Marcin Mięciel: „Spodziewam się po Legii jakości i wygranej przynajmniej 3:0”

18.08.2020

Legia Warszawa we wtorek rozpoczyna swoją przygodę z europejskimi pucharami w sezonie 2020/2021. Czy podopieczni Aleksandara Vukovicia mają szansę na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów? Więcej w rozmowie “Futbol News” z byłym piłkarzem Legionistów, Marcinem Mięcielem.

Czym według pana obecna Legia różni się od tej, która przystępowała do walki o europejskie puchar rok temu?

Pod koniec sezonu Legia pokazała, że jest bardzo dobrze poukładanym i zespołem. Teraz można się jednak zastanawiać, czy jest na tyle mocna, żeby grać w pucharach, a może to nasza liga jest dużo słabsza. Tak naprawdę pod koniec sezonu tylko Lech pokazał, że może rywalizować z Legią.

Poza tym Legia zrobiła fajne transfery i bardzo dobrze to wygląda na papierze. Teraz pozostaje czekać na efekty w meczach z silnymi rywalami. Tylko w ten sposób dowiemy się, czy obecna drużyna jest lepsza czy gorsza niż wtedy.

Niektórzy już otwarcie stwierdzali, że obecna Legia jest najsilniejszą od czasu, gdy grała w Lidze Mistrzów.

Były już różne głośne nazwiska, które grały w lepszych klubach i mocniejszych ligach, a w Legii się nie sprawdzali. Zresztą wiadomo, jak jest z tą drużyną. Przyszedł Novikovas, który błyszczał w Jagiellonii i nie mógł się tu odnaleźć. Zawodnicy najpierw muszą poczuć Łazienkowską i zacząć tu błyszczeć, a nie każdemu jest to dane. Zresztą każdy piłkarz po przyjściu do nowego zespołu najpierw potrzebuje zaufania, żeby móc pokazać jakość. Zobaczymy, czy wszyscy nowi zawodnicy Legii się sprawdzą.

Artur Boruc jest jednak postacią, która dobrze zna Łazienkowską i z aklimatyzacją nie powinien mieć problemu. Chociaż niektórzy twierdzą, że będzie bardziej wzmocnieniem marketingowym niż sportowym.

Myślę, że wszystko wyjdzie w praniu. Jeśli Legii będzie szło, a Artur będzie dobrze bronił, nie powinno być problemów. Pamiętamy jednak już takie sytuacje, gdy transfer był huczny, a potem przyszła jedna czy druga wpadka i wtedy wszystko się obracało przeciw nawet największym nazwiskom.

Tak było choćby wtedy, gdy trenerem Legii został Aleksandar Vuković. Na początku wszyscy mówili, że jest super, a potem przyszło kilka słabszych meczów i nagle “Vuković do wylotu”. A teraz znowu się pozmieniało. Teren Legii jest wymagający, podobnie jak jej kibice. Nieważne czy to Artur Boruc, czy ktoś inny. Trzeba grać na wysokim poziomie i wygrywać.

Jeszcze trudniej może mieć w takim razie Bartosz Kapustka, który w ciągu ostatnich czterech lat jednak nie rozegrał zbyt wielu meczów.

Wciąż pamiętamy czas, gdy był w formie i zapowiadał się na wielkiego piłkarza. Potem to wszystko potoczyło się nie tak jak powinno. Może to wina złych wyborów i Bartosz Kapustka nie trafił do odpowiedniego klubu dla siebie. Od tego jednak jest menedżer, żeby pomóc piłkarzowi wybrać otoczenie, w którym by się rozwijał. A nie patrzył tylko na pieniądze i nazwy klubów – to jest bardzo ważne.

Teraz w sumie trudno powiedzieć, w jakiej formie jest Bartosz Kapustka. Pewnie skauci Legii wiedzą o tym lepiej i wierzą, że jest na tyle przygotowany, by wrócić na właściwe tory. I tego mu życzę.

Uważa pan, że Legia powinna jeszcze rozważyć wzmocnienia jakichś pozycji?

Jeżeli chcemy grać w Lidze Mistrzów, zawsze przydadzą się typowi liderzy. Ludzie, którzy występowali w dużych klubach i mają doświadczenie w pucharach. Myślę, że w tej chwili Legii jednak nie stać na takich zawodników. Skauci i dyrektorzy jednak pewnie pracują, aby poszukać nowych opcji. Wiąże się to jednak z budżetem, a wiemy, z jakimi problemami teraz zmagają się kluby, nie tylko w Polsce.

