Chaos w Jagiellonii. Piłkarze w polemice z prezesem
W ostatnich dniach pojawiło się wiele zarzutów pod adresem zawodników Jagielloni Białystok. Kością niezgody okazały się bowiem cięcia wynagrodzeń, które mogą niebawem dosięgnąć każdy polski klub. Jak to obecnie wygląda na Podlasiu i czy zawodnicy rzeczywiście tak niechętnie spoglądają na ten scenariusz?
Wczoraj Taras Romańczuk jako kapitan drużyny postanowił odnieść się do plotek związanych z całym zespołem. Zgodnie z jego słowami prezes „Jagi” nadal nie skontaktował się z zawodnikami w tej sprawie, uprzednio jedynie informując ich o zmniejszonych płacach o 50%. Piłkarze nie poczuli się z tym najlepiej.
– W piątek dostałem informację od klubu, wysłałem ją na grupę, gdzie komunikujemy się ze wszystkimi zawodnikami Jagiellonii. Jest wielu, którzy napisali, że nie zgadzają się na takie warunki. A przynajmniej przed spotkaniem z prezesem. Spotkać się z prezesem Kuleszą i porozmawiać. To jedyne, co mi przychodzi do głowy. Rozmawiałem wcześniej z prezesem, przedstawiłem, jak zespół przyjął propozycję obcięcia 50 procent zarobków. On [Cezary Kulesza] nie chce rozmawiać – tak sytuację ocenił pomocnik dla „Przeglądu Sportowego”.
Na te słowa szybko zareagował wspomniany prezes Cezary Kulesza. W rozmowie ze „Sport.pl” rzucił inne światło na tę sytuację:
– Ja swoją propozycję obniżenia wynagrodzeń przesłałem drużynie przez Tarasa Romanczuka już 10 dni temu. Poprosiłem o propozycje drużyny, co mogą zrobić dla klubu w tej trudnej sytuacji. Dla klubu, który od kilku lat nie spóźnił się z żadnym przelewem wynagrodzenia dla nich, dla klubu, w którym dostali każdą złotówkę, na którą się umawialiśmy. Nie dostałem do dziś żadnej kontrpropozycji.
Wygląda więc na to, że obie strony muszą dojść jeszcze do porozumienia. Jeśli piłkarze nie zwrócą się do Cezarego Kuleszy, wówczas, jak oświadczył prezes, pojawią się cięcia na poziomie 50%.