Steve Savidan – od śmieciarza do reprezentanta Francji
Ostatnia aktualizacja 22 maja, 2020 o 16:04

Był śmieciarzem, barmanem, a karierę sportową zaczynał jako hokeista. Po jakimś czasie stał się ważną postacią Ligue 1, a także zadebiutował w reprezentacji Francji. Przed wami Steve Savidan.

Niedoszły hokeista

Angers to miasto dobrze znane fanom francuskiej piłki. Tamtejszy klub piłkarski od pięciu lat występuje w Ligue 1. Trudno jednak znaleźć wśród legend futbolu osób pochodzących z tego miasta. Może to trochę spowodowało, że miejscowość “zaadoptowała” Raymonda Kopę – francuskiego gwiazdora polskiego pochodzenia, który swoją karierę piłkarską rozpoczął właśnie w Angers. Pierwszym reprezentantem kraju w piłce nożnej pochodzącym z tego miasta był dopiero Steve Savidan.

Piłkarz urodził 29 stycznia 1978 roku właśnie w Angers. Choć od dziecka interesował się piłką nożną, swoją sportową karierę rozpoczął w klubie… hokejowym. Trenował w ASG Angers, do którego wrócił po zakończeniu kariery jako trener. Przez pewien czas prowadził drużynę dzieci do lat 9.

Młody Steve jednak dość szybko zdecydował się na to, żeby postawić na futbol. W wieku niespełna dziewiętnastu lat zadebiutował w pierwszej drużynie Angers, występującej w trzeciej lidze. Spisywał się tam nieźle – wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce, coraz częściej trafiał do siatki. Dzięki temu zwrócił na siebie uwagę Chateauroux, które było średniakiem Ligue 2.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Śmieciarz i barman

W nowym klubie Steve Savidan był ciągle rezerwowym. Wystąpił w 20 meczach, ale zazwyczaj wchodził na boisko z ławki. Zdobył trzy bramki, ale chciał się rozwijać i grać regularnie. Dlatego po sezonie 1999/2000 zamienił Chateauroux na sąsiada z tabeli, Ajaccio. Tam dostawał już więcej szans, ale również nie błyszczał. Dlatego w 2001 roku wrócił do swojego rodzinnego miasta, by grać znów na trzecim poziomie ligowym.

W Angers Savidan sobie radził, dlatego po sezonie otrzymał kolejną szansę, by się sprawdzić w Ligue 2. Trafił do Beauvais Oise i ten ruch również okazał się dla niego nieudany. W 24 meczach ani razu nie trafił do siatki, a jego zespół spadł z ligi.

25-letni wówczas napastnik postanowił po raz kolejny zmienić otoczenie. Tym razem z trzecioligowym outsiderem, Angouleme. Grał amatorsko, dlatego szukał innych zajęć. Podczas występów w klubie, pracował równolegle najpierw jako śmieciarz, a potem został barmanem.

W wieku 26. lat trafił do Valenciennes. Niewiele jest przypadków w świecie futbolu, gdy dopiero w tym wieku piłkarz zaczyna się rozwijać. Steve Savidan okazał się wyjątkiem. Jego zespół szturmem awansował do Ligue 2, a napastnik odegrał w tym ogromną rolę, zdobywając przy okazji tytuł króla strzelców rozgrywek. Powtórzył to zresztą również w kolejnym sezonie, przyczyniając się do awansu zespołu z północnej Francji do krajowej elity.

Reprezentant Francji

Wydawałoby się, że 28-letni piłkarz, który nie grał na najwyższym poziomie, raczej nie jest w stanie go zawojować. Steve Savidan po raz kolejny postanowił jednak zaprzeczyć stereotypom. W sezonie 2006/2007 zdobył 13 bramek. Cztery z nich przeciwko Nantes, w którego bramce stał legendarny Fabien Barthez. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby jeden piłkarz w trakcie meczu czterokrotnie go pokonał. Poza tym wtedy po raz pierwszy i ostatni w karierze stracił pięć goli w meczu. Savidan musiał mu się śnić po nocach.

