Co musimy poprawić przed Holandią?

18.11.2020

Wszystko! Tak można najkrócej skwitować tytułowe pytanie. Zwłaszcza gdy jesteśmy po takim meczu, jak ten z Włochami. W zasadzie nie można o niedzielnym meczu powiedzieć pozytywnego słowa, ale dzięki temu margines do poprawy jest ogromny!

Zmiana w głowach

Przede wszystkim nasi zawodnicy muszą wyrzucić mecz z Włochami ze swoich myśli. To jedno. Drugie to nastawienie przed meczami z mocnymi rywalami. Najlepiej obrazuje przemiana słów Kamila Glika. Przed Euro 2016 mówił, że reprezentacja nie czuje strachu przed nikim. Po niedzielnym spotkaniu były teksty o sprowadzeniu na ziemię i byciu średniakiem. Jeśli w taki sposób wypowiada się jeden z liderów kadry, który ma ogromny staż w niej, to niestety nie najlepiej świadczy o tym, co się dzieje dookoła.

To zresztą dotyczy nie tylko słów, ale też sposobu gry. Rozumiemy, że Polska to nie Włochy czy Hiszpania, gdzie kilku, kilkunastu wykluczonych zawodników nie jest kłopotem do zebrania nadal ekipy z wielką jakością. Nadal jednak trudno zrozumieć tą niechęć do gry w piłkę. Włosi nas totalnie zdominowali, nie mieliśmy ani przez moment inicjatywy w tym meczu. Ale jeśli nie chcemy się porównywać z Włochami, cofnijmy się o kilka dni do starcia z Ukrainą. Ktoś powie, że tam nie było podstawowego składu. Ale Ukraińcy też nie mieli wszytkich swoich najlepszych zawodników. Po obu stronach zabrakło mniej więcej podobnej liczby topowych graczy.

Wygraliśmy. I co? I nic. Nic nie znaczące zwycięstwo w meczu towarzyskim. Punktów za to nie ma, ranking niewiele się zmienił. Na boisku jedynym zespołem, który chciał grać w piłkę byli nasi rywale. Ataki dużą liczbą graczy, zawodnik z piłką za każdym razem miał dwie, trzy opcje podania na naszej połowie. Długo i mozolnie budowane akcje, z których stworzyli sobie kilka sytuacji. A to że wygraliśmy to efekt błędu ich bramkarza i sprytu po stałym fragmencie gry. Czasem się uda taki mecz wygrać, ale częściej raczej przegramy!

A mówimy ogólnie o kadrze mającej najlepszego piłkarza świata 2020 roku. Najlepszego bramkarza Serie A. Solidnego pomocnika z Premier League, który trenuje pod okiem jednego z najlepszych trenerów na świecie. Czołowego pomocnika Serie A, zawodników którzy jeszcze przed chwilą strzelali mnóstwo goli w Serie A. Poza tym sporo solidnych graczy z różnych państw. Nikt nie mówi tutaj, żebyśmy dominowali nad topowymi ekipami. Po prostu chcielibyśmy obejrzeć próbę grania w piłkę na tle poważniejszego rywala niż Finlandia.

Zmiana nastawienia i organizacji

Oglądając mecz na żywo można było mieć wrażenie, że po prostu brakuje umiejętności i pomysłu na mecz z Włochami. Ale zerkając na pewne fragmenty powtórek, brakowało rzeczy fundamentalnej w kadrze. Jeśli uznajemy – a chyba nie ma wątpliwości – że reprezentacja jest zaszczytem, to nie może nigdy zabraknąć ambicji i gry do końca. Nie chodzi tutaj o taki sposób jaki zaprezentował nam Jacek Góralski próbując łamać rywali. Zerknijcie na poniższe wideo.

78-sekundowy wycinek jest po prostu druzgocący dla naszych kadrowiczów. Gdyby Włosi rozgrywali piłkę błyskawicznie to można byłoby zrozumieć taką postawę. Ale tutaj gospodarze nie musieli tego robić. Pykali sobie powoli, robili dwa kroki na pozycje i ani razu nie mieli w zasadzie presji. Żaden z nich nie potrzebował wsparcia kolegi ruchem do przodu/tyłu. Żaden nie musiał wikłać się w dryblingi. Dlaczego? Bo nasi kadrowicze dreptali sobie. Podzieliliśmy to jednak na cztery etapy.

Etap 1 – bierność

Tutaj nic się nie klei. Zawodnik reprezentacji Włoch ma piłkę na naszej połowie, a najbliższy polski zawodnik jest od niego o niemal 10 metrów. Zerknijmy w lewy górny róg. Do końca zostało niecałe 10 minut. Gramy w osłabieniu, ale nadal jest 0:1, czyli wystarczy strzał z dystansu, dobry stały fragment i jest remis. Tymczasem 9 zawodników po niżej linii piłki, a Robert Lewandowski będący poza kadrem, mniej więcej na jej równi.

Etap 2 – Tylko piłka

Zawodnik powinien wiedzieć, gdzie znajduje się piłka, ale też kontrolować przestrzeń. Tutaj zdecydowana większość skupiona na piłce, a że między kilkoma naszymi reprezentantami jest rywal, który rękami pokazuje, że chce dostać piłkę to już inna sprawa. Pokazuje, bo wie, że będzie miał czas na jej przyjęcie i kolejne ruchy.

Etap 3 – powtórka z rozrywki

Mija jakieś 25 sekund i Lorenzo Insigne schodzi po piłkę. Arkadiusz Milik próbował naciskać środkowego obrońcę Włoch, ale ten nie był jeszcze pod wielką presją, a już miał możliwość gry do skrzydłowego Napoli. Znowu skupienie na piłce, a przestrzeń pomiędzy liniami sobie…

Etap 4 – zabieram zawodnika i robię miejsce

Chwilę wcześniej Insigne schodzi po piłkę. Przyjmuje, obraca się i ma kilka opcji do wyboru. Mógł podać do Stefano Okaki po lewej stronie, ale w tym momencie już jest za późno – byłby spalony. Tutaj z pomocą przychodzi Nicolo Barella, który wbiega z drugiej linii zabierając Arkadiusza Recę. Tym samym mnóstwo miejsca ma Domenico Berardi, który po chwili kończy akcje.

***

Jedni mogą mówić, że to brak zaangażowania, czytaj: wina piłkarzy. Można mówić o brakach taktycznych, czytaj: wina trenera. Jedni i drudzy powinni uderzyć się w pierś i zrobić coś w kierunku znacznej poprawy. Holendrzy wcale słabsi nie są, również kapitalnie operują piłką i miło będzie zobaczyć nieco lepszą kadrę.