Strefa Niższych Lig: Lider z Hiszpanii, snajper ze Słowacji oraz pierwsze wymiany trenerów

14.11.2020

Piłkarze Ekstraklasy mają wolne, choć niektórzy pojechali na zgrupowania reprezentacji. W niższych ligach jednak rozgrywki trwają, mimo sporych zakłóceń ze względu na pandemię. Tym razem sprawdziliśmy, co słychać wśród pierwszoligowców. Zerknijcie na przegląd najważniejszych zdarzeń z zaplecza elity.

Hiszpańska ekipa

Na szczycie tabeli ŁKS, który spośród spadkowiczów najlepiej odnalazł się w I-ligowej rzeczywistości. Przede wszystkim łodzianie są bardzo skuteczni. Ich grę można oglądać z przyjemnością, mimo że nie wszystkie efektowne akcje kończą z golem, jak to miało miejsce przeciwko Koronie w środę.

W tym wszystkim największą robotę robi tercet z Hiszpanii. Pirulo, Samu Corral i A. Dominguez strzelili już razem 14 goli. Zresztą, gdyby przełożyć ich osiągi na całą ligę, we trójkę mieliby ósmy atak ligi, tylko nieznacznie słabszy od Miedzi, Radomiaka czy Górnika Łęczna! Zresztą zerknijmy sobie na strzelców ostatnich goli dla łodzian, licząc od 30 września z GKS-em Bełchatów: Sekulski, Pirulo, Pirulo, Dominguez, Dominguez, Kelechukwu, Samu Corral, Samu Corral, Moros Garcia, Pirulo, Dominguez, Pirulo, Samu Corral. Gdyby nie szansa dla Nigeryjczyka wychowanego w Escoli Varsovia, byłaby seria jedenastu kolejnych hiszpańskich goli dla ŁKS!

Zresztą ŁKS rozegrał dwanaście meczów w obecnym sezonie i tylko raz zakończył bez trafienia. Z pozostałych jedenastu spotkań, tylko dwukrotnie zdarzyło się, by żaden z Hiszpanów nie strzelił gola! Tak było w derbach z Widzewem – Rozwandowicz i Klimczak – oraz u siebie z Sandecją – Rozwandowicz i 3x Sekulski. Zresztą bilans tego ostatniego jest równie kapitalny – 418 minut w sezonie i 5 goli, czyli niecałe 84 minuty na jednego.

Szczelna obrona i dobry snajper

Kapitalnie radzi sobie również Bruk-Bet Termalica Nieciecza z Mariuszem Lewandowskim na ławce trenerskiej. Chwilowe doświadczenie złapane w Zagłębiu Lubin pomaga byłemu zawodnikowi Szachtara Donieck i dzisiaj w Niecieczy jest ekipa bardzo trudna do ogrania. Ledwie cztery stracone gole również budzą respekt, bo to wynik podobny do tego ŁKS-u. Co ciekawe wszystkie u siebie, ale rywale też byli z górnej półki – Radomiak, Arka i Górnik Łęczna.

Kluczem do sukcesu jest również posiadanie bramkostrzelnego zawodnika. W Niecieczy takim jest Słowak Roman Gergel. 32-latek przewodzi w klasyfikacji strzelców z dziewięcioma trafieniami, czyli połową dorobku strzeleckiego Słoników. Liczby to jedno, ale większy szacunek budzi jego niezwykła regularność, gdyż strzelał w siedmiu z dziewięciu spotkań zespołu i zawsze, gdy trafiał – Termalica wygrywała!

Rewelacyjny beniaminek

Podobną drogę obrał Górnik Łęczna. Ekipa Kamila Kieresia nie jest efektowna, jej mecze nie zachęcają do oglądania, ale jest do bólu efektywna. Warto wspomnieć o Bartoszu Śpiączce, który strzelił pięć goli w… pierwszych pięciu meczach. Jednak od starcia w Głogowie minęło już półtora miesiąca, a „Śpiona” w tym czasie trafił jedynie we Wrocławiu, gdy Górnik grał w Pucharze Polski przeciwko Ślęzie.

Górnik jednak wybija się na tle wszystkich beniaminków. Dopiero przed tygodniem stracił status drużyny niepokonanej, przegrywają w Niecieczy. Jeszcze w czasach II ligowych łęcznianie wyróżniali się umiejętnością odrabiania strat. Teraz jest nieco podobnie, ale zawsze warto Górnika oglądać do końca. Gdyby ktoś wychodził ze stadionu/wyłączał telewizor w okolicach 80. minuty, prawdopodobnie myślałby, że Górnik jest biedniejszy o kilka punktów.

