Legia wywalczyła trzy punkty w doliczonym czasie!

Legia Warszawa wygrała u siebie w niedzielnym spotkaniu ekstraklasy z Lechem Poznań 2:1. Wydawało się, że Lechici utrzymają pewne prowadzenie. Koniec końców, Legioniści wykorzystali ich luki w defensywie.

Legioniści bez Pekharta

Legia Warszawa do meczu z Lechem przystąpiła bez swojego najlepszego strzelca w lidze. Tomas Pekhart nie mógł wystąpić, gdyż czekał na wyniki testów na Covid-19. Ostatecznie badania dały negatywny rezultat, aczkolwiek piłkarz nie znalazł się w kadrze na mecz ligowy. Tymczasem w “Kolejorzu” do wyjściowego składu po kontuzji wrócił Jakub Kamiński, a na drugim skrzydle zagrał Jan Sykora.

Lech miał mecz pod kontrolą

W pierwszej połowie spotkania było widać przewagę w posiadaniu piłki Legionistów. Nie można jednak powiedzieć, by zespół Czesława Michniewicza szczególnie się wyróżniał na tle rywali. Koniec końców, w 29. minucie Artur Boruc musiał wyciągać piłkę z siatki. Pokonał go… Josip Juranović, który uderzył piłkę za linię bramkową po dośrodkowaniu Lechitów.

W drugiej połowie wydawało się, że mecz będzie się układał pod dyktando Lecha. Problemy “Kolejorza” zaczęły się jednak w okolicach 60. minuty. Można powiedzieć, że wtedy w defensywie zespołu Dariusza Żurawia pojawiły się luki, które próbowali wykorzystać ich rywale. Paweł Wszołek najpierw próbował sam, ale uderzył niecelnie. Były piłkarz Queens Park Rangers chwilę później znalazł jednak miejsce na skrzydle, by dośrodkować wprost do debiutującego Kacpra Skibickiego. 19-letni piłkarz w 67. minucie nie był pilnowany i wyrównał wynik spotkania.

Debiutant odmienił losy spotkania

Obie drużyny miały potem jeszcze swoje szanse. Legia próbowała szukać rozegrania na prawym skrzydle. Z kolei Lechici mieli okazje po stałych fragmentach gry. Najpierw strzał Jakuba Modera zza pola karnego odbił się od Pawła Wszołka i mógł zagrozić Arturowi Borucowi. Chwilę później bliski zmiany wyniku był Mikael Ishak, który chciał wykorzystać zamieszanie w otoczeniu bramkarza. Artur Boruc obronił jednak strzał lewą ręką w trudnej sytuacji do interwencji.

Ostatecznie wynik ustalił w doliczonym czasie Rafael Lopes, po dośrodkowaniu Filipa Mladenovicia. Były piłkarz Cracovii był niepilnowany w polu karnym – znowu zabrakło zrozumienia w defensywie “Kolejorza”.

Minusy z obu stron

Piłkarzem, który na pewno nie zaliczy tego meczu do udanych, był Joel Valencia. Ekwadroczyk po raz kolejny udowodnił, że pozyskanie go w letnim oknie transferowym nie było najlepszym pomysłem. Piłkarz wypożyczony z Brentfordu był nieskuteczny we… wszystkim. Można powiedzieć, że wręcz przeszkadzał koledze z flanki Legii, Filipowi Mladenoviciowi.

Na krytykę zasługują również defensorzy Lecha Poznań – za obie akcje bramkowe Legii. Zarówno Kacper Skibicki, jak i Rafael Lopes byli niepilnowani przez obronę, co wynikało z niezrozumienia. Może Thomas Rogne liczył na szybszą interwencję Filipa Bednarka? Czy raczej w obronie Lecha zabrakło w drugiej połowie płynności, co sprawiło, że Legioniści mieli nieco więcej miejsca? Prawdopodobnie jedno i drugie.

Kontuzja Kamińskiego

O pechu podczas występu może mówić na pewno Jakub Kamiński. Młodemu piłkarzowi Lecha odnowił się uraz, przez co w 33. minucie zmienił go Michał Skóraś. Przez to jego udział w zgrupowaniu dorosłej reprezentacji stoi pod znakiem zapytania. [Henszel]

Legia wiceliderem

Po tym meczu Legia ma na koncie 19 punktów i znajduje się na pozycji wicelidera ekstraklasy. Tymczasem sytuacja “Kolejorza” jest mniej ciekawa, gdyż drużyna zajmuje dopiero 12. miejsce, gromadząc tylko dziewięć punktów.

Fot. screen Canal+ Sport