Gerard Pique atakuje Josepa Marię Bartomeu. „Barcelona powinna dbać o swoje legendy, a nie je oczerniać”
Na dzień przed El Clasico, w hiszpańskich mediach pojawiła się rozmowa z Gerardem Pique. Stoper Barcelony w ostrych słowach skrytykował w niej prezydenta klubu, Josepa Marię Bartomeu.
W wywiadzie opublikowanym na łamach „La Vanguardia” Pique wypowiedział się m.in. na temat konfilktu Leo Messiego z prezydentem Bartomeu. Środkowy obrońca odniósł się również do plotek, jakoby piłkarze zwolnili swego czasu z funkcji trenera Ernesto Valverde.
Każdemu kto planuje wejść do kasyna lub postawić zakład u bukmachera, radzimy mieć tę książkę pod ręką.
„Leo zasługuje na wszystko, co najlepsze”
Nie trudno się domyślić, że Gerard Pique w sporze na linii Messi – Bartomeu stanął po stronie argentyńskiego piłkarza.
– Po szesnastu latach na Camp Nou Leo wywalczył sobie prawo do decydowania o własnym losie. Jeśli chce odejść, musisz dojść z nim do porozumienia. Nie możesz pokazywać, że dwie strony tak się różnią! Zadałbym sobie pytanie: dlaczego najlepszy piłkarz w historii pewnego dnia zdecydował się wysłać faks, bo nie czuł się wysłuchiwany? To szokujące. Leo zasługuje na wszystko, co najlepsze. Nowy stadion powinien nosić jego imię, a potem powinna znaleźć się nazwa sponsora. Barcelona jako klub powinna dbać o swoje legendy, a nie je oczerniać. Wkurza mnie to i dziwi, że ludzie tacy jak Pep Guardiola, Xavi Hernández, Carles Puyol czy Victor Valdés nie są już związani z Barcą, choć zdecydowanie powinni być – nie gryzł się w język Pique.
„Są rzeczy, które zostają w głowie na długo”
Stoper Barcelony w nawiązaniu do klubowych legend wypowiedział się również na temat słynnej afery „Barca Gate”.
– Spójrzcie na temat afery w mediach społecznościowych. Jako piłkarz Barcelony widzę, że klub wydał pieniądze, o które teraz nas prosi, na to, by krytykować nie tylko osoby kiedyś związane z Barcą, ale i obecnych zawodników. Przecież to szaleństwo! Poprosiłem Bartomeu o wyjaśnienia, a ten powiedział mi: „Gerard, nic o tym nie wiedziałem”. Uwierzyłem mu. Ale potem widzę, że osoba, która miała zakontraktować te firmy dalej pracuje w Barcelonie. To bardzo mnie boli. Moja relacja z prezydentem może być normalna, ale są rzeczy, które zostają w głowie na długo – stwierdził hiszpański obrońca.
Zwolnienie Valverde było błędem
Środkowy obrońca „Dumy Katalonii” uważa, że zwolnienie Ernesto Valverde w styczniu tego roku było dużym błędem.
– Łatwo wypowiadać się z perspektywy czasu, jednak dla mnie zwalnianie trenera, który wywalczył dwa mistrzostwa, był liderem i miał projekt, jest nielogiczne i bezsensowne. Umawiają z nami spotkanie i przekazują nam wiadomość, którą my powinniśmy zaakceptować lub odrzucić, podczas gdy my mówimy: „Panowie, tę decyzję podejmujecie wy”. Dużo mówi się o tym, że szatnia ma nadmierną władzę, ale prawda jest taka, że klub funkcjonuje dobrze, gdy jest jasna hierarchia. Prezydent jest najważniejszy, a za nim jest trener rządzący szatnią. Kiedy łańcuch dowodzenia się zrywa, pojawiają się problemy. Jeśli my, piłkarze, kiedyś mieliśmy władzę, to tylko dlatego, że inni nie chcieli jej mieć – podsumowuje ten temat 33-latek.