Austriacki nowicjusz, szwedzki faworyt – kilka słów o rywalach Piasta i Lecha w Lidze Europy

02.09.2020

Jak wiemy, w wyniku losowania par 2. fazy kwalifikacyjnej Ligi Europy Piast Gliwice zagra z austriackim TSV Hartberg u siebie, natomiast Lech Poznań ze szwedzkim Hammarby na wyjeździe. Gdy emocje związane z poznaniem nowych rywali już opadły, postanowiliśmy przyjrzeć się nieco dokładniej oponentom polskich drużyn i odpowiedzieć na podstawowe pytanie: Jakie są szanse polskich drużyn w tych meczach?

Austriacki kopciuszek

Zacznijmy od TSV Hartberg, czyli rywala podopiecznych Waldemara Fornalika. Austriacy to absolutny nowicjusz na europejskiej arenie. Mało tego, nawet na rodzimym podwórku występują w roli kopciuszka. Dość powiedzieć, że do austriackiej Bundesligi po raz pierwszy w historii awansowali dopiero w 2018 roku. W pierwszym sezonie drużyna z 6-tysięcznego miasteczka furory nie zrobiła, jednak w miarę pewnie się utrzymała. W kolejnej kampanii TSV Hartberg był już rewelacją rozgrywek. 5. miejsce po sezonie zasadniczym i wyeliminowanie Austrii Wiedeń w barażach o europejskie puchary to rezultaty, które muszą budzić szacunek. Oczywiście trzeba zaznaczyć, że obecna Austria Wiedeń to klub, któremu bardzo daleko do lat swojej świetności zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Nie zmienia to jednak faktu, że rywale Piasta osiągnęli wynik grubo powyżej oczekiwań.

Niedoświadczony trener

Szkoleniowcem TSV Hartberg jest Markus Schopp. 46-letni trener nie ma zbyt bogatego CV. Karierę trenerską rozpoczął w 2008 roku w New York Red Bulls, gdzie przez okres od stycznia do czerwca był trenerem pierwszej drużyny. Następnie został zatrudniony w Sturmie Graz, gdzie na przestrzeni 8 lat pełnił różne funkcje – był opiekunem grup młodzieżowych, asystentem pierwszego trenera oraz tymczasowym szkoleniowcem.

W międzyczasie przez 1,5 roku był asystentem selekcjonera reprezentacji Austrii do lat 21. We wrześniu 2017 roku po 8 latach pracy w Sturmie Graz odszedł do SKN St. Polten, gdzie przez okres do końca sezonu również pełnił obowiązki drugiego trenera. Po zakończeniu kampanii 2017/2018 odszedł właśnie do TSV Hartberg, gdzie niewątpliwie napisał piękną historię na kartach tego klubu. Jeśli chodzi o taktykę, to Markus Schopp preferuje futbol otwarty i ofensywny. Takie spojrzenie na futbol bywa jednak bardzo bolesne w skutkach, ponieważ Hartbergowi zdarzało się w zeszłym sezonie przegrywać w stosunku 2:7, 1:5, 0:5 czy 0:6.

30-latkowie siłą TSV Hartberg

Jak łatwo przypuszczać, drużyna nie ma w swoich szeregach wielkich gwiazd. Za najważniejszego piłkarza należy uznać Dario Tadicia. Byłoby jednak przesadnym stwierdzeniem, że z Dusanem Tadiciem łączy go tylko pierwsza litera imienia i nazwisko, ponieważ jest to bardzo skuteczny zawodnik. W zeszłym sezonie ligi austriackiej strzelił 17 bramek, co dało mu czwarte miejsce w klasyfikacji strzelców. Zawodnik jest w kwiecie piłkarskiego wieku – w kwietniu skończył 30 lat. Na pewno defensywa Piasta dowodzona przez Jakub Czerwińskiego będzie musiała na niego uważać. Innym zawodnikiem, na którego warto zwrócić uwagę, jest rówieśnik Tadicia – Rajko Rep. Słoweniec występuje na pozycji ofensywnego pomocnika i jest absolutnie kluczowym zawodnikiem w drużynie Markusa Schoppa, zeszły sezon skończył z wynikiem 14 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.

Trudny rywal Lecha

Na pewno o wiele gorzej trafił Lech Poznań. Jak wiadomo, podopieczni Dariusza Żurawia wylosowali Hammarby IF. O Szwedach niedawno było głośno z powodu Zlatana Ibrahimovicia, który wykupił blisko 25% udziałów tego klubu. Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego piłkarze ze stolicy Wielkopolski powinni się obawiać swojego rywala.

Przede wszystkim mecz odbędzie na wyjeździe. Bardzo słabo idzie polskim klubom ze Szwedami w delegacji. Na 12 wyjazdowych meczów ze szwedzkimi drużynami wygraliśmy zaledwie 4, ostatni raz 19 lat temu, kiedy to Legia pokonała IF Elsfsborg aż 6:1.

Jakby tego było mało, Hammarby gra na sztucznej murawie. Jest to gigantyczny atut gospodarzy, którzy są przyzwyczajeni do występowania na takiej nawierzchni. A trzeba pamiętać, że polscy piłkarze mają z tym gigantyczny problem – wystarczy przypomnieć choćby mecze Legii Warszawa i reprezentacji Polski w Astanie…

Zabójcza ofensywa

Sztuczna murawa to nie wszystko. Szwedzi dysponują po prostu bardzo silną drużyną. Już abstrahując od tego, że w pierwszej rundzie eliminacji z łatwością dali sobie radę z Puskas Akademia FC pokonując ich 3:0, to Hammarby jest klubem, który w poprzednim sezonie zajął wysokie 3. miejsce w tabeli, tracąc zaledwie punkt do mistrza kraju – Djurgardens IF.

