Legia – Linfield. Opinie północnoirlandzkich ekspertów przed meczem
Linfield F.C. to najbliższy rywal Legii Warszawa w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Czego Legioniści mogą się obawiać ze strony zespołu mistrza Irlandii Północnej? Jak dziennikarze i kibice z Wysp Brytyjskich podchodzą do tego spotkania? O tym opowiedzieli nam tamtejsi dziennikarze – Mark McIntosh z “The Sun” oraz Graham Luney z “Belfast Telegraph”.
Dominator na swoim podwórku
Drużyna mistrza Irlandii Północnej jest obecnie hegemonem w swoim kraju. Zespół zdobył tytuł w trzech z czterech ostatnich zespołów i można stwierdzić, że wciąż trzęsie tamtejszą ligą. Co sprawia, że Linfield zdominowało północnoirlandzkie rozgrywki?
– Drużyna jest przede wszystkim silna defensywnie, ale szczególnie widać tu wpływ kapitana Jamiego Mulgrew. Poza tym trzeba zwrócić uwagę na napastników Andy’ego Waterwortha i Shayne Lavery’ego, którzy strzelili wiele bramek w Europie i u siebie, aczkolwiek stracili skrzydłowego Joela Coopera na rzecz Oxford United w zeszłym miesiącu. Rekordzistą drużyny w europejskich rozgrywkach, z siedmioma bramkami, jest właśnie Waterworth – stwierdził dziennikarz “The Sun” Mark McIntosh.
– To zespół, który wyróżnia się na tle ligowych rywali konsekwencją. Poza tym warto podkreślić kreatywność zawodników – nic dziwnego, że w tym sezonie było wielu strzelców goli w Linfield – przyznał Graham Luney z “Belfast Telegraph”.
Legenda na ławce trenerskiej
Najbardziej znaną postacią Linfield nie jest jednak żaden z piłkarzy, a trener. David Healy to prawdziwa legenda północnoirlandzkiego futbolu. Chociaż słynął głównie ze strzeleckiej skuteczności, w swojej pracy bardziej zwraca uwagę na inne aspekty.
– Pomimo swojej reputacji najlepszego strzelca Irlandii Północnej, David kładzie duży nacisk na to, by drużyna była trudna do złamania w obronie. David wiele się nauczył od swojego byłego międzynarodowego menedżera Michaela O’Neilla – stałe fragmenty również odegrały dużą rolę w ich ostatnich sukcesach. Piłkarze Linfield zazwyczaj grają szeroko, a Kirk Millar był zdecydowanie najbardziej produktywny pod względem asyst w piłce nożnej w Irlandii Północnej w ostatnich latach – wyznał Mark McIntosh.
– To drużyna dobrze zorganizowana i zdyscyplinowana. Gdy są w dobrej formie obronnej i otworzą wynik, potrafią być bezlitośni dla swoich przeciwników – powiedział Graham Luney.
Czego Legia może się obawiać ze strony Linfield?
Według Marka McIntosha, jednym z głównych atutów Linfield są stałe fragmenty gry. Poza tym można się obawiać skrzydłowych zespołu, mimo odejścia wcześniej wspomnianego Joela Coopera.
– Millar jest stałym zagrożeniem na prawym skrzydle, a także podpisali kontrakt z Navidem Nasserim, grającym do tej pory w drużynie największego rywala – Glentoranie, który gra na lewej stronie. Rzuty wolne i rzuty rożne prawdopodobnie spowodują problemy w rywalizacji z obrońcami Markiem Stafordem i Jimmy’m Callacherem – stwierdził północnoirlandzki dziennikarz.
Linfield nie jest jednak zespołem idealnym, nawet jak na lokalne standardy ligowe. Drużyna miała serię trudniejszych spotkań w okolicach Bożego Narodzenia, a także w lipcu i sierpniu ubiegłego roku. Zespół ma bowiem dość wąską kadrę i nie jest przygotowany do nadmiaru meczów. Poza tym, według Grahama Luneya warto podkreślić, że na mecze z Linfield ligowi rywale bardziej się motywują, co w tamtym czasie mogło doprowadzić do kilku wpadek.
