Czas na ekstraklasę: Czy Legioniści wykorzystają zmęczenie Lecha?

Przed nami ostatnia kolejka przed reprezentacyjną przerwą. Największym hitem będzie oczywiście starcie Legii z Lechem, ale emocje czekają również w Krakowie, Wrocławiu i Bełchatowie.

Cracovia – Jagiellonia (7 listopada, godz.17:30)

Sobotni mecz będzie symboliczny dla Michała Probierza. Trener co prawda już pod ponad trzech lat prowadzi Cracovię, jednak w Białymstoku wciąż pamiętają jego zasługi dla Jagiellonii. Niedawno szkoleniowiec znalazł się w galerii sław klubu.

W Białymstoku spędziłem wiele lat. Wspólnie z działaczami, piłkarzami i kibicami przeżyliśmy różne momenty, a także liczne przygody. Musieliśmy zmierzyć się z licznymi wyzwaniami, począwszy od utrzymania drużyny w Ekstraklasie przy 10 punktach ujemnych – przyznał Michał Probierz w rozmowie dla oficjalnej strony Jagiellonii.

Trzeba dodać, że Michał Probierz jako trener Cracovii nigdy nie pokonał Jagiellonii w meczu ligowym. Dokonał tego tylko w 1/32 finału Pucharu Polski w poprzednim sezonie.

Aktualnie lepiej w lidze spisuje się drużyna gości, która zajmuje po ośmiu meczach 8. lokatę z 11 punktami na koncie. Z kolei “Pasy” znajdują się dopiero na trzynastym miejscu, gromadząc sześć punktów. Oczywiście zespół otrzymał przed sezonem cztery punkty ujemne za udział w aferze korupcyjnej i gdyby nie kara, byłby w tabeli cztery pozycje wyżej.

Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze (7 listopada, godz. 20)

Obie drużyny ostatnio grają w kratkę. Górnik po świetnym początku sezonu zanotował trzy mecze bez zwycięstwa, jednak ostatnio wrócił na zwycięską ścieżkę, pokonując 1:0 na wyjeździe Wartę Poznań. Również wrocławianie ostatnio się przełamali – po dwóch porażkach z rzędu wygrali 1:0 z Jagiellonią Białystok.

W tej chwili zabrzanie są na drugim miejscu z 16 punktami, natomiast Śląsk ma trzy oczka mniej i znajduje się na szóstej lokacie. Sytuacja w tabeli sprawia, że podopieczni Vitezslava Lavicki mogą w tym meczu dogonić rywali i znaleźć się w ligowej czołówce. Plany wrocławian są ambitne, dlatego w spotkaniu u siebie będą chcieli udowodnić, że zasługują na jedno z wyższych miejsc w ekstraklasowej klasyfikacji. Gradu bramek raczej trudno się tu spodziewać, gdyż Śląsk u siebie raczej pilnuje wyniku aniżeli rusza z frontalną szarżą na rywala.

Legia Warszawa – Lech Poznań (8 listopada, godz. 15)

Hitem kolejki będzie niedzielne starcie mistrza z wicemistrzem Polski. O prognozę na to spotkanie zapytaliśmy byłego piłkarza obu zespołów na przełomie lat 90. i 2000., Macieja Murawskiego.

Mam przeczucie, że będzie to bardzo dobry mecz, w którym będzie dużo sytuacji i będzie otwarty. Po obu stronach jest dużo jakości, drużyny są wyrównane i powinny w tym meczu zaprezentować swoje atuty. Wydaje mi się jednak, że Legia jest w lepszej sytuacji – po pierwsze gra u siebie, a po drugie Lech gra również w europejskich pucharach. Po dobrych meczach w pucharach zespół Dariusza Żurawia miał problemy ze zdobywaniem punktów w lidze z powodu zmęczania i braku koncentracji. Trener musi stosować rotację, co też jest bardzo trudne.

Legioniści mieli więcej czasu na to, by przygotować się do meczu. Poza tym, po odpadnięciu w eliminacjach do Ligi Europy będą chcieli coś udowodnić. Wyjdą na ten mecz, jak na wojnę. Dlatego Lech, który ma w nogach czwartkowy mecz jest tutaj w wyraźnie gorszym położeniu.

Myślę, że trudno wskazać tutaj zdecydowanego faworyta, jednak myślę, że Legia jest w lepszej sytuacji i fakt, że nie gra w europejskich pucharach, może tutaj zaważyć – wyznał w rozmowie dla “FutbolNews” były reprezentant Polski.

Raków Częstochowa – Wisła Kraków (8 listopada, godz. 17:30)

Podopieczni Marka Papszuna są jedną z rewelacji tego sezonu. Po ośmiu meczach częstochowianie znajdują się na fotelu lidera, w dodatku mając trzy punkty przewagi nad kolejnymi zespołami w tabeli – Górnikiem i Legią. Należy dodać, że aż trzech piłkarzy Rakowa ma na koncie cztery gole – David Tijanić, Vladislavs Gutkovskis oraz Ivi, który szczególnie błyszczał w ostatnich kolejkach. Niezłe statystyki notuje równeiż Marcin Cebula, który jak na razie gromadził trzy bramki i tyle samo asyst.

W Wiśle niedawno nastąpiło przełamanie dzięki zwycięstwom nad beniaminkami. “Biała Gwiazda” najpierw rozgromiła Stal 6:0, a potem rozprawiła się z Podbeskidziem (3:0). Objęcie prowadzenia z Lechią w 30. minucie nie wystarczyło im jednak do tego, by kontynuować swoją zwycięską serię. Ostatecznie Wiślacy trochę pomogli rywalom – Maciej Sadlok zdobył bramkę samobójczą na 2:1, natomiast rzut karny wykorzystany przez Flavio Paixao ustalił wynik.

Faworytami tego spotkania mogą czuć się gospodarze. Podopieczni Artura Skowronka potrafią jednak w trakcie meczu wykorzystać siłę rozpędu i nawet mimo braku przewagi zaskoczyć rywala i postawić na swoim.

Pozostałe mecze:

Stal Mielec – Warta Poznań (7 listopada, godz. 15)

Pogoń Szczecin – Podbeskidzie (9 listopada, godz. 18)