Czy możemy pozwolić sobie na odsyłanie do kąta dobrych trenerów?

16.04.2020

W 2014 roku w życie weszła tzw. ustawa Gowina, uwalniająca 50 zawodów, a wśród nich trenera piłkarskiego. Tym sposobem szkoleniowcy, którzy uzyskali możliwość trenowania piłkarzy poprzez studia na Akademii Wychowania Fizycznego, zostali sklasyfikowani inaczej niż było to ustalone. Wśród nich są Paweł Olszowski i Ryszard Hendryk, z którymi porozmawialiśmy o tej sytuacji.

Jak Paweł Olszowski został najmłodszym trenerem w Polsce?

Paweł Olszowski w 1996 roku był uważany za najmłodszego trenera w Polsce. Wówczas objął trzecioligowy zespół Fabloka Chrzanów, w którym wcześniej występował jako piłkarz. Zanim został szkoleniowcem pierwszego zespołu, uprawianie sportu dzielił ze studiami na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie studiował dwie specjalności – dla nauczyciela WF-u w szkole oraz trenera piłkarskiego.

To były dwa lata ciężkiej pracy. Równocześnie byłem czynnym zawodnikiem Fabloka Chrzanów, który awansował do trzeciej ligi. Zresztą właśnie tam po studiach rozpocząłem pracę trenerską. Przez jakiś czas to wyglądało tak, że najpierw trenowałem z pierwszą drużyną, przebierałem się i prowadziłem zajęcia drugiej – wyznał w rozmowie z nami Paweł Olszowski.

Praktyki w małopolskim klubie to nie wszystko. Do zdobycia wykształcenia Paweł Olszowski potrzebował setek godzin specjalistycznych zajęć na AWF-ie. Jego wykładowcami byli prof. Jan Blecharz, prof. Jerzy Żołądź czy dr Bogusław Ciućmański, który był promotorem jego pracy magisterskiej.

Miałem rozbudowane zajęcia z metodyki treningu. Mikrocykle, mezocykle, makrocykle – wszystkie te kwestie poznawaliśmy podczas zajęć. Poza tym mieliśmy fizjologię sportu, zresztą później pisałem pracę magisterską z fizjologii wysiłku treningów piłkarskich Hutnika Kraków. Porównywałem wysiłek zespołu grającego wówczas w najwyższej ligi do tego podejmowanego przez studentów mojego kierunku. Dokładny temat to “Porównanie parametrów krążeniowo-oddechowych na poziomie niekompensowanej kwasicy metabolicznej”, a moim promotorem był pan dr Ciućmański – dodał trener MZKS-u Alwernia.

Od 1996 roku Paweł Olszowski pracował w kilku klubach ze Śląska oraz Małopolski. Jego największym sukcesem było zdobycie Okręgowego Pucharu Polski oraz awans do III ligi w sezonie 2013/2014 z MKS-em Trzebinia. Wówczas nic nie wskazywało na to, że trener będzie musiał pożegnać się z posadą.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Jedna ustawa zmieniła wszystko

To było jednak nieuniknione z powodu tzw. ustawy Gowina, która uwolniła 50 zawodów, w tym trenera piłkarskiego. Na jej mocy uprawnienia przyznane przez Ministerstwo Sportu straciły ważność i mógł je przydzielać tylko Polski Związek Piłki Nożnej.

– Na początku wydawało mi się, że muszą to zmienić. To było dla mnie niemożliwe, że nagle związek będzie deprecjonować uprawnienia tych wszystkich osób. Myślałem, że będą musieli to zweryfikować. Absolutnie nie negowałem szkoleń PZPN-u. Ktoś kończy szkołę, chce zostać trenerem, robi najpierw kurs Grassroots C, a potem kolejne – to jest zrozumiałe. Tylko, że zmarginalizowano osoby, które musiały przejść przez setki godzin specjalizacji na studiach, żeby zdobyć wykształcenie – powiedział nam Olszowski.

– Zrównano nas z kursem, który trwa siedemdziesiąt godzin, w trzy tygodnie. Uważałem, że to nie możliwe, by tak odcinać się od roboty ludzi, którzy na piłce naprawdę zjedli zęby – dodał trener.