Nie tylko z powodu pandemii, ale również braku wpływów za grę w europejskich pucharach.

Dlatego cieszmy się, że na razie Legia nikogo nie sprzedała, a pozyskała kilku wartościowych zawodników. Klub musiał sobie radzić bez większych przychodów, poza sprzedażą Majeckiego. Mimo tego wszystkiego, na papierze zespół Legii dobrze wygląda.

I pozostał choćby Michał Karbownik, który niedawno był łączony z zagranicznymi klubami, ale na razie wiele wskazuje na jego pozostanie.

Zawsze gdy ktoś młody u nas błyśnie, mówi się o transferze. I potem każdy dolewa oliwy do ognia, menedżerowie chcą podbić stawki. Myślę, że Michał Karbownik powinien w Legii pograć jeszcze przez rok. Gdyby Legia zagrała dobrze w pucharach, mógłby tam się pokazać i wtedy jego cena faktycznie by wzrosła. Na razie nie widzę, żeby kluby z zachodu zapłaciły za Karbownika taką kwotę, jakiej oczekują włodarze Legii. Ewentualnie rosyjskie.

Co według pana będzie największych wyzwaniem dla Legii w nowym sezonie?

Przede wszystkim, i nie tylko dla Legii, będzie to dokończenie rozgrywek. Widzimy, co się dzieje dookoła. Mogą być to dziwne rozgrywki choćby dlatego, że przy jednym zakażeniu później będą przekładane mecze.

Sam się nad tym zastanawiam, jak to dalej będzie. Również patrząc na rozgrywki młodzieżowe, w których uczestniczy moja akademia. Chciałbym, żeby to wszystko tak się ułożyło na tyle, by udało się dograć sezon. A rywalizacja w ekstraklasie zapowiada się ciekawie, bo na razie w Lechu też nie doszło do osłabień. Spodziewam się w tym sezonie walki o mistrzostwo między Legią a Lechem.

Czego pan się spodziewa po spotkaniu Legia-Linfield?

Myślę, że Legia nie będzie się męczyć tak jak w poprzednich latach z zespołami tamtego pokroju. Jeśli mamy zawodników, którzy pokazywali się z dobrej strony oraz dobre transfery, powinniśmy czekać na solidnych rywali w Lidze Mistrzów. Spodziewam się po Legii dużej jakości i wygranej przynajmniej 3:0. A nie tak jak w poprzednich rozgrywkach, że amatorzy stwarzali sytuacje i ledwo przechodzili dalej.

Początek tego sezonu jest specyficzny, przerwa między rozgrywkami jest najkrótsza w historii. 

Jesteśmy mistrzami w mówieniu, że nam coś nie pasuje – przerwa zimowa za długa albo letnia za krótka. Liga Mistrzów w tym sezonie pokazuje, że zespoły są przygotowane po pandemii. Niektórzy w ogóle nie grali po pandemii, a teraz spisują się rewelacyjnie. Myślę, że nie możemy na to patrzeć.

Ile razy przegrywaliśmy z zespołami z Grecji, które rozpoczynały ligę po miesiącu, a były przygotowane. Musimy przestać tak mówić – szczególnie to dotyczy trenerów i zawodników. Później jedziemy do innych lig – grałem w Grecji, nie było przerwy zimowej i dało się grać. Piłkarze w najlepszych ligach grają bardzo dużo meczów, a i tak dają radę. To jest kwestia mentalności, podejścia i przygotowania, nic więcej.

Mógłby pan wytypować, gdzie Legia wyląduje w tym sezonie w europejskich pucharach?

Chciałbym, żeby weszła do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wtedy przyjechałyby wielkie zespoły, Legia by zarobiła i mogła bardziej się rozwijać. Cztery lata temu mówiło się, że po grze w Lidze Mistrzów odskoczy od reszty stawki ekstraklasy na lata świetlne, a później wyszło inaczej.

Teraz powstał jednak ośrodek, Legia się poukładała. Mam nadzieję, że w tym sezonie znowu zagra w pucharach. I życzę tego wszyscy Polacy, czy kibicują Legii czy nie, mogli raczyć się europejskimi rozgrywkami.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI