Marcin Grabowski w letnim oknie transferowym zdecydował się na stałe przenieść z Wisły Kraków do Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Jak się okazało, było to udany ruch – dzięki regularnym i dobrym występom piłkarz otrzymał swoje pierwsze powołanie do reprezentacji Polski U-21. W rozmowie dla “Futbol News” 20-latek zdradził, któremu klubowi kibicuje od dziecka, jaki wpływ na jego rozwój ma Mariusz Lewandowski, a także zabrał głos w sprawie zamieszania związanego z jego letnim transferem.
***
Na wstępie chciałbym ci pogratulować pierwszego powołania do reprezentacji Polski U-21.
Dziękuję bardzo. Cieszę się z tego wyróżnienia, to dla mnie duża nagroda za ostatnie występy. Zanim jednak pojadę na kadrę, mam przed sobą dwa mecze, w których muszę zrobić swoje.
Można powiedzieć, że opłacało ci się przenieść z Wisły Kraków do Termaliki. Zrobiłeś krok wstecz, żeby potem zrobić dwa do przodu.
Po wypożyczeniu zdecydowałem się zostać tu na stałe i to była dobra decyzja, patrząc na naszą grę w ostatnim czasie. Bijemy się o bezpośredni awans do ekstraklasy, ale liczy się dla nas przede wszystkim wygranie każdego kolejnego meczu. A ja w Termalice zacząłem grać regularnie, co bardzo mi pomogło w tym, żeby otrzymać powołanie do kadry U-21.
Trenerem młodzieżowej reprezentacji niedawno został Maciej Stolarczyk, z którym miałeś okazję pracować w Wiśle Kraków.
Właśnie u trenera Stolarczyka zagrałem we wszystkich swoich meczach w Wiśle. Cieszę się, że nasze drogi znowu się krzyżują – jestem otwarty na tę współpracę. Trenerowi zależy na tym, żeby grać ofensywnie i dużo operować piłką – co jest ważne dla nas, młodych zawodników.
Powołanie do kadry U-21 to kolejny twój etap w kadrach narodowych. Wcześniej grałeś w młodszych kategoriach. Ostatni mecz zagrałeś rok temu przeciwko Holandii i choć przegraliście, był to dla ciebie dość udany mecz?
Zaliczyłem asystę i nieźle zagrałem, ale nie można być zadowolonym z porażki. Dobrze jednak było się sprawdzić w meczu z chłopakami z Holandii, którzy trenują między innymi w szkółce Ajaxu.
Bez względu na to, w której kategorii wiekowej występowałem, zawsze był to dla mnie zaszczyt zagrać z orzełkiem na piersi. Fajnie, że znowu będę mógł tego dostąpić.
Wróćmy do Termaliki. Zanim trafiłeś tam na stałe, miałeś oferty z innych klubów?
Termalica była najbardziej konkretna i zdecydowana na mój transfer. Zanim się zdecydowałem przyjść tu na stałe, rozmawiałem dużo o mojej decyzji z rodzicami i doszliśmy do wniosku, że to będzie dobre miejsce dla mnie do rozwoju. Jak na razie widać, mieliśmy rację. Oby szło wszystko tak dobrze, jak do tej pory.
A jakbyś zareagował, gdybyś dostał propozycję z zagranicznego klubu, ale bez perspektyw na grę w pierwszym składzie od początku?
Myślę, że dla młodych zawodników najważniejsza jest regularna gra i to najlepszy sposób na rozwój. Szczerze mówiąc, do tej pory jednak nie zaprzątałem sobie głowy tym, co będzie dalej. Na razie chcę wyciągać sto procent z każdego meczu i treningu. Co będzie za rok czy za dwa – zobaczymy.
Czyli chcesz się skupić na tym, co jest tu i teraz?
Dokładnie. Na razie mam zadanie do wykonania tutaj z Termalicą i na tym chciałbym się skoncentrować.
Przed sezonem powiedziano wam jasno, że walczycie o awans?
