Ziober: Skończmy ze ściąganiem zagranicznego szrotu

25.07.2018

Oglądając mecz Legii ze Spartakiem Trnava zastanawiałem się, po co polskie kluby ściągają ten zagraniczny szrot. Obcokrajowcy nic nie wnieśli do gry mistrza Polski. Szkoda na nich pieniędzy. Szczerze, wolałbym zobaczyć na boisku młodych, polskich piłkarzy. Może również by przegrali, ale przynajmniej chciałoby się im walczyć – mówi nam 46-krotny reprezentant kraju Jacek Ziober.

Były piłkarz ŁKS Łódź, Montpellier i Osasuny pesymistycznie podchodzi do występu polskich drużyn w pucharach. – Zgadzam się z Bobo Kaczmarkiem, który w jednym z wywiadów stwierdził, że polskiej piłce obowiązują dwa biegi. Wolny i bardzo wolny. Nie ma żadnego planu na przyszłość. Wszystko jest robione z dnia na dzień. Ściągamy zagraniczny szrot, który zabiera miejsce w składzie młodym, polskim zawodnikom. Żeby jeszcze gwarantowali jakąś jakość. Tak nie jest, co było widoczne w starciu Legii ze Spartakiem. Pograją, skasują co swoje, wyjadą i tyle z nich mamy pożytku. Smutne, że drużyna ze Słowacji przyjeżdża do Warszawy i bez problemu leje mistrza Polski. Chciałbym, żeby naszym klubom udało się awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy. Nie ma jednak podstaw, by w to wierzyć. Nasze zespoły są już zmęczone samym okresem przygotowawczym. Co roku mamy nadzieję, że tym razem będzie lepiej, i co roku jest to samo – komentuje Ziober.

Według niego w polskich klubach nie ma żadnej myśli szkoleniowej. – Mam wrażenie, że niektórzy przy prowadzeniu klubu czerpią swoją wiedzę z książek. Kilka z nich przeczytają, pooglądają obrazki i myślą, że wszystko już wiedzą. Nie rozumiem, dlaczego polskie kluby do trenowania młodzieży tak rzadko wykorzystują byłych zawodników. Lata gry w zagranicznym klubie dają znacznie więcej, niż szkolenia i przeróżne świstki papieru. Nikt tak nie wytłumaczy młodemu chłopakowi, co ma robić, nad czym pracować, jak były piłkarz, który ma za sobą grę w silnej, zagranicznej lidze. Przykładem może być Włodek Smolarek, który po treningach juniorów Feyenoordu zostawał z nastolatkiem, szlifując jego talent. Nie wstydził się tego. Chyba każdy kibic piłkarski zna nazwisko Robin van Persie – mówi były reprezentant.

Pytany o nowego selekcjonera reprezentacji Jerzego Brzęczka, stwierdził: – Nic do Jurka nie mam jako do człowieka. Jako piłkarz wchodził do reprezentacji, w której ja grałem. Po tej nominacji wśród wielu osób widzę duży optymizm. Na razie nie wiem, skąd się bierze. Zbigniew Boniek wybierając Adama Nawałkę trafił szóstkę w totolotka. Dzięki niemu przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil. Tylko skąd pewność, że Boniek po raz drugi trafi szóstkę? – pyta Ziober.

– Zastanawia mnie, dlaczego podpisano umowę tylko do grudnia 2019 roku. Niby Brzęczek ma budować kadrę, odmładzać ją, ale jednocześnie ma osiągnąć sukces, jakim jest awans na mistrzostwa Europy. Tych dwóch rzeczy nie da się połączyć, co widać choćby po reprezentacjach Włoch i Holandii. Z jednej strony nie będzie rewolucji, ale ma być ewolucja. Tylko kiedy? Brzęczek ma zrobić wynik i z tego zostanie rozliczony. Czasu ma niewiele, dlatego wątpliwe, by zaczął odmładzać kadrę. Ryzykowna decyzja Bońka. Myślałem, że wybierze włoski kierunek. Obawiam się, że Brzęczek może stracić posadę po spotkaniach reprezentacji w Lidze Narodów. Chciałbym się mylić, podobnie jak w ocenie zatrudnienia Nawałki, do czego się przyznaję. Czapki z głów przed trenerem Nawałką za to, co zrobił – dodaje były reprezentant.