Ronald Koeman przetarł szlak Czesławowi Michniewiczowi?!

24.10.2020

W polskim piekiełku było bardzo głośno ostatnimi czasy, gdy Czesław Michniewicz zdecydował się zostawić kadrę U21 na rzecz Legii Warszawa. W zdecydowanie większej skali Ronald Koeman wcześniej zrobił coś podobnego, ale równie ryzykownego. Zostawił reprezentację Holandii i wybrał Barcelonę. Czy to ryzyko się opłaci?

Nie ma chyba trenera na świecie, który nie chciałby pracować z Leo Messim. Oczywiście to jest bardzo mocny charakter i osoba, która chce rządzić w klubie i reprezentacji, ale to przede wszystkim najlepszy piłkarz na świecie. Każdy ma ochotę pracować z najlepszymi. Jednak Barcelona to też miejsce, gdzie nie ma możliwości pomyłki. Marginesu błędu praktycznie nie istnieje, a każda wpadka jest szeroko komentowana.

Praca w reprezentacji to inna bajka niż klub. Tam jesteś bardziej zadaniowcem. Nie liczy się tu i teraz, tylko masz przygotować wszystko pod kątem konkretnych meczów na kolejnych zgrupowaniach, a docelowo pod wielkie turnieje. W klubie jesteś oceniany, co kilka dni. Będąc w takich miejscach jak Real czy Barca, w zasadzie codziennie. Nie liczy się tylko to, jaki osiągnąłeś wynik w ostatni weekend. Liczy się styl, odczucia zawodników, ekspertów, a także wszystkie twoje słowa i gesty. Kto interesuje się hiszpańską piłką, ten pewnie kojarzy program „El Dia Despues”. W nim na czynniki pierwsze są rozbierane konkretne zachowania piłkarzy czy trenerów, z czytaniem z ruchu warg włącznie. Ktoś powie, że to wariactwo! Być może… Ale na takie wariactwo każdy chyba chciałby się zgodzić. W końcu dostajesz topowy klub, z topową akademią i wielkimi gwiazdami.

Czy warto szaleć?

Praca w takim klubie jest prosta pod jednym względem. Wygrywasz – noszą cię na rękach. Przegrywasz – zostajesz zmiażdżony i zeszmacony. Tak było z Quique Setienem. Tak było z Gerardo Martino. Tak było w dalszej perspektywie z Ernesto Valverde pod koniec jego pracy. Każdy musi się zmierzyć z legendą Pepa Guardioli, który wygrał wszystko w Barcelonie. To samo może o sobie powiedzieć Luis Enrique. Jednak nawet, gdy obecny selekcjoner Hiszpanów był na Camp Nou, to na początku zarzucano mu, że zbyt dużo stawia na kontry. Później już doceniono, że Barca ma różne możliwości dochodzenia do sytuacji strzeleckich. Ale mimo wszystko, wobec trenera z takimi sukcesami, to były dziwne zarzuty.

Dla Koemana mogła to być ostatnia szansa na trenowanie Barcelony, więc nie dziwię się, że zostawił reprezentację. Klub również podjął dobrą decyzję, biorąc pod uwagę trenerów dostępnych na rynku. Mam jednak wątpliwości, czy przy obecnym zarządzie szkoleniowiec dostanie odpowiednią swobodę i decyzyjność, by móc realnie coś zmienić. To nie kwestia presji, a związanych rąk była problemem choćby Quique Setiena – mówi Julia Cicha, redaktor naczelna FcBarca.com

Na co się zapisał?

Przede wszystkim na przyjście w trudnym momencie. Czy ktoś podziela to zdanie, czy nie, Barcelona dzisiaj jest placem budowy. Nie ma w zasadzie środkowego napastnika, a ławka w wielu miejscach jest niezwykle krótka – środek obrony. Na chwilę udało się powstrzymać temat odejścia Messiego, ale lada moment mogą być jeszcze grubsze sprawy. W końcu podpisy zbierane pod wotum nieufności dla obecnego zarządu za niedługo mogą zacząć „działać”. To oznacza nowe wybory i nową władze. Zmiany zapewne będą konkretne, a niewykluczone, że… nowy prezydent zechce klub wyczyścić ze wszystkich ludzi byłego prezydenta.

Przede wszystkim uważam, że klub, a właściwie zarząd, zrobił źle zatrudniając jakiegokolwiek nowego trenera, bo decyzję tę powinna podjąć nowa ekipa. Przyznam szczerze, że na starcie Koeman wydawał mi się wyborem czysto marketingowym – odwołanie się przez zarząd do jego niezaprzeczalnej legendy, ciężko się do czegoś przyczepić. Póki co jednak broni się także sportowo, a przede wszystkim sprawia wrażenie bardzo konkretnego faceta z jasną wizją – mówi Michał Gajdek kibic Barcelony i autor podcastu 9CAMPNOU.

Co stracił?

Odchodząc z kadry Holandii Ronald Koeman stracił przede wszystkim możliwość zostać – w 100% – tym, który odbudował reprezentacje Oranje. Przypomnijmy, że Holendrów zabrakło na mundialu w Rosji. Zważywszy na medale zdobywane osiem i cztery lata wcześniej, to była spora sensacja dla piłki. Jednak pewien etap się zamknął, najlepsi odeszli i powstała chwilowa zapaść.

Natomiast czy dobrze zrobił zamieniając Holandię na Barcelonę? Cóż, podjął ryzyko, że zostanie zaszufladkowany jako trener namaszczony przez ten zarząd i kolejna ekipa zmieni go, gdy tylko będzie miała okazję. Ale z drugiej strony, skoro jak sam mówi, to zawsze było jego marzenie, to ciężko było oczekiwać innej decyzji. Raz już odmówił, gdyby zrobił to drugi raz, to trzeciej szansy mógłby nie dostać. A nie tak się spełnia marzenia – kończy Gajdek.

Wydaje się, że kadra Oranje też będzie rosła z roku na rok. De Ligt, De Jong, van Dijk, de Vrij, Van de Beek to naprawdę solidne podstawy. Do tego duet z Atalanty – Hateboer i De Roon, młody Ihattaren. Naprawdę jest na czym budować, za niedługo wielki turniej, później lada moment mundial, ale Koemana już na nich nie będzie. Czy dobrze zrobił? Przyszłość pokaże, a historia go osądzi.