Paweł Olszowski nie mógł pogodzić się z nowym prawem, dlatego wysyłał pisma do Polskiego Związku Piłki Nożnej, jednak nie otrzymał na nie żadnej odpowiedzi. Biuro poselskie autora ustawy, Jarosława Gowina milczało. Z kolei Ministerstwo Sportu odpowiedziało, że nic w tej kwestii zrobić nie może: – Odpowiedziało mi tylko Ministerstwo Sportu, że w kwestii licencji trenerskich wszystko zależy od PZPN-u. Ręce mi opadły i doszedłem do wniosku, że najwyżej nie będę pracował jako trener – wyznał Paweł Olszowski.

„Nie musi pan być trenerem”

Paweł Olszowski poważnie rozważał wycofanie się z zawodu trenera. Pracował w szkole jako nauczyciel wychowania fizycznego, ukończył również studia podyplomowe na kierunku Bezpieczeństwo i Higiena Pracy. Miałby co robić w życiu, ale ostatecznie postanowił, że się nie podda i będzie walczył o prawo do wykonywania swojego ukochanego zawodu. Tym samym dowiedział się więcej o kursach, dzięki którym jego wcześniejsza licencja trenerska zostałaby przywrócona.

 Zadzwoniłem do Małopolskiego ZPN-u i zapytałem od razu, dlaczego on trwa od niedzieli do środy. Jeden z trenerów odpowiedział mi, że gdy robił kurs w Białej Podlaskiej to brał urlop. Dodał jeszcze, że jak nie mogę go wziąć, to nie muszę być trenerem. Myślałem, że tego faceta zagryzę przez telefon – wyznał trener MZKS-u Alwernia.

I niestety Paweł Olszowski bezpłatnego urlopu w tym terminie wziąć nie mógł: – Przymierzałem się do tego kursu, ale dyrektorka szkoły powiedziała, że nie nie udzieli mi żadnego urlopu bezpłatnego. Na początku twierdziłem, że odpuszczę, ale otrzymałem namiary na pana mecenasa Marka Stopczyńskiego, który prowadził tego typu sprawę dotyczącą trenera piłki ręcznej. Postanowiłem się z nim skontaktować.

Musiał odrzucić ofertę z III ligi

W międzyczasie trener musiał odrzucić kilka poważnych ofert z powodu anulowanej licencji. Zgłosili się do niego choćby dawni znajomi z Fabloka, którzy pracowali wówczas w jednym z trzecioligowców.

Innym razem otrzymał propozycję z jednego z klubów małopolskiej A-Klasy. Zaproponowano mu prowadzenie pierwszego zespołu oraz drużyny juniorów. Właśnie z powodu braku licencji na trenowanie juniorów (choć pracował wcześniej z młodzieżą i ma wykształcenie pedagogiczne), również oferty nie mógł przyjąć.

Paweł Olszowski próbował poruszać temat licencji na forum podczas zebrań trenerów Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Nie był jedynym szkoleniowcem z takim problemem, jednak członkowie zarządu przerywali temat tłumacząc się odgórnymi rozporządzeniami.

Odpowiedzieli, że takie są wymogi UEFA i oni się tylko dostosowują. Zwróćmy jednak uwagę na to, że ci panowie robią na tym biznes, są trenerami, którzy organizują kursy na kilku wsiach. Oczywiście można powiedzieć, że każdy z nich ciężko na to pracował, ale w sytuacji takiej jak moja, żaden z nich nie zareagował – wyznał trener.

Sprawa trafiła do sądu

Szkoleniowiec MKS-u Alwernia doszedł do wniosku, że dalsze dyskusje ze związkiem nie mają sensu. W ubiegłym roku, po omówieniu sytuacji z mecenasem Markiem Stopczyńskim, zdecydował się zgłosić sprawę do sądu.

– W ubiegłym roku pod koniec marca złożyłem pozew do Sądu Okręgowego. Doszedłem do wniosku, że na pewno nie zapłacę więcej niż za kurs – stwierdził Paweł Olszowski.

Trener liczy, że jego sprawa przyniesie skutki. Po jej nagłośnieniu do mecenasa reprezentującego Pawła Olszowskiego zgłosiło się już dziesięciu trenerów, którzy są w takiej samej sytuacji.

