Polacy szturmują Serie B. Na co stać naszych piłkarzy na zapleczu włoskiej elity? [OPINIE EKSPERTÓW]

18.10.2020

Moda na polskich piłkarzy we Włoszech zdaje się być większa z każdym kolejnym sezonem. Już nie tylko tamtejsza elita sięga po graczy znad Wisły. W rozgrywkach Serie B mamy aktualnie aż czternastu Polaków. Jesteśmy tym samym najliczniejszą zagraniczną nacją na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Italii. 

Wyrobiona marka

Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest z pewnością wysoka jakość piłkarska czołowych polskich zawodników biegających po boiskach Serie A. Po tym, jak w topowych klubach we Włoszech świetne występy notowali między innymi Wojciech Szczęsny, Piotr Zieliński, Arkadiusz Milik czy Krzysztof Piątek, również mniejsze kluby zapragnęły mieć w swoich szeregach piłkarzy znad Wisły. Dodatkowym atutem Polaków jest zazwyczaj również cena. Za naszego powiedzmy 20-latka płaci się znacznie mniej niż za rówieśnika z Chorwacji czy Serbii. Patrząc na zwykle skromne budżety klubów z Serie B, przystępna kwota transferu jest jednym z istotnych czynników takiego zainteresowania polskimi piłkarzami na włoskim rynku. 

– Polscy piłkarze wyrobili już sobie we Włoszech solidną markę – ocenia Janek Rusinek, znawca tamtejszego futbolu, współzałożyciel kanału YouTube “Calcio Merito” – Na Półwyspie Apenińskim mówi się, że Polacy są pracowici i dobrze wypełniają powierzone im zadania taktyczne. Są również absurdalnie tani, co w przypadku klubów z Serie B jest niezwykle istotne, gdyż nie są one przesadnie bogate. Ściąganie zawodników z Polski jest dla nich opłacalne i nie wiąże się z wielkim ryzykiem. Dzięki modzie na polskich zawodników w Serie A, podobne trendy zawitały również na zaplecze włoskiej elity

– Kluby Serie B w pewnym momencie spostrzegły, że wielu zawodników sprowadzanych z polskiej ekstraklasy po prostu się sprawdza i zapewne zobaczyły w tym szansę na zarobek – analizuje Jakub Droździoł, redaktor naczelny portalu “Serie A Polonia” – Zespoły z zaplecza włoskiej elity do krezusów nie należą, ale z łatwością potrafią wyciągnąć z polskich klubów talenty z drugiego czy trzeciego szeregu, licząc, że po dobrym sezonie w Serie B znajdzie się chętny z Serie A, który pozyska takiego gracza za niezłe pieniądze. 

Każdemu kto planuje wejść do kasyna lub postawić zakład u bukmachera, radzimy mieć tę książkę pod ręką.

Nowe twarze

W niedawno zakończonym mercato byliśmy świadkami kilku ciekawych transakcji z udziałem polskich piłkarzy. Na poziom Serie B zszedł między innymi Mariusz Stępiński. Po nieudanym sezonie w barwach Hellasu, polski napastnik zamierza odbudować dyspozycję w ekipie Lecce. Napastnik dołącza tym samym do Marcina Listkowskiego, który na początku września trafił do tego klubu z Pogoni Szczecin. Podobną drogę do Stępińskiego przeszedł Thiago Cionek. Były reprezentant Polski po wygaśnięciu kontraktu ze SPAL, związał się trzyletnią umową z beniaminkiem Serie B, Regginą. Kolejny sezon ogrywania się na wypożyczeniu czeka natomiast Patryka Dziczka oraz Szymona Żurkowskiego.

Niesamowicie odpowiedzialne zadanie powierzono Jakubowi Łabojko. Środkowy pomocnik sprowadzony przez Brescię ze Śląska Wrocław  ma zastąpić Sandro Tonalego, jednego z najbardziej utalentowanych włoskich piłkarzy. Do Frosinone dołączył natomiast Piotr Parzyszek, który na początku sezonu wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie ekipy dowodzonej przez Alessandro Nestę. Którzy z wymienionych graczy ma w dłuższej perspektywie największe szanse na regularną grę? 

