Nerwowa sytuacji w Dinamie Zagrzeb. Bjelica w ogniu krytyki
Posada Nenada Bjelicy wisi na włosku. Do tej pory pracę stracili jego wszyscy współpracownicy, a niebawem czeka to także najprawdopodobniej głównego trenera. Dlaczego zatem Chorwat nadal znajduje się tym stanowisku?
Powód jest dość prozaiczny. Dinamo musiałoby zapłacić mu odszkodowanie za zerwanie kontraktu na poziomie miliona euro. To wielkie pieniądze dla klubu, który zwolnił wielu pracowników z powodu pandemii koronawirusa. Czy zatem Chorwat ma się czego obawiać? Teoretycznie jego kontrakt nie może zostać zerwany bez wypłaty odszkodowania, więc pod kątem finansowym na pewno nic nie straci. Jednak w jego przypadku istnieją także kwestie wizerunkowe. Klub zatem liczy, że szkoleniowiec sam zrezygnuje z pracy w obliczu pandemii koronawirusa, która wymusza na klubie z Chorwacji pewne cięcia finansowe.
Głos w tej sprawie postanowił zabrać Zdravko Mamić, były prezes klubu, a także brat obecnego dyrektora sportowego.
Zdravko Mamić -Messi i koledzy z drużyny zrzekli się 70% swoich dochodów, belgijscy piłkarze przetrwają co miesiąc z 13 000 kun, Żyliną,siedmiokrotnym mistrzem Słowacji,ogłoszonym bankructwem, Cristiano Ronaldo,Juventus, Bayern Monachium i wieloma innymi okazało solidarność.. pic.twitter.com/QOKcVQDFID
— Lukasz Gikiewicz (@gikiewiczlukasz) March 30, 2020
Z jego słów i wyliczeń wynika, że tylko Bjelica w ostatnich 20 miesiącach pobrał pensje na poziomie ponad 3 milionów euro. Nic zatem dziwnego, że Dinamo oczekuje od Chorwata zejścia z owocnego wynagrodzenia. Póki co szkoleniowiec nie ma zamiaru jednak odpuszczać i czeka na rozwój sytuacji.
Chorwackie media donoszą już o jego następcach. Jednym z nich jest Romeo Jozak (jego promotorem to wspomniany Zdravko Mamic), a także trener drugiego zespołu Dinama – Igor Jovicevic. Ta druga kandydatura byłaby z pewnością lepsza z punktu widzenia finansowego. Póki co nadal jednak nie wiemy, jak ta sytuacja ostatecznie się zakończy i kto okaże się górą w całym sporze.