„Trener nie może być specjalistą od wszystkiego” [WYWIAD]

16.11.2020

Pep Guardiola, Marcelo Bielsa, a może Juergen Klopp. Każdy początkujący trener ma swoich idoli i ścieżkę, którą chce podążać. Żeby trenować najlepszych, samemu trzeba być najlepszym w swoim fachu. A czy można trenować najmłodszych kandydatów na piłkarzy i być najlepszym? Jeśli jesteś specjalistą, jak najbardziej. Rafał Matusiak niegdyś na treningach rywalizował z Kylem Walkerem i Harrym Maguirem w Sheffield United, a dzisiaj zajmuje się szkoleniem najmłodszych zawodników w Jagiellonii Białystok.

Dlaczego nie doceniamy trenerów w najmłodszych kategoriach wiekowych? Na co zwracać uwagę na początkowym etapie szkolenia? Grać czy kiwać pachołki? Na te i wiele innych pytań odpowiedział nam wspomniany Matusiak.

***

Masz 28 lat i już nie jesteś „tylko” trenerem, ale także kimś więcej w akademii Jagiellonii. Szybko zacząłeś.

Bardzo wcześnie. Jeszcze grając w piłkę wiedziałem, że jak już skończę, to będę chciał iść w tym kierunku. Mając 14 lat zacząłem prowadzić dzienniki treningowe. Każdy trening opisywałem: co robiliśmy, w jaki sposób. Prowadziłem to cały czas aż skończyłem granie w piłkę. Pracę jako trener rozpocząłem w wieku 18 lat, więc dziesięć lat temu. Na początku bez licencji, a później stopniowo już robiłem papiery. Od UEFA C aż do Elite Youth.

Notowałeś sobie treningi, które miałeś. Czy faktycznie z tego skorzystałeś jako trener, czy poszło w zapomnienie?

Skorzystałem na podejściu trenerów. Zawsze z czegoś można czerpać. Gdy rozpoczynałem swoją karierę trenerską częściej korzystałem, gdyż musiałem się na kimś wzorować. Wiadomo z czasem, gdy wyrabiasz własne zdanie, masz większe doświadczenie i wiedzę, wtedy odchodzisz od tego, co robili inni trenerzy. Górują moje własne przemyślenia. Ale skorzystałem z tego, choćby jakie jest podejście do zawodników. To dla mnie fundamentalne, a często zapominane. Trenerzy skupiają się na aspektach techniczno-taktycznych, a nie potrafią rozmawiać z zawodnikami i zbudować z nimi odpowiednich relacji. Klucz i fundament, którego nauczyłem się od wielu trenerów.

Uważam, że bez względu na poziom trenera, każdy ma coś takiego, co możemy wziąć dla siebie.

Dokładnie i też musimy patrzeć globalnie. Nie tylko na aspekty piłkarskie. Często skupiamy się na ćwiczeniach, a ono samo dla siebie nie ma sensu, gdyż tego jest mnóstwo w internecie. Ważne jest to, co się kryje za tym. Ten głębszy sens, a nie sama gra. Także na podejście trenerów, reakcje na pewne rzeczy. Jak się zachowują, gdy wygrywają czy przegrywają. Sytuacje kryzysowe z zawodnikami również wiele powiedzą o trenerach.

Zawsze się śmieją, że wymarzony pracownik to jak najmłodszy, z jak największym stażem. Spełniasz te wymogi!

Można tak powiedzieć. Zacząłem bardzo wcześnie i zdążyłem pracować ze wszystkimi kategoriami wiekowymi. Od skrzata przez seniorów i incydentalne treningi z drużyną żeńską. Dużo pracowałem w okresie, gdy nie miałem dzieci. Byłem – i jestem – ambitnym trenerem, więc wtedy robiłem bardzo dużo. Czasami nawet 5-8 treningów dziennie. Bardzo się cieszę, że taką drogę obrałem. Ona była bardzo wymagająca na początku. Teraz zresztą też, ale już w inny sposób.

Pracowałeś ze wszystkimi kategoriami wiekowymi. Sam jestem na początku trenerskiej przygody i będąc na treningach roczników 2013 czy 2014, a później przy 2007 lub 2008, mogę stwierdzić, że te kilka lat różnicy, to jakby… inna dyscyplina sportowa.

