Atalanta od drugiej strony. Obrona Częstochowy? Czasem znacznie gorzej!
Nikt o zdrowych zmysłach nie analizuje gry defensywnej Cristiano Ronaldo czy Leo Messiego. To jednak zawodnicy skupieni stricte na grze do przodu. Co innego, gdy mówimy o drużynie. Atak Atalanty, występy Papu Gomeza, Duvana Zapaty czy Josipa Ilicicia zostały już rozebrane na czynniki pierwsze. Trudno się dziwić, skoro ofensywa jest na europejskim topie. Gorzej to wygląda w tyłach, gdzie wciąż mówimy o dziurawej jak sito obronie. Dlaczego? Sprawdzamy przed meczem z Liverpoolem.
Zacznijmy od liczb jakie wykręcają w lidze:
2020/21: 6 meczów – 13 goli(14. miejsce w lidze, ex-aequo z Parmą)
2019/20: 38 meczów – 48 goli(5 ex-aequo z Fiorentiną)
2018/19: 38 meczów – 46 goli(7 ex-aequo z Lazio)
2017/18: 38 meczów – 39 goli(5)
2016/17: 38 meczów – 41 goli(4)
Od dłuższego czasu można było usłyszeć narzekania na defensywę Atalanty, ale prawda była taka, że ich liczby nie różniły się wiele od innych topowych ekip. W końcu tracili kolejno: 1,07; 1,02; 1,21 i 1,28 gola/mecz. Widać, że tendencja jest rosnąca, ale obecne wyniki mogą mocno martwić. Może sześć meczów nie jest miarodajnym okresem, ale 2,16 traconych bramek na mecz to bardzo dużo.
W tym sezonie Atalanta rozegrała osiem meczów i tylko raz udało jej się zachować czyste konto. Wówczas przeciwnikiem było duńskie Midtjylland. We wszystkich sześciu ligowych spotkaniach tracili gole, ale aż trzy razy – połowa gier – rywale trafiali przynajmniej dwukrotnie do ich bramki!
Co ciekawe w ubiegłym sezonie aż 10 razy zachowali czyste konto w lidze. Z pozostałych 28 meczów aż 17 było takich, w których przeciwnik przynajmniej dwukrotnie strzelał! Trzeba przyznać, że pod tym względem daleko im do perfekcji Juve, nie mówiąc już o Diego Simeone i jego zamiłowaniu do wygrywania bez straty gola.
Paradoks jest taki, że zgodnie z modelem expected goals – goli oczekiwanych – Atalanta powinna stracić znacznie mniej bramek. Rywale wypracowali sobie okazje, które powinny dać średnio 7,43 gola wg portalu Understat! Tymczasem różnica jest ogromna, bo La Dea straciła prawie dwa razy tyle i w tym aspekcie są najgorsi w lidze.
Średni bramkarz
Przede wszystkim kłopotem Atalanty wydaje się być niezbyt mocna obsada bramki. W najstarszych analizowanych przez nas okresach podstawowym golkiperem był Albańczyk Etrit Berisha. Swego czasu wraz ze swoim krajanem Tomasem Strakoshą byli kolegami w Lazio, ale później ich drogi się rozeszły. Berisha rozegrał dwa sezony w Bergamo, ale stopniowo jego pozycja słabła, co ostatecznie wykorzystał Pierluigi Gollini. Ten ostatni obecnie jest kontuzjowany, a przecież mowa o reprezentancie kraju. Mimo wszystko to nie jest jeszcze poziom Donnarummy, Szczęsnego czy Handanovicia. Na dzisiaj wydaje się, że spokojnie można znaleźć lepszych golkiperów w Serie A, przed Gollinim. Kogo? Juan Musso z Udinese, Alex Meret z Napoli, Bartłomiej Drągowski z Fiorentiny czy Alessio Cragno w Cagliari. Krótko mówiąc nic szczególnego, jak na drużynę z czołówki.
