Powtórzyć wynik z sezonu 2018/2019. Manchester United wraca do Paryża!

20.10.2020

Powraca faza grupowa Ligi Mistrzów. I to w jakim stylu. Już podczas pierwszej serii spotkań powinniśmy być świadkami kilku ciekawych pojedynków. Jeden z nich bardzo dobrze zapowiada się w Paryżu. Na Parc des Princes piłkarze PSG zamierzają zrewanżować się Manchesterowi United za 1/8 finału sezonu 2018/2019. Z kolei „Czerwone Diabły” z pewnością spróbują powtórzyć świetny rezultat, poprawiając tym samym nastroje w zespole.

W kontekście rywalizacji obu drużyn w grupie, trudno nie przytoczyć dwumeczu PSG z Manchesterem United, który miał miejsce dość niedawno. W trakcie kampanii 2018/2019, wspominane ekipy spotkały się w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Zespół z Old Trafford przez cały sezon spisywał się wtedy poniżej oczekiwań. Jak wiadomo, pracę stracił Jose Mourinho, którego zastąpił na tym stanowisku Ole Gunnar Solskjaer.

Norweg zdołał poukładać drużynę, notując serię spotkań bez porażki. Choć bez wątpienia gra „Czerwonych Diabłów” wyglądała znacznie lepiej, to w dwumeczu z PSG, nikt nie dawał Manchesterowi United większych szans. W szczególności, że to w końcu miał być „ten sezon” paryskiej ekipy.

Pierwsze starcie nie zapowiadało niespodzianki. Na Old Trafford wygrali goście, którzy pokonali gospodarzy 2:0. Bardzo dobry mecz rozegrał Angel Di Maria, notując dwie asysty. Dla Argentyńczyka rywalizacja z Manchesterem United miała dodatkowe znaczenie. 32-latek zaliczył dość krótki epizod w angielskim klubie i do dziś nie wspomina najlepiej pobytu w tym zespole.

Magiczny wieczór w Paryżu

Świetny wynik PSG na wyjeździe nie był jedynym problemem Ole Gunnara Solskjaera. W rewanżowej potyczce norweski szkoleniowiec nie mógł liczyć na takich graczy, jak Paul Pogba, Anthony Martial, Nemanja Matic czy Ander Herrera. Wydawało się, że Manchester United jedzie do Paryża tylko po to, by „odbębnić obowiązek”.

Przed każdym spotkaniem zawsze trzeba mieć z tyłu głowy jedną, ale bardzo istotną kwestię. W futbolu wszystko może się wydarzyć. Tym razem to stwierdzenie wpasowało się idealnie. Piłkarze Solskjaera świetnie weszli w mecz, zdobywając gola już w 2. minucie. Choć skrzydła „Czerwonym Diabłom” podciął Bernat, wyrównując stan meczu dziesięć minut później, to reszta spotkania należała już do gości. Jak to bywa w tego typu rywalizacjach, do końca potyczki nie zabrakło dramaturgii. Bramkę na wagę awansu zdobył Marcus Rashford, wykorzystując rzut karny w 94. minucie spotkania.

Do dziś przy tworzeniu memów wykorzystuje się reakcje Neymara na bramkę Rashforda. Nikt nie mógł uwierzyć, że gracze PSG mając bardzo korzystny wynik z pierwszego meczu oraz przy ogromnych problemach kadrowych rywali, pozwolili sobie wyrwać awans do ćwierćfinału. W szeregach „Czerwonych Diabłów” nastąpiła z kolei całkowicie zrozumiała euforia.

Zwycięstwo w takich okolicznościach całkowicie zmieniło sytuację Solskjaera w klubie. Byli zawodnicy Manchesteru United pokroju Rio Ferdinanda czy Gary’ego Neville’a publicznie nawoływali do pozostania Norwega na stałe. Warto pamiętać, gdy Ole Gunnar podpisał w grudniu 2018 roku umowę z klubem, zgodził się na rolę tymczasowego trenera. Poprawa wyników i imponujący triumf w Paryżu wręcz zmusiły zarząd ekipy z Old Trafford na zmianę kontraktu 47-latka.