Hammarby przegrało w całym sezonie zaledwie 5 na 30 meczów w dosyć silnej lidze szwedzkiej – dla porównania Legia Warszawa poległa w 10 na 37 starć, a jest przecież mistrzem Polski. Uwagę zwraca przede wszystkim wielka siła ognia tej drużyny – we wspomnianych 30 meczach strzeliła 75 bramek, co daje średnią 2,5 strzelonego gola na mecz.

-Rzeczywiście ofensywa jest bardzo mocną stroną Hammarby. Przed sezonem mówiło się, że mają jedną z najlepszych linii ataku w Szwecji. Trudno więc przewidzieć, kto wyjdzie w ofensywie na Lecha. Są nieprzewidywalni, elastyczni, co też jest ich atutem – stwierdził Maciej Szelęga, specjalista od skandynawskiej piłki.

Elastyczność i wyrównany skład nie oznacza jednak, że w zespole Hammarby brakuje gwiazd: – Mają kilka ciekawych postaci. Ostatnio w formie jest ciekawy obrońca/boczny pomocnik Mohanad Jeahze, który przyszedł przed sezonem z Elfsborga. Jest jeszcze Aron Johansson – zawodnik doświadczony w Europie, były gracz AZ Alkmaar i Werderu Brema, czy Paulinho – najlepszy piłkarz Allsvenskan w sezonie 2017/18. Najlepsze statystyki w zespole ma jednak Gustav Ludwigson. Każdy z nich potrafi odmienić losy meczu” – wylicza Szelęga.

Szkoleniowiec z niemalże trzyletnim stażem

Trenerem Hammarby jest Stefan Billborn. Podobnie jak szkoleniowiec TSV Hartberg, on również nie posiada wielkiego doświadczenia jako samodzielny opiekun pierwszej drużyny. Przed Hammarby był przez krótki czas trenerem Brommapojkarny IF, jednak notował tam bardzo słabe wyniki (średnia punktów 0,71 na mecz). Stery w obecnym klubie przejął w zimie 2018 roku i poradził sobie znakomicie.

Billborn przede wszystkim dał się poznać jako miłośnik ofensywnego stylu gry, co również czyni go podobnym do Markusa Schoppa. Zasadnicza różnica polega jednak na tym, że ma do dyspozycji nieco lepszych wykonawców. Warto też zaznaczyć, że jest to szkoleniowiec preferujący ustawienie 1-4-3-3, jednak w obecnym sezonie pod wpływem gorszych wyników zdarzało się mu testować 1-3-5-2.

Słabszy bieżący sezon

Trochę postraszyliśmy, jednak teraz czas na kilka informacji które powinny dodać nieco otuchy fanom Lecha. Przede wszystkim, obecny sezon Hammarby jest o wiele słabszy niż poprzedni. Podopieczni Billborna już teraz mają na koncie tyle samo porażek co w całym poprzednim sezonie, a zostało rozegranych dopiero 19 kolejek. Zarówno atak jak i obrona działają o wiele słabiej niż w poprzednim sezonie. Problemem jest również niewielka liczba zwycięstw – Szwedzi wygrali zaledwie sześciokrotnie w bieżących rozgrywkach. Efektem jest zaledwie 8. miejsce w tabeli szwedzkiej ligi.

Źródło – flashscore

-Kibice zarzucają Billbornowi, że w tym sezonie nie potrafi wykończyć przeciwnika, wymęczyć zwycięstwa, co jest prawdą. Sytuacja jest tak napięta, że pomimo świetnego poprzedniego sezonu, nie wiadomo, czy zostanie w klubie na następny sezon. Jeżeli się rozkręcą jak rok temu, to jest jednak bezpieczny – stwierdził Szełęga.

Być może jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest sprzedaż za duże pieniądze młodego środkowego obrońcy Odilona Kossonou do Club Brugge, ale na pewno powód słabszej formy Hammarby jest dużo bardziej złożony. Jest jeszcze jedna rzecz, która przemawia za „Kolejorzem”, a mianowicie terminarz. Biorąc też pod uwagę, że liga szwedzka gra systemem wiosna-jesień to rywale Lecha będą pewnie chcieli nieco oszczędzać siły, żeby w końcówce sezonu nieco docisnąć pedał i zająć wyższe miejsce w rodzimych rozgrywkach.

Podsumowanie

Reasumując – szanse na awans naszych klubów przedstawiają się skrajnie różnie. Na pewno TSV Hartberg to nie jest drużyna, przed którą należy mieć wielkie obawy. Oczywiście nie można mówić o tym, że znaleźli się w eliminacjach do Ligi Europy przypadkiem, ale widać, że ta ekipa ma sporo mankamentów. Awans jest jak najbardziej w zasięgu Piasta, zwłaszcza, że spotkanie rozgrywane jest w Gliwicach.

Nieco inaczej sprawa ma się z rywalem Lecha. Hammarby IF pomimo słabszej formy w ostatnim czasie na pewno będzie bardzo trudnym przeciwnikiem. Nie oznacza to jednak, że „Kolejorz” stoi na straconej pozycji. Bardzo dużo zależy od tego, jak lechici przystosują się do grania na sztucznej murawie. Jeśli nie sprawi im to dużego problemu, spokojnie mogą podjąć rękawicę.