W Polsce musimy zrozumieć, że trener w kategorii żaka a trampkarza to jest zupełnie coś innego. Potrzebujemy specjalistów od konkretnych kategorii wiekowych. Nie może być trener specjalistą od wszystkiego. Świetnie sobie radzić w piłce seniorskiej i młodzieżowej, dziecięcej. Takie coś nie ma prawa funkcjonować. Można być fajnym, niezłym trenerem, ale jestem przekonany, że wiele szczegółów jest przez to pomijanych. Jeśli chcemy dążyć do wychowywania zawodników, musimy dążyć do specjalizacji, bo jak sam wspomniałeś, to dwa inne światy.

Młodzi trenerzy dostają na początek najmłodsze grupy, gdzie możesz zrobić największą krzywdę, mając najmniejszą wiedze. Zresztą ci trenerzy później uciekają do starszych roczników. Tam jest większy prestiż rozgrywek, jak np. CLJ, ale także większe pieniądze.

Uważam, że w tych najmłodszych kategoriach wiekowych trener musi być bardzo dobrym pedagogiem. To nie tylko specjalista, który zna się na piłce nożnej, ale też osoba potrafiąca zrozumieć dzieci. To jest bardzo specyficzne, bardzo indywidualne. Muszą być wykwalifikowani szkoleniowcy, którzy poradzą sobie w tych kategoriach.

Moim zdaniem nie doceniamy tych trenerów mówiąc ogólnie. Natomiast są kluby, gdzie oni czują się na równi z innymi. Doskonalę zdaję sobie sprawę, jak trudną pracę mają trenerzy i jak ważna to jest praca. Staram się ich bardzo doceniać. Zresztą w najbliższym okresie będę chciał trochę naszych trenerów pozamieniać, rotować między kategoriami wiekowymi, tak by ci ze starszych poszli do młodszych. Żeby każdy zobaczył warunki pracy kolegów i wszyscy się nawzajem doceniali. To, że ktoś pracuje na poziomie CLJ U18 nie znaczy, że wykonuje ważniejszą pracę niż trener skrzata, żaka.

Może nie samo środowisko, ale dookoła odbierane jest bardzo różnie. W CLJ jest poważny „Pan Trener”, który lada moment pójdzie do seniorów, a ci od najmłodszych się „bawią i dorabiają po pierwszej pracy”. Tak naprawdę jedni nie zdają sobie sprawy, z czym się trzeba zmierzyć na poszczególnych szczeblach.

Dokładnie, każda kategoria wiekowa ma specyficzne kłopoty, sytuacje, do których musimy się dostosować. Pracując w młodziku nie znaczy, że masz mniejsze kłopoty niż ktoś będący przy juniorze młodszym. Każdy rocznik charakteryzuje się indywidualną specyfiką. Trenerzy muszą doskonale rozumieć swoich zawodników i pozwolić im odpowiednio rozwiązywać problemy. Boiskowe i pozaboiskowe.

Zacznijmy od boiskowych. Na czym powinien skupić się trener w najmłodszych kategoriach wiekowych? Czytam, rozmawiam, słucham różnych opinii. Coraz częściej – co mnie bardzo cieszy – jest nacisk na odejście od izolowanych form treningu. Z drugiej strony czy to od najmłodszych lat możemy wprowadzić?

Priorytetem w najmłodszych kategoriach wiekowych musi być zaszczepienie miłości do sportu. Nie tylko do piłki nożnej, ale do sportu mówiąc ogólnie. Żeby dzieci chętnie przychodziły na zajęcia, uprawiały różne dyscypliny. To jest fundament. Następnie możemy przejść i wspomnieć o tym, żeby dzieci identyfikowały się z klubem. Mówię to jako osoba zajmująca się szkoleniem w Jagiellonii. Dla nas bardzo ważne jest przywiązanie dzieci do Jagi. Dalej: wszechstronny rozwój motoryczny i dopiero dalej możemy powiedzieć, że skupiamy się na rozwoju czysto piłkarskim.

Jeśli zaszczepimy miłość do piłki nożnej, Jagiellonii i damy im ten fundament motoryczny, później łatwo będzie je nauczyć gry w piłkę. Będą szczęśliwe przychodząc na treningi, będą się identyfikować z naszym klubem i w ten sposób więcej z siebie dadzą w czasie zajęć, treningów czy meczów.

