Hubert Wołąkiewicz: “Lech musi zagrać tak, jak w eliminacjach”
Przygoda Lecha Poznań z fazą grupową Ligi Europy zaczyna się od domowego spotkania z Benfiką Lizbona. O dzisiejszym starciu porozmawialiśmy z byłym obrońcą “Kolejorza”, Hubertem Wołąkiewiczem.
Jak Pan ocenia postawę Lecha w defensywie na początku obecnego sezonu?
Na pewno w obronie “Kolejorza” jest kilka rzeczy do poprawy. Mam tu na myśli zwłaszcza dużą liczbę bramek straconych po stałych fragmentach gry. Trenerzy Lecha powinni zwrócić uwagę na ten element.
Każdemu kto planuje wejść do kasyna lub postawić zakład u bukmachera, radzimy mieć tę książkę pod ręką.
Przed spotkaniem z Benficą Lech ma dużo problemów właśnie w formacji defensywnej. Zawieszony jest Lubomir Satka, natomiast Djordje Crnomarković i Thomas Rogne ostatnio nie grali z powodu kontuzji. Stając na przeciwko tak dobrej drużyny, może to rodzić pewne obawy.
Największą bolączką trenera Żurawia jest brak Lubomira Satki. Słowak jest obecnie najpewniejszym punktem formacji defensywnej Lecha. To zawodnik bardzo dobrze broniący, ale też potrafiący dać sporo drużynie w wyprowadzaniu piłki i transportowaniu jej do ofensywnych graczy. Szkoda tych absencji, gdyż Lech grając w eliminacjach tracił mało bramek, co świadczyło o dobrze funkcjonującej formacji. Teraz kartki oraz kontuzje mogą to wszystko pokrzyżować, a wiadomo, że w fazie grupowej Ligi Europy grają już drużyny z naprawdę wysokiej półki. Zespoły pokroju Benfiki będą potrafiły wykorzystać błędy w obronie rywali.
Benfica w ostatnim okienku transferowym wydała blisko sto milionów euro na wzmocnienia składu. Do zespołu dołączyli niezwykle jakościowi piłkarze, reprezentanci czołowych drużyn narodowych.
Rzeczywiście, minione okienko transferowe w wykonaniu portugalskiego klubu było imponujące. Pamiętajmy jednak, że nazwiska nie grają. To, że Benfica dokonała tak ciekawych wzmocnień, nie musi oznaczać, że wyjdzie górą z dzisiejszego starcia.
Co zatem powinno być atutem Lecha w dzisiejszym spotkaniu?
Lech musi przede wszystkim zagrać tak, jak w eliminacjach. “Kolejorz” powinien wyczekać swoich rywali, a następnie spróbować narzucić swój styl gry, zaznaczając przy tym przewagę zdobyciem bramki.
Czy jakiś czas temu spodziewał się Pan, że Jakub Moder odejdzie z Lecha za tak duże pieniądze i trafi do jednej z najsilniejszych lig w Europie?
Myślę, że on sam chyba się tego nie spodziewał. Piłkarski rozwój Kuby potoczył się bardzo szybko. Najpierw wywalczył miejsce w pierwszym składzie “Kolejorza”, następnie awans do fazy grupowej Ligi Europy. Kulminacją były oczywiście występy w reprezentacji Polski. To tylko świadczy o tym, że chłopak jest mentalnie przygotowany do gry na wysokim poziomie i za chwile będzie gotowy również fizycznie, aby grać na wysokim poziomie.
Pana pierwszym oficjalnym meczem w barwach Lecha Poznań było starcie z Bragą w 1/16 finału Ligi Europy w sezonie 2010/11. Jak Pan wspomina tamten mecz?
Rzeczywiście, moim premierowym występem w “Kolejorzu” był mecz w Portugalii. Wspomnienia z tego spotkania są pięknie, ale mogłyby być rzecz jasna jeszcze lepsze, gdybyśmy awansowali do następnej rundy. Tam czekał już bowiem Liverpool.
Przez lata Lech, w którym Pan występował, nie mógł przebrnąć fazy eliminacyjnej Ligi Europy. Co zmieniło się przez te lata na plus, że Pana młodsi koledzy dokonali tej sztuki?
Ciężko porównywać obie drużyny, minęło bowiem sporo czasu. Wydaje się, że aktualnie klub jest lepiej przygotowany pod każdym względem. W tamtym okresie po dobrym sezonie traciliśmy wartościowych graczy, nie dostając w zamian piłkarzy o podobnych umiejętnościach. Zastępcy nie wnosili do drużyny tyle, co piłkarze opuszczający klub.
Jak zatem typuje Pan wynik dzisiejszego spotkania?
Sercem jestem za Lechem, lecz to rzecz jasna boisko zweryfikuje, kto okaże się lepszy.
Każdemu kto planuje wejść do kasyna lub postawić zakład u bukmachera, radzimy mieć tę książkę pod ręką.
Fot: screen YouTube