Szymon Żurkowski po fatalnym początku ubiegłego sezonu, pod koniec rozgrywek zaczął grać w Empoli dosyć regularnie, co powinno pozwolić mu na częstsze występy w tegorocznej kampanii. Trzeba jednak pamiętać, że w Empoli zaszła zmiana na stanowisku trenera. Posadę przejął Alessio Dionisi, więc regularnych minut nie można być aż tak pewnym. O dziwo bardzo dobrze w sezon wszedł Bartosz Salamon, który wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce SPAL. Ze swoim doświadczeniem na brak minut nie powinien również narzekać Thiago Cionek, szczególnie, że trafił przecież do ligowego beniaminka. Filip Jagiełło, który został wypożyczony z Genoi do Brescii powinien grać regularnie, szczególnie, że już na szczeblu Serie A potrafił zbierać dobre opinie. Mniejsze szanse ma na to Jakub Łabojko. Tomasz Kupisz raczej będzie miał pewną pozycję w Salernitanie, podobnie jak Paweł Jaroszyński w Pescarze. Zdziwiłbym się również, gdyby regularnie nie grał i nie strzelał Mariusz Stępiński w Lecce – analizuje Droździoł. 

Uważam, że regularnie będą występować zawodnicy ograni na poziomie Serie A, jak chociażby Thiago Cionek, nowy piłkarz Regginy. Jest to jeden z bogatszych beniaminków, który posiada całkiem silną kadrę i będzie chciał jak najszybciej awansować do Serie A. Mam również duże oczekiwania względem Mariusza Stępińskiego, który grał na poziomie Serie A, odbił się od Hellasu i teraz ma szansę odbudować swoją karierę u Eugenio Coriniego w Lecce. Ten klub również będzie walczył o szybki powrót do elity. Gdy Corini prowadził Brescię w sezonie 2018/19, snajperzy tego klubu otwierali tabelę strzelców Serie B. Spodziewam się zatem, że w Lecce Stępiński zaprezentuje swoje atuty. Mam również duże nadzieje związane z Filipem Jagiełło, który po wznowieniu rozgrywek po okresie zawieszenia grał całkiem nieźle w barwach Genoi. Zdobył nawet bramkę, która finalnie została jednak uznana za trafienie samobójcze. Był to natomiast gol, który walnie przyczynił się do utrzymania “Rossoblu” w Serie A. Wydaje się jednak, że na razie Jagiełło zacznie od zasiadania na ławce rezerwowych – przewiduje Rusinek. 

Potencjał na wejście szczebel wyżej

Ciężko wrzucać wszystkich polskich piłkarzy występujących w Serie B do jednego worka. Są oni przecież na innym etapie swoich karier. Niektórzy zeszli piętro niżej na wypożyczenie, aby ogrywać się w słabszym klubie i w kolejnym sezonie ponownie spróbować wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie drużyny z elity. Inni występują na poziomie Serie B od lat i ich perspektywy na promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej nie są zbyt optymistyczne. Którzy z polskich piłkarzy grających w Serie B mają największe szanse na zaprezentowanie swoich umiejętności szczebel wyżej? 

Wiążę tutaj nadzieje z Mariuszem Stępińskim oraz Marcinem Listkowskim. Lecce jest bowiem jedną z najsilniejszych ekip Serie B. Podobnie Reggina, w której występuje Thiago Cionek. Pozostali polscy piłkarze mogą mieć z tym problemy, gdyż nie widzę awansu takich zespołów jak SPAL, Empoli czy Salernitana, gdzie grają Tomasz Kupisz oraz Patryk Dziczek. Choć akurat ten drugi może wrócić do Lazio, gdy w Rzymie pojawią się kłopoty kadrowe – uważa Rusinek. 

