Pogromcy faworytów. Skąd tak dobry Olympique Lyon? [OPINIA EKSPERTÓW]

19.08.2020

Gdy zastanawialiśmy się nad składem ćwierćfinałów Ligi Mistrzów, nikt nie spodziewał się, że Juventus nie odrobi strat z Lyonu. Nikt też dopuszczał myśli, że Manchester City zakończy swoją drogą na 1/4 finału. Tymczasem w obu przypadkach Olympique Lyon sprawiał spore niespodzianki i jest o dwa kroki od… trofeum. W ostatnich Les Gones nie błyszczeli nawet na swoim podwórku, a tymczasem Rudi Garcia zrobił ekipę, której zaczynają się bać najwięksi w Europie.

Słabo w lidze, dobrze w pucharach

Paradoksów w piłce nożnej nie brakuje. Najnowszym Olympique Lyon. W lidze im nie szło, a pandemia przyszła w najgorszym możliwym momencie i przekreśliła szansę na podreperowanie sytuacji. Ta była, jak na warunki, OL dramatyczna. No, bo jak inaczej określić siódme miejsce, m.in. za Stade Reims, które zabrało szansę gry w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie?… I nagle po kilku miesiącach przerwy od ostatniego meczu – nie licząc pucharowej porażki z PSG – przychodzą mecze w Europie, a Les Gones najpierw utrzymują zaliczkę przeciwko Juventusowi, a kilka dni później ogrywają budowany za miliardy Manchester City. Jak to wytłumaczyć? Zapytaliśmy trzy osoby, które o francuskich klimatach wiedzą baaardzo dużo. Kamil Tybor i Michał Bojanowski występowali w roli ekspertów przed ćwierćfinałowym meczem PSG z Atalantą, a do nich dołącza Łukasz Król, kibic Olympique Lyon i fanatyk francuskiej piłki.

Tą siła OL była nienaganna dyscyplina taktyczna, która pozwoliła przejść Juve i zwyciężyć z Manchesterem City. Dodatkowo doszła wiara zaszczepiona przez Rudiego Garcię i widzieliśmy to co widzieliśmy, czyli rzeczy, których nikt się nie spodziewał. Trzeba podkreślić, że obecny szkoleniowiec OL ma duże pucharowe doświadczenie – finał z OM, kilka dobrych wyników z Lille, wiec to z pewnością zaprocentowało i teraz – mówi Tybor z serwisu iGol. W jego ślady idzie Król, który wskazał choćby zmianę ustawienia. – Sporo się mówi o świeżości, dzięki której Lyon ma więcej sił od rywali. Poza tym zmiana taktyki dzięki ustawieniu z 3 obrońcami i 2 wahadłowymi wreszcie obrona zaczyna bronić dokładniej i tracić mniej głupich bramek – podkreślił kibic Les Gones.

Trochę inaczej do tematu podchodzi Bojanowski, który wskazuje m.in. szczęście. – Siłą Lyonu jest szczęście. W meczu z Juventusem dali się zepchnąć do defensywy i niewiele brakowało, a Juve osiągnęłoby swój cel. To samo z City, gdzie awans zawodnicy Lyonu zawdzięczają pudle Sterlinga i błędom Edersona. Jednak też trzeba docenić skuteczność OL i świetne ruchy personalne Rudiego Garcii, bo każda zmiana w obydwu spotkaniach była wyjątkowo trafna – ocenia redaktor magazynu Le Ballon i współpracownik tygodnika Piłka Nożna.

Dzięki temu Ligue1 zyskała dwa zespoły w półfinale Ligi Mistrzów, a teraz już wiemy, że przynajmniej jeden w finale. Czy dojdzie do pierwszego finału francuskiego w historii? Trudno powiedzieć, ale jedno byłoby pewne – to byłaby ogromna sensacja i policzek dla kilku lig. W końcu o liga francuska to…

Najsłabsi wśród najlepszych

Od X lat tak zawsze mówiono o Ligue1. Niby są w TOP5 lig europejskich, ale de facto nigdy, nikt nie brał pod uwagę zmiany pozycji dla francuskiej ekstraklasy. Akademickie spory trwały, i trwają, na temat tego, czy najlepsza jest LaLiga czy Premier League. Ewentualnie jeszcze fani Bundesligi i Serie A toczą bój o miejsce na podium. Francja jak była na piątym miejscu, tak jest. W teorii za słaba na największych, a za mocna dla ekip z drugiego szeregu czyli Portugalii i Rosji.