Fatalna obrona
Kłopot w tym, że jeszcze gorzej wygląda tercet środkowych obrońców. Tak jak każdy zawodnik przednich formacji Atalanty może siebie określić mianem gwiazdy ligi, tak w tyłach mogą kompletnie zapomnieć o takich zaszczytach. Na dzisiaj to nie są topowi gracze ani jakoś szczególnie perspektywiczni. Jose Luis Palomino i Rafael Toloi mają już 30 lat na karku, Berat Djimsiti 27, zaś Mattia Caldara jest rok młodszy. Oczywiście powoli próbują odmładzać i zasilać nowymi graczami linię defensywną, ale Cristian Romero czy Bosko Sutalo dopiero stawiają pierwsze kroki w klubie.
W raporcie technicznym UEFA za miniony sezon Ligi Mistrzów Cosmin Contra – obecny trener Dinama Bukareszt – zauważył, że Atalanta była jednym z tych klubów, które stawiają na grę trójką z tyłu i krycie indywidualne na całym boisku. Co wyróżnił? M.in. fakt, że Atalanta często różnicuje swoją trójkę w defensywie w zależności od przeciwnika. Jeśli rywal gra jednym środkowym napastnikiem, wówczas możliwa jest większa „wolność” dla jednego z nich, który może wychodzić wyżej i stwarzać przewagę w linii wyżej. Za przykład był stawiany Mattia Caldara wchodzący do „pomocy”. Z drugiej strony w Atalancie często środkowi pomocnicy lub wahadłowi „spadają” niżej w momencie, gdy któryś z obrońców uczestniczy w akcji ofensywnej.
Sposób gry
Najważniejszą jednak kwestią jest styl gry Atalanty. Wszyscy wiedzą, że tam najważniejszym aspektem jest atak. Kłopot w tym, że zespół często się zapomina w tej ofensywie, co potem rzutuje na grę całego zespołu w tyłach. Weźmy pod uwagę mecz z Lazio z końcówki poprzedniego sezonu. Atalanta od początku rzuciła się na rywala, ale dostała dwa bardzo szybkie ciosy. Z czego wynikały? Bardzo ofensywnego nastawienia i błędów indywidualnych. Te dwa ostatnie grzechy niejako ze sobą korelują. Atalanta często i gęsto traci piłkę w momentach, gdy kompletnie nie jest na to gotowa. Co to znaczy? Zerknijcie niżej na wspomniany mecz z Lazio.
Teoretycznie wszystko w porządku. Rafael Toloi ma piłkę, koledzy rozstawieni po bokach. Jednak zwróćcie uwagę na środek pola. Tam sytuacja 1×4 patrząc z perspektywy Atalanty i nie jest to najlepsze zabezpieczenie pod kątem ewentualnej straty piłki.
Mija kilkanaście sekund i już sytuacja jest zgoła odmienna. Na obrazku teoretycznie więcej graczy Atalanty, ale warto zwrócić uwagę na ustawienie piłkarzy Lazio. Wszyscy są przodem do bramki, co przy szybkim ataku może być tylko przewagą. Mnóstwo wolnych stref do zaatakowania przez Lazio. Kończy się to golem, choć dopiero po akcji w drugie tempo.
Wysoki pressing czasem ryzykowny
Atalanta bardzo lubi odbierać piłkę pod polem karnym rywala. Trudno się dziwić takiemu myśleniu Gian Piero Gasperiniego. Dlaczego? Jego zespół gra bardzo ofensywnie, ma trzech średniej klasy defensorów, więc celem jest odebranie piłki w momencie, gdy ta jest daleko od bramki La Dei. Wielokrotnie im się to udaje, jednak trzeba pamiętać, że to broń obosieczna.
We wspomnianym raporcie UEFA wysoki pressing był jednym z tematów rozważań. Cosmin Contra zauważył wpływ ustawienia Atalanty na strzelonego gola przeciwko PSG w 1/4 finału.