Czy to ma być metoda izolowana czy globalna? Jestem zwolennikiem metody holistycznej, w której dzieci wykonują wiele różnych elementów, na podstawie obserwacji sytuacji. Nie chciałbym minimalizować przydatności metody izolowanej, bo ona również jest potrzebna i należy ją stosować. Tylko trzeba rozgraniczać. Jednocześnie uważam, że dzięki grom, ale takim, które są odpowiednio rozbudowane, dzieci bardziej się rozwijają. A poza tym bardziej się cieszą.

Cieszą się to raz, a dwa, że są zdecydowanie bardziej zaangażowane. Pojawia się presja czasu, przeciwnika i element rywalizacji.

Znowu muszę się odnieść do tego, by znać potrzeby dzieci. Nie wystarczy być dobrym trenerem i mieć dużą wiedzę z zakresu techniczno-taktycznego. Przede wszystkim trzeba znać potrzeby naszej kategorii wiekowej. Czego potrzebują podopieczni. Bez względu czy mowa o U18, U15 czy U6. Wszędzie jest coś innego i trenerzy muszą wiedzieć, w jaki sposób trafić do swoich podopiecznych i budować tak środki treningowe, by pobudzać, rozwijać i sprawiać przyjemność zawodnikom. Bo piłka nożna to jest przyjemność. Uważam, że budowanie środków treningowych, które nie dają przyjemności zawodnikom, to zejście na złą drogę.

Są środki izolowane, które mogą się okazać skuteczne, ale będą mało atrakcyjne. Teraz pytanie czy my chcemy go tylko nauczyć, czy dać mu dodatkową radość?

Radość jest fundamentem. Odniosę się znowu do metody izolowanej, bo rozumiem, że o tym rozmawiamy. Trzeba rozgraniczyć metody i odpowiednio żonglować środkami treningowymi. Nie da się wszystkiego zrobić w grach i nie da się wszystkiego wyizolować. U nas w akademii Jagiellonii głównym środkiem są małe gry i gry uproszczone, w których skupiamy się na nauczeniu i doskonaleniu pewnych elementów. Co nie znaczy, że nie uzupełniamy naszego pomysłu metodą izolowaną. Procentowo 80 do 20 na korzyść metody holistycznej, w której skupiamy się na grach.

Jak podchodzić do kwestii treningów indywidualnych? Byłem niedawno na stażu w akademii Rakowa i tam panuje przekonanie, że raczej jest to wypaczenie sytuacji meczowych i odizolowanie od kontekstu gry.

Zależy, co mieli na myśli mówiąc o treningu indywidualnym. Dla mnie to jest działanie w grupie trzech-czterech zawodników. Ktoś może powie, że to już grupa albo trening formacyjny. Tyle że w mojej ocenie nie musi być to trening, gdzie jestem sam. Nie mam nic przeciwko, a nawet jestem zwolennikiem takiej formy.

Znowu odniosę się do Jagiellonii. Prowadzimy treningi indywidualne dla każdej kategorii wiekowej grającej w piłce jedenastoosobowej. Wszystko dla najbardziej wyróżniających się w akademii, dla wybitnych oraz dla późno dojrzewających. Również pod kątem treningów motorycznych, a także bramkarskich. Trenerzy golkiperów mają normalne jednostki, gdzie są w sztabie drużyny i wycinek pracy jeden na jeden z bramkarzami, ale mają także pracę wyizolowaną. Dla mnie jest to ważne i potrzebne. W treningu musimy stworzyć takie środowisko, gdzie zawodnicy podejmują decyzje, które występują w trakcie rywalizacji.

Powiedziałeś w jednym z wywiadów, że w Polsce źle rozumiemy taktykę. Wspominałeś, że każde podjęcie decyzji już jest elementem taktycznym.

Ciągle muszę podtrzymywać to zdanie, mimo że ten wywiad był kilka lat temu. Taktyka u nas się kojarzy ze monotonią. Schemat rozegrania akcji, przesuwanie w obronie. To jest archaiczne podejście. Podanie zamiast dryblingu i na odwrót, podanie do tyłu zamiast do przodu, zagranie do nogi albo na wolne pole – to wszystko elementy taktyczne. Zawodnik na podstawie obserwacji wybiera najlepsze rozwiązanie. Ma to doświadczenie na bazie gier uproszczonych i może podejmować decyzje. Każde podjęcie decyzji to taktyka, bo jest oparte o analizę.