Dwadzieścia dwa dni po zwycięstwie w rewanżu z PSG, Ole Gunnar Solskjaer związał się z „Czerwonymi Diabłami” na trzy lata. Zdecydowana większość kibiców popierała tę decyzję klubu. Norweg był postrzegany jako odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu.

Przeciętność

Po zmianie zasad pobytu Solskjaera w Manchesterze United, zespół z Old Trafford zaczął spisywać się znacznie gorzej. Bywały fatalne momenty, jak chociażby końcówka sezonu 2018/2019, kiedy to drużyna 47-latka nie zdołała wygrać pięć spotkań z rzędu, tracąc tym samym szansę na grę w Lidze Mistrzów.

Zdarzały się również bardzo dobre okresy. Przykładem jest początek tego roku, gdy po transferze Bruno Fernandesa, Manchester United zaczął spisywać się znacznie lepiej, będąc niepokonaną ekipą przez dziewiętnaście spotkań. Poszukując zatem jednego słowa, który opisałby grę i wyniki „Czerwonych Diabłów” przez ostatnie osiemnaście miesięcy, najlepszym określeniem wydaje się przeciętność.

Tę przeciętność Ole Gunnar Solskjaer spróbuje w końcu zwalczyć, a świetną okazją na wykonanie przełomowego kroku jest z pewnością starcie z PSG w Lidze Mistrzów. Zadanie nie należy z pewnością do łatwych, gdyż wielokrotny mistrz Anglii nie wszedł dobrze w nowy sezon. Co prawda po sensacyjnej porażce z Crystal Palace, „Czerwone Diabły” wygrały trzy mecze z rzędu, przy czym dwa z nich miały miejsce w EFL Cup. Na postawę Manchesteru United rzutuje przede wszystkim starcie z Tottenhamem. Piłkarze Solskjaera zanotowali dotkliwą klęskę, przegrywając na własnym obiekcie aż 1:6. Spory wpływ na wynik spotkania miała naturalnie czerwona kartka Martiala, jednakże mimo przeciwności losu, strata sześciu bramek u siebie jest kompromitacją, bez względu na okoliczności.

Nadzieję na lepszą grę dał sympatykom Manchesteru United mecz z Newcastle. Trudno jednak porównać ekipę „Srok” z wtorkowym rywalem, czyli ekipą PSG. Zespół z Paryża miał na początku kampanii swoje problemy, lecz niedawno finalista Ligi Mistrzów z ubiegłego sezonu wyszedł na prostą.

Nieobecni

Pięć ostatnich spotkań PSG kończyło się zwycięstwem ekipy Thomasa Tuchela. W dwóch meczach poprzedzających rywalizację z „Czerwonymi Diabłami”, mistrz Francji zdobył łącznie dziesięć goli. Świetna postawa ofensywy PSG z pewnością nie poprawia humoru Solskjaerowi. Swoją szansę Manchester United może upatrywać w brakach kadrowych rywali.

Szkoleniowiec paryskiej drużyny na konferencji prasowej potwierdził, iż w meczu nie zagrają: Marco Verratti, Mauro Icardi, Leandro Paredes, Thilo Kehrer oraz Juan Bernat. Z kolei do drużyny wraca Neymar, który opuścił starcie z Nimes.

Kilku nieobecnych będzie także w szeregach Manchesteru United. Ole Gunnar Solskjaer poinformował, że Harry Maguire,Mason Greenwood, Eric Bailly oraz Edinson Cavani nie zjawią się na murawie. Pierwsza trójka z powodu problemów zdrowotnych. Natomiast Cavani nie jest jeszcze gotowy.

Ciężar gry w ekipie „Czerwonych Diabłów” weźmie z pewnością Bruno Fernandes. Portugalczyk od momentu transferu nie zawodzi na Old Trafford. W nowym sezonie 26-latek zdołał strzelić już trzy bramki oraz zanotować dwie asysty w Premier League.

Pozostaje pytanie, czy Fernandes razem z Rashfordem i Martialem zdołają przechylić szalę zwycięstwa na stronę Manchesteru United. Fundamentalną rolę w tym starciu z pewnością odegra defensywa. Jeśli piłkarze Solskjaera będą spisywać się w obronie tak, jak chociażby w meczu z Tottenhamem, to duet Neymar-Mbappe może rywalom szybko wybić z głowy nadzieje na jakiekolwiek punkty.