Come to Poland #6: Kolejny transfer z Żiliny?

02.09.2020

Żilina to klub, który już wielu piłkarzy transferował do Polski. Tym razem bohaterem serii “Come to Poland” będzie piłkarz tego klubu, Wahan Biczachczian.

Z Żiliny do Polski – było już wiele takich

Można powiedzieć, że niewiele jest zagranicznych klubów, które wysłały do naszej ekstraklasy tak wielu piłkarzy. Owszem, Słowacy to najliczniej reprezentowana zagraniczna nacja w polskiej lidze, aczkolwiek to właśnie z zespołu siedmiokrotnych mistrzów Słowacji trafiło chyba najwięcej dobrych zawodników z tego kraju.

Dusan Kuciak, Jan Mucha, Robert Jeż, Lubomir Guldan, Patrik Mraz czy Robert Pich – każdy z nich grał w Żilinie zanim trafił do Polski, niekoniecznie bezpośrednio. Owszem zdarzały się też nieudane transfery z zespołu do Polski, jak choćby David Kobylik, Lukas Cmelik czy Tomas Majtan, o których nawet jeśli pamiętamy, wolelibyśmy zapomnieć. Mimo wszystko, trzeba podkreślić, że tych którzy się sprawdzili też było dość sporo.

Z reguły jednak zawodnicy, którzy zmieniali Żilinę na polskie kluby to Słowacy, którzy często trafili do naszego kraju z wolnego transferu. Poza wspomnianymi – Mrazem, Muchą i Pichem, wszyscy przychodzili do Polski na zasadzie transferu bezgotówkowego. W przypadku naszego bohatera, polskie kluby musiałyby jednak sięgnąć głęboko do portfeli. Ale raczej będzie warto.

Był na celowniku Benfiki i Fiorentiny

Vahan Bichakhchyan to 21-letni ofensywny pomocnik, który potrafi również grać na obu skrzydłach. Chociaż trzeba przyznać, że miał epizody na różnych pozycjach. W ubiegłym sezonie raz zagrał na szpicy, kończąc mecz z jednym trafieniem na koncie. Z kolei jeszcze dwa lata temu trenerzy Żiliny ustawiali go jako defensywnego pomocnika, co jednak nie zdało egzaminu.

Od początku kariery Wahan Biczachczian jest uważany za przyszłą gwiazdę reprezentacji Armenii. Jeszcze zanim skończył siedemnaście lat, był na celownikach klubów z silniejszych lig, chociaż grał w rodzimym Shiraku Giumri. Tamtejsze media donosiły o zainteresowaniu ze strony Fiorentiny, Benfiki, a także rosyjskich potentatów – Zenitu i CSKA. Poza tym piłkarz prowadził rozmowy z Galatasaray, ale według “Sport.mediamax.am”, odrzucił tę propozycję. Dlatego mogło być zaskoczeniem, gdy po 18. urodzinach Bichakhchyan trafił do Żiliny, za kwotę niepodaną do publicznej wiadomości.

Zaistniał dopiero niedawno

W ciągu trzech lat na Słowacji piłkarz nie miał jednak zbyt wielu możliwości do tego, by zabłysnąć. Na początku grał w rezerwach, a potem wchodził na końcówki meczów, po czym doznał kontuzji kolana, która wyłączyła go z gry na kilka miesięcy. Gdy wrócił, trafił do rezerw, gdzie się wyróżniał, aczkolwiek był daleki od występów w pierwszej drużynie, nie mówiąc już o pierwszym składzie. Dopiero w czerwcu zanotował swoje premierowe trafienie w lidze.

I tak naprawdę do tej pory piłkarz nie ma pewnego miejsca w wyjściowej jedenastce zespołu. Należy jednak podkreślić, że początek sezonu w jego wykonaniu jest dość obiecujący – w czterech ligowych meczach zdobył cztery gole, tylko raz wychodząc w pierwszym składzie.

Dzięki dobrym występom, Biczachczian może mieć szansę na debiut w dorosłej reprezentacji Armenii. Piłkarz niedawno otrzymał swoje pierwsze powołanie do pierwszej kadry. Może były trener Sevilli, który obecnie prowadzi armeńską reprezentację, Joaquin Caparros, postawi na niego w meczach Ligi Narodów z Macedonią Północną i Estonią?

Jak lubi grać?

Wahan Biczachczian jest niskiego wzrostu – według informacji “Transfermarktu”, piłkarz mierzy tylko 1,72 m. Warunki fizyczne również nie należą do jego atutów, aczkolwiek wszystko nadrabia techniką. Piłkarz potrafi skutecznie wejść w pole karne, ogrywając przy tym obrońców przeciwnej drużyny. Problemem dla niego nie jest również znalezienie dogodnego miejsca do strzału. Przykładem na to jest bramka, którą zdobył w meczu ligowym z Senicą.

Poza tym, piłkarz ze względów fizycznych niekoniecznie potrafi się przepychać z defensorami. Bardziej bazuje na odpowiednim ustawieniu w polu karnym. Zdecydowanie częściej jednak jest widoczny przed szesnastką, ale potrafi wyczuć, kiedy należy zrobić kilka kroków do przodu w celu sprawienia zagrożenia rywalom.

Nie powinien dużo kosztować?

Ile kosztowałoby pozyskanie Biczachcziana? Piłkarz ma jeszcze dwa lata do końca kontraktu, dlatego darmowy transfer tutaj nie wchodzi w grę. Ewentualnie za dwa lata, ale możliwe, że do tego czasu 21-latek trafi do silniejszej ligi, jeśli utrzyma dotychczasową dyspozycję. Choćby do Rosji, gdyż według doniesień, zawodnik wciąż jest obserwowany przez tamtejsze kluby.

Kwota, jakiej oczekiwałaby za niego Żilina wydaje się jednak dość przystępna. Transakcja powinna wynieść mniej niż 500 tysięcy euro. Należy tutaj zwrócić uwagę na to, że Żilina od dłuższego czasu zmaga się z problemami finansowymi. Kilka miesięcy temu klubowi groził nawet upadek i zdecydowano się rozwiązać kontrakty z kilkoma zawodnikami. Dlatego nawet kwota około trzystu tysięcy raczej zostałaby rozważona.

Wahan Biczachczian musiałby jednak trafić na odpowiednie otoczenie, żeby móc się rozwinąć w Polsce. Zespół grający młodymi zawodnikami, który przewiduje grę ofensywnym pomocnikiem bliższym linii ataku niż środka, wydawałby się dla reprezentanta Armenii dobrą opcją.

Lepiej postawić na polskiego młodzieżowca?

Oczywiście, można polemizować, czy nie lepiej w takim razie postawić na młodzieżowca z Polski. Biczachczian wydaje się jednak być piłkarzem, który zagwarantuje przyszły zarobek. Dlatego też nawet pozyskanie zawodnika, który początkowo będzie rezerwowym, a następnie coraz częściej będzie wychodzić w pierwszej jedenastce, ma sens.

Obecnie transfer może okazać się jednak ryzykiem – piłkarz dopiero zaczął pojawiać się w głównej drużynie Żiliny. Warto go obserwować – jeśli na stałe wywalczy miejsce w pierwszym składzie, zimą mógłby spróbować sił w nowym otoczeniu. Jego kariera dopiero ruszyła z miejsca, ale może w Polsce zrobiłby kilka następnych kroków do przodu?