Weźmy pod uwagę, że Ligue1 jest pewnym ewenementem, jeśli chodzi o prawa do transmisji. Na dzisiaj żadna z polskich stacji nie oferuje praw do transmisji tej ligi. Nawet mimo dotychczasowych występów w niej Kamila Glika czy też gwiazdozbioru z Paryża.

Jednym z powodów są finanse. Jest wiele klubów o mocnych podstawach finansowych, ale jednak nie mogących się równać ani z PSG, ani innymi krezusami w Europie. To oznacza, że ewentualne dobre występy kogokolwiek mogą być kłopotliwe dla francuskich ekip. Za przykład może służyć AS Monaco, które w 2015 roku doszło do półfinału Ligi Mistrzów i mimo posiadania bogatego właściciela, po chwili zostało kompletnie złupione przez zamożniejsze kluby i próżno szukać klubu z Księstwa na europejskich salonach.

Innym powodem jest fakt, że Francuzi uchodzą jako…

Dostarczyciele talentów

Od wielu lat liga francuska kojarzy się też z dostarczaniem zawodników, którzy albo są już gotowi do gry na najwyższym poziomie, albo zaraz będą. Przykładów nie trzeba daleko szukać, bo niemal w każdym klubie z topu takich znajdziemy. W Realu Madryt jest Raphael Varane, Ferland Mendy, a w dalszej perspektywie Karim Benzema czy Eden Hazard. Barcelona to choćby Clement Lenglet czy Samuel Umtiti. Liverpool ma Fabinho, Manchester City Benjamina Mendy’ego, Bernardo Silve i tak można byłoby wymieniać w nieskończoność.

To samo tyczy się dwójki środkowych obrońców, którzy trafili do Sevilli. Diego Carlos czy Jules Kounde nie będą mogli się opędzić od ofert, a kto o nich wcześniej słyszał? Kibice Ligue1. Ktoś, kto nie oglądał tej ligi zapewne słyszał o tym pierwszym w kontekście akcji z arbitrem, który kopnął brazylijskiego stopera i zakończył karierę. Ponadto teraz Stade Rennes może liczyć na kolejne miliony euro za Eduardo Camavinge, który w krótkim czasie od debiutu stał się jednym z najgorętszych kąsków transferowych z rocznika 2002 na świecie.

Olympique Lyon strzeli? Takie zdarzenie zagrasz po kursie 1,66 w BETFAN

Lyon i jego „dzieci”

Z jednej strony mowa o lidze, której trudno utrzymać największe talenty, a z drugiej Olympique Lyon wydaje przez cały obecny sezon… 126 milionów euro. Bardzo dużo, ale jeszcze więcej, bo prawie 160, udało się przynieść do kasy za transfery. Ale to nie tylko jeden sezon. Warto zerknąć na listę piłkarzy, na których Lyon zarobił kilkanaście, a częściej kilkadziesiąt milionów euro. Tanguy Ndombele, Alexandre Lacazette, Ferland Mendy, Corentin Tolisso, Lucas Tousart, Samuel Umtiti, Willem Geubbels czy Nabil Fekir to najnowsze ubytki i jednocześnie zarobki. A przecież wcześniej z Lyonu odchodzili Michael Essien, Karim Benzema czy Florent Malouda.

Kto może już niedługo dać duże pieniądze Lyonowi, a dzisiaj jeszcze nie jest w pierwszym szeregu? Choćby Rayan Cherki. 17-latek dopiero powoli wchodzi do pierwszej drużyny, ale już dzisiaj mówi się o nim, jak o największym talencie Dolinie Rodanu. A skoro, ktoś ma taki status, to znaczy, że mowa o naprawdę utalentowanym chłopaku. Oddajmy jednak głos naszym ekspertom.

Anthony Lopes, Maxence Caqueret, Houssem Aouar, Melvin Bard i Cherki właśnie to produkty szkolenia, z którego tak mocno na świecie słynie OL. Szczególnie ten ostatni to zawodnik, który może stać się motorem napędowym i następca choćby Fekira. Wszystko zależy jednak od trenera i tego jak będzie widział tego gracza na boisku. 17-latek rozwija się bardzo harmonijnie, został najmłodszym strzelcem w historii Olympique Lyon i zagrał w Lidze Mistrzów – wysyła jasny sygnał, który mówi o tym, że jest gotowy. W kolejnych meczach i nadchodzącym sezonie Ligue 1 z pewnością będzie dostawał więcej szans, zwłaszcza jeśli OL sprzeda Mousse Dembélé czy Memphisa Depaya. A jeśli chodzi o finansowe względy, to w Lyonie wiedza co robią, tak wiec, Cherki będzie kolejnym złotym dzieckiem sprzedanym za przyzwoitą sumkę euro i podaży śladem swoich starszych kolegów – rozpoczyna temat pomocnika Kamil Tybor.