Przeglądając grupy trenerskie, media społecznościowe itd., wydaje się, że jest tendencja, by tego rozumienia gry było coraz więcej w treningu. W Polsce jednak panuje kult przygotowania motorycznego, które jest mierzalne. Rozumienia gry już nie przedstawimy za pomocą liczb…

Nie wszystko, co się liczy można policzyć. Nie wszystko wszystko, co można policzyć, się liczy. Uważam, że wiele rzeczy, które nie jesteśmy w stanie zmierzyć i określić liczbami, ma ogromne znaczenie, fundament. Wiadomo, że w całym świecie ogromny nacisk kładzie się na aspekt motoryczny. Również uważam, że odgrywa bardzo duże znaczenie. Tylko, że są różne formy podejścia i każdy inaczej to rozumie. Przede wszystkim to uzupełnienie treningu piłkarskiego. To, co się dzieje na boisku jest priorytetem. Jeśli mówimy o treningu motorycznym, on też musi jak najlepiej odzwierciedlać gry i zabawy praktykowane na podwórkach niegdyś. Musi być zbliżone do warunków meczowych. Nie lubię wyizolowanych treningów motorycznych, gdyż nie jest przyjemna dla zawodników i aż tak efektywna.

Zauważyłem pewną prawidłowość. Zawodnicy, którzy mają starszych braci są często lepiej przygotowani do funkcjonowania w sporcie. Kwestia gry poza treningiem, zabaw, a nawet bicia się ze starszymi daje im sporą przewagę nad rówieśnikami.

Poruszyłeś bardzo fajny temat. Ostatnio czytałem w jednej z książek na temat biegaczy, którzy biegają na 100 metrów. Co możesz powiedzieć o tych zawodnikach?

Każdy z nich wygląda jak współczesny gladiator.

Tak. Zauważ, że to jest bieg z A do B. Najbardziej genetycznie uwarunkowany sport. Albo masz przewagę włókien szybkokurczliwych i jesteś szybki, albo nie. W tym wszystkim jednak ciekawe jest to, że sprawdzali dwudziestu rekordzistów na 100 metrów i okazało się, że większość z nich miało starsze rodzeństwo. Do czego dążę? Sam mam dzieci i widzę, jak młodszy syn musi gonić starszego brata. Stawać na rzęsach i wchodzić na swoje wyżyny fizycznych możliwości, by coś udowodnić starszemu rodzeństwu. Wydaje mi się, że podłoże rodzinne, w postaci rodzeństwa, ma bardzo duży wpływ na to wszystko. Czy to ma takie przełożenie? Trudno powiedzieć, ale widząc po swoich dzieciach sądzę, że posiadanie starszego rodzeństwa ma pozytywny wpływ dla tego młodszego.

Wspomniałeś o swoich dzieciach, z którymi wrzucasz filmiki na Twittera. To daje mi też pewien obraz dzieci. Jeśli ustawisz obok siebie kilkoro dzieciaków o podobnych umiejętnościach piłkarskich, to ci, którzy mają starsze rodzeństwo, z którym grają, bawią się i wygłupiają, daje im kolosalną przewagę pod kątem motorycznym, a co za tym idzie na boisku. Zwłaszcza na tym wczesnym etapie po prostu widać, kto się rusza także poza treningiem, a kogo aktywność kończy się po zejściu z boiska.

Wszechstronne przygotowanie motoryczne jest fundamentem. Trochę popadamy ze skrajności w skrajność. U nas dominuje chęć bardzo szybkiej specjalizacji pod kątem piłki nożnej. Za szybko się to dzieje. Przychodzą te dzieci do nas w wieku 6 lat, a czasem i młodsi, więc on do osiemnastego roku życia trenując wyłącznie jedną dyscyplinę sportu i nic więcej robiąc, w pewnym momencie znudzi się tym wszystkim.

Uważam, że to duży błąd. Powinniśmy żonglować dyscyplinami, bodźcować, pobudzać dzieciaki przez różne sporty. Chłopcy w Jagiellonii mają jedną jednostkę z trenerem przygotowania motorycznego pobudzającego aparat ruchowy. Młodsze dzieci mają dodatkowy trening judo. Wszystko jest bardzo ważne, a wielu trenerów o tym zapomina i bardzo wcześnie rozpoczyna treningi stricte piłkarskie.

