Michał Listkiewicz: Wypowiedź Jerzego Brzęczka nie miała wiele wspólnego z rzeczywistością

05.09.2020

Reprezentacja Polski przegrała pierwszy mecz w rozgrywkach Ligi Narodów. Starcie z Holandią obnażyło nie tylko braki naszych piłkarzy, lecz również problemy z realną oceną sytuacji przez Jerzego Brzęczka. O opinię dotyczącą wczorajszego spotkania zapytaliśmy byłego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Michała Listkiewicza.

Nieoczekiwany stan zadowolenia

Po pierwszym ciosie, który przyjęli polscy kibice po bardzo słabym występie reprezentacji Polski, drugi nadszedł już po końcowym gwizdku. Jerzy Brzęczek w pomeczowej rozmowie przyznał, że jest zadowolony z gry swojego zespołu. Słowa selekcjonera zostały mocno skrytykowane przez dziennikarzy oraz kibiców. Nie zgadza się z nimi również Michał Listkiewicz.

Wypowiedź Jerzego Brzęczka nie miała wiele wspólnego z rzeczywistością. W całym meczu stworzyliśmy sobie dwie okazje – jedną bardzo dobrą oraz jedną dobrą. Jak na dziewięćdziesiąt minut meczu to zdecydowanie za mało. Zaprezentowaliśmy się bardzo słabo. Samo przeszkadzanie rywalowi nie wystarcza. W tej wypowiedzi Jurek, którego osobiście lubię i do tej pory nie miałem większych zastrzeżeń do jego pracy trenerskiej, pokazał, że podobnie jak piłkarze, wypadł z rytmu meczowego i nie jest w formie, jeśli chodzi o ocenę spotkania – ocenia były prezes PZPN-u.

Fatalny styl i brak odwagi

Polacy w spotkaniu z Holandią ograniczali się jedynie do przeszkadzania rywalom. Sporadyczne wychodzenie z kontratakami to zdecydowanie zbyt mało. W drugiej części gry nie przeprowadziliśmy żadnej groźnej akcji w okolicach bramki Holendrów.

Wczorajszy mecz był słaby zarówno pod względem wyniku, jak i stylu gry. Spotkanie było jednostronne. Holendrzy, gdy tylko zorientowali się, że mają do czynienia z kiepsko dysponowanym przeciwnikiem, zaczęli się z nami bawić. Miejmy nadzieję, że to „pierwsze koty za płoty”. Jesteśmy po bardzo długiej przerwie, co mogło mieć wpływ na naszą postawę – podkreśla Michał Listkiewicz.

Zastanawiające były również decyzje taktyczne Jerzego Brzęczka. Oglądając spotkanie, można było odnieść wrażenie, że nasza drużyna nie podjęła nawet próby odwrócenia losów meczu i wywiezienia z Amsterdamu choćby remisu. Wyglądaliśmy jak zespół skażany na pożarcie, który pragnie jedynie stracić jak najmniej goli.

To zadziwiające, że w końcówce meczu nie spróbowaliśmy powalczyć o remis. Liga Narodów to nie są rozgrywki, w których trzeba pilnować bilansu bramkowego. Można, a wręcz trzeba było zaryzykować. Tego nam jednak zabrakło. Wczorajszy mecz przypominał złe momenty reprezentacji Franciszka Smudy, kiedy budziliśmy się w dziewięćdziesiątej minucie, próbując odrobić starty – dodał Listkiewicz.

Lewandowski nic by nie wniósł

Podczas trwającego zgrupowania reprezentacji nie pojawił się Robert Lewandowski. Snajper Bayernu Monachium odpoczywa po wyczerpującym sezonie. Wszyscy są jednak zgodni, że indolencja strzelecka oraz ogromne problemy z grą ofensywną w starciu z Holandią nie były spowodowane brakiem największej gwiazdy reprezentacji Polski. Opinię tę podziela również Michał Listkiewicz.

Gdybyśmy słabą grę Polaków w ofensywie tłumaczyli brakiem Roberta Lewandowskiego, to byłaby to tragedia. Robert nie jest robotem, może mieć słabszy dzień czy być kontuzjowany. Nie możemy więc jedynie od niego uzależniać naszej gry z przodu. Gdyby wczoraj wystąpił, byłby jedynie sfrustrowany. Przy słabej dyspozycji całego zespołu, Robert sam nie dałby rady nic zrobić. Lewandowski nie może brać piłki od bramkarza, przedryblować wszystkich i strzelić gola. Jego udział we wczorajszym meczu niczego by nie zmienił – twierdzi były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Problemy z mentalnością?

Michał Listkiewicz zwrócił również uwagę na podejście polskich piłkarzy do spotkania z Holandią. Według niego, z zachowania naszych zawodników można było odczytać brak pewności siebie oraz słabą dyspozycję.

Już po paru minutach wczorajszego meczu widziałem w polskim zespole złą dyspozycję psychiczną. Po decyzjach sędziego widzieliśmy u naszych graczy pretensje, rozkładanie rąk, marudzenie, dyskusje w błahych sytuacjach. Z doświadczenia wiem, że gdy zawodnik tak się zachowuje, to nie jest w najlepszej dyspozycji – zauważa Listkiewicz.

Solidny występ Jóźwiaka

W meczu z Holandią swój pierwszy poważny test w dorosłej reprezentacji Polski przeszedł Kamil Jóźwiak. Skrzydłowy Lecha Poznań spędził na murawie ponad siedemdziesiąt minut i był jednym z tych piłkarzy, do których nie można było mieć większych pretensji za ostateczny wynik spotkania. W oczy rzucała się zwłaszcza duża praca Jóźwiaka wykonywana w defensywie.

Oceniam występ Kamila Jóźwiaka na plus. Moim zdaniem mógł grać pełne dziewięćdziesiąt minut. Przeprowadził kilka odważnych akcji, starał się brać na siebie ciężar gry. Był jednym z nielicznych piłkarzy, który nie odstawiał nogi, walczył. Próbował pokazać Holendrom, że do Amsterdamu nie przyjechały „ogórki”, tylko waleczna drużyna – podsumował występ 22-latka nasz rozmówca.

Jakie zmiany przed Bośnią?

Już w poniedziałek reprezentacja Polski zmierzy się w wyjazdowym starciu z Bośnią i Hercegowiną. Czego możemy się spodziewać po naszym występie i jakie zmiany taktyczne oraz personalne powinien przeprowadzić przed tym meczem Jerzy Brzęczek?

Skoro jest to drugi mecz w cyklu, to moim zdaniem należy wykorzystać wszystkich zawodników, którzy zostali powołani. Liga Narodów to nie są aż tak prestiżowe rozgrywki, żebyśmy skupiali się w nich wyłącznie na wyniku. Ważne, żeby trener miał jakiś szerszy obraz. To, że piłkarze potrenują trzy razy, polecą wspólnie samolotem, na niewiele się przyda. Zawodnicy nie mogą nawet wspólnie jeść posiłków z powodu obostrzeń. Taki wyjazd w czasie pandemii nie spełnia więc roli integracyjnej. Może zatem spełniać jedynie rolę sportową. A jeżeli rola sportowa, to rzecz jasna gra na boisku. Mam nadzieję, że w Bośni trener da pograć wszystkim – zakończył Michał Listkiewicz.