Do Serie A mogą powrócić Patryk Dziczek oraz Szymon Żurkowski, ale raczej dlatego, że ich kluby, a więc Lazio i Fiorentina, zapewne ściągną ich do przetestowania przed kolejnym sezonem. Dziczek ma za sobą dobry sezon w Serie B, ale według włodarzy “Orłów” niewystarczający żeby już pojawić się na wyższym poziomie. Szczególnie, że zamiast niego Lazio wolało wziąć jego kolegę z drugiej linii Salernitany, Jean’a Daniela Akpę Akpro. Dla reszty zawodników poziom Serie B wydaje się odpowiedni do obecnych umiejętności, chociaż ciekawi mnie dalszy rozwój Pawła Jaroszyńskiego. Lewy defensor ma za sobą dobry sezon w Salerno. Jeżeli wysoką dyspozycję potwierdzi również w Pescarze, to być może ktoś z dolnej połówki tabeli Serie A zwróci na niego uwagę – prognozuje Droździoł. 

Szybki powrót jest możliwy?

We Włoszech panuje opinia, że jeśli raz zejdzie się na poziom Serie B, to ciężko już się z niego wydostać. Kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej zazwyczaj rzadko zaglądają na ligowe zaplecze w poszukiwaniu najbardziej uzdolnionych zawodników. Całe transferowe zamieszanie odbywa się raczej wewnątrz zespołów Serie A. 

Zgadza się. Pokazuje to przykład choćby Bartka Salamona, o którego w minionym okienku nie walczyły żadne kluby z Serie A. Gdy grał w elicie, otrzymywał takowe oferty. Gdy patrzę na takich zawodników jak Stępiński czy Jaroszyński, to w przypadku braku awansu będą mieli kłopot. Lewy obrońca trafia z Genoi do Pescary na wypożyczenie z obowiązkiem wykupu i może zostać w Serie B na dłużej. Pescara jest klubem z ograniczonymi funduszami, nie mają również wielkich aspiracji, aby walczyć o awans – ocenia Rusinek. 

Przykład Tomasza Kupisza mówi nam, że w tej opinii jest raczej więcej prawdy niż przekłamania. W ostatnich latach niewielu polskich zawodników potrafiło się stamtąd przebić. Z drugiej strony Kamil Glik spędził w Serie B jeden sezon, a następnie stał się ważną postacią Torino i reprezentacji Polski, więc da się z tego poziomu wygrzebać i zrobić międzynarodową karierę – uważa Droździoł. 

Weteran włoskich boisk

Wspomniany Tomasz Kupisz to najbardziej jaskrawy przykład zasiedzenia się w rozgrywkach Serie B. Nie jest to jednak absolutnie żaden zarzut w kierunku polskiego piłkarza. Pomocnik prezentuje określony boiskowy poziom, który być może nie predestynuje go do gry we włoskiej elicie, lecz pozwala na występy w kolejnych niezłych klubach. Dodatkowo poznaje uroki życia w Italii, o czym pewnie marzy wielu ligowców występujących w polskiej ekstraklasie. 

Mam wrażenie, że jemu naprawdę odpowiada życie w Italii. Wydaje się, że Kupisz ma zbyt małe umiejętności, aby występować w Serie A. Grając na zapleczu włoskiej elity i tak robi lepszą karierę niż przeciętni piłkarze z ekstraklasy. Zwłaszcza, że Kupisz ma już uznaną markę we Włoszech. W minionym okienku trafił z Bari do Salernitany. Bardzo dobrze zna go trener Fabrizio Castori, z którym pracował już razem w Cesenie w sezonie 2017/18 oraz nie tak dawno w Trapani. Teraz Castori ściągnął Polaka do Salernitany. Można więc powiedzieć, że Kupisz jest jego wiernym żołnierzem – ocenia Rusinek. 

Jakub Droździoł przedstawia natomiast typowo boiskowe atuty Polaka. 

30-latek wnosi do kolejnych drużyn spore doświadczenie oraz elastyczność taktyczną. Kupisz może bowiem spokojnie obsadzić trzy pozycję: środek pomocy, prawe skrzydło i prawe wahadło. Szczególnie cenny jest na tej ostatniej pozycji, bo 3-5-2 to w ostatnich latach bardzo popularna taktyka we Włoszech, a dobrzy wahadłowi są obecnie w cenie – zauważa redaktor naczelny “Serie A Polonia”.