Tu się pojawia dylemat trenera. Każdy trener piłki nożnej chce realizować to w czym się czuje najlepszy. Mając do dyspozycji dwie, trzy jednostki w tygodniu po 60-75 minut trenerom czasem jest chyba szkoda „tracić” czas, choć de facto tego nie robią, na rzeczy pozornie nie związane z piłką.

Bardzo ważna jest specjalizacja trenera. Jeśli trener specjalizuje się w danej kategorii wiekowej. Np. w skrzacie, żaku, orliku i on będzie wiedział, czego oni potrzebują. Taki trener nigdy nie powie, że wszechstronny rozwój motoryczny jest stratą czasu. Nie powie, bo jest specjalistą i doskonale o tym wie, że to jest ważne.

Tylko tych specjalistów jest niewielu…

Musimy zdać sobie też sprawę, gdzie jesteśmy. Inny cel treningowy będzie miał klub zrzeszający 1000 dzieci, a inny cel dla klubu ze 100 dzieci. Wiadomo, że poziom rozgrywek, organizacja klubu też determinuje nasze cele i to jest wszystko ważne. Wśród najmłodszych musisz zaszczepić miłość do piłki nożnej i sportu. W ten sposób oni wrócą. Musimy pamiętać, że zanim zaczniesz panować nad piłką, najpierw musisz zapanować nad swoim ciałem.

Da się połączyć jedno z drugim, jest do zrobienia. Nie możemy także popadać z jednej skrajności w drugą – albo piłka nożna, albo wf. Wszystko da się połączyć, tylko umiejętnie żonglować i znać potrzeby swoich podopiecznych.

Szybka specjalizacja i od razu przypominam sobie książkę „Kopalnia Talentów”. Tam była teza, że im szybciej rozpoczniesz specjalizacje, tym większa szansa na sukces. Przy czym odniesienie było do wielu dyscyplin indywidualnych, jak tenis czy golf. W wielu przypadkach się sprawdzało.

Raz, że to jest trochę zakłamane, bo – jak powiedziałeś – są to sporty indywidualne, więc trudno porównywać. A po drugie musimy sprawdzić coś innego. Dla ilu osób się sprawdziło, a dla ilu się nie sprawdziło?! Patrzymy na jedną stronę medalu. Ilu się nie sprawdziło, przepadło, nabawiło kontuzji na podstawie szybkiej specjalizacji. Takie pytania można mnożyć. To nie jest takie zerojedynkowe oczywiście. Szybsza specjalizacja daje pewien handicap w postaci lepszego panowania nad piłką.

Jeśli chodzi o aspekt piłkarski, to nie sam element techniczny odgrywa znaczenie. Większość strat piłki w meczu nie jest efektem błędu technicznego, tylko złych decyzji. Bardzo ważny aspekt poznawczy, decyzyjny itd. Możemy szybko się wyspecjalizować, godzinami trenować indywidualnie. Poprawimy aspekty techniczne czy motoryczne, ale jest tak złożonym sportem, z tak dużą liczbą relacji w grze 11 na 11, że trudno jest coś przewidzieć odgórnie. Nie ma dwóch takich samych sytuacji na boisku. Wszystko szybko się dzieje, rotuje. Zawodnicy muszą podejmować bardzo dużo decyzji. Dla jednego taka specjalizacja będzie dobra, dla innego nie. Ale śmiem twierdzić, że dla większości ona nie będzie dobrym wyborem.

Wspomniałeś o złożoności piłki nożnej. Trudno jest przełożyć kalkę z jednego zespołu do drugiego. To nie jest pływanie, którego nie deprecjonuje, ale tam wykonujesz jeden ruch. W piłce nożnej cały czas jest reakcja na zmiany – przeciwnika, warunki, miejsca, w którym jesteś.

Wszystko się zmienia bardzo dynamicznie. Zupełnie inaczej szybka specjalizacja odnosi się do sportów indywidualnych a inaczej do zespołowych. W szczególności do piłki nożnej, gdzie masz jedenastu w drużynie i masz bardzo dużą złożoność i zmienność. Przy tym trzeba się po prostu rozwijać wszechstronnie. Mówię głównie o kategoriach najmłodszych, gdzie jest ten fundament. W starszych rocznikach oczywiście powinno być więcej piłki w piłce.