Bardzo duże ryzyko podjęte przez Atalantę wówczas się opłaciło. Dlaczego ryzyko? O ile przewaga w środku pola La Dei jest wyraźna, o tyle już sytuacja z tyłu to typowe pozostawienie 1×1. Patrząc na jakość piłkarzy PSG to naprawdę spore ryzyko. – Gol przyszedł z bardzo wysokiego i zorganizowanego pressingu ze strony Atalanty, która zmusiła bramkarza PSG do zagrania piłki aż w stronę napastnika (…) To system, gdzie atakujesz wieloma zawodnikami i pozwala ci pressować bardzo wysoko po stracie piłki, ale wówczas jesteś bardzo wrażliwy w defensywie – celnie zauważył Rumun.
Była próba udana, więc pora teraz na dwie sytuacje, w których nie poszło to już tak dobrze, mimo że założenia były dokładnie takie same. Wróćmy do meczu z Lazio.
Patrzą na taki obraz raczej mamy wrażenie, że Atalanta lada moment odbierze piłkę. Trzech zawodników Lazio, a wokół nich czwórka Atalanty, w tym niemal „kanapka” zrobiona na graczu, który za moment dostanie futbolówkę. Kłopot w tym, że po czterech sekundach sytuacja wyglądała zgoła inaczej…
Nie udało im się odebrać piłki, linia obrony była wysoko, więc Lazio skorzystało z tego. Po raz kolejny można policzyć pięciu graczy rywala, którzy są przodem do bramki Atalanty i mogą w każdej chwili stanowić realne zagrożenie bramki. Po tej akcji również wpadł gol!
To teraz cofnijmy się do jednego z najsłabszych meczów tego sezonu Atalanty. Starcie z Sampdorią. Porażka 1:3 u siebie to już trochę ujma, bo ani rywal szczególnie mocny, ani nie była to pechowa wpadka. Przy czym warto zerknąć na gola Sampy na 1:0. Odzyskują piłkę pod własnym polem karnym. Atalanta chce od razu przeciąć kontrę i błyskawicznie reaguje po stracie. Kłopot w tym, że kompletnie nie bacząc na to, co się dzieje za jej plecami.
W powyższym screenie jest jeszcze w miarę bezpiecznie. Po chwili sytuacja jest już dużo bardziej poważna, a po kolejnych sekundach będący na dole obrazu Fabio Quagliarella dostaje piłkę i otwiera wynik meczu.
Wszystko to przekłada się na konkretne liczby. 3 gole stracone po kontrach to najgorszy wynik – wg Whoscored – w lidze.
Łatwe gole
Jak każdy zespół, Atalanta miała swoje Waterloo. W ich przypadku był to mecz z Napoli na wyjeździe. W zasadzie można wymienić tylko pierwszą połowę, gdy pozwolili rywalom na strzelenie czterech goli! Dużo, ale kto oglądał tamto spotkanie, ten wie, że nie był to najwyższy wymiar kary.
Wówczas Atalanta była bezproduktywna w ataku i bezradna w obronie. Najlepszym przykładem były gole na 0:3 i 0:4. Najpierw Mateo Politano mógł oddać strzał z okolic 20. metra bez próby interwencji jakiegokolwiek rywala! Później Cristian Romero „przegrał” główkę bez rywala i oddał piłkę Victorowi Osimhenowi. Krótko mówiąc standard: najpierw drużynowy błąd, później indywidualny i było po zawodach.
Takich przykładów można znaleźć w każdym meczu mnóstwo. Ostatni weekend i mecz z Crotone. Stracony gol nijak nie wpłynął na końcowy wynik, ale zadziwia łatwość z jaką rywale mogą zdobywać bramki. Kilka sekund przed golem sytuacja taka, w której nie miało prawa stać się nic złego, a jednak…
***
Czy łatwo to zmienić? Wydaje się, że nie. Prawdopodobnie gdyby Gasperini chciał uszczelnić defensywę, mocno ucierpiałaby na tym ofensywa. Dla wszystkich, którzy zakochali się w Atalancie, byłaby to niewybaczalna zbrodnia na futbolu. Z drugiej strony widzimy, że topowy klub z topowej ligi może mieć spore deficyty w niektórych aspektach, które widać gołym okiem.