Mamy bardzo dojrzałą drużynę, która profesjonalnie podchodzi do meczów i do treningów. Trener mówi nam zawsze, żeby skupiać się na kolejnym meczu, ale również o tym, byśmy szanowali każdego przeciwnika oraz w każdym spotkaniu grać o zwycięstwo. Nie patrzymy długoterminowo na to, co będzie na koniec sezonu – do tego jeszcze mamy dużo czasu. Na razie koncentrujemy się na kolejnych dobrych występach.
Niedawno rozmawiałem z Łukaszem Porębą, który opowiedział mi o tym, jak wchodził do pierwszej drużyny Zagłębia, prowadzonej wówczas przez Mariusza Lewandowskiego. Wywnioskowałem z jego wypowiedzi, że trener nie boi się postawić na młodych piłkarzy i ma do nich dobre podejście.
Na zgrupowaniach reprezentacji U-20 rozmawiałem z Łukaszem i mam takie samo zdanie o trenerze Lewandowskim. Nie boi się postawić na młodych, poza tym jest sprawiedliwy. Widać po nim, że ma szeroki warsztat trenerski i duże piłkarskie doświadczenie. W Szachtarze grał w końcu przeciwko najlepszym piłkarzom na świecie w Lidze Mistrzów. Zresztą był częścią zespołu, który zdobył Puchar UEFA.
Trener dzieli się z wami swoimi doświadczeniami?
Wiele razy podpowiada nam w różnych sytuacjach drobne rzeczy, które potem na boisku okazują się kluczowe. Trudno mi sobie przypomnieć konkretne sytuacje, ale na pewno każdy piłkarz Termaliki po trochu czerpie z jego doświadczenia.
Obecnie występujesz w Niecieczy, z kolei wcześniej grałeś w Krakowie, czyli można powiedzieć, że cię wywiało sporo kilometrów od domu. Z tego, co wyczytałem, pochodzisz z Jastrowia w województwie wielkopolskim. Wywodzisz się ze środowiska kibiców Lecha?
Pierwsze mecze w życiu, na których byłem, to były właśnie mecze Kolejorza. Poza tym przez pięć lat byłem zawodnikiem Akademii Lecha Poznań. Dlatego właśnie z tym klubem jestem najbardziej związany i nigdy się z tym nie kryję. Zawsze byłem kibicem Lecha i myślę, że tak już pozostanie.
Jak wspominasz czas spędzony w Akademii Lecha?
Uważam, że był to mój najlepszy czas i bardzo się wtedy rozwinąłem. Poznałem wtedy wielu fajnych ludzi, dobrych kolegów. Wciąż mam kontakt z Mateuszem Skrzypczakiem, Bartkiem Bartkowiakiem, Hubertem Sobolem, Michałem Skórasiem. Miałem też okazję trenować pod okiem bardzo dobrych trenerów.
Obecnie wielu piłkarzy wywodzących się z tej akademii obecnie gra w najwyższych ligach – w Lechu, ale nie tylko, czego jesteś przykładem.
Lech dostarcza zawodników nie tylko do swojej pierwszej drużyny, ale też do innych klubów. Sam się o tym cały czas przekonuję – czy to w Termalice, czy wcześniej w Wiśle w prawie każdym przeciwnym zespole spotykałem kogoś z internatu. Nie ukrywajmy, Akademia Lecha jest w tej chwili topową w Polsce, jeśli nie najlepszą.
A możesz powiedzieć, że z Akademii Lecha wyniosłeś nie tylko zdolności piłkarskie, ale również życiowe wartości?
Można powiedzieć, że nauczyłem się tam trochę życia. Jak się wyjeżdża do internatu w wieku trzynastu lat, nie jest to łatwa sprawa. Myślę jednak, że dzięki temu szybciej nauczyłem się samodzielności.
Poza tym, od początku w Lechu trenerzy przywiązywali dużą wagę do szacunku dla innych. Nie tylko do nas piłkarzy, ale także pracowników klubu – od pań sprzątających po szkoleniowców. Uczyli nas też podejścia do pracy, które jest zresztą najważniejsze w piłce. Bo możesz mieć talent, ale co z tego, jeśli nie będziesz nad nim pracować.
W Lechu występowałeś głównie w zespole do lat 19. Widziałem, że miałeś tam dość dobre statystyki strzeleckie, gdyż zdobyłeś sześć goli.
