Jacek Gmoch: Styl gry reprezentacji Polski jest starodawny

07.09.2020

Po przegranej z Holandią, reprezentację Polski czeka kolejny trudny sprawdzian. Podopieczni Jerzego Brzęczka zmierzą się na wyjeździe z Bośnią i Hercegowiną, która ostatnio pokonała reprezentację Włoch 1:0. Co jest największym problemem reprezentacji Polski? Czy w grze naszej kadry w poprzednim spotkaniu można doszukiwać się pozytywów? O to zapytaliśmy byłego selekcjonera, Jacka Gmocha.

„Nie możemy być zadowoleni”

Po meczu Holandia-Polska z dużą krytyką spotkał się selekcjoner reprezentacji Polski. Niektórzy nawet twierdzili, że to już czas na to, żeby PZPN zaczął rozglądać się za jego następcą. Według byłego selekcjonera kadry oraz trenera Legii i Panathinaikosu, trudno jest oceniać działania Jerzego Brzęczka ze względu na długą przerwę. Widzi jednak dużo elementów w kadrze, które potrzebują naprawy.

Nie płaczmy, to pierwszy mecz po długiej przerwie, dlatego nie chciałbym krytykować. To też nie było łatwe zadanie dla trenera i jego współpracowników. Pewne schematy rodzą się dopiero po wielu godzinach i kilku spotkaniach. Chciałoby się jednak widzieć u nas nieco inną piłkę, a nie wciąż taką siermiężną. Tutaj po dwóch-trzech podaniach zazwyczaj była strata – trzeba coś z tym zrobić – stwierdził w rozmowie dla “Futbol News” Jacek Gmoch.

Legendarny trener przyznał jednak, że reprezentanci nie powinni mieć po pojedynku z Holandią powodów do radości.

Nie możemy być tutaj z czegoś zadowoleni. To nie była najlepsza reprezentacja, na którą obecnie nas stać, ale nowi zawodnicy nie pokazali czegoś, co mogłoby nam dawać nadzieję na przyszłość. Mówi się o defensywie, że przeszkadzaliśmy Holendrom. Oni jednak mieli czternaście szans, a my praktycznie zero. Poza tym w utrzymaniu piłki była duża różnica. Właściwie to wygląda tak, że wiele trzeba poprawić. A trener musi budować nową kadrę, bo poza Lewandowskim ze starej kadry zostało może dwóch zawodników, którzy mogą stanowić kręgosłup – powiedział były selekcjoner.

Lewandowski nie wystarczy

Jacek Gmoch zgodził się z tym, że brak Roberta Lewandowskiego był widoczny. Wspomniał jednak czas, gdy również napastnik Bayernu niekoniecznie spotykał się z pochwałami ze strony kibiców. Dodał również, że sam napastnik nie wystarczy do osiągnięć reprezentacji.

Lewandowski jest podstawą, na której buduje się drużynę, ale to jest za mało. Proszę pamiętać, że był czas, gdy kibice też go dość nieprzyjemnie przyjmowali. Nie miał mu kto podać piłki, wycofywał się i grał zupełnie inną piłkę niż tę do której był przyzwyczajony. Następna sytuacja – wycofując się, tracił siłę, a był potrzebny pressing z przodu. Ile można mieć energii na takie działania na boisku? Kibice mówili, że nie gra tak jak w Bayernie. A on nie może grać tak samo! Piłka nożna jest sportem zespołowym. Nawet Messi potrzebował mieć doskonałą linię pomocy w Barcelonie, żeby jego wielki talent został wykorzystany. Trzeba mieć partnerów do tego, żeby grać w określony sposób – podkreślił Jacek Gmoch.

Polacy skupili się na przeszkadzaniu Holendrom

Jednym z głównych zarzutów do kadry Jerzego Brzęczka był fakt, że drużyna bardziej przeszkadzała niż próbowała kreować sytuacja. Jacek Gmoch zgodził się z tą opinią.

Nie można wygrać tylko poprzez przeszkadzanie rywalom. Było kilka prób, ale wszystkie były bardzo słabe – statystyki są miażdżące. W ubiegłym roku Holandia wygrała rozgrywki i przeciwnik faktycznie był bardzo trudny. Co mogliśmy zrobić? Po pierwsze, naprawdę trudno ocenić drużynę patrząc na długą przerwę. To wszystko też trzeba uwzględnić. Czy widzimy jednak jakieś światełko w tunelu? Nasz poziom techniczny był wyraźnie słabszy niż przeciwnika – stwierdził były trener.

