Wojciech Jagoda: Chciałbym żeby Benfica występowała w ekstraklasie

23.10.2020

W czwartkowym spotkaniu Ligi Europy Lech Poznań przegrał z Benficą 2:4. Który z piłkarzy Lecha najlepiej się spisał? Czy Lechici pogodzą występy w Europie z wygrywaniem meczów ekstraklasy? O obecnej sytuacji “Kolejorza” w rozmowie z dziennikarzem i komentatorem Canal+Sport, Wojciechem Jagodą.

Zdania po meczu są podzielone – chociaż większość uważa, że “Kolejorz” po tym meczu zasługuje na pochwały, część twierdzi, że po przegranym meczu nie czas na pochwały. Która z opinii jest panu bliższa?

Jedni i drudzy mają rację – przez godzinę można by dyskutować o tym, czy należy chwalić Lecha za piękną porażkę, bo w taki sposób można określić ten mecz w wykonaniu zespołu Dariusza Żurawia. Lech próbował grać na swoich warunkach, tak jak grywa w ekstraklasie. Teraz jednak trafił na rywala, który mu to trochę uniemożliwił. Zespół, który w lidze zachwyca nas estetyką gry i w kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu gry od bramkarza kończy sytuacje golem, musiał się przyglądać, jak jego rywal robi dokładnie to samo. Benfica pokazała, że ekstraklasa musi jeszcze popracować, żeby nawiązać do czołówki europejskich lig.

Lech nie przyniósł jednak wstydu. Benfica pięknie grała w piłkę, a zespół Dariusza Żurawia próbował pięknie kontratakować. Za dwoma znanymi nazwiskami rywali Lecha stały wolne nogi, przez co mieli problemy z naszymi skrzydłowymi i mądrym do bólu Ishakiem. Lechici udowodnili, że w fazie grupowej Ligi Europy udowodnili, że są właściwym zespołem w tym miejscu i czasie.

Każdemu kto planuje wejść do kasyna lub postawić zakład u bukmachera, radzimy mieć tę książkę pod ręką.

Wspomniał pan o Mikaelu Ishaku, który w meczu zdobył dwie bramki. Kogo poza nim chciałby pan wyróżnić z zespołu Lecha?

Na pewno Michała Skórasia, po którym widać, że pracował kilka miesięcy z Markiem Papszunem. Skoro przeżył to znaczy że ma cojones, serducho i nigdy nie pęknie – bez względu na to, z kim będzie rywalizował. Skóraś dostał w Rakowie mocną szkołę – zostało wyszlifowane to, nad czym pracował w Akademii Lecha. Z chłopca stał się mężczyzną i wrócił na Bułgarską jako gotowy piłkarz na pozycję skrzydłowego. Spośród wszystkich, którzy wyszli w pierwszym składzie na Benficę miał najmniejsze doświadczenie, a w ogóle się nie bał. Grał tak, jakby grał na podwórku kolegami albo w meczu Akademii z młodszym rocznikiem.

Podobało mi się też, jak w obronie radził sobie Puchacz. Mam wrażenie, że na ten moment właśnie piłkarz Lecha jest najlepszym polskim obrońcą. Może nie mam wokół siebie zbyt wielu zwolenników tej tezy, ale mam wrażenie, że jest to piłkarz, który może dać reprezentacji Polski oczekiwany standard. Na tej pozycji od lat były problemy – mieliśmy lewonożnych piłkarzy, którzy dobrze atakowali, ale mieli problemy z tyłu – byli albo za wolni, albo byli analfabetami taktycznymi. A Puchacz może nam dać jakość zarówno z przodu, jak i w defensywie. Widać u niego wszechstronność, szybkość, sprawność biegową. Choć to młody człowiek, ma bardzo dorosłą głowę. Wczorajszym występem tylko wzmocnił moje pragnienie jego występów na lewej obronie reprezentacji Polski.

Może w listopadowych meczach dostanie swoją szansę. Coraz więcej osób się domaga powołania dla niego od Jerzego Brzęczka. (rozmowa z 23.10.2020, godz. 12)

My kibice, z szacunku do Jerzego Brzęczka, nie powinniśmy się domagać, ale z pokorą podrzucać swoje pomysły. Osobiście widziałbym w kadrze Tymoteusza Puchacza, może kiedyś zostanie sprawdzony, może jeszcze w tym roku. A jeśli nie teraz, jest młody i zdeterminowany – jestem co do jego przyszłych powołań do kadry spokojny.

Co według pana mogłoby sprawić, żeby polskie drużyny radziły sobie z takimi rywalami, jak Benfica?

Mam jedno marzenie – chciałbym żeby Benfica występowała w ekstraklasie, choć to oczywiście nigdy nie nastąpi. Kultura gry, jakość poszczególnych piłkarzy. Przyznaję się, że o niektórych z nich usłyszałem po raz pierwszy w życiu. Cieszyli się grą i w ten sposób dawali też radość innych. Myślę, że w ekstraklasie na takie mecze jak Benfica-Lech, Benfica-Raków czy Benfica-Legia – ale Legia z meczu ze Śląskiem – czekalibyśmy z takim utęsknieniem, z jakim czekamy na sobotnie El Clasico.

Wróćmy do Lecha. Uważa pan, że wysiłek Lecha w pucharach może odbić się na dłużej na ligowej formie zespołu?

Lech będzie miał problemy w ekstraklasie i myślę, że było to do przewidzenia. Ostatnie spotkanie było dla Lecha dużym wysiłkiem fizycznym i psychicznym i nawet szeroka, jak w przypadku zespołu Dariusza Żurawia, ławka rezerwowych może nie wystarczyć. To niemożliwe, żeby piłkarze w tak krótkim czasie mogli się zregenerować. Myślę, że rywale Lecha w lidze będą mieć teraz łatwiej niż wtedy, gdy nie grał w europejskich pucharach.

W następnej kolejce Lechici zmierzą się z Cracovią. Podopieczni Michała Probierza wykorzystają zmęczenie rywali po meczu z Benficą?

Cracovia mimo swoich wewnętrznych problemów na dwieście procent będzie chciała wykorzystać zmęczenie Lecha po meczu w środku tygodnia. Uważam jednak, że Cracovia nie jest faworytem tego meczu.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI