od czasu…

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

1. Robert Lewandowski (2010, Lech Poznań -> Borussia Dortmund)

Nie ukrywajmy, pierwsze miejsce w tym rankingu jest najmniejszym zaskoczeniem. 313 meczów i 227 goli w Bundeslidze to taki wynik, który dla polskich piłkarzy może okazać się nieosiągalny przez dziesiątki lat. W końcu taki piłkarz jak Lewandowski zdarza się jeden na wiele tysięcy.

Robert Lewandowski przychodził do Borussii jako król strzelców ekstraklasy i młody talent polskiej reprezentacji. Pierwszy jego sezon nie był genialny, wykorzystał kontuzję Barriosa – tak mogą powiedzieć tylko zagorzali hejterzy “Lewego”. 22-letni piłkarz Borussii wystąpił prawie we wszystkich meczach, omijając zaledwie jeden. Poza tym zdobył osiem bramek, nie grając zazwyczaj na swojej pozycji. Chyba trzeba nie mieć wyobraźni, żeby sądzić, że którykolwiek piłkarz przechodzący z polskiej ligi do Niemiec miałby lepsze statystyki.

W kolejnym sezonie zgromadził już 22 gole i, co trzeba podkreślić, dziesięć asyst, przyczyniając się do zdobycia mistrzostwa Niemiec przez Borussię. Juergen Klopp zrobił z niego napastnika, który nie tylko sam czeka na podania, ale również potrafi doskonale dograć piłkę kolegom z zespołu. Można powiedzieć, że dzięki niemieckiemu trenerowi Lewandowski ewoluował. Reszta to już historia. Kawał wielkiej historii, którą będziemy wspominać jeszcze przez wiele lat

I pomyśleć, że mógł wtedy trafił do Blackburn Rovers. Chyba lepiej, że trafił pod skrzydła Juergena Kloppa, a nie Sama Allardyce’a?