Według ustawy o sporcie, żeby być trenerem, trzeba mieć wiedzę, doświadczenie i umiejętności. Wszystko mam, poza tym mam na koncie jakieś sukcesy. Chociaż weryfikacja przez same osiągnięcia też byłaby niesprawiedliwa dla wielu trenerów. Dużo jest takich, którzy wypruwają sobie żyły w niewielkich klubach, w małych aglomeracjach, na wsiach. Wykonali przez lata wspaniałą pracę, a teraz nie będą mogli tego robić – zakończył Olszowski.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Zwycięzca Pucharu Tymbarku również bez prawa do bycia trenerem

33 lata na ławce trenerskiej spędził Ryszard Hendryk. Szkoleniowiec od lat jest związany ze Spartą Sycewice, klubem ze wsi położonej nieopodal Słupska. Wraz z podopiecznymi ma na koncie wiele sukcesów. W 1991 roku z zespołem chłopców w wieku pięciu lat wygrał turniej “Piłkarska Kadra Czeka”. Z kolei w 2010 doprowadził swoich podopiecznych do wygranej w turnieju “Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”.

Według trenera, Sparta Sycewice mogła włączyć się do walki o czołowe miejsca również dwa lata temu. Zaniechania organizatorów sprawiły jednak, że zespół odpadł jeszcze w fazie grupowej.

Dwa lata temu graliśmy w Warszawie na “Pucharze Tymbarku”. Trzy drużyny w naszej grupie miały po sześć punktów. Regulamin rozgrywek zakładał, że w tym przypadku liczy się bilans bramkowy. Jeden zespół miał jedną bramkę na plusie, my mieliśmy 2:2, a inna drużyna  1:1. Miała być dogrywka albo karne, ale o godzinie 21:00 przyszedł do nas komunikat, że zajęliśmy trzecie miejsce. Napisaliśmy protest, ale odpowiedzieli nam tyle, że ktoś się u nich pomylił i już nie ma czasu, po sprawie – wyznał w rozmowie z nami Ryszard Hendryk.

Poza tym młodzi Spartanie U-11 pod dowództwem Hendryka zdobyli w 2019 roku nieoficjalne mistrzostwo Polski małych miejscowości podczas “Procam Cup”. Poza tym podopieczni trenera Sparty: Karol Czubak, Aleks Hendryk, Piotr Janczukowicz oraz Patryk Szabat znaleźli się w reprezentacji Pomorza U-13 w 2013 roku, która zdobyła mistrzostwo Polski. Pierwszy z nich w tym sezonie zadebiutował w II lidze, gdzie spisuje się znakomicie. W 20 meczach w barwach Bytovii Bytów zdobył dziewięć goli.

– Byłem już na wielu turniejach, trenerzy mnie już dobrze znają. Ci młodsi proszą mnie o radę, jestem przez nich traktowany jako autorytet – stwierdził Ryszard Hendryk.

33 lata doświadczenia na marne?

Niestety, również on spotkał się z licencyjną degradacją ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Człowiek się stara, ciężko pracuje, osiąga dobre wyniki ze swoimi drużynami, a później dowiaduje się, że nie może robić tego, co kocha. Trenuję piłkarzy od 33 lat, ale jestem też wychowawcą, pedagogiem. Poza tym jeżdżę na wszystkie konferencje, interesuję się tym, co się zmienia. Czasami sam tworzę swoje metody, z których później korzystają inni – wyznał wieloletni trener Sparty Sycewice.

Ryszard Hendryk nie ukrywa, że wciąż się dokształca. Jakiś czas temu był choćby na stażu w Hiszpanii, gdzie podpatrywał tamtejsze szkolenie młodych adeptów futbolu.

– Jeździłem do Hiszpanii, gdzie przebywałem na stażu spotykałem się z tamtejszymi fachowcami. A tutaj wypełniasz papiery na licencję, a i tak ci nie akceptują. Żebym ja chociaż miał przerwę od trenowania, to mógłbym zrozumieć ich, że nie mogę ubiegać się o licencję, ale ja cały czas jestem ze wszystkim na bieżąco – powiedział szkoleniowiec.

Wyznał, że poruszał temat w rozmowach z działaczami Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Jakiś czas temu starał się o licencję, jednak jego podanie nie zostało zaakceptowane przez władze. Planował również zgłosić swoją sytuację do PZPN-u, jednak nadmiar obowiązków w ostatnim czasie mu na to nie pozwolił.