Rok temu byli blisko fazy grupowej Ligi Europy
Poprzedni sezon w europejskich pucharach był dla mistrza Irlandii Północnej całkiem udany. Zespół pożegnał się z rozgrywkami dopiero w ostatniej rundzie eliminacji do Ligi Europy, przegrywając poprzez bramki na wyjeździe z Karabachem. Od tamtej pory zespół nieco się zmienił, aczkolwiek – według ekspertów – utrzymał tamten poziom.
Bramkarza Rohana Fergusona zastąpił Chris Johns. Obrońca Chris Casement opuścił klub, a Joel Cooper podpisał kontrakt z Oxford United w Anglii. Linfield podpisało jednak kontrakty z Conorem Pepperem i Nasserim z Glentoran i Christy Manzinga, którzy grali ostatnio dla Motherwell.
– Linfield ma podobną siłę drużyny, co rok temu, ale strata skrzydłowego Joela Coopera, który opuścił klub, jest ciosem. Był bardzo niebezpiecznym graczem dla każdego rywala – stwierdził Graham Luney.
Co wiadomo po meczach z Tre Fiori i Stoke?
W pierwszym pojedynku pucharowym Linfield grało z sanmaryńskim Tre Fiori. Jakie wnioski można było wyciągnąć z gry zespołu w tamtym spotkaniu?
– Być może najbardziej imponującym aspektem zwycięstwa nad Tre Fiori była cierpliwość Linfield. Mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale musieli czekać, aby stworzyć wyraźne szanse. David Healy dobrze wykorzystał swoje zmiany i to dwaj Francuzi – Bastien Hery i nowy nabytek Christy Manzinga – weszli z ławki i strzelili dwa gole w ostatnich 19 minutach.
– Linfield zawsze kontrolowali grę, ale gra w Polsce będzie inna. Drużyna zmierzyła się w sobotę ze Stoke City, a Healy był bardzo zadowolony z tego, jak grali bez piłki, wiedząc, że we wtorek będą musieli zmierzyć się z długimi momentami bez posiadania piłki – przyznał Mark McIntosh.
„Wygrana Linfield byłaby wielkim szokiem”
Irlandia Północna jest ósmym krajem od końca w europejskim rankingu klubowym. Dziennikarze i kibice zdają sobie sprawę z tego, że Legia będzie bardzo trudnym rywalem. Dzięki dobrym występom Linfield w ubiegłym sezonie, pojawia się jednak iskra nadziei. Wszyscy bardziej niż na zwycięstwo liczą przede wszystkim na dobry mecz w wykonaniu mistrzów kraju.
– Dziennikarze w Irlandii Północnej wiedzą, że Legia wyraźnie wyprzedza Linfield pod względem umiejętności, a ostatnie transfery Legii, takie jak Boruc, to pokazują. Ale mistrzowie Irlandii Północnej potrafią dobrze się ustawiać w obronie i mają jakość, aby strzelać gole przeciwko dobrym przeciwnikom, jak pokazali w zeszłym sezonie, kiedy sprawili kłopoty Karabachowi – przyznał Mark McIntosh.
– Dla Linfield jest to na pewno bardzo ekscytujące starcie. Ten mecz budzi duże zainteresowanie ze strony kibiców i dziennikarzy. Wszyscy jednak wiemy, że jest to drużyna słabsza od Legii i wygrana byłaby wielkim szokiem – dodał Graham Luney.
Rewolucja w północnoirlandzkim futbolu?
Dobre występy północnoirlandzkich drużyn są marzeniem kibiców. Większość zespołów z tego kraju zazwyczaj odpada jednak w pierwszych rundach eliminacyjnych. Ostatnio jednak tamtejsza federacja rozważa ruchy, które mogłyby pomóc pucharowiczom.
– Kibice w Irlandii Północnej przyzwyczaili się do kiepskich europejskich występów. Ale w zeszłym sezonie wszystkie cztery kluby wygrały przynajmniej jeden mecz i przeszły przynajmniej jedną rundę. Odbyło się również wiele dyskusji na temat tego, co możemy zrobić, aby pomóc klubom w europejskich rozgrywkach. Jedną z sugestii jest zmiana naszej ligi na letni kalendarz, tak jak w Republice Irlandii. W ten sposób, zdaniem niektórych ekspertów, nasze kluby miałyby większe szanse na konkurowanie o tej porze roku – wyznał Mark McIntosh z “The Sun”.