Liga Mistrzów: Legia nie znalazła szczęścia w Kapustce
Legia Warszawa w fatalnym stylu pożegnała się z eliminacjami do Ligi Mistrzów. Drużyna prowadzona przez Aleksandara Vukovicia przegrała po dogrywce 0:2 z cypryjskim klubem, Omonia Nikozja.
Już przed spotkaniem wiedzieliśmy, że „Legioniści” muszą poprawić swoją grę, jeśli chcą zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. Jednak teraz jest już wiadome, że po raz kolejny polski zespół nie zagra w najważniejszych europejskich rozgrywkach.
Waleczny Kapustka
Bartosz Kapustka pojawił się na murawie w 79. minucie, zmieniając Macieja Rosołka. Były zawodnik Leicester City próbował brać na siebie grę, lecz bez większego skutku. Wszedł w trudnym momencie dla „Legionistów”, ponieważ zespół gra już w osłabieniu po tym, jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Igor Lewczuk. Szczególnie udaną akcję Kapustka przeprowadził w drugiej części dogrywki, gdy na wolne pole wypuścił Luquinhasa. Brazylijczyk podał do Kante, a ten padł na murawę. Legii należał się rzut karny, lecz sędzia nie podjął takiej decyzji. „Legioniści” ostatecznie nie dali rady Omonii, przegrywając spotkanie 0:2.
„Nic nas nie broni”
Bartosz Kapustka po meczu z Omonią udzielił wywiadu „TVP Sport”.
– Czego nam zabrakło? Ciężkie pytanie, nie powinno w ogóle być aktualne, bo my mieliśmy ten mecz wygrać. Niestety bardzo źle się ułożył dla nas, czerwona kartka dla Igora Lewczuka, później sami sprokurowaliśmy rzut karny… Cóż, możemy sobie pluć w brodę, bo straciliśmy szansę – stwierdził Kapustka w rozmowie z „TVP Sport”.
– Nie szukamy jednak wymówek, nic nas nie broni – dodał zawodnik.
Fot. Legia Warszawa