– Na początku stycznia miałem napisać pismo w tej sprawie do PZPN-u, ale cały czas byłem zajęty ze względu na wyjazdy z drużynami. A poza tym trenerzy muszą pisać sprawozdania, oferty projektów na następny rok, potem zeznania podatkowe. Przykro mi było, że nikt się za mną nie wstawił, choć mnie tu dobrze znają – wyznał Ryszard Hendryk.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Działacz i społecznik

Od wielu lat angażował się w szkolenie młodzieży oraz działalność pomorskiego związku. Ma również kilka pomysłów na to, jak wpłynąć na rozwój tamtejszej młodzieży. Jego głównym postulatem jest stworzenie reprezentacji okręgowych. Dzięki nim, trenerzy wojewódzkich kadr juniorskich mieliby łatwiejszy wybór swoich późniejszych powołań. Trener uważa również, że to byłoby dla młodszych nastolatków motywacją, gdyż w ten sposób dobre występy na poziomie lokalnym wielu z nich mogłyby łatwiej zostać docenione.

– Uważam, że każdy podokręg powinien mieć swoją kadrę. Gdy tak było chłopcy ze Słupska, Ustki mieli bliżej na zgrupowanie, cieszyli się że są w kadrze. A teraz musimy jechać aż do Gdańska, w czym nie widzę sensu – stwierdził trener.

Poza tym Ryszard Hendryk od lat jest zaangażowany społecznie. W 2018 roku został radnym powiatu słupskiego z ramienia lokalnego komitetu. Został wybrany jednogłośnie Przewodniczącym Komisji Budżetu i Finansów. Wcześniej, w latach 2002-2010 należał do Rady Gminy Kobylnica.

– Ludzie szanują mnie tutaj nie tylko jako trenera, ale także działacza i społecznika. Dlatego też kilkakrotnie wybrano mnie na radnego. Do żadnej partii nie należę, ani nie należałem – dodał szkoleniowiec.

„Nie będę płacił za uprawnienia, które już raz zdobyłem”

Ryszard Hendryk popiera działania Pawła Olszowskiego o czym otwarcie mówi i pisze w mediach społecznościowych. Pod artykułem “Sportowych Faktów” na temat sytuacji trenera MZKS-u Alwernia napisał komentarz, w którym opisał swoją sytuację, oczywiście z wyrazami wsparcia dla głównego bohatera tekstu.

Nie będę płacił za uprawnienia, które już raz zdobyłem, płaciłem i poświęcałem czas na zdobywanie i uzyskanie wiedzy. Łącznie 8 semestrów, bo jeszcze zaliczyłem studia podyplomowe z W-F, czyli 4 lata nauki, wyjazdów, wynajmowania noclegów! Nie godzę się na robienie czegoś co już zrobiłem i uzyskałem. Wydawałem środki finansowe na szkolenie i na utrzymanie podczas wyjazdowych sesji. Byłem ambitny i chciałem się rozwijać i szkolić, chociaż kiedyś była trudniejsza droga i nie było takich możliwości. Ale jestem za zdobywaniem wiedzy i jestem za tym, żeby każdy się rozwijał dla dobra piłki nożnej, a zwłaszcza szkolenia dzieci – wyznał w komentarzu Ryszard Hendryk.

Kiedyś sam był w komisji licencyjnej

Warto dodać również, że Ryszard Hendryk w 2012 roku był członkiem komisji PZPN podczas kursu trenerskiego kategorii UEFA B. Znalazł się w niej wraz z m.in. Andrzejem Strejlauem i Wojciechem Łazarkiem.

Co według Hendryka jest główną przyczyną tego, że nikt ze związku nie stanął w jego obronie? Trener uważa, że duży wpływ ma tutaj aspekt finansowy. Liczy jednak na to, że nagłośnienie sprawy przez Pawła Olszowskiego może doprowadzić do zmian w przyznawaniu licencji.

– Myślę, że ludziom ze związku to wszystko wisi – tylko kasa musi się zgadzać. Nikt z tym nic nie robił, dlatego bardzo mnie ucieszyło, że trener Olszowski postanowił wystąpić przeciw PZPN-owi – stwierdził doświadczony szkoleniowiec.

Fot. prywatne archiwum Pawła Olszowskiego (fot. Michał Koryczan) i Ryszarda Hendryka