Co ciekawe Łukasz Król wskazuje na nieco innego zawodnika, którego odejście mogłoby dać większą swobodę w występach Cherkiemu. – Sporo się mówiło, że po odejściu Lucasa Tousarta i słabszej formie Thiago Mendesa miałby wkroczyć do jedenastki… jednak stało się inaczej i musi czekać na swoją szansę. Moim zdaniem, w przyszłym sezonie może już występować w składzie, jeśli Houssem Aouar opuści zespół – mówi kibic OL.

Kwestią niedużej liczby minut dla Cherkiego zajmuje się z kolei Michał Bojanowski, który tłumaczy to względami taktycznymi, choć i on nie ma wątpliwości na temat tego, że lada moment będziemy mogli oglądać go częściej. – Jest to talent czystej wody i każdy w Lyonie zdaje sobie z tego sprawę. Problem Cherkiego polega na tym, że w aktualnej formacji preferowanej przez Garcię nie do końca jest dla niego miejsca, ale także to, że brakuje mu stabilizacji, świetne mecze przeplatał takimi, gdy w ogóle nie było go widać na boisku. Jednak ma on dopiero 17 lat, więc z każdym miesiącem będzie otrzymywał więcej szans na zaprezentowanie swoich ogromnych umiejętności – podkreśla ekspert.

Gdzie są gwiazdy?

Skupiliśmy się na młodym Cherkim, którego rola na dzisiaj jest marginalna. Pora jednak dowiedzieć się nieco więcej o najważniejszych ogniwach ekipy Rudiego Garcii. – Jeśli kogoś wyróżnić to liderem jest Memphis. To zawodnik, który w formie jest nie tylko liderem, ale także gwiazdą zespołu. Bruno Guimaraes od pierwszego spotkania w Lyonie pokazuje, że to spory talent i Juninho pozyskał talent, który już niedługo zagra dla bardzo dobrego klubu w Europie. Warto też dodać Maxence Caquereta, który zastąpił Lucasa Tousarta w środku pomocy, od spotkania z PSG gra w równym dobrym poziomie mimo niewielkiego doświadczenia – rozpoczyna Król.

Wszyscy zachwycali się w sobotę występem Moussy Dembele, tymczasem… – Jeszcze lepiej od Dembele zagrał według mnie Aouar, który swoimi rajdami do szewskiej pasji doprowadzał zawodników City na czele z Fernandinho. Akurat Depay i Guimaraes zawiedli w pojedynku z Anglikami, co przełożyło się na ich zmiany w drugiej części spotkania. Dodatkowo bardzo podobał mi się Marcal, który na początku spotkania dwukrotnie zagroził bramce Edersona, a w późniejszym etapie świetnie radził sobie w destrukcji, no i oczywiście fenomenalny w bramce Lopes – opowiada Bojanowski.

Temat kończy, obszernym opisem Kamil Tybor, w którym sporo miejsca poświęca golkiperowi OL. – Ogólnie w Lyonie – mimo słabego rezultatu w lidze – udało się zbudować bardzo ciekawą i solidną ekipę. Te wyniki i ostateczne miejsce w Ligue 1 zamazuje trochę obraz. Jest Dembele, jest Depay – niekwestionowana liderzy, którzy ciągną zespół, ale są tez ci mniej medialni, ale również ważni i pożyteczni jak właśnie wspomniany Bruno Guimaraes, chociaż ja wyróżniłbym jeszcze Anthonyego Lopesa. Wydaje mi się, ze jest to zawodnik niedoceniany, a na to zasługuje. Pomimo pewnego poziomu nigdy nie schodzi, a do tego jest takim mentalnym motorem. Rezerwowy bramkarz w kadrze Portugalii, kraju swoich rodziców, w Lyonie wyrósł na jednego z lepszych bramkarzy Ligue 1, no i czasem przytrafi mu się jakaś efektowniejsza parada – kończy i wydaje się, że podjął dobry „trop”, w końcu Robert Lewandowski i spółka będą chcieli zapewne wielokrotnie, już od początku, mocno przetestować golkipera Les Gones.