W ten sposób wygrali z Arką, zremisowali w Głogowie, a ostatnie dwie domowe potyczki to zwycięskie gole w 94. minucie przeciwko Miedzi i GKS-owi Jastrzębie. A przecież największego cudu dokonali w 1/32 Pucharu Polski. W Nysie sensacyjnie przegrywali z III-ligową Polonią 0:1, aż w doliczonym czasie strzelili… trzy gole! Żeby nie było jednak tak cukierkowo warto przytoczyć porażkę w Niecieczy, gdy grali w przewadze jednego zawodnika, a i tak stracili decydującego gola tuż przed upływem regulaminowego czasu gry.

Zmiany trenerów

Ciekawie na dole tabeli. W miniony weekend pierwsze zwycięstwo odniósł GKS Jastrzębie, który pokonał Odrę Opole. Trener Paweł Ściebura przetrwał serię dziewięciu meczów bez wygranej i wydaje się, że teraz powinno być tylko lepiej. To samo nie udało się Piotrowi Mandryszowi w Nowym Sączu. Sandecja obok Piasta Gliwice to jedyna drużyna bez wygranej na poziomie centralnym w tym roku. Miejsce Mandrysza zajął Dariusz Dudek. I tutaj przenosimy się do Sosnowca.

Dudek to przecież były szkoleniowiec Zagłębia, z którego zwolniono go pod koniec kwietnia tego roku. Jego miejsce zajął Krzysztof Dębek, a dzisiaj byłego szkoleniowca juniorów i rezerw Legii zastąpił Kazimierz Moskal. Co prawda sytuacja Zagłębia jest dużo lepsza od „Sączersów”, to jednak prezes Marcin Jaroszewski zapowiedział budowę drużyny, która w przyszłym sezonie lub kolejnym powalczy o awans do Ekstraklasy. Wydaje się to logicznym rozwiązaniem, wszak w maju 2022 roku to użytku ma zostać oddany nowy obiekt. Wówczas wysłużony Stadion Ludowy przejdzie w stan spoczynku.

Wracaj do Ekstraklasy

Zatwardziały wychowanek Lechii w Arce Gdynia? Przed sezonem kibice żółto-niebieskich mocno się zastanawiali i kręcili nosem przy wypożyczeniu Juliusza Letniowskiego z Lecha Poznań. Jednak po miesiącu gry w Gdyni chyba już nikt nie miał wątpliwości na jego temat. Dublety z Górnikiem Polkowice i GKS-em Jastrzębie oraz bramki z Puszczą i Miedzią były znakiem jakości w jego początkach w Arce. Potem przyszła słabsza dyspozycja Letniowskiego, która niejako zbiegła się z tym, jak prezentowała się Arka. Przypadek? Możliwe, choć z drugiej strony nie ma wątpliwości, że numer 10 na koszulce Letniowskiego odzwierciedla, kim jest dla Arki wychowanek Lechii. Na dzisiaj ma już dziewięć goli, z czego siedem w lidze, czyli o jednego więcej od młodszego brata Jakuba – rocznik 2000 – strzelającego dla trzecioligowej Raduni Stężyca.

Ogrywający się bramkarze

Innym ciekawym tematem są młodzi golkiperzy, którzy zbierają doświadczenie w I lidze. Czy warto im się przyglądać? Przykłady Radosława Majeckiego sprzed kilku lat w Stali Mielec oraz nieco świeższy Karola Niemczyckiego w Puszczy Niepołomice mówią, że tak. Na dzisiaj Kacper Bieszczad wyrasta na jedną z gwiazd I ligi, ale już niedługo może z niego mieć bardzo duży pożytek Zagłębie Lubin, z którego jest wypożyczony. Podobnie sprawa ma się z jego rówieśnikiem Gabrielem Kobylakiem w Puszczy Niepołomice. Zresztą obaj dobrze znają się, gdyż razem chodzili do…jednej klasy w gimnazjum. Różnica jest taka, że Bieszczad z Krosna pojechał do Lubina, a Kobylak trafił do Legii Warszawa. Zresztą Kobylak ma obok siebie młodego konkurenta do gry – Mateusza Górskiego. Ten ostatni miał okazje trenować w akademii Ajaxu przez kilka lat. A poza nimi przecież są Mateusz Kochalski w Radomiaku, Miłosz Mleczko w Widzewie czy Marcel Zapytowski w Resovii.