„Nikt już tak nie gra jak my”

Były selekcjoner nieco odniósł się do stylu gry reprezentacji Polski. Według niego drużyna opiera się na nieco przestarzałych schematach, których nie stosują już obecnie zespoły ze światowej czołówki.

Na świecie tylko w wyjątkowych sytuacjach bramkarz wykopuje piłkę do przodu, zamiast podawać ją do obrońców. Rozgrywa się w taki sposób, żeby tej piłki od razu nie stracić. Stoperzy są szeroko rozstawieni, boczni obrońcy są wysunięci do przodu. Przed stoperami znajduje się defensywny pomocnik, który ma łączyć obronę z ofensywą i rozpoczynać akcje. Raz czy dwa tylko udało nam się wyjść z tego pressingu. Dlaczego? Poziom zawodników, którzy mieli przeprowadzić akcję był zbyt niski. Może w pierwszych minutach pierwszej połowy coś tam się udało. A my też powinniśmy umieć rozpoczynać akcje w taki sposób.

Nikt już tak nie gra jak my. Gra ma pozwalać na budowanie akcji, a my już od początku narażamy się na straty poprzez wybicie piłki przez bramkarza. Niektóre próby oczywiście były udane, ale to za mało, żeby można było coś zrobić. A kontratak? Jest już starodawny – stwierdził trener Polski z Mundialu 1978.

Mały plus przy nazwisku Jóźwiaka, minusy przy środkowych pomocnikach

Jacek Gmoch odniósł się do postawy niektórych zawodników kadry. Według niego wyróżniającą się postacią w pierwszej połowie był Kamil Jóźwiak. Piłkarz Lecha przygasł jednak po przerwie.

Na mecze Ligi Narodów pojechała odmłodzona kadra, ale jedynym jej odkryciem jest Kamil Jóźwiak, który w pierwszej połowie się wyróżniał – stwierdził były szkoleniowiec kadry. W pierwszej był bardziej widoczny, ale ile można od tego chłopaka wymagać. W każdej akcji był ważnym uczestnikiem, większość kończyła się na nim. Ma może 1,76 m wzrostu, ale ma timing, skoczność i dzięki temu wygrywał pojedynki. Dla mnie jego postawa to ogromne zaskoczenie – nie wiedziałem do tej pory, że potrafi tak grać. W Lechu na niego postawili i teraz widać, że się sprawdza – stwierdził były selekcjoner reprezentacji Polski.

Legendarny trener wyraził również swoją opinię na temat środku pola. Według niego Piotr Zieliński zagrał poniżej oczekiwań, a Grzegorz Krychowiak nie mógł pokazał swoich umiejętności ze względu na założenia taktyczne.

Piotr Zieliński w meczu z Holandią mnie zawiódł. W Napoli nie jest typowym środkowym pomocnikiem – organizatorem, tylko gra bliżej lewej strony. Z Holandią go nawet nie widziałem na boisku, poza początkiem. Poza tym Krychowiak to nie jest typowy playmaker. Oczywiście, gdy inni nie mogli, to starał się coś zrobić. Trochę smutno mi było, jak patrzyłem na ten środek pomocy w meczu – przyznał Jacek Gmoch.

„Holendrzy wykorzystali lewą stronę naszej obrony”

Były selekcjoner reprezentacji Polski odniósł się również do Bartosza Bereszyńskiego. Eksperci byli bowiem zgodni – wystawienie prawonożnego prawego obrońcy na lewej stronie defensywy w meczu z Holandią nie było udaną decyzją Jerzego Brzęczka. Również Jacek Gmoch stwierdził, że to nie mogło wypalić.

Nie wszyscy są na tyle elastyczni, żeby móc grać na każdej pozycji. Oczywiście, lepiej gdyby tacy byli, ale wielu z nich jednak potrzebuje stabilności. Holendrzy niestety wykorzystali naszą lewą stronę obrony, na co dowodem jest bramka – powiedział były selekcjoner.

Po prostu będzie trudno

Jakiego meczu możemy się spodziewać przeciwko Bośni i Hercegowinie? Były selekcjoner nie pokusił się o dokładne prognozy, aczkolwiek zdaje sobie sprawę z tego, że Polakom na pewno nie będzie łatwo.

Z drużynami bałkańskimi reprezentacja Polski na wyjeździe zwykle miała ciężko. A teraz Bośnia zremisowała z Włochami, dlatego wydaje się być trudnym przeciwnikiem. Trudno jednak ocenić, jak zakończy się to spotkanie – stwierdził Jacek Gmoch.