W U-19 grałem też przez chwilę na skrzydle, dzięki czemu zdobywałem więcej bramek. Przede wszystkim byłem jednak bocznym obrońcą, a trenerzy Lecha uczą grać na tych pozycjach dość ofensywnie. Myślę, że obecnie mi się to bardzo przydaje, chociaż zdaję sprawę z moich mankamentów i wiem, że nad nimi muszę pracować.
Co uważasz za swoje największe mankamenty?
Na pewno grę prawą nogą, gdyż zazwyczaj używam tylko lewej – muszę to poprawić. I myślę, że nieco muszę popracować nad postawą w defensywie, chociaż widzę, że w Termalice zrobiłem postępy w tym aspekcie.
Czyli rozumiem, że tutaj mógł mieć wpływ trener Termaliki, który z racji pozycji łączył często defensywne i ofensywne zadania?
Tak jak powiedziałem, trener ma dla nas wskazówki dotyczące ustawienia. Czasem są to prostoty, ale później się nam bardzo przydają na boisku.
Wróćmy do czasów, gdy grałeś w juniorach Lecha. Ostatecznie zdecydowałeś się na przenosiny do Wisły Kraków, jeszcze przed końcem sezonu. Powodem była większa perspektywa występów w pierwszym zespole?
Tak, właśnie to mnie przekonało do zmiany klubu. W Wiśle od samego początku uczestniczyłem w zajęciach z pierwszym zespołem.
I tak jak wspomniałeś, szansę debiutu otrzymałeś od trenera Stolarczyka.
Z tego powodu jestem mu bardzo wdzięczny, ale sam ciężko na to pracowałem, aż się udało. Potem u trenera Skowronka nie miałem okazji już zagrać, ale taka już jest piłka. Zdecydowałem się na wypożyczenie do Termaliki i była to dobra decyzja.
Jak myślisz, dlaczego nie dostałeś już szansy w Wiśle?
Wydaje mi się, że duży wpływ na to miał mój występ w meczu z Lechem Poznań. Zagrałem wtedy słabo i moja postawa miała duży wpływ na to spotkanie. Szkoda, że tak wyszło, ale teraz jestem szczęśliwy, że gram w Termalice. I tylko to się dla mnie teraz liczy.
O twoim odejściu do Termaliki dużo się mówiło latem. Działacze Wisły tłumaczyli, że wykorzystali klauzulę w kontrakcie i przedłużyli z tobą umowę po tym, jak związałeś się z Termalicą. Jak to wyglądało?
Szczerze mówiąc, byłem wtedy skupiony na grze dla Termaliki, bo graliśmy wtedy w barażach o ekstraklasę. Starałem się po prostu odciąć tego tematu, władze Termaliki i mój agent się tym zajęli i wyszło na moje.
Ta sytuacja miała wpływ na twoją koncentrację?
Oczywiście, że miałem to w głowie. Starałem się jednak nie czytać żadnych artykułów, a zamiast tego słuchać ludzi, których miałem wokół.
Na szczęście tę sprawę masz już za sobą i możesz się skupić się przede wszystkim na dalszym rozwoju, czego widać kolejne efekty. Wspomniałeś wcześniej, że raczej nie patrzysz w przyszłość, ale masz jakieś piłkarskie marzenie, jak choćby gra w konkretnej lidze?
Mam marzenia, ale nie chcę ich zdradzać. Powiem ci, jak się spełnią (śmiech). Jeśli jednak chodzi o wymarzoną ligę, jest to Premier League. Zagrać w jakimkolwiek zespole to byłoby dla mnie naprawdę wielkie przeżycie.
Czego mogę ci życzyć?
Myślę, że w tych czasach zdrówko jest najważniejsze. Żebyśmy dokończyli ligę, już nie było żadnych akcji z wirusem, by wszystko wróciło do normy. Bo w tej chwili nie wiadomo nawet, czy mecz, który jest zaplanowany za dwa dni, na pewno się odbędzie. Rytm meczowy jest bardzo ważny, a przekładanie spotkań w ostatniej chwili może go zaburzyć. Dlatego staram się unikać wszelkich skupisk ludzi.
ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI
Fot. Bruk-Bet Termalica Nieciecza