O ile w pierwszym sezonie w Ligue 1 Francuz był traktowany bardziej jako ciekawostka, o tyle w drugim stał się jej ważną postacią. Wcześniej nieregularnie zdobywał bramki. Zdarzały się mecze, gdy trafiał dwa razy (albo cztery, jak w powyższym przypadku), ale miał długie serie występów bez goli. W sezonie 2007/2008 zdobył tyle samo bramek, co w poprzednim, ale był już bardziej regularny. O jego instynkcie strzeleckim przekonały się wówczas Olympique Marsylia czy Bordeaux.

Po zakończeniu sezonu trafił za pięć milionów euro do Caen. Jak mu szło? Okazał się powtarzalny i znów trzynastokrotnie trafiał do siatki w Ligue 1. Dobre występy zaowocowały powołaniem do kadry przez Raymonda Domenecha, który wpuścił piłkarza na drugą połowę meczu towarzyskiego z Urugwajem. I pomyśleć, że jeszcze sześć lat wcześniej musiał dzielić grę w piłkę z pracą jako śmieciarz…

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Założyciel nocnego klubu

Po kolejnym znakomitym sezonie Steve Savidan miał przenieść się za pięć milionów euro do Monaco. Do transakcji ostatecznie jednak nie doszło z przykrego powodu. Lekarze wykryli u niego wadę serca, która zmusiła go do zakończenia kariery.

Nie można jednak powiedzieć, że Steve Savidan się nudził do zawieszeniu butów na kołek. Był trenerem dziecięcej drużyny hokejowej, ekspertem Canal+, opublikował autobiografię. Jego życie nie ograniczyło się jednak do piłki.

Jeszcze podczas gry w Caen otworzył własną restaurację o nazwie K9. Litera “K” oznaczała pierwszą literę imienia jego żony, Karine, natomiast dziewiątka była jego numerem na koszulce. Na tym jednak nie koniec – Steve Savidan otworzył również klub nocny o tej samej nazwie. Jego recenzje na portalu “Trip Advisor” są przeciętne – ocena wynosi równe trzy. Przede wszystkim zwraca jednak uwagę fakt, że klub “K9” powstał na bazie dawnego kościoła.

Powrót na boisko

Poza tym Steve Savidan zajął się również trenerką. Zrobił wymaganą licencję i od 2014 roku pracował w klubach z niższych lig. Przez jakiś czas samodzielnie prowadził piątoligowy FC Bassin d’Arcachon, jednak zagościł tam na pół roku. Od grudnia pracował w trzeciej lidze, w Stade Olympique Cholet, gdzie został asystentem trenera pierwszego zespołu, Stephane Rossiego oraz szkoleniowcem drużyny rezerw.

Pod koniec stycznia całą Francję obiegła wiadomość, że Steve Savidan wrócił na boisko! Po jedenastu latach przerwy, była dziewiątka Valenciennes została stała się grającym trenerem rezerw Cholet. To był tylko jednorazowy przypadek. Zresztą po dwóch tygodniach od tamtego spotkania, Francuz pożegnał się z klubem. Ciekawe, czy miał na to wpływ jego występ…

Steve Savidan wciąż pojawia się we francuskich mediach. Lubią go zarówno kibice, jak i środowisko dziennikarskie. Podczas zawieszenia rozgrywek wciąż udziela wywiadów. W jednym z nich zdradził, że niebawem znów wróci na ławkę trenerską, tylko czeka aż sytuacja się unormuje.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

***

Historia Steve’a Savidana nie jest klasyczną opowieścią typu “od pucybuta do milionera”, jest pełna kolejnych wzlotów i upadków. Jego przykład jest jednak dowodem na to, że nie warto się poddawać i nawet grając w 3. lidze koło trzydziestki, można dostać się do reprezentacji, nawet jednej z najlepszych na świecie. Szkoda, że jego kariera została nagle przerwana, jednak w ten sposób Francuz mógł się skupić na innych aktywnościach. Ma sporo pomysłów, żyłkę do interesu i nie boi się kolejnych wyzwań. Jak było trzeba – został śmieciarzem, gdy wymagała tego sytuacja – wrócił na boisko w wieku 40. lat. Takich ludzi po prostu potrzebuje futbol!